piątek, 18 sierpnia 2023

Yoku's Island Express

Próbowałem ostatnio przesiąść się na platformę Pinball FX, uaktualnioną wersję starszej Pinball FX3 (nowsza nie posiada już numerka). Dla nowych graczy to pewnie fajna sprawa, ale póki co, trudno ją jednak polecić entuzjastom poprzedniej: co prawda zmieniono silnik graficzny na nowocześniejszy, lecz z perspektywy kanapy trudno mi te poprawki dostrzec - a do tego nie ma opcji migracji stołów, więc musiałbym ponownie kupować swoje ulubione maszyny. Póki co pozostanę więc przy starszej platformie... ale nie oznacza to, że odpuściłem wakacyjną zabawę z pinballem! Oto Yoku's Island Express - połączenie mechanik piballowych z kolorową platformówką!

Kolorowo i wesoło jak w starej platformówce pod MS DOS!

Tytułowy Yoku - nasz bohater - wiedzie wesoły żywot żuka gnojowego, raźnie toczącego swoją kulkę (niesprecyzowanej substancji). Samo toczenie kulki, tradycja z dziada pradziada, to już jednak za mało dla dzielnego owada; przyszedł czas na zmianę kariery! Przybywa więc na egzotyczną, tropikalną wyspę, gdzie obejmie posadę lokalnego poczmistrza.

Wyspa zaś jest pełna pinballowych flipperów, odbijaczy oraz innych atrakcji!

Póki powierzchnia jest w miarę płaska, sterujemy naszym żukiem jak w każdej innej platformówce: możemy, pchając kulkę, łazić w prawo oraz w lewo... nie ma jednak możliwości skoku. Za ruch w pionie odpowiadają bowiem rozsiane po wyspie flippery, nad którymi również mamy kontrolę! Odbijamy więc kulkę, zaś dzierżący ją na sznurku Yoku śmiga po wyspie wraz z nią - odbijając się od bumperów, pędząc w rampach i generalnie robiąc niemal wszystko, co dzieje się na klasycznym stole (brak tylko możliwości bocznego szturchnięcia).

Yoku - jako tzw. "młody w robocie" - zostaje natychmiast zaprzężony do heroicznego zadania: musi poinformować trzech wodzów wyspy, że lokalne bóstwo-ośmiornica zostało zaatakowane i zranione.

Zgodnie z konwencją gatunku - nie wystarczy wodzów odnaleźć; nim zgodzą się pomóc, każdy z nich pośle Yoku w mniej lub bardziej poważne tarapaty. A i pozostali mieszkańcy wyspy nie dadzą mu się nudzić: ten potrzebuje ogrodniczych narzędzi, innemu trzeba pomóc z budowaniem mostu lub znalezieniem brudnych zwierzaków, które rozpierzchły się po okolicy. Nie można też zapomnieć o podstawowych obowiązkach: wszystkie skrzynki pocztowe trzeba napchać garściami zaległych listów! Dla pragnących osiągnąć rangę wielkiego poczmistrza jest też specjalne wyzwanie: trzy paczki, których dostarczenie wymaga nieco więcej sprytu (najprostsza komplikacja - odbiorca zdążył się już przeprowadzić).

Wyspa jest naszpikowana takimi właśnie mini-stołami pinballowymi! Stanowią one bramki pozwalające przejść dalej; wyjście ze stołu na nowy obszar wyspy otwiera się po jego wygraniu.

Oznacza to zazwyczaj trafienie we wszystkie ukryte w zakamarkach stołu fioletowe kryształy; czasem widać je już na pierwszy rzut oka, innym razem ujawnią się dopiero po zaliczeniu kilku trafień w daną rampę czy bumper. Nie ma jednak mowy o złożoności profesjonalnych stołów: Yoku's Island Express to tak naprawdę pinballowy tutorial rozbudowany do osobnej, kolorowej gry. Każdy ze stołów można tu przejść w kilka minut, zaś ich złożoność wzrasta bardzo stopniowo: z początku gra uczy podstaw odbijania piłeczki, później pojawiają się przesuwane lampy, spinnery, aktywacja kickbacku (którą to rolę pełni stwór o imieniu... Kickback), multiball i cała reszta atrakcji. Powiem z perspektywy pinballowego entuzjasty: to naprawdę dobre wprowadzenie, które niezauważalnie wtajemniczy was w arkana tej zabawy!

Czasem - poza trafianiem we fioletowe kryształy - trzeba będzie uporać się z czyhającym u szczytu stołu bossem! Każdy z nich to mała zagadka, która wymaga zastosowania zgłębianych wcześniej mechanik.

Same stoły w Yoku's Island Express to proste projekty: raczej z miejsca widać, co trzeba na nich zrobić, i posyłałem piłeczkę do celu zwykle już za pierwszym-drugim podejściem; brak tu złośliwie ustawionych elementów, które utrudniałyby zabawę. Ktoś może powiedzieć, że są przez to banalne - co byłoby prawdą, gdyby myśleć o nich z osobna... ale nie są to przecież pełnoprawne stoły, nad którymi mamy spędzić długie godziny, a tylko elementy składowe większej platformówki.

Zamiast abstrakcyjnych punktów zdobywamy na stołach owoce, które można później wydać - na przykład u tych dżentelmenów powyżej!

Wyspa jest też pełna flipperów i skoczni zablokowanych łańcuchami; ich zdjęcie kosztuje zwykle od 30 do 80 owoców. Przyjemnie integruje to pinballową zabawę z elementem platformówkowo-eksploracyjnym! Z czasem zdobywamy też umiejętności, które pozwalają dotrzeć do niedostępnych wcześniej obszarów: mamy więc przykładowo rybę, która współpracuje z Yoku i pozwala nurkować, lub stworka na smyczy, dzięki któremu możemy bujać się na kwiatach. Powiem jednak szczerze: takie właśnie bujanie się czy skakanie dzięki eksplodującym ślimakom wydają się wyjęte z zupełnie innej gry i nie kleją się za bardzo z pinballowym zamysłem. Nie znaczy to, że są to elementy nieciekawe (no dobra, poza tymi eksplodującymi ślimakami; ustawienie ich odpowiednio, by eksplozja wyrzuciła mnie pod konkretnym kątem, graniczy dla mnie z niemożliwością), ale łapałem się przy nich często na myśli: OK, teraz już nie gram w pinball

Mapa wyspy jest dosyć zawiła i brak niestety szybkiej podróży - ale, jeśli opłacicie je owocami, w transporcie pomagają pszczele armaty!

To chyba właśnie największy feler Yoku's Island Express - o ile przez fabułę przechodzi się sprawnie i wesoło, o tyle cofanie się do już odwiedzonych lokacji bywa uciążliwe. Pszczele działa są fajnym pomysłem i posyłają piłeczkę dalej z bardzo satysfakcjonującym PLOP!, ale na całej wyspie mamy raptem trzy takie linie transportowe - i nie można do nich wsiąść w dowolnym miejscu, a tylko na ściśle określonych przystankach. Drugim zgrzytem jest mapa, która co prawda wiernie odwzorowuje świat... ale trudno na niej dostrzec detale (brak płynnego zoomu, jest tylko szeroki widok całości oraz zbliżenie na okolicę), a podróż zazwyczaj nie przebiega w prostej linii. Wędrując do - niby sąsiedniej - lokacji, zaliczymy pewnie ze dwa mini-stoły, z których jeden można opuścić górą, drugi bokiem, oraz trzy tunele - które, w pinballowej tradycji, wiją się i kręcą. Krótko mówiąc: po ukończeniu fabuły (około 6-7 godzin) miałem uczciwie zamiar dokończyć grę w stu procentach i pozbierać wszystkie pozostawione wcześniej skarby, ale za sprawą nużącego backtrackingu szybko odpuściłem.

A szkoda, bo wiele zagadek chętnie bym rozwiązał! Jak dostać się zakopanego w gruncie wickerlinga u góry? Chętnie bym pokombinował... ale nie, jeśli przejście od zagadki do zagadki zajmuje długie minuty.

Chyba wystarczy mi więc to 87% ukończenia gry - ostatnie skarby i wickerlingi będzie już musiał odnaleźć kolejny poczmistrz! Czas więc na rytualne pytanie: gdzie umieszczę Yoku's Island Express na naszej komputerowej liście przebojów? 

Powiem tak: chociaż stoły są prościutkie, a grze przydałoby się nieco szlifów, po prostu wylewa się z niej przyjemna atmosfera. Kiedy szaruga i ulewy nie pozwalały mi wyszaleć się na dworze - wyspa z Yoku's Island Express była stale słoneczna, kolorowa i po prostu nie sposób było się nią nie cieszyć. Sam tytuł brzmi nieco jak echo Kiki's Delivery Service Miyazakiego - i odrobiny właśnie takiej animowanej radości możecie się tu spodziewać! Dorzućcie do tego wakacyjną, plażową muzykę brzdąkaną na banjo i ukulele... i naprawdę można się poczuć, jak przy jednej ze starych platformówek ze szczytu popularności gatunku w latach '90; wiecie, tych odpalanych jeszcze pod MS DOS, gdzie skacząc po kreskówkowych światach (oddanych w oszałamiających 256 kolorach) zbierało się jabłka i banany. 

Muppetowata japa Yoku cieszy się nawet, kiedy czyta straszne proroctwa!

Pierwsze skojarzenie prowadzi więc do SteamWorld Dig 2 - również kolorowej, wesołej zabawy na kilka godzin - ale Yoku's Island Express nie dorównuje jej jednak pod kątem dopracowania; lećmy więc niżej! Kolejnym punktem orientacyjnym jest Mutazione, inna wybitnie wakacyjna przygoda, i właśnie w tych okolicach się zatrzymamy; jedno oczko niżej, gdyż Mutazione wygrywa jednak warstwą narracyjną. Oto więc nasz nowy numer 20!

Bawiłem się przy Yoku's Island Express naprawdę dobrze; aż szkoda, że zabawa ta nie była dłuższa... ale zostawianie gracza z lekkim niedosytem to w końcu znak dobrego projektu. Cena również jest bardzo atrakcyjna - standardowe 70 złotych to ździebko dużo jak na tych 6-7 godzin zabawy, ale w steamowej letniej promocji zapłaciłem tylko 15! Zachęcam więc do wrzucenia Yoku's Island Express na wishlistę i kupienia w dogodnym momencie.

O nie, zaraz zlecą się prawnicy Wizards of the Coast!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz