W latach '90 u Marvela się nie przelewało - kulminacją tego procesu było jego bankructwo w roku 1996. Wydawnictwo chwytało się więc wielu osobliwych projektów, które miały pomóc w zachowaniu finansowej płynności: głębokie ukłony wobec rynku spekulacyjnego, stawianie na przytłaczającą liczbę nowych "kolekcjonerskich numerów #1", nacisk na popular superstar artists kosztem jakości fabuł, alternatywne kolekcjonerskie okładki (chromowane! holograficzne! świecące w ciemności!) - wszystko to było zmorą tej ery branży komiksowej, tak zwanej Dark Age of Comics.
W tej właśnie desperackiej atmosferze zrodził się koncept tak zwanych Swimsuit Specials - magazynów napakowanych grafikami znanych bohaterów i bohaterek w kostiumach kąpielowych. Once again, Marvel was aping a popular thing; tym razem inspiracją był kompletnie niekomiksowy magazyn Sports Illustrated, a konkretnie jego coroczny - wydawany już od 1964 - swimsuit issue (który, rzecz jasna, był zawsze less about sports and more about pretty people).
W roku 1991 do sklepów komiksowych trafił zatem magazyn Marvel Illustrated, który przeszedł od razu do sedna - wydania plażowego!
![]() |
Okładka autorstwa Briana Stelfreeze'a - generalnie niezłego zresztą rysownika - jest... jaka jest. |
Nie martwcie się, w środku będzie już nieco mniej obciachowo! Najciekawszym elementem okładki jest adnotacja nad tytułem:
![]() |
A SOPHISTICATED PARODY |
"Sophisticated parody" to, rzecz jasna, sądowy wentyl bezpieczeństwa - ot tak, gdyby ktoś z faktycznego Sports Illustrated zaczął zbyt intensywnie przyglądać się tej publikacji. Ciekawe bowiem jest, że w odróżnieniu od późniejszych wydań tej serii Marvel Illustrated naprawdę dosyć wiernie parodiuje Sports: znajdziemy tu nie tylko pin-upy, ale też artykuły, wywiady, relację z olimpiady superbohaterów i superbohaterek... a nawet fikcyjne reklamy!
![]() |
Ech, Beast, czego się nie robi dla pieniędzy! |
Marvel Illustrated zaczyna się właśnie od kilkunastu stron z artykułami, ale my rozpocznijmy od selling point tej publikacji i przyjrzyjmy się na starcie pin-upowi ze Storm autorstwa Jima Lee:
![]() |
X-Meni i dinozaury - prawdziwa podróż w czasie! |
No właśnie - seria corocznych swimsuit issues (wliczając nasz dzisiejszy, było ich pięć) nabiera dziś nostalgicznego uroku muchy w bursztynie; widać ładnie, jakie trendy były wówczas na fali. Avengersi? Jacy Avengersi? Spodziewajcie się tu zamiast nich X-Menów, którzy w latach '90 byli największą marką Marvela. Moda na dinozaury również była trudna do zignorowania; książkowy Park jurajski Crichtona wyszedł w 1990 i niemal od razu ruszyła produkcja filmu.
A właściwie - skąd tutaj dinozaury? Otóż fabuła Marvel Illustrated - bo tak, ma on w tle bardzo pretekstową i wyluzowaną fabułę - rozgrywa się w Savage Land, marvelowskiej wariacji na temat "lądu zapomnianego przez czas". Hen, na dalekiej Antarktydzie znajduje się otoczona wulkanami kraina, po której nadal zasuwają dinozaury i można spokojnie realizować wszystkie tropy związane z jaskiniowcami (z ganianiem w futrzanym bikini na czele - o popularności jaskiniowców w latach '60 już rozmawialiśmy)!
Odwiedzająca Savage Land królowa-bogini Storm nie jest tu może odziana w futro, ale spójrzmy, jak blisko styl rysunkowych pin-upów imituje oryginały ze Sports Illustrated...
![]() |
...z króciutkim narracyjnym komentarzem oraz autorstwem kreacji włącznie! |
Ale wspominaliśmy o olimpiadzie! Aby ranga parodii Sports była uzasadniona, otrzymujemy zabawną relację z igrzysk organizowanych w Savage Land. It's honestly a pretty cool idea - ujmuje stałe środowiskowe dyskusje ("a kto jest szybszy, Superman czy Flash?") w kontekst sportowej rywalizacji oraz odrobiny fabularnego tła (bo właśnie po tych zmaganiach wszyscy wskakują w kostiumy kąpielowe i lecą się odprężać na plaży). Spójrzcie tylko na relację z zawodów gimnastycznych:
![]() |
It's so in character! Kompletnie kupuję to, że cyrkowiec-akrobata Nightcrawler zakasował konkurencję swoją showmanship, a Spider-Man spadł poza podium za "lack of discipline". |
Cute stuff! Mamy też zaskakującą polityczną deklarację ze strony Spider-Mana, który z jakiegoś powodu nie występuje w barwach Stanów, a jako zawodnik niezależny. No dobra, a kto w końcu jest silniejszy - Thor czy Hulk? Marvel Illustrated nie pozostawia wątpliwości:
![]() |
Hulk ex aequo drugi wraz z Herkulesem, Thor triumfuje! |
Sorry green guy, that's them apples! Może nie wkurzył się odpowiednio podczas medalowej rywalizacji? Powinienem też pewnie zamiast green guy napisać powyżej jade jaws, bo taki właśnie osobliwy przydomek wiązał się długo z zielonoskórym siłaczem.
Po drodze mamy wywiad z Northstarem, kanadyjskim mutantem, który omawia realny skandal dopingowy z udziałem swojego krajana Bena Johnsona. Wyrwane prosto z ówczesnych nagłówków... i podwójnie ciekawe, bo Northstar (choć o tym aspekcie swego życia nie wspomina w wywiadzie) jest tu również jako kinda stealth gay representation - Jean-Paul to jedna z pierwszych otwarcie gejowskich postaci wydawnictwa. Warto o tym pamiętać, bo w jednym z kolejnych wydań otrzyma już własny pin-up!
Mamy też parodiujący sports writing artykuł na temat reżimu treningowego She-Hulk; co jest ważne w jej sesjach ("If you're not mentally prepared or 'psyched' to succeed from the outset, you don't stand a chance", mówi), za jakie bierze się ćwiczenia, po ile powtórzeń i ile ton obciążenia. Całość podana jest barwnym językiem magazynów sportowych: wszystkie te vice-like grips, powtórzenia wykonywane w piston-like fashion, prężące się od wysiłku veins like vines i tak dalej. It's a cute joke, trochę może przydługi (cała strona!)... ale nikt nie zaprzeczy, że Marvel autentycznie robi tu sobie jaja z kulturystycznego stylu.
Ostatnią atrakcją poprzedzającą część pin-upową jest pictorial opisujący atrakcje Savage Land - oraz parodiujący fotki z plotkarskich magazynów. Podziwiajcie Tony'ego Starka z lat '90: hawajska koszula, owłosiona klata... i obowiązkowy mullet!
![]() |
♫ A najlepsza fryzura, jeśli jeszcze nie wiecie / Krótko z przodu, długo z tyłu - i wąsy na przedzie! ♫ |
Tony obraca się w towarzystwie artystek: obok niego widzimy Alison Blaire (lepiej znaną jako Dazzler) oraz Lilę Cheney (znaną jako Lila Cheney), obie mutantki. Hej, wspominałem, że to lata '90 i szczyt popularności mutantów? To piosenkarki windują tu profil Starka, nie odwrotnie!
She-Hulk i zielonowłosa Lorna Dane - Polaris, kolejna mutantka - wpisują się zaś w nurt ekologiczny:
![]() |
Czasy medialnej walki z dziurą ozonową i zatruwaniem oceanów! |
Powyższe bohaterki podchodzą do ochrony środowiska z zachętą, filozofią marchewki; rolę ekologicznego kija pełni zaś w jednej z reklam Namor:
![]() |
Spokojnie - tu zgrywa ważniaka, ale w kolejnych wydaniach zobaczymy też pin-upowego Namora bez garnituru! |
Dobra, czas na main event - jedziemy z pin-upami! A zaczniemy nietypowo, bo od... Kaczora Howarda:
![]() |
No tak, główną "atrakcją" ma tu być Beverly, komediowa przyjaciółka Howarda, ale tak czy inaczej: Kaczor Howard! |
Kaczor Howard - pamiętany dziś głównie za sprawą marnego filmu z 1986 - to naprawdę solidny komediowy bohater i dużo więcej niż zrzynka z Kaczora Donalda. Aby uniknąć oskarżeń o plagiat, w późniejszych latach zmieniono projekt postaci na bardziej odróżniający się od disneyowskiego kuzyna... ale o tym może opowiemy kiedy indziej!
A jak tam panowie na plaży?
![]() |
The Thing i jego muppetowe miny (oraz akcent nowojorskiego żyda-twardziela, którym obdarzył go Jack Kirby - ale tego tu niestety nie uświadczymy!) to dla mnie zawsze humorystyczne złoto! |
Wolverine jest tu odpowiednio niższy od kolegów, co też zawsze doceniam!
W latach '90 nie mogło zabraknąć też Roba Liefelda, jednego z najpopularniejszych rysowników tej ery. Liefeld i jego styl był już obiektem tylu analiz i krytyki, że nie mam serca się tu nad nim pastwić; wystarczy powiedzieć, że ucieleśniał on nurt EXTREEEME TO THE MAXXX, gdzie wszyscy wyginali się w dziwne pozy, robili przesadzone miny, a detale takie jak tła czy dekoracje były traktowane po macoszemu - it was all about ACTION ACTION ACTION!
![]() |
Starym środowiskowym dowcipem jest to, że Rob Liefeld nie potrafi rysować stóp - ile znajdziecie powyżej? |
So anyways, that was Boom-Boom i jej trzech kolegów-mutantów! Dlaczego Cable ma na plaży rękawicę, trudno stwierdzić - ale ten dzierżący zawsze cały arsenał i podróżujący w czasie mutant cyberwojownik (wspominałem, że lata '90 były EXTREEEEME?) występuje też na innej grafice...
![]() |
Boom-Boom w innej interpretacji odzyskała swoje organy wewnętrzne - a obok Jubilee, żółta jak cytryna! Aj, kolorowanie postaci o azjatyckich korzeniach długo było u Marvela... dyskusyjne. |
Tu przynajmniej dziewczyny spuszczają trochę zadęcia z cyberwojownika - prezentując jedyną rzecz, której ten macho man najwyraźniej się obawia! Nie kombinuj, Cable, wskakuj w strój plażowy!
Itsy-bitsy teeny-weeny leopard-spotted print bikini to nawiązanie - jakżeby inaczej! - do poniższego szlagieru z roku 1960:
...i mentalnie podstawienie sobie Cable'a zamiast nieśmiałego dziewczęcia z oryginału to jest właśnie ten wakacyjny humor, na który tu się pisałem!
Pin-upem w bardziej realistycznej estetyce była rozkładówka przedstawiająca Mary Jane, partnerkę Spider-Mana - drugiej popularnej marki z lat '90. Nie powinno nikogo dziwić, że firma Sony wykupiła prawa do ekranizacji X-Menów oraz Spider-Mana, zostawiając Avengersów na stole - pod kątem popularności byli oni wtedy daleko w tyle.
![]() |
Będzie to brzmiało jak oczywistość, ale Joe Jusko ilustrował głównie ludzi w rozmaitym stanie rozebrania: Tarzan, Conan, Red Sonja - te klimaty |
Dla zbalansowania proporcji damsko-męskich: oto Wonder Man, członek Avengers (a także aktor i celebryta) oraz jego WIELKI GRUBY WĄŻ:
![]() |
Czy to jakaś subtelna aluzja? |
Autorem powyższego pin-upa jest John Romita Jr. - syn prawdziwego tytana branży (jednego z pierwszych rysowników Spider-Mana), ale i artysta o własnym, bardzo charakterystycznym stylu; lata później rysował miedzy innymi Eternals oraz World War Hulk.
Obecność roznegliżowanych panów była zamierzoną strategią Toma DeFalco (ówczesnego redaktora naczelnego Marvela) na wyślizganie się z oskarżeń o seksizm całego przedsięwzięcia. Yup, this sure is objectification, zdawał się mówić, but at least it's equal-opportunity objectification! W wydaniu z 1991 można z tym dyskutować - porównajcie choćby realistyczny styl rozkładówki Mary Jane oraz dużo bardziej stylizowanego Wonder Mana - ale późniejsze wydania autentycznie brały to sobie do serca; pojawiało się nawet podkreślenie, że swimsuit specials zawierają parytet panów i pań. Stylistyka - sexy vs. comedic, realistic vs. cartoony - również przestawała przebiegać po oczywistych liniach... ale to już zobaczymy następnym razem.
A tymczasem, jeśli chcecie zobaczyć coś faktycznie problematycznego:
![]() |
Biały facet z amerykańską flagą, u jego stóp - wpatrzona w niego blond dziewoja, a w tle - rdzenna czarna plemienna ludność! I'M NOT EVEN TOUCHING THIS ONE, YOU GUYS |
Mieszanka seksizmu z kolonializmem - chyba jeden z najgorszych pomysłów Marvela! Rysownik miał chyba później moment refleksji, gdyż nie widzę tu jego podpisu, a narracyjna notka nie wymienia standardowego "nazwiska projektanta". Jeśli wierzyć informacjom z antologii Captain America Epic Collection, był to Michael Golden - well... not his finest hour.
Na odtrutkę: Scarlet Witch w interpretacji Mike'a Mignoli, autora Hellboya!
![]() |
Bardzo w jego charakterystycznym stylu, z mocno zaznaczonym cieniem i światłem! |
Z innych rzeczy ciekawych pod kątem rysunku - Ron Frenz i Joe Sinnott fajnie bawią się klasyczną, nieco retro konwencją wizualną Thora oraz Lady Sif:
![]() |
Hej, Loki, a ty co? Wskakuj w kąpielówki! |
Czuć tu echa Jacka Kirby'ego - i nic zresztą dziwnego, gdyż Joe Sinnott nakładał tusz właśnie na kreskę Kirby'ego w Fantastic Four! Fajnie też spisał się George Pérez rysujący She-Hulk oraz Wasp:
![]() |
Ciekawa jest nieoczywista poza She-Hulk - kadr wycentrowany jest na uniesionej szpilce i biżuterii! |
Ale Pérez, długie lata pracujący przy New Teen Titans, to przecież znana i solidna firma; pożegnaliśmy go w maju tego roku, więc powyższy pin-up to dla mnie dziś nieco słodko-gorzkie doświadczenie.
Na koniec - może scena grupowa? Oto zespoły Avengers oraz filii z drugiej strony kontynentu, West Coast Avengers!
![]() |
"Wacos" z chorągiewek to humorystyczny nickname zespołu; jak lata później twierdziła inna inkarnacja tej grupy - WEST COAST BEST COAST! Żyłem też w przekonaniu, że Sersi (główna bohaterka filmowych Eternals, kto by przypuszczał w 1991) balansuje na naprężonej linie... ale jednak po prostu lewituje za nią. |
![]() |
Verily, Herkulesie! |
Tak kończymy naszą podróż przez Marvel Illustrated, pierwszy swimsuit special wydawnictwa. To zdecydowanie osobliwy relikt swojej epoki... ale nie jest wcale w aż tak złym smaku, jak mógłby być (no dobra, poza tą fatalną grafiką z Kapitanem Ameryką). Jak wspominałem przy okazji She-Hulk Byrne'a, cheesecake/beefcake art jest dużo bardziej strawny w sosie humoru - a tego tu nie brakuje! Dziś dodatkową atrakcją jest też perspektywa historyczna, ten wspomniany urok muchy w bursztynie: widać jak na dłoni, które postacie czy którzy artyści byli wówczas na topie.
Nie sposób nie zgodzić się z nieco przewrotnym komentarzem Megan Byrd ze strony WomenWriteAboutComics: owszem, znane postacie pozują w negliżu i nikt nie powie, że to high art... ale dzieje się to w adekwatnym kontekście oraz formie. Lepsza już taka out-of-continuity fun w magazynie explicite temu poświęconym niż absurdalna seksualizacja postaci z zaskoczenia - czy to przez stroje, czy pozy - w fabułach pozornie poważnych. Jak pisze autorka:
"There is no wondering if the poses or clothes are practical, I am not thinking about how in character it is for Cap to give that come hither stare. This is fan service without pretending to be something else (...)"
Podchodziłem do tego wpisu z nastawieniem, "heh, that was so bad"... i pod wieloma względami it is - ale niektóre aspekty naprawdę można tu polubić. Subversive? Powiem tak: na tyle subversive, na ile takie czysto komercyjne przedsięwzięcie w ogóle być może. Więcej przykładów w kolejnym wakacyjnym wpisie, a na koniec - jeszcze jedna reklama, tym razem z Thorem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz