środa, 27 kwietnia 2022

Variety Show: nowy Thor, nie-Thor, bliźnięta i wiewiórki!

Ależ nazbierało się komiksowych drobiazgów! Czas na nieodmiennie wesołe Variety Show; chwytajcie napoje i ruszamy!


Po pierwsze, jak zwykle: nikt nie ucieknie przed komiksowymi trailerami! Tym razem dostaliśmy zapowiedź nowego Thora: 

Wygląda sympatycznie! Utrzymany w podobnie lekkim stylu Thor: Ragnarok to jeden z moich ulubionych filmów Marvela, więc liczę na dobrą zabawę. Od loga niczym z okładki hairmetalowego albumu po fajne komiksowe inspiracje - praktycznie wszystko mi się tu podoba!

O tych inspiracjach nie będę może dziś się szczególnie rozpisywał, ale widać sporo wpływów Jasona Aarona. Z początku nieco mnie to zaskoczyło - Aaron to na wskroś współczesny scenarzysta - ale... to już w końcu czwarty solowy film Thora, więc sięganie do świeższy materiał źródłowy nie powinno chyba jednak dziwić. Dużo środowiskowej radości wywołało wykorzystanie w trailerze kadru właściwie wprost wziętego z komiksu:

Nawet układ skał jest taki sam!

It's cool and all, ale muszę przyznać - bezpośrednie przenoszenie kadrów do filmu to trochę ryzykowny zabieg. Kojarzy mi się zawsze z bombastycznym stylem Zacka Snydera, który próbował tego na przykład w adaptacji Watchmen i efekty były dosyć hit and miss. Kinowy ekran to jednak nie dziewięciopanelowa siatka strony; to, co działa w jednym medium - w innym niekoniecznie musi się sprawdzić. Żeby nie było, there were some pretty gorgeous shots in his movies! Wydaje się jednak, że nowy Thor (konsensus jest taki, że najlepszym tłumaczeniem "Love & Thunder" będzie "Grzmocenie") będzie na tyle it's own thing, że niewolnicza imitacja komiksu nam nie grozi. Oby!   

Inny Thor!

W trailerze przemyka też przez moment Zeus - co przypomina mi, że poza nordyckim panteonem u Marvela występuje też grecki! Dużo rzadziej, ale jednak. Grecka mitologia jest mocniej związana z DC; Wonder Woman jest w niektórych interpretacjach wręcz córką Zeusa, a Teen Titans mieli okazję trafić na Olimp i spotkać prawdziwych tytanów. DC ma również swoją wersję Thora, klasycznie rudobrodego - to ten powyżej! Są to w końcu public domain characters, ale oba wielkie wydawnictwa starają się nie wchodzić sobie przesadnie pod nogi - i stąd DC kładzie większy nacisk na mitologię grecką, zaś Marvel - nordycką.  

Nie jest to jednak żelazna zasada! Jedną z klasycznych marvelowskich postaci jest na przykład Herkules - który sam o sobie mówi tak, tak, właściwie Herakles, ale wszyscy i tak mówią Herkules, więc co się będę szarpał jak głupi. Wspominam o nim dlatego, że jego seria komiksowa z 2008 była cudowna! A już szczególnie moment, gdy przebrał się za Thora, żeby... zobaczcie zresztą!

Co, zapytacie, Herkules miał serię na ponad 130 numerów? No nie, aż tak dobrze nie było; był to okres, kiedy wystrzelili Hulka w kosmos ("Planet Hulk"), więc Herkules z numerem #112 przejął jego magazyn - i tak z "The Incredible Hulk" powstał "The Incredible Herc".

Tak czy inaczej, w wyniku perypetii Herkules musiał przebrać się za Thora, a Thor za Herkulesa:

It does!

W jednym z kolejnych numerów Herkules nie oszczędza nawet klasycznej Silver Age origin story Thora, dokładając do niej adekwatny komentarz:

You tell'em, Herc!

Jak widzicie, w tej interpretacji Herkulesowi przypada rola zabawnego osiłka-cwaniaczka-chwalipięty, zaś Thor jest mężnym i pełnym godności wzorem cnót wszelakich. Przynajmniej do czasu; Herkules odnosi bowiem pewne sukcesy w ściągnięciu go na swój żenujący poziom. W kontrze do obelg greckiego siłacza Thor sam bierze się za tłumaczenie, co zaszło między nimi lata temu:

"Female distracions", mówi Thor, ale marvelowski Herkules - greckim wzorem - jak najbardziej swings both ways!

W końcu dochodzi do boju pomiędzy Hercuthorem a Thorculesem:

Zwróćcie uwagę na piękny efekt dźwiękowy - cała ta seria była pełna takich gagów!

A oto mój ukochany twist: Herkules uznaje, że przecież bycie pokonanym to doskonała sprawa. Podziwiajcie:

No cóż, Thor, w takiej sytuacji niewiele poradzisz!

Oczywiście, koniec końców panowie doceniają się wzajemnie oraz ma miejsce wspólna degustacja trunków. To bardzo zabawna seria, i chętnie zobaczyłbym w kinie podobny ton w relacjach asgardzko-olimpijskich!

Tymczasem w niusach:

A teraz coś z zupełnie innej beczki!

Słuchajcie, bo ja mało z krzesła nie spadłem ze śmiechu: KJ Apa, czyli Archie z serialu Riverdale, wkracza do superbohaterskiego świata! Zaangażowano go do roli Zana, męskiej połowy Wonder Twins z wydawnictwa DC. 

"Wonder Twins powers, activate!"

Postacie kosmicznych Wonder Twins kojarzą się ludziom głównie z telewizyjną kreskówką Super Friends z 1977, gdyż powstały właśnie na jej potrzeby: by obecna w niej Justice League otrzymała nowych kid sidekicks, a młodzi widzowie -  klasyczne point of view characters. Ich wyróżnikiem była konieczność fizycznego kontaktu; dopiero po przybiciu ukazanego wyżej żółwika byli w stanie używać mocy (to koncept, który Marvel zaadaptował w 1985 w postaciach Fenris Twins, but in a much creepier way). Jayna, damska część duetu, posiada umiejętność transformacji w zwierzęta - kubek w kubek jak Beast Boy - zaś Zan potrafi zmieniać się... w wodę. Jak we współczesnej serii podsumowała to Wonder Woman:

Jeden z moich ukochanych paneli ever; wykorzystujcie go mądrze!

KJ Apa w roli Zana? It's just so delightfully absurd - niemal jak Dwayne "The Rock" Johnson jako Krypto Superpies! Ale, z drugiej strony, spójrzcie na poniższe dwie strony ze współczesnej serii autorstwa Marka Russella:

Liceum, kosmici - czy nie brzmi jak Riverdale?

Lust and body fluids - czy nie brzmi tym bardziej jak Riverdale?

Wziąwszy pod uwagę powyższe argumenty oświadczam, że KJ Apa to doskonały angaż do tej roli; quod erat demonstrandum

Ale to nie koniec komiksowych wieści! Kolejnego niusa dedykuję wszystkim osobom, którym wydawało się, że filmowy Morbius to już skrobanie dna beczki w poszukiwaniu postaci:

Podtrzymuję mój komentarz z rozmowy ze znajomymi: "co tam się w ogóle dzieje, nikt już nad tym nie panuje XD"

Jeśli kiedykolwiek poczujecie jakieś kompleksy związane z nieznajomością postaci, wątków czy czegokolwiek: ja sam powoli zaczynam w komiksiarstwie moją już trzecią dekadę, a Spider-Mana czytałem od pierwszych zeszytów z 1962 do współczesności (nie wszystko, ale a reasonable part of it)... ale nie mam absolutnie bladego pojęcia, kim w ogóle jest tajemniczy El Muerto. Po szybkich poszukiwaniach:

El Muerto, aka Juan-Carlos Sanchez, made his debut in Friendly Neighborhood Spider-Man #6 from 2006, making him a relatively new entry into the Marvel canon. Created by Peter David and Roger Cruz for the comic run, El Muerto appeared just twice as a main character (...)

Wiecie co? Śmiałem się, że wszystkie postacie komiksowe trafiają na ekran, ale jeśli projekt z El Muerto wypali - będzie to nowy szczyt tego zjawiska! El Muerto, we salute you... albo będziemy, bo Sony ma jednak historię kasowania wstępnie planowanych filmów. Do przeniesienia na ekran Black Cat przymierzali się przez parę lat, dawkując kolejne historie prasowe, aż w końcu projekt ten umarł śmiercią naturalną. Nie chcę wieszczyć, że El Muerte czeka ten sam los, ale... No nic, czas pokaże!

I ostatni już na dziś nius: wspominałem tu kiedyś o adaptacji marvelowskich New Warriors, który to projekt upadł z racji na korporacyjne weto - rzekomo spowodowane byciem "too gay". Coś jednak się z tego urodziło! Otóż Milana Vayntrub, która miała grać tam Squirrel Girl...

...gra teraz Squirrel Girl w oficjalnym słuchowisku Marvela!

Celowo nie używam tu po prostu słowa podcast, bo to nie po prostu Milana gadająca dziennikarsko o komiksach czy serialach, lecz w pełni wyreżyserowane słuchowisko - z pełną obsadą i efektami dźwiękowymi! Stanowi ono swoistą kontynuację serii pisanej przez Ryana Northa; to te same postacie, ten sam scenarzysta i ten sam rodzaj humoru. Czy jestem więc zachwycony? Na razie może jeszcze nie; it's all good fun, ale - jak już dziś pisałem - przejście z jednego medium do innego wymaga nieco pracy. Sporo humoru w serii Northa i Henderson było przecież humorem wizualnym! Skłamałbym jednak mówiąc, że nie czekam na nowe odcinki; to lekka rozrywka, w sam raz do posłuchania przy robieniu czegoś innego. Pierwszy odcinek zamieszczam poniżej:

...a kolejne można znaleźć pod TYM linkiem - lub na waszych ulubionych platformach podcastowych!

Uff, chciałem napisać jeszcze o paru rzeczach - jak na przykład kolejnym etapie konkursu Round Robin - ale chyba na dziś już wystarczy, bo inaczej będę tu siedział do północy. Wiosna przyniosła widać ożywienie w komiksowym światku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz