Ależ klasyk na ścieżce dźwiękowej, pomyślałem oglądając ostatnio marvelowską Ironheart (pozytywne zaskoczenie i całkiem sprawnie pomyślany serial, swoją drogą)! A że i tak miałem ochotę na podzielenie się dzisiaj jakimiś wakacyjnymi rytmami, pasuje idealnie - oto Chaka Khan oraz Ain't Nobody:
Kiedy lata temu zobaczyłem gdzieś na albumowej liście wykonawców "Chaka Khan" natychmiast wyobraziłem sobie oczywiście stojącego za konsoletą tytanicznego Mongoła obwieszonego czaszkami wrogów. Rzeczywistość okazała się inna: pod pseudonimem tym kryje się królowa funku Yvette Marie Stevens! "Chaka" wzięło się od afrykańskiej ceremonii nadawania imion (słówko oznacza "ogień"), zaś Khan to po prostu nazwisko faceta, z którym swego czasu zetknął ją los.
No cóż! Nadal jednak lubię sobie wyobrażać, że ten mój wyimaginowany mongolski wódz obsługuje gdzieś tam w zespole syntezator. Z ciekawostek: w 1984 utwór ten znalazł się na soundtracku filmu Breakin', który sam w sobie nie zawojował może świata... ale błyskawicznie (po siedmiu miesiącach!) doczekał się sequela o tytule żyjącym dotąd nieśmiertelną sławą: Breakin' 2: Electric Boogaloo.
♫ So don't miss it! Breakdance 2!
If you forget it, you'll regret it - ELECTRIC BOOGALOO! ♫
Gdzie zaginęła ta szkoła tworzenia trailerów! Breakin'/Breakdance, gdyż film otrzymał różne tytuły na różnych rynkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz