Do the Teen Titans next!, dobiegały do mnie czytelnicze głosy - and why the heck not! Jestem w końcu entuzjastą nastoletnich superbohaterów i superbohaterek; omówienie przygód zespołu, który teen ma w nazwie, było tylko kwestią czasu. Nie skupimy się jednak jeszcze na najbardziej popularnej inkarnacji tej grupy, New Teen Titans z Robinem, Starfire, Cyborgiem, Raven i Beast Boyem; po kolei, po kolei! Najpierw prześledźmy losy oryginalnej inkarnacji zespołu, a więc zanurzmy się ponownie w swinging sixties, the Silver Age of comics.
Trzymajcie się zatem krzeseł! Przez najbliższych kilka (-naście?; - dziesiąt?) niedziel poznamy zdumiewające losy Robina, Kid Flasha, Aqualada, Wonder Girl oraz Speedy'ego (oraz paru innych postaci!); naświetlimy co ciekawsze aspekty kulturowe tych historii, a jeśli szczęście będzie nam sprzyjać - być może nawet czegoś się nauczymy!
Ruszajmy zatem; wrzućcie do szafy grającej odpowiedniego winyla, załóżcie superbohaterskie krótkie spodenki i zmieszajcie sobie klasyczny chocolate milkshake. Wracamy do lat '60!
![]() |
Uwielbiam okładkowe ilustracje tych omnibusów! Tę stworzył nieoceniony Darwyn Cooke. |
Czas na odpowiednią kalibrację oczekiwań - czy wczesne historie z Teen Titans są wybitnymi dziełami gatunku? Niekoniecznie; jest w nich za to mnóstwo tej cudownej Silver Age silliness. Grupa, którą zajmowaliśmy się poprzednio - the Legion of Super-Heroes - wniosła do historii komiksu zdecydowanie więcej i była pod wieloma względami rewolucyjna. Historie o wielkiej skali, których opowiedzenie zajmowało więcej niż jeden zeszyt; liczne i dobrze zrealizowane postacie kobiece; sprawne mieszanie gatunkowych konwencji - Legion, choć współcześnie nieco zapomniany, długo wytyczał kierunek rozwoju komiksu superbohaterskiego.
Teen Titans to, w porównaniu, tytuł nieco bardziej standardowy. Ale, z naszej perspektywy, może to i dobrze? Zobaczymy bowiem wiele konwencji typowych dla komiksowej Silver Age oraz poznamy te lekko żenujące lata znanych postaci! Nasza historia na dziś to The Thousand-and-One Dooms of Mr. Twister; autor: Bob Haney, data: czerwiec-lipiec 1964!
![]() |
Magazyn: the Brave and the Bold, numer #54! |
Ha, jeśli ktokolwiek myślał, ze zaczniemy od numeru #1 Teen Titans - fat chance! Początki Tytanów sięgają jeszcze głębiej, a konkretnie - do wspólnego występu Robina, Kid Flasha oraz Aqualada na łamach The Brave and the Bold #54. O serii tej już kiedyś pisałem - było to swoiste laboratorium pomysłów DC; jeśli zaprezentowane tam postacie doczekiwały się czytelniczego odzewu, mogły często liczyć na awans do własnego tytułu. Na łamach The Brave and the Bold zadebiutowała nawet sama Justice League of America!
Numer #54 stanowił odpowiedź na czytelniczą prośbę: hej, tylu bohaterów ma swoich teenage sidekicks, może niech młodzi sami wybiorą się na jakąś przygodę? Reszta, jak to mówią, jest już historią. Przenosimy się więc do Hatton Corners, spokojnego na co dzień miasteczka, którym dziś wstrząsają jednak - nie bójmy się tego słowa - niepokoje społeczne!
![]() |
"MORE chores - LESS play!" kontra "Strike?... COOL!" - sam nie wiem, co urzeka mnie bardziej! |
Oczy was nie mylą - nie będzie to zbyt subtelna historia! Mamy tu grubą kreską zarysowany konflikt pokoleń; starsi mieszkańcy miasteczka mają dosyć rozwydrzonej młodzieży, nastolatki czują zaś, że dorośli mają ich potrzeby w poważaniu. Sprawa najwyraźniej jest głośna, gdyż jej echa docierają aż do Gotham:
![]() |
Robin - młody, piękny, asertywny! |
Okazuje się, że Dick otrzymał pisemne zaproszenie od klubu młodzieżowego z Hatton Corners; proszą go, by wstawił się za nimi w sporze z władzami. Batman - z pewnością mentalnie zdewastowany perspektywą bycia old square - puszcza chłopaka na samodzielną akcję. Good luck - and hurry back!
Tymczasem...
![]() |
TEEN TROUBLES IN HATTON CORNERS to historia tak szokująca, że ogłaszają ją wielkie litery na froncie budynku! |
Flash też puszcza swojego młodocianego pomocnika, by przyjrzeć się sprawie. Wieści o Hattons Corner docierają nawet do Atlantydy - przynosi je tam... węgorz w butelce.
![]() |
Znaczące ograniczenie mocy Aqualada! |
A gdzie w tym wszystkim Wonder Girl? Cóż, w tym zeszycie jeszcze jej nie zobaczymy. Nie padnie też jeszcze nazwa Teen Titans; koncept dopiero się formuje! Gdy trójka chłopaków przybywa do Hattons Corner, zastają zdemolowany klub młodzieżowy - a wzywających pomocy nastolatków ani widu, ani słychu. Została po nich tylko odręczna notatka:
![]() |
"All us cats decided to skip / Until adults to the music get hip! / Build a new clubhouse!" |
Robin, w przeciwieństwie do kolegów, nie ma supermocy - wykazuje się więc detektywistycznymi talentami:
![]() |
Nie znasz hip language? Musisz być old square - jak Batman! |
Od strony technicznej - podoba mi się bardzo, że rysownik tej historii - Bruno Premiani - autentycznie sprawia, że chłopaki wydają się być nastolatkami. Spójrzcie na tę niemal dziecięcą jeszcze buźkę Aqualada! Rysowanie przekonujących nastolatków to jeden ze standardowych komiksowych problemów i będziemy o nim jeszcze wspominać w przyszłości; czasem rysownikom zdarza się oddawać ich po prostu jako niższych dorosłych, zapominając o nieco odmiennych przecież proporcjach i budowie ciała w tym okresie. Ale to już dyskusja na później - spójrzmy lepiej, jak Kid Flash przeczesuje okolicę!
![]() |
Ależ pędzi! |
Te poszatkowane pomiędzy kadrami kwestie dialogowe oraz bardzo wyrazista linia ruchu przypominają mi nieco komiks humorystyczny z lat '50! Aqualad wypytuje okolicznych ryb o zaginioną młodzież, ale mieszkańcy wód nie okazują się zbyt pomocni. Robin przeczesuje samo miasteczko... lecz nim cokolwiek znajdzie, na horyzoncie pojawia się trąba powietrzna! Chłopak pomaga mieszkańcom ewakuować się do schronu (a właściwie do wielkiego bankowego sejfu), ale sam omal nie przypłaca tego życiem - za pojawieniem się trąby powietrznej stoi bowiem...
![]() |
Oto nasz tytułowy Mr. Twister! Dla pełnych doznań czytajcie koniecznie na głos: mis-ter-twis-ter, mis-ter-twis-ter... |
Dziwaczny to łotr, ale powiem wam tak: na dziwacznych łotrów się w tej serii szykujcie. Zanalizujmy jego imidż: na głowie ma klasyczny tricorn, nakrycie głowy historycznie kojarzone w Stanach z okresem wojny o niepodległość i ogólnie osiemnastym wiekiem. Na plecach - pelerynę z piór, a w dłoni... medicine staff podobną do tych, które wykorzystywali rdzenni Amerykanie? Dosyć eklektyczny jest ten nasz złoczyńca, ale ma najwyraźniej budzić skojarzenia z historią raczej dawną.
Burmistrz zna go jednak dobrze:
"Brom Stikk" może też być zwykłym pun name, bez żadnego głębszego sensu - w końcu podobne zabawy słowne były w latach '60 popularną zabawą. Mamy więc już naszego łotra, mamy główny problem - porwaną młodzież - czas więc przejść do aktu drugiego!
Dorośli - jeszcze niedawno wkurzeni na nastolatków - zaczynają w sumie nieco tęsknić za tymi little nuisances na ulicach:
![]() |
Czyżby kiełkował nam tu jakiś morał? |
Interesuje was z pewnością - podobnie jak Robina - o jakim dokładnie długu mówił wcześniej Mr. Twister. Burmistrz miasteczka funduje nam więc krótką lekcję lokalnej historii:
![]() |
Analiza kapeluszowa: to z kolei tak zwane capotains kojarzone z Pielgrzymami, jedną z pierwszych grup amerykańskich osadników! Co ciekawe, przedstawienie powyżej jest zaskakująco wierne - bez (w rzeczywistości nieużywanej) klamry z przodu, z którą często taki kapelusz zwykło się przedstawiać. |
Czas na segment edukacyjny! Passenger pigeon, albo gołąb wędrowny, to w Stanach zwierzę-symbol; najbardziej chyba spektakularny przypadek wyginięcia całego gatunku przez działalność człowieka. Nie mówimy tu o jakimś rzadkim egzotycznym ptaku na jednej odległej wyspie; gołębie wędrowne - jak mówi pan w kadrze powyżej - swarmed by the millions jeszcze w XIX wieku. Przyczyn ich wyginięcia było kilka: przede wszystkim, były uważane za szkodniki, mało kto miał więc wyrzuty sumienia zabijając je; były to też ptaki stosunkowo łatwe do upolowania i - last but not least - jadalne. Strzelano więc do nich... chciałoby się napisać jak do kaczek, ale lecące kaczki stanowiły przynajmniej jakieś wyzwanie; gołębie wędrowne były tak banalne do ustrzelenia, że nie uważano ich nawet za game birds. Jak podają źródła, jeden dobry strzał z dubeltówki w stronę stada potrafił zabić nawet sześćdziesiąt ptaków. Dawały się też łapać do różnej maści pułapek, nic więc dziwnego, że sprawny myśliwy potrafił - w trakcie całej kariery - sprzedać nawet do trzech milionów ubitych sztuk.
Kiedy zorientowano się, że gołąb wędrowny zaczyna być zagrożony - było już za późno. Ostatnia samica (o imieniu Martha) padła w zoo w Cincinnati pierwszego września 1914; miała 29 lat.
Oto więc smutna historia z ery antropocenu. Kiedy ludzie przeginają, giną całe gatunki... a kiedy giną całe gatunki, pojawia się Mister Twister. Miss-terr Twiss-terr. Oh man, I'm kinda rooting for the guy now.
Nasi not-yet-Teen-Titans wpisują się w model dręczenia zwierząt wykorzystując mantę jako środek transportu:
![]() |
No dobra, manta chyba się cieszy, spójrzcie na jej uśmiechniętą mordkę na pierwszym panelu |
A dokąd płyną? Otóż radar lokalnego lotniska wyłapał jakieś unidentified flying objects - tak, komiks posługuje się dokładnie tą frazę - lądujące na pobliskiej wyspie. Robin wnioskuje, że te UFOs to pewnie nastolatki porwane trąbą powietrzną naszego łotra. And, sure enough...
![]() |
Twarz Aqualada jest super creepy, a młodzież jest zmuszona do tego, czego boi się najbardziej - do pracy! |
Dziwne są ambicje Mistera Twistera, ale może i ma rację - trzeba znaleźć tym dzieciakom jakieś produktywne zajęcie! Najbardziej chyba bawi mnie dziewczę na pierwszym planie, które z wiaderkiem w ręce oznacza każdy kamień odpowiednim numerem - pod okiem innej dziewczyny, która najwyraźniej kontroluje, czy każdy kamień został podpisany. Wygląda jak typowa korporobota!
Uwięziona młodzież zaczyna doceniać dorosłych ze swojego miasteczka; może i nie byli idealni, ale nie zmuszali ich przynajmniej do niewolniczej pracy. Doceń rodziców, bo przynajmniej nie tyrasz w kamieniołomach! Mister Twister opuszcza wysepkę - ile można patrzeć na spoconych nastolatków - ale grozi im, że lepiej, by wieża była ukończona, gdy wróci.
Zamiast uwolnić dzieciaki - Kid Flash decyduje się pomóc im ukończyć konstrukcję. Beacuse he can, I guess.
![]() |
"Hurray for Kid Flash! Nowa wieża Babel dotyka nieba! Starotestamentowy Bóg może nam nagwizdać! Hurray for Kid Flash!" |
Podczas gdy Kid Flash demonstruje swoją bluźnierczą pychę, Robin podąża śladami Mistera Twistera do odległej jaskini, w której ten warzy w kotle jakiś dziwny wywar (potrzebny najwyraźniej do działania szamańskiej laski). Dick nie jest jednak wystarczająco ostrożny - łotr odkrywa go, nokautuje bez większych problemów i wysyła z powrotem do miasteczka razem z kolejną groźną notatką:
![]() |
I to kolejna rymowana notka! Mister Twister: ekoaktywista, animator czasu wolnego młodzieży, raper. |
A mógł zabić! Wszyscy robią więc to, co potrafią najlepiej; Kid Flash bluźni, Robin dostaje w ryja, zaś Aqualad...
![]() |
...Aqualad kradnie, i to całą wyspę! |
Młodzież jest więc bezpieczna, ale miasto - jeszcze nie; Mister Twister jest zmuszony zrealizować swoją groźbę. Co to miało być, Earth, Wind & Fire? Nie, ta grupa muzyczna zostanie założona dopiero za pięć lat, w 1969; Mister Twister daje nam jednak second best - earth, water and fire, od earth poczynając! Kliknijcie jednak koniecznie w powyższy link, Boogie Wonderland będzie bowiem doskonałym tłem muzycznym dla dzisiejszej finałowej sekwencji akcji. One dust storm incoming!
![]() |
THE INCREDIBLE VACUUM CLEANER BOY |
Ogarnięte! A jak miasto poradzi sobie z powodzią? Sounds like a job for... Aqualad!
![]() |
wait what |
Tak jest, wielki narwal Aqualada (talk about phallic symbolism!) wykopuje dziurę, przez którą woda spływa z miasta jak przez odpływ wanny. I chociaż mówi tam coś o jakichś regular underground channels, to i tak wiecie, że tak naprawdę spuścił tę wodę do piekła. Kid Flash kpi z Boga; Aqualad zalewa chatę Szatanowi. These are some teen heroes I can get behind!
Fire spada na miasteczko w podstaci ognistego deszczu. Robin - cyrkowy akrobata - wspina się na drabinę wozu pożarnego...
![]() |
Tak! Jak niemal każdy łotr, Mister Twister okazuje się być łysy! |
Gdy Robin niszczy niewątpliwie bezcenny artefakt rdzennej kultury i zrzuca starszego człowieka z niebezpiecznej wysokości - to już właściwie po makale; zostaje tylko pogasić ostatnie pożary i oddać łotra w ręce policji. Młodzież i dorośli z Hatton Corners padają sobie w ramiona i obiecują odtąd patrzeć na siebie nawzajem łaskawszym okiem:
![]() |
ADULTS: WE LOVE'EM, głosi młodzieżowy transparent w jednym z finałowych paneli! Poza tym: panie policjancie, kto zakłada niebieski krawat do niebieskiej koszuli? |
Oh yeah, we did it! Nasze pierwsze spotkanie z Teen Titans dobiega już końca; w analizy pobawimy się może innym razem - dziś wejdźmy po prostu w odpowiedni nastrój! Jeśli uważacie, że ten zeszyt był kinda silly - boy oh boy, you've got another thing coming; młodzieżowe zespoły i transystorowe radyjka, rakietowa deska surfingowa, robot-konkwistador, jaskiniowcy i Ding-Dong Daddy! Wczesne przygody Teen Titans zerwą wam skarpety, a potem założą wam te skarpety na uszy i zatańczą z wami watusi - lub nawet BATusi!
Watch out for that orange juice!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz