niedziela, 28 sierpnia 2022

Panele na niedzielę: Requiem for a Titan!

Podczas spotkań z Tytanami widzimy zazwyczaj pocieszne głupotki w sosie lat '60, ale dzisiejsza fabuła to coś kompletnie odmiennego: surrealistyczny horror. Czy będziemy mieć tu slang z epoki oraz łotra w kostiumie? Owszem... ale zarazem zobaczymy zapowiedź nadchodzącej Bronze Age: historii bardziej mrocznych oraz psychologicznych. Trudno mi w tym wpisie sypać standardowymi śmieszkami i ciekawostkami; skupimy się raczej na samej fabule, gdyż w porównaniu z poprzednimi występami Tytanów jest to po prostu cios prosto w brzuch. Autor: Bob Haney, który jednak widocznie próbuje tu innego stylu; historia: Requiem for a Titan; data: marzec-kwiecień 1968!

Na stanowisko rysownika wraca też na krótko pierwszy artysta serii, Nick Cardy!

W ostatnich wpisach zaznaczałem, że lata '60 wiązały się raczej z celebracją postępu oraz nauki; duchy, widma czy wampiry budziły uśmieszek wesołego zażenowania. Ich miejsce było raczej w komediowej Rodzinie Addamsów (serial trafił na ekrany w 1964) lub humorystycznym szlagierze Monster Mash (1962) niż gdziekolwiek indziej! Dodatkowo - w komiksach wiele elementów horroru obłożonych było embargiem za sprawą Comics Code z 1954, chociaż po ponad dekadzie kodeks zdecydowanie tracił kły; przeminął już okres moralnej paniki lat '50, a cenzorskie zapędy słabły. Wszystko to budowało grunt pod powrót horroru w latach '70: publiczność zdążyła już od niego odpocząć, ponownie wydawał się czymś nowym.

Ale, ale - nie wybiegajmy w przyszłość! Co tam dziś słychać w latach sześćdziesiątych? Otóż fabuła rozpoczyna się in media res, co już samo w sobie jest dosyć nietypowe na Tytanów; Robin stoi na cmentarzu - nad własnym rozkopanym grobem - gdzie niejaki Gargoyle nakazuje mu zrzucić kostium... by chociaż śmierci stawił czoła bez maski:   

Uh, kinda hardcore?

Chociaż dla dzisiejszego oka Gargoyle może wyglądać nieco pociesznie, nie ma w sobie ani krztyny elementu komedii czy parodii - wyraźnie zapowiada za to nurt supernatural creatures z komiksów lat '70! 

Groby pozostałych Tytanów! Co tu się stało?

Gargoyle spełnia groźbę i, by przywołać Robina do porządku, wzywa przed jego oblicze widma reszty drużyny:

Robin nie jest w stanie wytrzymać samej obecności duchów...

...i, zgodnie z żądaniem Gargoyle'a, zdejmuje maskę. There was never any doubt of it, komentuje nieludzki łotr; are you prepared to cross over? Robin odpowiada słabym yes, po czym twarz młodego bohatera wykrzywia się straszliwie...

Czego by jednak nie mówić o projekcie postaci, nieludzkie proporcje kończyn Gargoyle'a nadają jego sylwetce ciekawego wyrazu!

Narracja przenosi nas do opustoszałego Titan Lair; nikt już nie ćwiczy na sali treningowej, nikt nie śmieje się w pokoju wypoczynkowym:

Standardowe humorystyczne dialogi Tytanów nabierają w tym kontekście odrobiny tragizmu, a ja widzę pewne paralele z wcześniejszą o rok historią z annałów Legionu: tą o duchu Ferro Lada.

OK, skoro nasza drużyna najwyraźniej dokonała żywota - przenosimy się nieco w przeszłość, by poznać kulisy całego wydarzenia. Otóż Tytani dokazywali jak zwykle, gdy nagle na ekranie odbiornika pojawiła się nietypowa postać:

Gargoyle wprosił się do lokalnej stacji telewizyjnej, by nadać swój manifest! "I wear this secret identity because people are prejudiced against a man who has served time in prison!" - a wobec ludzi przebranych za gargulce niby nie są uprzedzeni?

Gargoyle to jeden ze starych przeciwników Tytanów, który - przynajmniej według własnego uznania - nieuczciwie trafił za kraty. Ale kto? Certainly not Ding-Dong Daddy, zauważa Donna; not fat enough! He's got the wrong accent for the Mad Mod... and if he's the Scorcher, his grammar has improved a bunch in prison! Tak czy inaczej, Gargoyle zapowiada zemstę - chyba, że osoba odpowiedzialna za jego osadzenie przyzna się do manipulowania dowodami.

Pojawia się ziarno nieufności... skierowanej w stronę tylko jednego z Tytanów! No bo kto w końcu jest tu głównym detektywem odpowiedzialnym za dowody?

Niedługo później Tytani wyruszają na misję - tym razem mają okiełznać młodzieżowe wybryki publiczności pewnego koncertu - ale drużyna nie może skupić się na zadaniu:

Atmosfera się zagęszcza!

Na miejscu okazuje się, że koncertowy kryzys to jakiś przekręt, gdyż sala jest kompletnie pusta - no, prawie: na miejscu czeka już przygotowany Gargoyle.

O nie, Tytani zwątpili w Robina po raz trzeci!

Tyle najwyraźniej wystarczyło Gargoyle'owi, który - korzystając z mistycznego pierścienia - unieszkodliwia trójkę Tytanów:

Szybko się z nimi uwinął!

Wonder Girl, Aqualad i Kid Flash znikają w błysku światła - ale nie zginęli:

Czyli Gargoyle wykorzystuje pierścień z promieniem teleportacji... który sprawdza jakoś "czystość myśli" ofiary? OK, let's just roll with it

Robin rzuca się w pogoń za Gargoylem, ale ten wydaje się być kimś więcej, niż tylko przebranym kryminalistą: wie o Tytanach zaskakująco dużo, kuca na teatralnej ścianie przecząc prawom grawitacji, a w końcu - wzywa z Limbo uwięzionych tam przed chwilą Donnę, Gartha i Wally'ego. Cała trójka to teraz wrogie ogromne widma:

Humorystyczny slang zmienia się tutaj w prześmiewczą groźbę!

Robin nie ma szans; w końcu zostaje rzucony przez sceniczne dekoracje, zrywa przypadkiem kable wysokiego napięcia i zaprósza ogień na scenie. Gdy zaraz potem chłopak zostaje znokautowany spadającym workiem z piaskiem, Gargoyle oddaje się dalszym szyderstwom: a sandbag put him to sleep! Perhaps I should change my name to Sandman! Ah -- but that is too obvious, too crude for the Gargoyle! Mocne słowa wobec wszystkich komiksowych Sandmanów - a kilku ich jest!

Wcześniej monologował: "how I envy my claws -- for they shall taste my revenge more sharply, more directly even than I, the Gargoyle!" - krótko mówiąc, nasz łotr hams it up na całego!

Robin zostaje cudem odratowany z płonącego teatru przez straż pożarną, a my rozpoczynamy finałowy akt historii:

Spójrzcie na tego poobijanego Robina w podartym stroju! Nadchodzące trendy Bronze Age są tu widoczne jak na dłoni; coraz więcej bohaterów wątpiących, pokonanych, cierpiących.

Robin nie znajduje spokoju nawet w Titan Lair - tajna siedziba drużyny jest okupowana przez Gargoyle'a i widmowych Tytanów, co stanowi dla chłopaka ostateczny dowód, że zjawy to naprawdę jego przyjaciele; nie jakieś iluzje. Chłopak wymyka się zaprojektowanym kiedyś wyjściem awaryjnym... i musi pogodzić się z perspektywą, że odtąd będzie stawiał czoła przestępczości samotnie. A nie jest to wcale takie proste:

Bardzo fajny panel z gazetą! Zwróćcie uwagę, jak sylwetka jednego z kryminalistów zasłania straszne i nieco ryzykowne słowo "die".

Krótko mówiąc, Robin upada niżej i niżej...

Pomimo maski widać wyraźnie podbite oko!

...aż w końcu - gdy ląduje już na samym dnie - dochodzimy do sceny na cmentarzu, od której rozpoczynaliśmy dzisiejszy zeszyt:

Boy Wonder miał jednak desperacki plan...

...w rozmowie z Gargoylem udawał tylko zwątpienie, by dostać się do Limbo i spróbować oswobodzić przyjaciół. Sprawa nie jest jednak taka prosta: Tytani nadal są pod wpływem łotra i wcale nie chcą być ratowani. Na szczęście w Limbo Robin również jest widmem, szanse są więc tym razem nieco bardziej wyrównane... ale o szybkim zwycięstwie nie ma raczej mowy. 

Gargoyle orientuje się, że w jego wymiarze dzieje się coś dziwnego, więc pojawia się tam z gospodarską wizytą. So! You tricked me, skrzeczy do Robina; you entered Limbo without being turned into an evil servant of mine!

Osobliwe krajobrazy - jakby zainspirowane pozaziemskimi przygodami Doktora Strange'a autorstwa Steve'a Ditko!

Co prawda Gargoyle kazał Robinowi się rozebrać przed wejściem do jego wymiaru, ale zapomniał o jednym elemencie superbohaterskiego kostiumu: pasie chłopaka. Dick robi z niego użytek...

...i pierścień pęka!

W rezultacie Gargoyle zostaje porwany gdzieś w odmęty swojego wymiaru, zaś cała czwórka Tytanów odzyskuje wolność i zdrowe zmysły:

Mamy więc happy ending, ale...

...ale zdecydowanie nie jest to klasyczny finałowy panel "wszyscy śmieją się prosto do czytelników i rzucają jakiegoś suchara". Wszystko to faktycznie się stało; it wasn't a dream or an imaginary story. Ale kim właściwie był Gargoyle? Czy faktycznie był to jakiś łotr z przeszłości Tytanów, czy może była to tylko przykrywka dla jakiejś osobliwej supernatural creature

Na odpowiedź trzeba było poczekać ponad dwadzieścia lat. Do wątku tego powrócono w magazynie Secret Origins Annual #3 z roku 1989; annual ten, czyli coroczne wydanie specjalne, na przestrzeni kilkudziesięciu stron skupił się na starych dziejach Tytanów. Było to ważne, bo w roku 1985 wydawnictwo DC opublikowało Crisis On Infinite Earths - historię, w której całe światy umierały, zderzały się alternatywne rzeczywistości, a kanoniczna timeline została napisana na nowo. Nie oznaczało to (wbrew temu, co sugeruje Doug Wolk w książce All of the Marvels) pełnego i kompletnego resetu - owszem, historia zmieniła się w wyniku Kryzysu... ale trudno było stwierdzić na ile. Taki Batman, przykładowo, pozostał mniej więcej bez zmian - a Tytani? Potrzeba było publikacji, która zasugeruje, czy ich stare fabuły są nadal "kanoniczne". Okazało się, że jak najbardziej; Robin przeżywał na łamach wspomnianego annual swoje stare przygody... i, dzięki mistycznym zawirowaniom, patrzył na nie z dojrzalszej już perspektywy:

Pierwsza przygoda, bój z Misterem Twisterem - omawialiśmy ją na samym początku cyklu! Dialogi są dokładnie zacytowane, ale nowe dymki myśli pozwalają na reinterpretację sceny z bardziej nowoczesnej perspektywy. "Could I really have been that corny?"

W Secret Origins Annual #3 Robin musi po raz kolejny zmierzyć się z Gargoylem, który znów próbuje wyprać mu mózg - pokazując mu przeszłość i sącząc do ucha nieustanną krytykę. Tym razem zwycięstwo Dicka jest bardziej zdecydowane, a w finale stwór odzyskuje swoją ludzką formę - i okazuje się, że był nim...

...Brom Stikk, Mister Twister, zupełnie pierwszy przeciwnik proto-Tytanów!

Jak? Dlaczego? Może już dzisiaj odpuśćmy sobie te pytania; ważne, że udało nam się przejść przez jedną z najdziwniejszych przygód Tytanów w Silver Age; dziwną na tyle, że do jej głównego wątku wrócono dopiero po ponad dwudziestu latach. Cóż mogę powiedzieć? W naszym kolejnym spotkaniu zobaczymy hippisów oraz rymującego narratora - co zazwyczaj brzmiałoby mi delightfully crazy, ale w porównaniu z Requiem for a Titan wydaje się downright tame!

 

~.~

Missed an episode? Chronologiczną listę wszystkich naszych dotychczasowych spotkań z Tytanami możesz znaleźć klikając tutaj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz