niedziela, 14 sierpnia 2022

Panele na niedzielę: Monster Bait!

Ostatnio przyglądamy się marvelowskim swimsuit specials - a los sprawił, że dzisiaj również Tytani wskakują w kostiumy kąpielowe! Nie będzie im jednak dane plażować spokojnie, gdyż w wodach pięknego amerykańskiego jeziora czyha na nich wodny potwór.  Historia: Monster Bait, autor: Bob Haney, data: wrzesień-październik 1967.

Okładka nie pozostawia wątpliwości - to poważne lata '60, nikt już nie wierzy w potwory z jezior! Ale stalowa łódź podwodna w kształcie bestii i wysypujący się z niej gang nurków? No, to już inna sprawa!

Na początek zerwijmy ten nisko wiszący owoc i zadajmy sobie pytanie: which one of the Titans will be the best monster baiter? Kto wie; może Speedy, który wraca na kolejny gościnny występ! Jak wiemy z listów, młody łucznik miał spore grono fanów oraz fanek - na tyle pokaźne, że Bob Haney zaprosił go na kolejną przygodę. Neat!

Mechaniczny potwór z okładki przywodzi na myśl filmowego Doktora No z 1962, gdzie podobny wynalazek patrolował wyspę tytułowego złoczyńcy: 

Skupiamy się tu często na głupotkach z lat '60 - zabawny slang, młodzieżowe mody - ale w ogólnym postrzeganiu była to również dekada nauki, podboju kosmosu i sceptycznego rozsądku. Nastoletnie atomowe mutanty czy astronauci powracający z nabytymi w kosmosie supermocami dobrze się sprzedawali - pierwiastek science był tu mocny (choćby wyłącznie jako dekoracja), lecz na pewne bzdurki - jak tradycyjne potwory z jezior - nie było już miejsca. Pomyślcie o kreskówce Scooby Doo z 1969, gdzie - po rytualnym ściągnięciu maski - duchy i upiory raz za razem okazywały się przyziemną mistyfikacją!

Ale dosyć gadania, ruszajmy już z Tytanami nad jezioro - co tam dziś słychać w latach sześćdziesiątych? Otóż ktoś włamał się do Titan Lair i doczepił własne ogłoszenie na tablicy korkowej!

"Holy thumb tacks" indeed! Spójrzcie tylko, od jakich sław Tytani otrzymali pozdrowienia: to Beatlesi oraz prezydent Lyndon B. Johnson, demokrata piastujący urząd od 1963 do 1969!

"From one Fab Foursome to another!", piszą młodzieżowi idole; "if you all are in Washington, you-all stop in", zaprasza dżentelmen dużo starszy. Nieważne jednak, że chwalą cię Beatlesi i prezydent - od matki zawsze dostaniesz w ucho, co dobitnie pokazuje notka skierowana do Donny! Szminka w ostatniej przygodzie byłą zresztą standardowej intensywności; Wonder Girl powinna raczej dostać za to, że jak pierwsza naiwna dała się od tyłu walnąć w łeb wiadrem. Ale dość już wyrzutów, przyjrzyjmy się lepiej tajemniczemu ogłoszeniu!   

Brave -- Bold? A-quiver for work? Target: adventure? Nie trzeba być master detective jak Robin, by rozgryźć, że autorem jest łucznik Speedy! Zainteresowało mnie jednak, jak wygląda etymologia słówka quiver i dlaczego oznacza ono zarówno "kołczan", jak i "dygotać, trząść się z emocji". Otóż oba znaczenia wydają się niepowiązane; quiver jako "kołczan" wydaje się być fonetycznym zapożyczeniem ze starofrancuskiego cuivre, które z kolei prawdopodobnie ma związek z protogermańskim kukur, "pojemnikiem". Znaczenie quiver jako "dygotać, trząść" jest zaś najwyraźniej powiązane z quick w znaczeniu "żywy, aktywny" - tak jak w quicksilver, "żywym srebrze", czyli rtęci, lub zwrocie cut to the quick - zaciąć się głęboko, dotknąć "do żywego".

Pamiętacie ten western z 1995? Tu również "quick" wykorzystane było w tradycyjnym sensie, byli to więc raczej "Żywi i martwi" niż "Szybcy i martwi", jak przetłumaczono tytuł na polski. Ale oczywiście to gra słów z podwójnym znaczeniem, co podkreśla tagline u dołu!

OK, koniec segmentu edukacyjnego! Całkiem dobrze, że Speedy wprosił się na team-up, gdyż zespół otrzymał właśnie kolejną prośbę o pomoc: tym razem w tarapaty wpakował się niejaki Willie Gregson, nastolatek z IQ równym 175:  

To już nie pojedynczy gag, a stały element komiksu - siedziba Tytanów mieści się za billboardem reklamującym serial z Batmanem!

Kid Flash - trochę dumb kid zespołu, pamiętajmy - coś tam marudzi, że siedzenie w laboratorium nad probówkami nie brzmi jak fajne lato... ale Robin gasi go przypominając, że to the millions of kids interested in science Willie Gregson's got the most gear deal of all! Zresztą laboratoriom doktora Finleya mieści się nad odludnym jeziorem - myślę, że nawet Kid Flash doceniłby miejscówę. By nie wzbudzać sensacji, Tytani zrzucają kostiumy i przebierają się w stroje kąpielowe:

Słoneczko, ponton, stroje kąpielowe - ej, na pewno przyjechaliście tu walczyć z przestępczością?

Po drodze na wyspę nasza drużyna spotyka lokalnego rybaka:

Uroczy detal: nasz rybak spokojnie pyka sobie fajkę, która w Silver Age zarezerwowana była dla dorosłych będących godnymi zaufania authority figures - rozsądnych ojców, mądrych profesorów...

...ale - twist! - okazuje się jakimś złowrogim tajnym agentem, który gada przez wędkę z innymi złoczyńcami! A jak się gada przez wędkę? Ano tak:

Ach, klasyczna LIFELIKE RUBBER MASK ❤

Po raz pierwszy widzimy potwora! Może nie wygląda na obiecanego giant lamprey, czyli minoga, ale Tytanom nie w głowie taksonomia - szczególnie, gdy bestia zaczyna bombardować ich wypluwanymi z paszczy kulami ognia. Czy, jak James Bond, czują już dieslowskie opary? Nie są chyba wystarczająco blisko; ponton ma na szczęście dobry napęd:

Aqualad - i jego budowa młodego pływaka - w centrum uwagi!

Jedna z kul ognia trafia w ponton, ale Tytanom udaje się opuścić pokład:

Ej, Aqualad naprawdę ma tu klatę kulturysty! Podejrzewam też, że zielone kąpielówki Speedy'ego to wizualne odniesienie do jego mentora, Green Arrow.

Gdy fale wyrzucają na brzeg zdewastowany ponton, Robin odpala swoje moce dedukcji:

Nie będzie długiego udawania, że to prawdziwy potwór!

Co takiego usłyszał Aqualad? Tytani skradają się przez krzaki i wpadają na fałszywego rybaka szantażującego Williego - chłopaka, który wezwał ich na ratunek:

Wyciąganie komuś kryminalnej przeszłości to motyw, który często pojawiał się w fabułach Boba Haneya: widzieliśmy go już w historiach z Separated Manem oraz różowym The Antem!

Willie ma dostęp do laboratorium doktora Finleya, z którego złowrogi wędkarz chce ukraść dokumentację tajemniczego "projektu X". Tytani decydują się zaczekać z działaniem do wieczora; przebierają się w kostiumy i stają na straży:  

"That Willie has to be a genius", mówi Kid Flash; "I can't even spell those words!"

A że każdy moment jest dobry, by pocisnąć kolegę, Aqualad komentuje: you dim-bulb, you couldn't even pronounce them! Żarty żartami, ale pod nieuwagę doktora Willie sięga do sejfu...

Piękny folder - w sam raz do przypominania współczesnej młodzieży, dlaczego komputerowa ikonka folderu wygląda właśnie w ten sposób!

Niedługo potem Willie siedzi załamany w pokoju i czeka z dokumentami na przybycie szantażysty, ale - na szczęście - właśnie wtedy z ukrycia wychodzą Tytani: 

Czyli teczka opisana jako Project X nie zawiera jednak planów zorganizowania wielkiej imprezy

Najłatwiej będzie ująć szantażystę na gorącym uczynku - Robin prosi więc Williego, by ten posłusznie postępował zgodnie z instrukcjami niegodziwca:

Podoba mi się zastosowanie zieleni w tych nocno-wodnych kadrach!

Zły wędkarz zaczyna holować boję motorkiem zamontowanym na łodzi, ale Speedy do spółki z Aqualadem organizują sobie prowizoryczne narty wodne:

TWUNG TWUNG TWUNG

Czasem załatwiam finałowe sceny akcji skrótowym "dobra, teraz kulminacyjna sekwencja, Tytani rozstawiają łotrów po kątach"... ale nie tym razem! W tym zeszycie cały trzeci akt to przejście od jednej szalonej sceny do kolejnej, w czym wielka jest zasługa guest star numeru. Speedy wyciąga z kołczanu fantastyczne trick arrows:

Na szybki początek - trzy strzały-wiertła!

Ej, skoro tak łatwo wiercą przez drewno - wyobrażacie sobie ich morderczy potencjał? Gdyby ktoś nimi dostał, byłby to po prostu gore horror, krew i flaki! Aż przypomniałem sobie stareńką strzelankę Turok 2 (swoją drogą - występujący w niej łowca dinozaurów Turok narodził się na kartach komiksu!) oraz jedna z obecnych tam broni: cerebral bore, czyli zdalnie sterowane wiertło czepiające się wrogich czaszek. Uh, content warning, I guess?

Oj tak, po raz kolejny widać, jak bardzo lata '90 były EXTREEEMEEE! Wróćmy lepiej do Speedy'ego, który - stojąc na ramionach prującego pod falami Aqualada - mierzy się z potworem:

Żeby nie było, że nie dałem żadnych kadrów z potworem z jeziora! O uniwersalności podań o podobnych bestiach można poczytać w książce "Monster Hunters: Cryptozoology and the Reality Behind the Myths"!

A co tam śpiewa sobie Speedy? Trawestuje on standard napisany jeszcze w dziewiętnastym wieku: The Daring Young Man on The Flying Trapeze.

Piosenka ta - o dziewczęciu zostawiającym wybranka dla cyrkowego akrobaty - doczekała się stu milionów wykonań, w tym również samego Bruce'a Springsteena, zaś w komiksach DC już od lat przewija się jak kinda sorta theme song Nightwinga:

New Teen Titans #16

Nightwing #150

Batman #55

Neat, huh? Tymczasem Speedy wyciąga kolejną trick arrow... 

! ! ! OH CRAP ! ! !

Cytrynka i jechane! Moja teoria: połowa strzał Speedy'ego to granaty odłamkowe na kiju, chłopak wymyśla im tylko na poczekaniu inne nazwy.

  • Signal arrow! BOOM!
  • Fishing arrow! BOOM!
  • Wall-busting arrow! BOOM!
  • Car-stopping arrow! BOOM!
  • Monster-tamer arrow! BOOM!
  • Anti-villain arrow! BOOM!

Hawkeye, dude, I love you, but this kid has it down to science! By ująć sprawę jeszcze inaczej:

A czy działa? It sure does!

Potwór rozerwany na strzępy - i nie jest to jeszcze ostatnie słowo Speedy'ego w tym zeszycie!

Kolorowanie powyżej jest naprawdę fajne! Ale wróćmy na ląd: Willie oraz doktor zostają napadnięci przez nurków, którzy wysypali się z mechanicznego potwora - i chłopak, zasłaniając naukowca własną piersią, udowodnia czystość swoich intencji:

Doktor ma trochę wąsa a'la Einstein

Kid Flash zajmuje się nurkami, ale żaden z nich nie ma skradzionych planów - muszą być w rękach złoczyńcy, który ucieka właśnie motorówką. Czas na ostatnią trick arrow!

"A special shaft for the special occasion..."

Czyżby pudło? Nigdy w życiu:

"SUPER-DUPER SUBMERGING TORPEDO ARROW!"

Co tam, motorowodniaku, dalej ci wesoło?

The reason is, Kid Flash, that dude is freaking dead

Morał na dziś: nigdy nie wkurzaj Speedy'ego - bo zostanie z ciebie tyle, że będzie można cię zakopać w siatce z Biedronki.

Donna odzyskuje z wraku skradzione plany - i okazuje się, że jest jedna strzała, której Speedy nie ma w swoim arsenale:

"Hej, chłopaki, zwłoki tego kolesia też zabrałam"

Czas na finałowy panel w stylu Tytanów - smiles all around oraz suchar na pożegnanie!

O, nurek jednak żyje - albo Kid Flash pobiegł szybko po jakiegoś innego!

I to się nazywa wakacyjna historia! Jezioro, kostiumy kąpielowe, potwór i nurkowie-niegodziwcy - oraz Speedy i jego prawdziwie wybuchowy arsenał! It's so crazy I'm just in love with it; w 1967 sam pisałbym już pewnie list z błaganiami o więcej Speedy'ego na łamach Teen Titans! Jasne, motyw z szantażowanym nastolatkiem wzywającym pomocy nie jest może nowy, ale Roy Harper i jego łucznicze popisy zapewniają taką porcję absurdalnej zabawy, że fabularny punkt wyjścia jest tak naprawdę mało istotny.

Najczujniejsze osoby dostrzegły już być może małą nowość; napisałem już tyle o Tytanach, że stworzyłem osobną stronę z przejrzystym spisem treści - możecie ją znaleźc tutaj oraz w górnej listwie bloga! Warto kliknąć choćby dla jednej z moich ulubionych grafik Darwyna Cooke'a, która pełni tam rolę nagłówka. A tymczasem pamiętajcie:

NEVER.
PISS.
OFF.
SPEEDY.

 

B O O M!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz