piątek, 8 marca 2024

Komiksiarstwo na ekranie: Generation X

Pisałem kiedyś, że współczesne filmy superbohaterskie to i tak cymes w porównaniu z tym, co mieliśmy w XX wieku. A trudno o projekt niższej rangi niż made for TV movie; tak jest, nawet nie made for VHS! Filmowa Generation X miała stanowić pilot serialu, lecz w wyniku słabego odbioru jego produkcja nigdy nie ruszyła. So we know it's bad, but how bad exactly?

I hope you're ready to find out! Przejdziemy przez to doświadczenie wspólnie, MST3K-style; no, może mniej będzie szydzenia, a więcej fanowskiego komentarza. Sugerowane materiały pomocnicze: dwa drinki, przynajmniej. Ostrzegałem!


Zaczynamy od czegoś prawdziwie ekscytującego - oto słownikowa definicja! Ale dobra, jest to w sumie strawny kawałek worldbuildingu - druga definicja wprowadza nas już w science-fiction oraz zarysowuje od razu sytuację prawną mutantów. Ale zaraz potem...

...pojawia się drugi kawałek tekstu, tym razem z obrazkiem w tle? It's a motto, I guess, ale miejcie litość: definicja, motto, jeszcze tylko opening crawl jak z Gwiezdnych wojen i mamy tekstowe bingo. 

OK, rozpoczynam running commentary pod kadrami!

Oto nasza ekscytująca otwierająca scena! Otóż dwóch osobliwych chirurgów zabiera się do otwarcia czaszki młodego mutanta, by dokopać się do tego pineal gland z otwierającego tekstu. Zwróćcie uwagę na piękną piłę a'la Królik Bugs, z zadziorami wielkimi jak z tartaku - myślę, że rekwizyt ten celowo miał podbić camp factor filmu, trochę w duchu GenXowej autoironii.

Poznajemy też stworzonego na potrzeby filmu antagonistę: to niejaki doktor Tresh, którego gra Matt Frewer (na komiksowym poletku pojawił się raz jeszcze ponad dekadę później w adaptacji Watchmen; miał tam małą rólkę jako Moloch the Mystic). A więc doktor już rozkręca piłę, już ma kroić mózg na żywca, kiedy nagle...!

HOLA HOLA ZŁOCZYŃCO!

...Emma Frost (Finola Hughes) wpada na salę operacyjną i, w asyście dyrektora instytutu, kładzie kres eksperymentom! Padają banały o tym, że doktor Tresh jest już SKOŃCZONY, ale wydalenie z projektu to jego jedyna kara: wyślizgnie się prawu - mutanci nie są traktowani jako ludzie, nie mają więc też praw człowieka i można ich najwyraźniej kroić. Co gorsza, do sali wpadają ubrani na czarno faszystowscy siepacze i aresztują z miejsca młodego mutanta. Emma nie ma zamiaru godzić się na taką niesprawiedliwość!

To znaczy, godzi się na aresztowanie młodego, ale po wyjściu fasz-szturmowców odpala własne moce i zaczyna terroryzować Tresha. Widać jest zarejestrowaną mutantką, więc jest to już OK? Nie wiem, prawo jest tu bardzo zawiłe.

Acting classes with Generation X: GRRRRRR I'M ANGRY
 
 Boy oh boy, are these some budget-friendly powers! Emma dyszy, na planie odpalają wentylator (żeby "telekineza" rozwiewała jej włosy), błyska jakiś flesz, a doktor Tresh wraz z asystentem z poświęceniem rzucają się dynamicznie na szafę. Bardzo to wszystko przypomina Star Treka z lat '60, z przekrzywioną kamerą i w ogóle! Najlepsze jest jednak, że wychodząc Emma patrzy na Tresha i grozi mu paluchem:

MAM CIĘ NA OKU KOLEŚ! Emma nic nawet nie mówi, wyciąga tylko paluch.

Ten straszliwy paluch jest ostatnim, co widzimy przed planszą tytułową:

No dobra, jazda!

Emma Emmą, ale lecimy już z młodymi mutantami. Na pierwszy ogień idzie Skin, Angelo Espinosa:

Hej, gdzie szara skóra? Budżet budżetem, ale pudło pudru nie może być takie drogie!

Tu już zaczynają się grube odstępstwa od materiału źródłowego: wyjeżdżający do szkoły mutantów Skin jest ckliwie żegnany przez kochającą rodzinę oraz przyjaciół, w pięknym amerykańskim sąsiedztwie do tego; w komiksach Angelo wywodził się z dużo trudniejszego środowiska. Ulice Los Angeles, wojny gangów oraz sfingowanie własnej śmierci, by wyrwać się z tego piekła - w filmie widzimy z tego wielkie nic. Otrzymujemy za to nasz pierwszy rzadki Efekt Specjalny!

STRRRRRRRRETCH!

Siostra Angela nie chce puścić jego dłoni; Skin rozciąga więc łapę na parę metrów, jęcząc i stękając z bólu. Holy crap, forget about Skin, how strong exactly is this little girl to avoid getting dragged behind the car?

Mógłbym zrobić całą kompilację min doktora Tresha!

Przebitka na doktor Tresha - who's at it again! Tym razem nie kroi już mutantów, a próbuje sił w jeszcze straszliwej dyscyplinie: marketingu. Jest tu jakieś ziarno antyestablishmentowych, antykonsumpcyjnych lat '90, ale Tresh żre scenografię jak świnka morska tapetę - szczerzy się, gestykuluje z przesadą, podskakuje, ogólnie idzie w camp jak dzik w żołędzie. Gdyby jeszcze nie był w tym samotny! Niestety, sam jeden nie zmieni tonu filmu; pasuje do grającej w miarę poważnie obsady jak małpa do chóru.

A, jego marketingowym planem jest zbudować maszynę do podróżowania w snach i kontrolowania umysłów. Dude, like, there are cheaper ways?

SEGA

Na ten moment czekaliśmy: oto ona, ikoniczna X-nastolatka lat '90... Jubilee! Jak w kreskówce z 1992, poznajemy ją w salonie gier; tutaj łoi w...

...Virtua Fightera II!

Pamiętam, sam grałem z entuzjazmem! Dla ugłaskania prawników gra ta nazywa się w świecie filmu Virtual Fighter, z "L".  Ale spójrzmy lepiej na samą bohaterkę:

whoa girl what's with the crazy lipstick

Nie jest to najlepsze pierwsze ujęcie, w dużej mierze przez szminkę właśnie! Stoi za nią pewien zamysł: złota szminka ("Slick Lips"), gra Virtual Fighter oraz papierosy Coffin Nail (geddit?) to wcześniejsze sukcesy marketingowe złowrogiego Tresha - no bo umówmy się, trzeba być dosyć złowrogim, żeby promować taki odcień. Maestro Marketingu wplótł nawet do gry wiadomości działające na podświadomość; każe nastolatkom grać więcej i więcej! 

Nastoletni luz Generation X rozbija się więc o dziadowsko-wychowawczo-pogadankowe przesłanie: uuu gry wideo złe, kontrolujo mózgi! Papierosy też złe, szminka podobnie. Mózgokontrola objawia się jako Tresh syczący z ekranu jak jasełkowy czort: 

"Play more, kiddies! Play more..."

No i Jubes gra, gra i gra - z takim zapałem, że aż odpalają się jej moce. Przed nami Drugi Efekt Specjalny, wielce unikalny!

bzt bzt bzt

Fajerwerki Jubilee są technicznie gdzieś pomiędzy zimnymi ogniami nagranymi w ostatniego Sylwestra a malowaniem prosto na taśmie ze starych filmów z Godzillą. My point is, it's not very impressive; oglądająca wraz ze mną żona wyśmiała je bez litości.

Poza cyber-gębą Tresha w automacie mamy w tej scenie również Tresha na żywo; wklejam go, bo w tle widać autentyczną maszynę arcade z X-Menami z epoki, uroczy w sumie detal.  

Acting classes with Generation X: WRRRR I'M MENACING

Tak czy inaczej, wszystko rozgrywa się po staremu - Jubes fajczy automat i demaskuje się jako mutantka, mamy trochę biegania po zapleczu studia (zamaskowanego folią i rozrzuconymi rurami wentylacyjnymi) i robienia bzt bzt bzt, a w końcu służby mundurowe pakują młodą do aresztu.

Publiczne objawienie się nowej mutantki zostaje odnotowane przez Cerebro, x-menowski system wykrywania osób z genem X:

Czy Jubilee wygląda na 15 lat? Nigdy w życiu, ale starsi aktorzy grający licealistów to standard taki, że przestałem już dawno zwracać na niego uwagę! 

Ano właśnie, co do obsady: jako Jubilee widzimy Heather McComb i jest ona biała jak mąka. Dziewiętnastoletnia w momencie kręcenia aktorka miała początkowo grać Boom Boom lub Dazzler, ale w ostatniej chwili zdecydowano się obsadzić ją w roli Jubes - Chinese American, wyszło więc trochę niezręcznie. Ogólnie Heather McComb jest jednym z jaśniejszych punktów filmu; wiodła całkiem udaną karierę jako aktorka telewizyjna, grając epizody między innymi w The X Files, Millennium, trzech różnych wersjach CSI, Prison Break, House M. D., Bones czy Grey's Anatomy.

Wracając do fabuły: Cerebro jest najwyraźniej sprzężona z budzikiem, bo dostajemy przebitkę na zaalarmowaną Emmę Frost - w głęboko wydekoltowanej koszulce nocnej, because of course:

Acting classes with Generation X: PRRRRR I'M SEXY

No dobra, biust biustem, zauważyłem, ale ten makijaż do łóżka!
E, odpowiedziała żona, taki był styl w latach '90.   

Tak twierdzi żona, nie ciągnę więc dyskusji - ale kto idzie spać z dekagramem eyelinera? Makijaż Emmy jest cały czas niezmienny, nieważna pora czy scena. W hojnej interpretacji może miało to być podkreślenie oczu, ponieważ she's a creepy telepath.

Ej, a co to za sexy boy śpi z gołą klatą przy kominku?

Tzw. ciało pedagogiczne!

Why, it's Sean Cassidy, better known as Banshee! Emma budzi Seana, a ten pręży się zalotnie:

Acting classes with Generation X: OIIIIIII I'M ALSO VERY SEXY

I gwarantuję, że w tym "oi" nie ma krzytyny przesady - akcent Seana jest jedną z absolutnie najśmieszniejszych rzeczy w filmie, do tego stopnia, że idąc zrobić sobie drinka podczas seansu sam już mówiłem głosem leprechauna "OI GOOD ME LADS". Są jednak dwa argumenty na usprawiedliwienie takiego stanu rzeczy: po pierwsze, grający tę rolę Jeremy Ratchford grał też jako Banshee w kilkunastu odcinkach kreskówki z X-Menami - so he's basically doing his cartoony shtick; po drugie, jest to pewnie próba przeniesienia claremontowskiego języka do live action; ileż razy taka Rahne Sinclair mówiła przecież o byciu wee lass from th' Highlands.

Usprawiedliwienia usprawiedliwieniami - ale Sean "Banshee" Cassidy brzmi jak leprechaun. A sexy leprechaun

I'll be ready by th' time yer dressed, mówi do Emmy, na co ta odpowiada:

"I am dressed."

...i - jakby była to gumka od majtek - strzela ramiączkiem koszulki nocnej. Słowa nie oddadzą, jak dziwaczne są dialogi w tym filmie; mogę zapisywać je kwestia po kwestii, but it's all in the delivery: the timing is off and the tone is all around the place

Nauczycielski duet ubiera się w końcu i rusza ratować z aresztu Jubilee. Jest to okazja do spotkania z jej matką i wytłumaczenia, czym zajmuje się Instytut Xaviera:

Przede wszystkim widzimy nauczycieli w kostiumie: Sean ma sportową kamizelę, Emma przedziwne buty do połowy uda.

Wszystko wygląda super tanio, i jakimś cudem nawet te thigh-high boots są dziwnie aerotyczne; przywodzą na myśl chiński second-hand, nie superbohaterski kostium. Zwróćcie też uwagę na dwa elementy: scena jest zalana neonowym światłem (żeby ukryć, że wszystko kręcone jest na zapleczu studia oraz najdalej w promieniu dwóch przecznic), a kadr jest przekrzywiony.

To manewr, który żywcem woła "Batman '66" - bo w tym właśnie campowym serialu notorycznie z niego korzystano. Było to robione świadomie; przekrzywiony kadr towarzyszył scenom z superłotrami, by podkreślić, jak bardzo są crooked (geddit, geddit?). Tu podobne gibanie nie ma żadnego sensu, ładu ani składu; może reżyser pomyślał a, kręcimy komiks, no to lecimy jak w tym starym Batmanie.   

at least Jubes looks pretty OK

Oswobodzenie młodej mutantki  to bardzo bread & butter stuff: Emma wchodzi na posterunek, telepatycznie przekonuje strażników, ze wszystko jest w porządku i widzą kogoś innego - ot, Jedi mind trick jakich wiele. Jubes zostaje przepakowana z celi do samochodu, gdzie Emma tłumaczy, że w Instytucie będzie mogła bezpiecznie rozwijać swoje zainteresowania.

Well, I'm interested in body piercing, odpowiada Jubes. Do I have to wear one of those, uh, goofy superhero costumes?

Tak jest, to wciąż era wyparcia superbohaterskich tropów! Czuć jeszcze dyskomfort związany z kostiumami, hasłami kodowymi i tak dalej, wszystko musi być brane w ironiczny nawias albo modernizowane; z tego właśnie powodu w filmowych X-Menach z roku 2000 mamy nie klasyczne stroje, a czarne skóry a'la Matrix.

ZIEEEEW

Po drodze w wozie pojawia się Skin i mamy autentycznie fajną scenę: Jubes budzi się zaspana na jego ramieniu, ośliniwszy go obficie podczas chrapania. It's a cute bit of tension between a couple of teenagers who had just met, a ogólna flejowatość Jubes zapewnia nieprzesłodzony ton.

Hey, we're here!    

Xavier School for Gifted Children!

Szkoła/zameczek/rezydencja jest bardzo spoko, i nic dziwnego: to w rzeczywistości Hatley Castle, który widzieliśmy jako szkołę Xaviera również w filmowych X-Menach... oraz jako posiadłość rodziny Queenów w serialu Arrow

Neat, huh?

Młodzi zostają poddani wstępnym badaniom - a zielony neon daje z siebie, ile fabryka dała:

Pamiętajcie, zielony neon oznacza CYBERPRZYSZŁOSĆ

Emma zrzuca garsonkę i widzimy, że jej strój składa się z gorsetu, białych legginsów i tych foliowych chińskich butów. Dla jasności, to wciąż jeden z najwierniejszych komiksom strojów w całym filmie - a zarazem doskonały dowód na to, że pewne rzeczy zwyczajnie nie działają po przeniesieniu do live action.

Samo badanie to scena wywołująca mocne oof: Jubilee, odprowadzona przez Emmę na bok, zdejmuje bluzę; stojący dalej z Seanem Skin jest raczej zakłopotany.  

WIĘCEJ ZIELONYCH NEONÓW

"Badanie" sprowadza się do pacnięcia Jubes wacikiem gdzieś w okolicy mostka. Nie można było standardowo pobrać wymazu z policzka? Witaj w naszej szkole dla specjalnych dzieci, zdejmuj ciuchy.

"Ja pierdzielę, czy ta scena jest naprawdę potrzebna?", zdaje się pytać wzrokiem Jubes...

...i ma rację; do tego stopnia, że wycięto ją nawet z wersji filmu przeznaczonej do emisji w telewizji w Stanach. Ja zdobyłem wersję oryginalną, unrated, ale czy naprawdę było warto?

...tak, ale dla innego momentu!

Po tych poniżających procedurach Jubes i Skin zostają wypuszczeni na boisko, gdzie reszta młodych mutantów gra w piłkę. Oto przed nami kochane postacie z komiksów, takie jak...

..."Refrax"?

Dochodzimy do największego filmowej feleru Generation X: wycięcia wielu ważnych postaci, które stanowiły o dynamice zespołu. Poleciał Chamber - jego oderwana żuchwa zastąpiona komorą energii przerastała możliwości produkcyjne; poleciała Husk - jej umiejętność zdzierania z siebie skóry również uznano za wizualnie niewykonalną. Problem w tym, że to dwie absolutnie centralne postacie; do nich należał wielozeszytowy wątek romantyczny, a Husk (przez przynależność do klanu Guthrie) zapewniała do tego łączność z "szerszymi" X-Menami nie gorzej niż Jubilee.

Nawet postacie, które wzięte z komiksów - jak Mondo, ciemnoskóry chłopak powyżej - zupełnie nie przypominają oryginałów. Komiksowy Mondo to postawny, wyluzowany Samoańczyk; nieśpieszny, uprzejmy, najchętniej siedziałby całe życie na plaży. Mondo w filmie is a big dumb bully, który z miejsca rusza nagadać Skinowi - choć nawet za bardzo nie umie, trzyma się więc z Refraxem, dopełniającym go clever bully; no, clever w porównaniu z kolegą. Bardzo sztampowe te postacie i bardzo wymuszony ten bullying świeżaków - ot, "mały konflikt" potrzebny na tym etapie scenariusza.

Czy Refrax to Billy Idol w stylówie z 1993? Wy osądźcie:  

Moim zdaniem - po stokroć tak!

Kolejną postacią jest Monet...

...grana przez aktorkę o pseudonimie Amarilis.

No disrespect to Amarilis, ale konceptem postaci M jest bycie ridiculously perfect, od urody po supermoce, and here she doesn't really pull that off. Póki co - po prostu dziewczyna w dresie. Całości drużyny dopełnia...

...kolejna nowa postać, Buff.

Mocą Buff jest posiadanie OGROMNYCH MUSKUŁÓW, których teraz nie widać pod luźnym sportowym strojem - ale szykujcie się! Całkiem podoba mi się ten koncept; rozgrywa dobrze nastoletnie kwestie wizerunku ciała oraz zmian hormonalnych. Buff nie jest na tym etapie pogodzona z tym, że jej ciało nie wpisuje się w kobiece ideały urody.

Grająca ją Suzanne Davis bez trudu mogłaby się wcielić w oryginalną Husk - ma ten urok dziewczyny z Południa. Mamy więc dosyć interesującą postać kompozytową: wygląda jak Husk, podobnie jak ona pełni rolę grupowej kujonki, ale ma body image issues jak Chamber. W lepszym filmie? Mogłoby to spokojnie zadziałać.  

AŁA AŁA AŁA

Po obowiązkowym bullyingu świeżaków wszyscy biorą się do grania w futbol pospołu; podczas gry ręka Skina zostaje wyciągnięta, i otrzymujemy Trzeci Efekt Specjalny, Wręcz Niepowtarzalny. A potem wszyscy skaczą na siebie bez konkretnego powodu:

Tak właśnie gra się w futbol; drużyna tworząca bardziej imponującą ludzką hałdę zwycięża.

Emma i Sean zaniepokojeni rozgardiaszem przychodzą skontrolować boisko (to tzw. dyżur nauczycielski)...

Widzimy stroje bez neonowych świateł! Póki Emma nosi garsonkę, to szczerze mówiąc całkiem ujdzie; do Seana w ogóle nie mam zastrzeżeń, it's a pretty comics-accurate sports jersey.

Tak jest, Sean/Banshee użyje zaraz swoich mocy - ale zanim to zobaczymy, zapoznajmy się z filozofią aktora!

"...the key to playing a larger than life character: it's the posture. "You've got to have that superhero stance," he says, placing arms akimbo and thrusting out his chest a'la George Reeves in the old Superman series."

Serial z Georgem Reevesem emitowany był w latach 1952-58; znowu widzimy więc, że punktem odniesienia dla Generation X są ekranizacje komiksów wcześniejsze o 30-40 lat. Dla uczciwości: superbohaterska nisza faktycznie była po latach '60 właśnie tym, niszą; po prostu nie było szczególnie wielu innych inspiracji!

Podziwiajmy więc superhero pose Seana oraz Czwarty Efekt Specjalny - jego soniczny krzyk:

W sumie każdy krzyk jest krzykiem sonicznym.

Po rozdzieleniu rozwydrzona młodzież udaje się do internatu i dostajemy kilka spokojniejszych scen budujących tło postaci. Jubes trafia do pokoju Monet, która zaczyna o sobie opowiadać...

...i brzmi tu już nieco jak komiksowa M - a lot of big words and a "better than you" attitude!

What were your special gifts, speed reading and... humility?, komentuje Jubes, a kiedy Monet zaczyna tłumaczyć coś o thermal repulsion, nowa uczennica ripostuje: well, you're sure repulsing me. Młodzież nie dogaduje się na razie zbyt dobrze, ale wiadomo - to ich narracyjna przestrzeń do wzrostu! Jeśli przymknąć oko na stereotypowość, wszystkie te werbalne naparzanki są nawet zabawne... albo byłyby, gdyby aktorstwo stało poziom wyżej. Timing, timing, timing!

U chłopaków tymczasem mamy homoerotyczne masowanie się po muskułach:  

Acting classes with Generation X: GŁASK GŁASK I'M STRONG AND DUMB BUT ALSO VERY INSECURE

Chłopaki rónież podchodzą do siebie nieufnie, ale kiedy Skin odpyskowuje Mondo - Refrax zaczyna się szczerze chichrać. It was very funny, usprawiedliwia się przed dotkniętym muskularnym kolegą; tyle tylko, że it honestly wasn't (Mondo absorbuje właściwości przedmiotów, których dotyka; a co, gdybyś zjadł galaretę?, zapytał Skin - to cały żart). Ale dobra, nastoletnim chłopakom nie trzeba czasem wiele!

Nad ranem - kolejna scena z młodzieżowego życia: Refrax (fałszywie) twierdzi, że widzi przez ścianę Buff w łazience; ta wychodzi, chwyta go za klapy i funduje mu opierdziel:

Podglądanie koleżanki, nawet udawane, to dosyć niekomfortowa scena... ale w sumie nie bardziej, niż wiele sex jokes z komedii z lat '90. Poszliśmy jako społeczeństwo do przodu, z tego się cieszmy!

A tak, Refrax to dietetyczny Cyclops - stąd ciemne okulary! Jego mocą jest emitowanie promieni z oczu oraz kiełkująca dopiero X-ray vision. Buff niestety wygłasza swoje kwestie tak dziwacznie, jakby czytała je z czoła kolegi, i cały efekt sceny bierze w łeb - poważnie, zanim ktokolwiek zacznie narzekać na słabe aktorstwo we współczesnych ekranizacjach komiksów, dobrze przypomnieć sobie Generation X; it's jasełka-level bad, a mówię to z pełnym samokrytycyzmem jako Lucyfer ze szkolnych jasełek.

Buff grozi Refraxowi wsadzeniem mu głowy w dupę (jego własnej), co bardzo podoba się Skinowi jako szkolenie z transplantacji organów. Mondo nie docenia komentarza kolegi i w rewanżu wykręca mu cyca - a ponieważ to elastyczny cyc, otrzymujemy Piąty Efekt Specjalny, Cyc-Wykręt Totalny!

 ♫LET'S TWIST AGAIN!

Po młodzieńczych figlach przechodzimy do sali lekcyjnej, gdzie Emma (nadal w tym samym gorsecie) sprawdza paranormalne talenty młodzieży. W tym filmie wszyscy mutanci mają jakieś latent psychic powers, I guess?

"The secret to all mutant powers is being able to relax... and concentrate." Czyli jak bycie na kiblu. Nie, to nie mój komentarz; pada on w filmie.

Młodzież ma odgadywać, co wypisano na kartach prezentowanych przez nauczycielkę; spodziewałem się klasycznych kart Zenera, ale trzymane przez Emmę grafiki przypominają raczej coś z serii Magic Eye - akurat na czasie, był w końcu na nie szał w połowie lat '90! Dziewczęta wpatrują się intensywnie...

No i proszę, Jubilee bez żółtej szminki jest super cute!

...i, co ciekawe, Jubilee ekspresowo rozpracowuje obraz po obrazie. Emma nie widzi jednak, że Skin jest równie zdolnym studentem - po prostu zapisuje po cichu prawidłowe odpowiedzi w zeszycie, podczas gdy bardziej ekstrawertyczna Jubes woła je na głos. Kolejna urocza w sumie scena, ale postrzeganie pozazmysłowe nigdy w życiu nie kojarzyło mi się ani ze Skinem, ani z Jubilee.

A czego młodzież uczy się od Seana? Umiejętności bardziej bojowych, począwszy od taktyki oraz obsługi systemów obronnych rezydencji:

Skin zawala pierwsze podejście, ale okazuje się nawet sprawnym komputerowcem! Uważajcie, to foreshadowing.

Po lekcjach młodzież relaksuje się w świetlicy, gdzie z włączonego telewizora słychać akurat rządowe ostrzeżenia przed groźnymi, nieobliczalnymi mutantami. Stary polityk na ekranie porównuje mutantów wprost do AIDS i sugeruje, że należy ich eradicate, by zapobiec epidemii. Psuje to wszystkim tzw. wajba, więc Refrax zsuwa okulary...

...i w imieniu zmutowanej młodzieży calego świata roztapia telewizor! Szósty Efekt Specjalny, Promień Horrendalny.

Mondo zbija z nim piątkę, dziewczyny patrzą na niego jak na idiotę... ale po chwili śmieją się razem z nimi, w tonie you know what, you dork, maybe you're right this time. Jest więc tu jakieś budowanie grupowych więzi, ale...

"Mutanci są nieprzewidywalni i niebezpieczni, korzystają z mocy bez namysłu!"
"No nie wytrzymie, kurde, co ten koleś pierdzieli, SPALĘ SZKOLNY TELEWIZOR BZZZZZZZZT"

Celowy paradoks? Chyba jednak nie.

Nieco później młodzieży udaje się ubłagać Seana i Emmę, by puścili ich na miasto. Śmieję się stale z kręcenia na zapleczu studia, ale tym razem widzimy dokładnie te same ulice kanadyjskiej Kolumbii Brytyjskiej, które zdarzyło wam się podziwiać w tysiącu innych seriali i budżetowych filmów z lat '90:

Wciśnijcie komuś, że to pierwszy lepszy sitcom - nikt nie odróżni! W tle gra nawet sitcomowa muzyczka, tzw. Friends-core.

Dlaczego tyle filmów i seriali kręcono właśnie tam? Tajemnicą jest dobry klimat - można upchnąć sporo dni zdjęciowych - oraz relatywnie niskie koszta produkcji.

Tak czy inaczej, dziewczęta ruszają na ciuchowe zakupy, a my - razem z Jubilee - widzimy przez moment Buff w przebieralni. And indeed, she is pretty buff:

Ciekawe, kto grał jej plecy!

Buff jest niepocieszona, że Jubes zobaczyła ją w takim stanie, ale jak to często bywa - to ona sama jest swoją największą krytyczką. Gdzie indziej Refrax wyznaje bowiem Mondo, że według niego she is a babe; Mondo nie dowierza, ale widzimy tę wrażliwszą stronę wcześniejszego jock bully. A co tam porabia Skin?

Stoi z otwartą japą na ulicy!

Tak, naprawdę; zauważa lokalną piękność i stoi wpatrzony w nią jak wół w malowane wrota, z otwartą gębą i ze wszystkim. To dobry moment, by podkreślić raz jeszcze, jak bardzo Skin różni się od komiksowego pierwowzoru; tam jest streetwise, clever, charming kid, który potrafi na luzie podejść nawet do własnych niedoskonałości; tutaj jest po prostu wyalienowanym, niesympatycznym dziwakiem.

Dziewczę na ulicy uśmiecha się w rewnżu, ale robi dobrą minę do złej gry - brakuje tylko, by stalkerowaty Skin zaczął się ślinić.

Tymczasem w pobliskim dinerze Mondo wchodzi w spontaniczne zawody w pożeraniu fastfoodów z lokalnym sportowcem. Jeden i drugi pakują sobie do gęby coraz więcej i w coraz bardziej obrzydliwy sposób:

He may be a dumb bully, but he's our dumb bully!

No właśnie, koleś od zawodów to ten obcy bully: koleżanki poskarżyły się, że jakiś dziwak łaził za nimi na ulicy, więc ten usadza czającego się dalej Skina do stolika i rozmaśla mu deser na twarzy. Intencją sceny jest, byśmy współczuli naszemu chłopakowi... ale nie było to w pełni niezasłużone.

Mało coś ostatnio doktora Tresha, gdyż pomijam po prostu sceny z nim - i tak sprowadzają się do tego samego, Tresh skacze, śmieje się i robi miny jak Jim Carrey dla ubogich. Batman i Robin wyszli rok wcześniej, a Maska dwa - naprawdę myślę, że poszukujący komiksowych inspiracji Matt Frewer małpuje bardziej znanego kolegę!

Tutaj na przykład uwięził radę nadzorczą w śnie, zmusił ich do synchronicznego pierdzenia (yup, this is some Beavis & Butthead poetics), a na koniec zasugerował współpracownikowi, by wyskoczył przez okno!

Tresh jest okropną postacią, ale to nie wina Frewera, który potrafi być campowy, intensywny, nawet momentami uczciwie zabawny- a reżysera, który nie potrafił skleić jego występu z resztą filmu.

Skin wykorzystuje tymczasem swe hakerskie moce, by dostać się do zamkniętego pokoju w rezydencji. Znajduje tam prototyp maszyny snów doktora Tresha, skonfiskowany lata wcześniej przez Emmę. Co robi nasz mądry chłopak? Namawia Jubilee, żeby wypróbować go w celu rozwinięcia mocy postrzegania pozazmysłowego:

Super bezpieczne, na pewno nie wyniknie z tego nic złego!

No dobra, Jubilee sama proponuje, że spróbuje pierwsza - żeby lepiej orientujący się w działaniu maszyny Skin w razie czego mógł ją odłączyć. Tak też czynią; w krainie snów Jubes wpada na Tresha i budzi się zapłakana, że był tam jakiś creepy guy. Czy zniechęca to Skina? Ani trochę!

W jego snach również pojawia się Tresh, ale obiecuje mu względy małomiasteczkowej piękności... za współpracę!

Nagle - faktycznie zaksakujący twist! To gabinetu Tresha wpadają mundurowi i siłą odłączają go od maszyny. Słyszeliśmy wcześniej, że nagłe wybudzenie jest niebezpieczne i można tak utknąć w krainie snów; tak właśnie się dzieje, astralna forma Tresha zostaje wessana w wirujący majak rodem z Kosiarza umysłów (1992, też prawdopodobna inspiracja).

Siódmy Efekt Specjalny, Wysoce Niebanalny!

"Fizyczny" Tresh ląduje w szpitalu, bez kontaktu ze światem...

Karmi go tam udręczony użeraniem się z nim sanitariusz...

...ale Tresh astralny nie przepadł za sprawą aktywnego akurat połączenia ze Skinem. Siedzi więc teraz najwyraźniej w głowie chłopaka, trochę jak Shadow King, inny (oraz nieporównywalnie lepszy) z x-menowskich łotrów.

Następnego dnia Skin i Jubes dyskutują o doświadczeniach; Jubilee mówi, że jej umysł był odłączony od ciała, na co Skin (moze już pod wpływem Tresha?) odpowiada: yeah, that was awesome. Jubes wypala wtedy to, co wszyscy pewnie myślimy:

"Are you FUCKING NUTS?"

Tak jest, to w pełni zrealizowane F-word! Jak powszechnie wiadomo, filmy z ratingiem PG-13 mogą zawierać jedno (1) wykorzystanie słowa fuck; wśród moich ulubionych jest Wolverine odmawiający współpracy z Profesorem X oraz Magneto w X-Men: First Class:

Wolverine rzucił pierwszego faka na ekranie w 2011; Jubilee, jego nastoletnia wychowanka, zrobiła to w 1996.

Takie są fakty.

A zaraz potem dodaje: I cosmically shit my fucking pants. Tego już było dla cenzorów za dużo i scena wypadła z amerykańskiej telewizyjnej wersji - ale przypominam, obcujemy z Generation X w wersji unrated!

Refrax tymczasem przynosi Buff kwiatka (żeby zdolniejsza uczennica "pomogła mu go zidentyfikować", oczywiście) i zaprasza ją na randkę. To kolejna całkiem dobra scena, która bawi się z naszymi oczekiwaniami - Refrax to dupek, więc pewnie chce dopiec Buff Carrie-style... ale może jednak wcale nie? Widzieliśmy, jak ostatnio mięknie. 

Buff wykazuje się odrobiną rozsądku i z miejsca go spławia, wietrząc durny plan jego i Mondo. Ale Mondo o niczym nie wie, zaklina się Refrax!

Młodzież zalicza więc kolejny wypad na miasto - tym razem do wesołego miasteczka:

W tle gra bardziej rock/grunge!

To najlepszy segment filmu: kids being kids oraz parę dobrych, nieprzegadanych momentów charakteryzacji. Refrax i Buff autentycznie dobrze się bawią na diabelskim młynie...

Wiem, wiem, optyczne supermoce, ale czy jest coś bardziej w stylu lat '90 niż ciemne okulary nocą?

Skin odnajduje w tłumie swoją wybrankę i znowu rozdziawia gębę...

Staram się szanować każdą pracę, ale w tym przypadku nie jest to łatwe!

...a ona - być może w pierwotnym, praludzkim odruchu - odpowiada na te subtelne zaloty również otwierając gębę:

"Nasze gęby są otwarte razem"

Once again, I feel compelled to stress that Skin in this movie is simply awful - zarówno pod kątem gry aktorskiej, jak i stalkerskiego rysu postaci. Piękność czuje się winna, że Skin został tak źle potraktowany przez jej kolegów w lokalnym dinerze, a do tego spotkali się już wcześniej w snach - teraz więc idą na randkę IRL.

Autentycznie podobają mi się za to sceny z Monet, która szybko zostaje otoczona wianuszkiem lokalnych sexy boyów. Don't break a nail, śmieje się jeden, gdy M bierze się za walenie w karnawałową gruszkę... którą M rozbija oczywiście jednym ciosem:

Od tego momentu sexy boye podążają za nią jak za przewodniczką stada!

Refrax i Mondo wpadają na siebie - i Refrax zdradza, że jego moce się odpaliły podczas randki i widział gołe udo Buff. Oczywiście mówi to dokładnie w momencie, kiedy dziewczęta podchodzą obok:

rozczarowanie.jpg

Ale widzimy, że uczucia Refraxa są szczere; z miejsca żałuje, że zrobił Buff przykrość... lecz będzie musiał jakoś odzyskać jej łaski (hey, they have already been kissin' and such).

Skin i miejscowa zostają zaczepieni przez lokalnych chłopaczków z dinera, którzy znowu wietrzą okazję do draki; mamy w końcu okazję, by - pomimo towarzyskich niesnasek - cały zespół stanął razem w obronie kolegi, however awful he is. Mondo bierze kamienia...

QUESTION EVERYTHING

...i staje się niewrażliwy na ciosy - o czym przekonuje się boleśnie lokalny byczek, łamiąc sobie na nim rękę. Ale najlepsza i tak jest Jubilee, która startuje w morderczym szale do dwa razy większego kolesia:

NA TYM BLOGU SZANUJEMY JUBILEE

Chociaż sam już w sumie nie wiem, czy najlepsza, bo na scenie pojawia się też M - i widząc zadymę kręci tylko rozczarowana głową i mówi do swego anturażu time to say goodnight, boy-toys.

Spójrzcie, ile wygrała dla nich maskotek! This is Monet I know and love.

Kończy się przewidywalnie: wpada szeryf z pomocnikami, młodzież ląduje w areszcie (na tym etapie Jubilee już pewnie grypsuje), a Emma wyciąga ich zza krat kolejnym mind trickiem. Ale jest wkurzona brakiem ostrożności uczniów:

O zdenerwowaniu świadczy stukanie obcasami; jeszcze jedno ujęcie na te buty.

Młodzież nie chciała współpracować z policją; zidentyfikowali się jako Eddie Vedder, Eddie Van Halen, Eddie Munster... Emma przyjmuje te informacje ze spokojem, ale widać, że myśli o gówniarze bezczelni i wychowankom się dostanie. Well, then she wind-wipes the entire police station and takes the kids home.

Mondo jako jedyny skorzystał w bójce z supermocy - do czego zresztą się przyznaje, zasługując na pewien szacunek Emmy - i w konsekwencji zostaje przykładnie wydalony ze szkoły.

"We could all end up in camps", mówi Emma - no i cóż, to mocny argument.

Skin wstaje i mówi, że cała ta afera z lokalsami wynikła przez jego randkę; jeśli Mondo ma wylecieć, to ja też. Emma nie zamierza się patyczkować: then you're expelled, also. Jedna osoba po drugiej, cała grupa solidarnie wstaje i przyznaje się do winy.

"Why don't you all pack?", pyta Emma... ale czuje, że straciła kontrolę nad sytuacją.

Children, woudja mind steppin' outside fer a minute while Emma n'I discuss yer punishment?, włącza się Sean głosem leprechauna. I nagle, kompletnie z zaskoczenia, dostajemy najlepszą chyba wymianę zdań w filmie:

"Em. Yer a fine teacher. An' a hard taskmaster. But these children have a tough road ahood, an' a lil' compassion on a'part won't kill'em."
"Yes it will! I've seen it before, Sean!"

Oh wow, pomyślałem; to dobre nawiązanie do komiksowej Emmy, do śmierci jej poprzednich uczniów, do długo noszonej w sobie traumy. W filmie nie jest to wytłumaczone i przegadane, więc scena jest tym mocniejsza; jeśli wiesz o chodzi, to wiesz, pozdro dla kumatych. Brakuje mi czasem takich nawiązań we współczesnych filmach, gdzie twórcy wydają się czasem zbyt zadowoleni z komiksowych nawiązań i przeginają pałę kierując ku nim uwagę! 

Czyżbym naprawdę był pod wrażeniem filmowej Generation X? W tym konkretnym momencie - tak! Sean próbuje przekonać Emmę, że dzieciaki pokazały jednak trochę odpowiedzialności i solidarności; they still have to punished, mówi Emma... ale jednak uśmiecha się na koniec. Miesąc szlabanu!

Refrax próbuje przeprosić Buff...  

...ale ta nie jest jeszcze gotowa.

Nie ma czasu na miłość, czas wrócić do doktora Tresha! Otóż Skin w snach tańczy radośnie jakąś sambę ze swoją wybranką. W dżungli. W towarzystwie papugi.

Yup, it's surreal.

...ale czas spłacić długi (w towarzystwie papugi): Tresh pragnie wrócić do fizycznego ciała, a Skin ma mu w tym pomóc - albo straci względy dziewczyny.

Matt Frewer jest w pełnej szarży - śmieje sie, grozi, syczy, płacze!

Skin próbuje się opierać, ale Tresh - mniej już Jim Carrey, a bardziej bargain bin Freddy Krueger - grozi, że nawiedzi sny jego dziewczyny, siostry... której wizję przyzywa i liże ją jęzorem po twarzy niby jakiś ksenomorf. It is honestly creepy. Bad taste as all get out, but definitely creepy; this guy has a pretty impressive tongue.

Skin włamuje się więc do szpitala/więzienia z prototypowym kaskiem w ręce, zakłada go na głowę Tresha i umożliwia mu powrót do fizycznej rzeczywistości.

Oczywiście, kończy się to kiepsko!

Tresh ma bowiem ochotę wrócić do starego hobby, wiercenia mutantom w głowach. Obezwładnia więc Skina i przygotwuje się do operacji. Gdzie, w szpitalu/więzieniu? Skąd, jak zwykle na zapleczu studia - z kolorowymi neonami!

Zamiast piły jak z Królika Bugsa mamy tym razem sexshopowy knebel!

To już finał! Skin telepatycznie wzywa pomocy (wszyscy są tu w jakimś stopniu telepatami), Emma formułuje plan, Sean mówi uczniom, że jest z nich dumny, Refrax przeprasza Buff i godzą się przed misją...

"My power kicked in... at a really bad time. But you know, I stopped myself. (...) I'm sorry I hurt you."
 
Gra energiczna elektronika, wszystko wybaczone; now let's go pick a fight!, zachęca Sean - i, dzięki mocom Emmy, drużyna wchodzi do krainy snów.

Wszystko to strasznie chaotyczne; zarówno rzeczywisty świat, jak i kraina snów są odgrywane przez samo zaplecze studia skąpane w neonowej poświacie, więc łatwo się pogubić. Zaszczyt pierwszego uderzenia na Tresha przypada Jubilee; oto ona, all cool, wyłania się z cieni!

Yeah, go Jubes!

Czas na spektakularny atak! Czas na wielki finał! Czas na Ósmy Efekt Specjalny, Być Może Finalny!

bzt

Yeah, that's pretty much it. Pozostałe ataki Generation X są podobnie, powiedzmy, pozbawione zbędnego wizualnego splendoru; Refrax zasłania własną piersią Buff i przepala rurę, która spada na Tresha, zaś Monet zwyczajnie sprzedaje doktorowi kopa w brzuch.

Ale za to neony lśnią w pełnej glorii!

Tresh grozi młodzieży i znowu macha jęzorem...

Acting classes with Generation X: SLURRRP I'M SOMEWHAT UNSTABLE

...do akcji wkracza więc nauczyciel:

W tle otworzył się buchający płomieniami piec, zacząłem się więc zastanawiać - will they go full Freddy?

Well yer pretty good at beatin' up children!, woła Sean, ale to oczywisty fałsz: powiem wam z pełnym nauczycielskim doświadczeniem, że Tresh is actually pretty horrible at beating up children. Nie pokonał jeszcze dosłownie nikogo; raz tylko rzucił Monet.

Krzyk Banshee wywala Tresha przez ścianę do mistycznej krainy snów; Tresh rośnie tam w siłę i robi się ogromny. By this point this is a straight-up Power Rangers fight, a rolę Megazorda przejmuje Emma Frost.

Na potęgę Zielonego Neonu!

Ale nie ma nawet dobrej fizycznej nawalanki; niemal wszechmocnego Tresha nie można zabić, więc Emma chce się po prostu poświecić i zabrać go ze sobą w otchłań krainy snów. Skin zalicza przebłysk sumienia i rzuca się na przeciwnika, gotowy oddać życie zamiast nauczycielki; oto finałowy już, Dziewiąty Efekt Specjalny - W Skutkach Katastrofalny!

Skin oplata Tresha gumiastymi łapami i rzuca się z nim w otchłań!

Piękne heroiczne poświęcenie - ale działałoby lepiej, gdyby zginęła jakaś sympatyczna postać, a nie smutny stalker Skin z wiecznie otwartą japą.

Oh wait, he's not actually dead:

Awwww!

Jak to przeżył? Nie wiadomo, nie wiadomo też za bardzo, po co (OK - po to, żeby mógł wystąpić w potencjalnym serialu). Kończymy na triumfalnej nucie; wszyscy wracają do Instytutu, grają wesoło w karty, a w ostatniej scenie - Buff prezentuje nowy uniform drużyny:

A jednak - strój w komiksowym stylu!

Ale... czy to możliwe...?

W oku leżącego w szpitalu Tresha rozbłyskują ścieżki krainy snów!

The monster is not actually dead!

OK, nie bójcie się; jeśli Tresh nie wrócił przez prawie trzydzieści lat, to jesteśmy chyba bezpieczni.

No i co, Anglisto, powiecie; nie było chyba aż tak źle! Jak zwykle macie rację, bo w podsumowaniu powyżej Generation X wydaje się nawet znośnym filmem. Było kilka dobrych character moments, klimat dekady był wyczuwalny... ale, w odróżeneniu od was, I had to actually watch it. To w sumie doskonała lekcja poglądowa: kiepskie filmy są niezrównane w ukazaniu, jak cenna jest reżyseria oraz aktorstwo. Ale czy Generation X jest gorsza niz przeciętny made for TV movie z lat '90?

...tak. Mówię to bez złośliwości; przeciętny film telewizyjny trzymał się po prostu swoich ograniczeń: romans, sensacja czy kryminał mogą być rozegrane oszczędnie, historia science-fiction z supermocami - już niekoniecznie. Wycięto dwójkę kluczowych postaci, by było taniej, ale funduszy i tak okazało się zbyt mało - a usunięcie Chambera i Husk nawarstwiło problemy ze scenariuszem. Nie mówię, że dzięki nim film stałby się nagle świetny, ale łatwiej byłoby przejąć się znanymi postaciami; łatwiej byłoby dostrzec w ich charakterach coś więcej.

Skin i Mondo są beznajdziejni, Monet rozwija się powoli, ale korzystnie, zaś Emma, Jubilee i Banshee są całkiem blisko pierwowzorów. Żona stwierdziła nawet, że Emma była jedną z najlepszych części filmu; jest to też zresztą dosyć popularna fandomowa opinia, ale świadczy bardziej o braku prawdziwie dobrej ekranowej Emmy Frost niż szczególnych walorach Generation X.

Czy poleciłbym ten film tzw. general audience? Nie. Czy poleciłbym go fanom X-Menów? Również nie. Czy poleciłbym go może fanom komiksowej Generation X? Nawet tutaj jest to hard sell! W 1996 jego przyjęcie nie było wcale łagodniejsze; przed premierą można było wpaść na promocyjny wywiad, ale po... Generation X stała się filmem, o którym się nie mówi, bo i nie ma za bardzo o czym. It's a failed pilot; nothing to brag about.

Na deser zapoznajmy się z wywiadem ze Scottem Lobdellem, scenarzystą komiksu, opublikowanym na łamach Marvel Visions #3

Scott był uprzejmy, ale jego wypowiedzi nie emanują szczególną wiarą w projekt; "not-enviable task" indeed.

My jednak zapamiętajmy Generation X - może nie czule, ale to jednak pierwszy film, w którym pojawia się ekranowa X-Mansion.

I pierwszy film, w którym Jubilee mówi fuck.

It's worth something.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz