środa, 31 sierpnia 2022

Pinball FX3

Anglisto, zapytacie ostatniego dnia sierpnia, jaka gra była dla ciebie grą lata? W co pykałeś w gorące popołudnia, kiedy skwar był taki, że trudno wypełznąć ze strefy nawiewu wentylatora? Otóż - jak to często w wakacje - nabijałem highscore'y w pinballu! 

A konkretnie w Pinball FX3, platformie pinballowej, o której dziś nieco napiszę!

Na początek disclaimer: uwielbiam pinball i gdyby nie zaporowe jak na prywatną kieszeń ceny - kombinowałbym już pewnie, jak tu wstawić maszynę do garażu. Jest to marzenie mało realistyczne; ba, naczytałem się już sporo o tym, ile wysiłku, umiejętności oraz funduszy wymaga mechaniczna konserwacja automatu. Na szczęście mogę się jednak spełniać dzięki komputerowym stołom!

Nigdy tak naprawdę nie wsiąkłem w nostalgicznie wspominany przez wiele osób stół Space Cadet dołączony do kilku wersji Windowsa; moje komputerowo-pinballowe objawienie przyszło w roku 1998, wraz z wydanym przez Empire Interactive stołem Pro Pinball: Big Race USA. Płytka CD zawierała tylko jedną maszynę, ale za to jaką! Fabuła stołu (bo tak, stoły mają fabułę) opowiadała o wielkim wyścigu samochodowym przez całe Stany Zjednoczone, w tle grała jazzująca muzyczka, a trybów oraz wyzwań napakowano na tym jednym ekranie po samą kokardę. Lecz przede wszystkim: kulka w końcu zachowywała się jak kulka na autentycznym automacie, z dobrze zaprogramowanym ruchem oraz ciężarem!       

Big Race USA trzyma się dobrze nawet dwadzieścia lat później: fizyka stołu jest solidna, a realizacja dźwięku to miód, malina - mało który współczesny stół może na tym polu w ogóle stawać w szranki! Niewątpliwą gwiazdą jest tu stanowiący antagonistę wóz policyjny, którego głos to parodia... Dartha Vadera.

W tych antycznych czasach grywałem w Big Race USA z kolegą w klasycznym automatowym multiplayerze, gdzie na przemian zajmowaliśmy miejsce przed kineskopowym monitorem; później udało mi się zainstalować tę grę nawet na służącym generalnie za edytor tekstu netbooku, gdzie zaskakująco fajnie pykało się w rozdzielczości 800x600. Big Race USA uprzyjemnił mi niejedną długą podróż pociągiem!

Ale czas leci, a technologia idzie do przodu. Pinballem na komputerze zainteresowałem się ponownie w okolicach roku 2010, kiedy to obecna na Steamie platforma Pinball FX2 zaczęła wypuszczać stoły o tematyce marvelowskiej. Pinball i komiksiarstwo w jednym pakiecie? Brzmiało jak coś idealnie skrojonego dla mnie! Pierwsze stoły były jeszcze często średnie pod kątem projektów, ale z czasem design zaczął się poprawiać - i moim zdaniem osiągnął szczyt w roku 2014, kiedy z okazji premiery filmowych Guardians of the Galaxy wypuszczono stół pod tym właśnie tytułem.

Widok na całość stołu...

...i preferowana przeze mnie perspektywa nieco obniżona; w opcjach gry "View 4"

Choć platforma Pinball FX2 zdążyła się już przemianować na Pinball FX3 (z poprawioną grafiką, fizyką oraz opcjami gry sieciowej), wracam do tego stołu już osiem lat - i już samo to niech będzie najlepszą rekomendacją. Co jest w nim tak dobrego? Po pierwsze, to jeden z najbardziej czystych i przejrzystych designów, które widziałem. Spójrzcie tylko:

Jest skupiony niemal wyłącznie na rampach, obszar gry nie jest zawalony workami chaotycznego badziewia...

...a nieprzesadzona paleta kolorów oraz odcinające się bielą lampy dodatkowo ułatwiają orientację. Brzmi to może jak super technical stuff, ale naprawdę mało gdzie widziałem równie wyraźne lampy celów:

Zarówno kolejno zapalane lampy ramp (od spellingu D-R-A-X, przykładowo), jak i białe lampy wskazówkowe są super!

Po drugie, tryby rozgrywki są świetne. Może zacznę tu od pinballowych podstaw: każdy stół ma zazwyczaj kilka osobno odpalanych "misji", które uruchamia się zazwyczaj przez tzw. spelling (czyli trafienie w rampę tyle razy, by podświetlić wszystkie litery napisu na niej). Zaliczenie wszystkich trybów (w zależności od stołu będzie to oznaczało ich rozpoczęcie lub - w bardziej wymagającej wersji - wygranie) odpala tak zwany wizard mode, wysoko punktowaną finałową misję. 

Stół Guardians of the Galaxy ma jedne z moich ulubionych trybów ever: są wymagające, ale interesujące oraz zróżnicowane. Z każdą postacią drużyny wiąże się konkretna misja - najprostszy jest chyba Starlord uciekający przez pościgiem. Yondu siedzi mu na ogonie i regularnie strzela, redukując widoczny na dot matrix wskaźnik zdrowia statku, zaś pomiędzy każdym strzałem zapalone zostają cztery losowe rampy odpowiadające za uniki. Im więcej ich wykonamy - tym mniej za chwilę otrzymamy obrażeń! Wygrywamy oczywiście dolatując do celu w jednym kawałku.. and it's loads of fun: szybkie trafianie w kolejne rampy jest emocjonujące, stół trzęsie się gdy zainkasujemy gonga, a nawet słabszy fragment pościgu możemy nadrobić w kolejnej części. Oldest trick in the book, Yondu!, woła Starlord, gdy uda nam się zaliczyć supersatysfakcjonujący komplet czterech uników.

Rocket i Groot występują w swoim trybie jako duet - multiball - a zmieniające się losowe rampy odpowiadają a) za Rocketa strzelającego do Ronana (w ten sposób dążymy do wygranej) oraz b) za Groota zasłaniającego kolegę przed atakami (co przekłada się na dodatkowy czas). Tryb Gamory przenosi nas na wymagający minitable, gdzie którym bez utraty piłeczki trzeba najpierw trafić w trzy startowe cele, a później - już realnie punktować zapalając kolejnych dziesięć lamp.   

Jeden z najlepszych minitables w moich pinballowych przygodach!

I tu dochodzę do trzeciej zalety Guardians of the Galaxy: stół jest zaprojektowany niesamowicie tematycznie. It just makes sense that Rocket and Groot are about pure multiball chaos; logicznym jest, że tryb precyzyjnej zabójczyni Gamory nie ma żadnego limitu czasowego, a skupia się na metodycznych, dokładnych trafieniach. Collector zbiera kolejne bile, by wypuścić je potem wszystkie w efektownym multiball; Groot zajmuje się ochroną zespołu przy pomocy ball saves i kickbacks - mechanika i temat zazębiają się idealnie. Ba, zazębiają się nawet w momencie przegranej - a zawalać tryby będziemy często, bo są dość wymagające! Guardians to w końcu zbieranina różnej maści przegrywów, mają więc bogaty asortyment komentarzy na ten temat. Aw, I don't got that long a lifespan anyway, wymamrocze komicznie Rocket zbierając po raz kolejny oklep od przeciwnika.

Teraz wejdę z niszowego tematu w jeszcze bardziej niszowy temat, ale Guardians of the Galaxy wydają mi się owocem ewolucji dwóch wcześniejszych stołów: Thora oraz Avengers. Z Thora zaczerpnięto ciekawe, zróżnicowane tryby - z odliczaniami, paskami życia postaci i tak dalej, a pozbyto się wizualnego chaosu oraz męczącej strony dźwiękowej (ryczący przy każdym trafieniu wąż Jörmungandr gets old really fast). Fajnym pomysłem ściągniętym z przeciętnego pod innymi względami stołu Avengers jest reprezentowanie poszczególnych postaci jako osobnych kul - wybierało się tam, powiedzmy, zieloną kulę-Hulka, który dodatkowo punktował bijąc w bumpery na stole. W Guardians ukłon wobec tego motywu pojawia się przy okazji trybów multiball - nie trzeba się tym szczególnie przejmować, ale Rocket trafiający w rampę Rocketa zapewnia podwójny bonus. Miły akcent!

Nabiłem w wakacje nowy osobisty high score - jestem teraz 140 na świecie; pobijta mnie jak potrafita!

Wady stołu są naprawdę nieliczne - ale nie wszystkim będzie pewnie pasować voice acting. Chociaż stół inspiruje się filmem, nie wykupiono licencji na głosy; ekranowe frazy będą więc wygłaszane przez rozmaitych soundalikes. Powiem szczerze, że osobiście mi to nie wadzi (może tylko Starlord i Rocket brzmią na mój gust nieco zbyt podobnie), ale widziałem nieco narzekań na ten aspekt. Nie ma też filmowej muzyki, lecz przygrywający w tle '70s style rock bardzo mi odpowiada: to tylko kilka prostych riffów, więc nie ma tam muzycznie czego zepsuć - a klimat budują bardzo sympatycznie.

Polecam więc ten stół gorąco - jak powtarzam kolegom, to on zmienił mnie tak naprawdę z poziomu prostego odbijacza piłeczki na gościa odpalajacego wizard modes i wpisującego się w okolice pierwszej setki na światowej liście wyników. I największy komplement: naprawdę wytrzymuje porównanie z Big Race USA pod wszystkimi względami poza oprawą audio (ale tam oprawa audio była po prostu wybitna!) i gdybym w wyniku jakiegoś dziwnego zawirowania czasoprzestrzeni mógł go kupić za stówę na płytce CD - nie zastanawiałbym się ani chwili! 

No dobra, Anglisto, powiecie, so you really like this one table; a co innego poleciłbyś z bibliteki Pinball FX3? Całkowicie gratis przynoszę wam więc trzy dodatkowe, nie-marvelowskie typy:

Hej, to galaktyczny zawadiaka Hans Olo!

Rekomendacja numer jeden: Han Solo. Nie jestem strasznie wielkim fanem starwarsów (a gdy już je oglądam - to zdecydowanie wolę pilotów i przemytników niż magicznych rycerzy), ale stół ten ujął nawet mnie! Masa fajnych trybów i zabaw; ciekawa opcja łowienia wylatującej ze stołu kulki przy użyciu magnasave - magnetycznego ściągania; i przede wszystkim - przygrywająca non stop cantina band z pierwszego filmu! Nawet ten burdel na stole sugeruje podobny chaos na pokładzie Sokoła Millenium, nie ma się tu więc czego czepiać. Jak w przypadku Guardians - nie spodziewajcie się jednak, że kwestie z filmu będą czytać Harrison Ford i Carrie Fisher. Trudny stół - bila lata szybko i nisko - but it sure is fun!

Rekomendacja numer dwa: Fallout. Uh, what?

Ano tak! To świetny stół robiący rewelacyjny użytek z tego, że istnieje tylko wirtualnie.

Częsć jego elementów - jak wysuwające się z blatu i jeżdżące na szynie cutouts przeciwników, w których możemy nawalać kulką jak na strzelnicy - byłyby bowiem na żywo jakimś mechniczno-logistycznym koszmarem. Anyways, Fallout oparty jest na Falloucie 4 i próbuje ożenić klasyczną strukturę pinballa... z grą RPG. I kid you not - zaczynamy od stworzenia postaci i rozdzielenia punktów w znanym z Falloutów systemie S.P.E.C.I.A.L.:

Cechy te wpływają na punktację, zadawane i otrzymywane podczas walk obrażenia, czas trwania trybów, ceny w sklepie...

Tak jest: większość trybów wymaga stawienia czoła mutantom czy bandytom! Poza bezpośrednim trafieniem w jeżdżący i chowający się jak na strzelnicy cutout wroga mamy cały system walki: trafienia w poszczególne rampy odpowiadają za strzelanie zwykłe lub snajperskie, rzucanie granatów (czyli splash damage dla wszystkich przeciwników), skradanie się... a do tego mamy umożliwiający automatyczne trafienia (i wyjęty prosto z głównej serii gier!) system V.A.T.S.; mamy zarządzanie zdrowiem, napromieniowaniem oraz stanem zbroi; zbieranie figurek podnoszących statystyki; awansowanie z poziomu na poziom... If it sounds complicated - it's because it kinda is, ale stół Fallout stanowi bardzo udaną próbę wzbogacenia klasycznego pinballa o mechaniczne elementy gier RPG. Z łatwością zalicza moje fanowskie kryterium "dałbym za ten stół stówkę na płycie CD"!

Tu już twardo w pierwszej setce! 67. miejsce na świecie - i liczę na to, że nie jest to moje ostatnie słowo!

O ile ja sam bawię się przy Falloucie fantastycznie, o tyle uczciwie zaznaczę: dla osoby bez znajomości Fallouta 4 całość może być mało tematyczna. Stół ma mnóstwo misji, które możemy wykonywać dla poszczególnych frakcji... ale nie wytłumaczy nikomu, kim są Minutemen, Brotherhood, Institute czy Railroad. Same zadania to "trafiaj w rampy i pokonuj wrogów" w różnych kombinacjach - różnią się generalnie wyłącznie opisującym zadanie hasłem wyświetlanym na dot matrix. Lampy V.A.T.S. mogłyby być czytelniejsze, zaś mnogość reguł i mechanik prosi się o bardziej dogłębny table guide... ale po kilku (-nastu) partiach praktyki wszystko powinno już być jasne.

I w końcu trzecia rekomendacja - ta dla miłośników i miłośniczek barowej klasyki: 

Cyfrowe adaptacje stołów firmy Williams!

Na chwilę obecną platforma Pinball FX3 oferuje 22 historyczne stoły - co powinno ucieszyć osoby narzekające na "komputerowość" pozostałej części katalogu. Są to klasyczne wyciągacze drobniaków, w których łatwo o szybki drain - ale nie sposób odmówić im autentyczności! Jak na mój gust, są momentami aż zbyt autentyczne; doceniłbym na przykład remaster strony audio, bo brzmią często kubek w kubek jak szumiąco-trzeszczący automat ustawiony pod barową ścianą. Still - if you're into classics, there's a lot to love here.

Gdzie więc umieściłbym Pinball FX3 na naszej komputerowej liście przebojów? That's easy; to nasz nowy numer 2. Pinball jako gatunek jest bezpretensjonalnie skupiony na umiejętnościach i stałym przebijaniu własnego high score; potrafi wprowadzić mnie w ten medytacyjny trans, kiedy jestem kompletnie in the zone i istnieje tylko poruszająca się po stole bila. Umieszczając Pinball FX3 na liście biorę oczywiście pod uwagę moją ulubioną śmietankę stołów; dodam jednak, że sama platforma działa płynnie, oferuje fajne tryby rywalizacji online (poza klasycznymi leaderboardami można na przykład stworzyć lub zapisać się na bardziej kameralny turniej z innymi graczmi) oraz system upgrade'ów: odpalany naciśnięciem guzika boost punktacji czy cofnięcie czasu o sekundę lub dwie (a jeśli to dla kogoś zbyt "komputerowe" - jest też dostępna opcja classic). Pinball FX3 szykuje się już powoli do przesiadki na nową wersję platformy wykorzystującą Unreal Engine - tym razem nazywającą się po prostu Pinball FX... ale twórcy zapewniają, że po drodze nie pogubią stołów i licencji (z wyjątkiem dwóch: The Walking Dead oraz Portal).

Dlaczego więc drugie miejsce? Stoły pinballowe mają dla mnie lepszą replayability niż nawet najlepszy roguelike, dlatego też stawiam je wyżej niż moje ulubione pozycje tego gatunku - Noitę oraz Caveblazers. Nie jest to jednak doświadczenie na miarę mojego ukochanego The Long Dark! Czy kiedykolwiek coś będzie? Trzymam kciuki, a póki co - potraktujmy to drugie miejsce jako rekomendację dla całego gatunku.

Pinball is cool, everybody! Always was; always will be.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz