niedziela, 12 lutego 2023

Panele na niedzielę: THE END

Wybiła godzina! Czas pożegnać się z serią The Hawk & The Dove; przed nami jeszcze jedna ostatnia przygoda, jeden ostatni superbohaterski wyczyn! Czy będzie to coś pamiętnego, wzruszającego, efektownego? Nie zdradzę może odpowiedzi z samego początku wpisu, but here's a clue for you: we're talking about The Hawk & The Dove. Historia: Judgment in a Small, Dark Place; autor: Gil Kane; data: czerwiec-lipiec 1969.  

Czyżby łotr numeru znał sekretną tożsamość naszych bohaterów?

Nie; to jedna z tych okładek, których związek z zawartością numeru jest raczej symboliczny. Nie przedłużajmy więc i zobaczmy, co tam dziś słychać w latach sześćdziesiątych!

A początkowo nie słychać wiele - Hank i Don pędzą, by załapać się na powrót do domu samochodem ojca... ale nie dane będzie im spokojnie spędzić wieczoru, gdyż sędzia Hall - jak zwykle - jest na celowniku półświatka. Tym razem dostał w łeb i ktoś próbuje go porwać:

Cierpienia sędziego Halla: 1) był atakowany granatem; 2) został prawie zastrzelony w szpitalu; 3) chuligan wykopał mu laskę z ręki; 4) napadli go uciekający z więzienia skazańcy; 5) jego stary kolega okazał się przestępcą.

Straszna jest praca w systemie sprawiedliwości! Zwróćcie też uwagę, że żadna z tych tragedii nie wydarzyła się za sprawą superbohaterskiej kariery jego synów - to sam sędzia Hall jest magnesem na łotrów oraz czołową damsel in distress całej serii. Jak zwykle, w obliczu kryzysu chłopaki dzielą się rolami; Hank rzuca się w pościg za bandytą, zaś Don udziela pomocy ojcu:

"Go find a doctor!" - no nie wiem, Don; tak nocą, na środku ulicy?

Hank nawet dogania bandziora i sprzedaje mu parę szybkich klapsów, ale złoczyńcy udaje się ponownie wymknąć:

Superbohaterskie słabości Hawka: 1) lęk wysokości; 2) światła samochodów.

No trudno! To była ta "ekscytująca" sekwencja; czas jednak wrócić do rozsądniejszego z braci oraz dochodzącego do siebie ojca:

Ciekawe, że Gil Kane próbuje jakoś usystematyzować reguły rządzące przemianami braci!

Don zżyma się, że Hank poleciał gonić porywacza zamiast ściągnąć pomoc medyczną, ale obolały sędzia Hall nie ma cierpliwości do kłótni chłopaków - chociaż zgadza się z Donem, że samotny pościg was a very foolhardy thing. Na szczęście obyło się jednak bez poważniejszych urazów, więc ojciec zobowiązuje chłopaków do milczenia w domu - nie chce dokładać zgryzot żonie.

Kolejnego dnia otrzymujemy jedną z rzadkich teenage scen braci:

"We told mom we'd be home right after school, remember?" - Don wie, jak pomóc bratu w wyrywaniu koleżanki! O Peggy wcześniej nie słyszeliśmy ani słowa, ale wygląda jak siostra-bliźniaczka Lindy z jednego z poprzednich numerów. Najwyraźniej Hank ma swój typ!

Let's try to forget about your love-life for a moment! No co ty, Don; let's not! Ja na przykład z ogromną chęcią dowiedziałbym się czegoś o życiu uczuciowym Hanka; chłopak zyskałby nieco głębi, teenage drama rozkręciłaby komiks i w ogóle wyszłoby to wszystkim na dobre. Ale cóż, nie to nie!

Chłopaki wracają do domu, gdzie zastają straszną scenę:

Sekrety sędziego Halla kładą się cieniem na całej rodzinie!

Na szczęście pani Hall też nic nie jest; lokalni przestępcy widocznie przodują w pozbawianiu ofiar przytomności w wyjątkowo humanitarny i bezpieczny sposób. Mama opowiada chłopakom, że nieznany porywacz pobił ich ojca i wyciągnął go gdzieś nieprzytomnego; słysząc to,  Hank wybiega wściekły z domu. There's plenty of penny-ante hoods in this burg!, myśli już w stroju Hawka; one of 'em's gotta know something about dad! And I'm gonna keep flattening faces!

Tak też właśnie robi: leje różnych szemranych kolesi na chybił-trafił, aż w końcu...

To jedna ze stałych wad tej serii: Hawk robi najgłupsze rzeczy... ale zwykle okazują się działać!

O nie, Hank, nie pozbywaj się lęku wysokości - to jeden z najciekawszych elementów twojego charakteru!

...wow, whatta sad sentence. But it's true!

Po nitce do kłębka, od rozmaślonego nosa do obitej szczęki - Hawk idzie przez lokalny półświatek jak czołg. Niestety, ze scenariuszowej perspektywy jest to raczej mdłe; obity zbir wsypuje kolegę; Hawk znajduje rzeczonego kolegę i zaczyna go maglować; rinse, repeat. But finally he hits the jackpot (with his fists):   

Don tymczasem przeprowadza własne śledztwo grzebiąc w aktach...

...i odnalezienie podejrzanego zabiera mu całe trzy panele. Zmarł Karl MacArthur jest bardzo podobny do młodego ogrodnika, który pracował u sędziego Halla; Don rusza pod jego adres jako Dove - nie wiedząc, że percussive interrogations Hawka przyniosły ten sam rezultat! Przenosimy się do domku za miastem...

Zaglądanie komuś przez okno to druga ukochana technika śledcza Hawka!

And he looks so absolutely goofy while doing it:

Jak zwykle: zasłońcie rolety, Hawk może właśnie podglądać i was!

Jaką to scenę widzi przez okienko Hawk? Otóż ogrodnik zamknął sędziego Halla w klatce w piwnicy:

OK, nie chcę się czepiać, ale jak? Ta klatka nie ma drzwi!

Może to jak taka wielka klatka do pasienia królików? Kto wie! Ogrodnik Arthur zdradza chętnie swoją motywację: sędzia Hall wysłał mu ojca do więzienia, a ten - odsiadując wyrok - umarł na zawał. Arthur jest przekonany, że stało się to za sprawą standardów celi i postanawia w rewanżu uwięzić sędziego w równie nieludzkich warunkach.

Dove, nie wiedząc o obecności brata, podsłuchuje przez inne okno:

Niezłe zabezpieczenia jak na domek skromnego ogrodnika!

Don postanawia podejść do problemu metodycznie - decyduje, ze najbezpieczniej będzie odciąć prąd, co unieszkodliwi system alarmowy i umożliwi wślizgnięcie się do domu pod osłoną ciemności. Hawk, jak się domyślacie, woli frontalną szarżę!

Dove w końcu robi coś jak swoje zwierzę mocy - niczym gołąb siada na słupie!

Wszystko to wydaje się trochę chaotyczne pod kątem narracji wizualnej. Przykładowo: skąd Hawk tak biegnie, skoro jeszcze przed chwilą był przytulony do ściany i zaglądał przez piwniczne okienko? Rozumiem, że bierze rozpęd, by wyważyć drzwi - ale przydałby się jakiś panel przejścia! Dziwi to szczególnie, bo przecież Gil Kane był zarówno scenarzystą, jak i rysownikiem; nie można tu niczego zrzucić na brak komunikacji. Tak czy inaczej, Hawk bez ceregieli wpada do piwnicy:

"Don't worry, judge, ol' pal!"

Zazwyczaj w tym momencie powiedziałbym czas na finałową scenę akcji!, ale tym razem... Dove odcina prąd, więc wszystko dzieje się po ciemku (i to nawet bez jakichś sylwetek czy skrytych w cieniu kształtów; nie, to po prostu czarne panele z towarzyszącą narracją oraz kilkoma efektami dźwiękowymi). Nie jest to też pod żadnym względem równa walka; ogrodnik Arthur wznosi takie bojowe okrzyki, jak don't hit me again, please! i zbiera ostre baty.

Nie widzimy nawet uwolnienia sędziego, nie ma żadnej wzruszającej sceny; zaraz po panelu przedstawiającym nokaut Arthura przechodzimy do razu do LATER - i chłopaki po raz kolejny wracają do punktu wyjścia...

"Is this the end of the Hawk and the Dove??"

Actually... yeah, it kinda is! Jasne, Hawk i Dove przewiną się jeszcze nieraz w historii wydawnictwa, ale nawet lubię sobie wyobrażać, że ten ostatni panel to definitywny koniec ich przygód.

- Hej, Don, wiesz co, może to ganianie w kostiumach to jednak głupi pomysł?
- Ech, Hank, masz rację; odpuśćmy sobie, więcej z tego szkody niż pożytku.

THE END

Pomyślcie - tak właśnie skończyła się pierwsza seria Hawka i Dove! Pisałem już wcześniej o powodach tak szybkiego jej zamknięcia; głównymi było odejście oryginalnego twórcy, Steve'a Ditko, oraz brak dobrze zdefiniowanego charakteru magazynu. Niby The Hawk & The Dove to nastolatkowie - ale bardzo mało było w ich przygodach nastoletniego luzu i młodzieżowych problemów; z drugiej strony, niby próbują odnieść się do poważniejszych tematów - ale dyskusja ta nigdy nie wydawała się odpowiednio uczciwa czy zniuansowana. Gdy dołożyć do tego mgliście zdefiniowane supermoce oraz brak sympatycznej supporting cast - otrzymujemy magazyn, który nie miał raczej szans konkurować z uznanymi tytułami.

Nie znaczy to jednak, że historia braci dobiegła końca! Nadal występowali okazjonalnie razem z Tytanami; później, w 1986, Don zginął na łamach przełomowej serii Crisis on Infinite Earths autorstwa Marva Wolfmana i George'a Péreza. Dove, we can't save everyone, powiedział wtedy Hawk, na co jego brat mógł odpowiedzieć tylko.... 

Crisis on Infinite Earths #12, marzec 1986

Utrata brata była dla Hanka ogromnym ciosem; pozbawiony jego wpływu stawał się coraz bardziej niezrównoważony i brutalny. Przełom przyszedł trzy lata później; w 1988 siły udzielające braciom mocy (Lords of Chaos and Order, jak się dowiedzieliśmy - koncept związany głównie z noszącym złoty hełm Doktorem Fate) wybrały następcę Dona... a właściwie następczynię:

Żeby nie było zbyt daleko od oryginału, nosiła imię "Dawn"

Nie był to absolutnie koniec przetasowań, ale właśnie ta inkarnacja Hawka i Dove okazała się najbardziej ikoniczna; to do niej wracano po kolejnych eksperymentach i takiej właśnie wersji doczekaliśmy się w serialowych Titans. Żeby nie było - w retrospekcjach widzieliśmy też początki bohaterskiej kariery Dona i Hanka...  

Zawsze lubię, gdy seriale pokazują ewolucję strojów!

...ale większość czasu spędziliśmy już z Hankiem oraz Dawn:

W ich rolach: Alan Ritchson oraz Minka Kelly

So... Hawk and Dove live on! Owszem, częściej są postaciami tła niż główną atrakcją, ale mimo wszystko - ich przygody nadal trwają. Od skromnych początków w maju 1968 na łamach magazynu Showcase #75, przez rozmaite perypetie, aż do współczesnych występów na telewizyjnym ekranie - myślę, że to wcale nienajgorsza kariera jak na postacie, do których sam twórca stracił serce po dwóch numerach! Spójrzmy więc raz jeszcze na Alana Ritchsona oraz Minkę Kelly w kostiumach - i niech to będzie punkt, w którym pożegnamy się z serią The Hawk & The Dove.

~.~

Missed an episode? Chronologiczną listę wszystkich naszych dotychczasowych spotkań z Tytanami możesz znaleźć klikając tutaj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz