Wiecie, jaki ostatnio komiks udało mi się kupić w ładnym wydaniu? Pewnie, że wiecie, wystarczyło bowiem przeczytać tytuł posta, ale powiem mimo to - upolowałem z drugiej ręki wydanie zbiorcze pierwszych numerów The Unbeatable Squirrel Girl, jednego z moich ulubionych komiksów Marvela! Werble, kurtyna w górę:
![]() |
Prosto z paczki! |
Squirrel Girl to od dawien dawna swego rodzaju komiksowy dowcip, który z chęcią pomogę wam docenić. Na początek wprowadźmy naszą dzisiejszą bohaterkę: to Doreen Green, nastolatka, której mocą jest komunikowanie się z wiewiórkami oraz rozmaite inne wiewiórcze moce, typu chwytny wiewiórczy ogon, umiejętność rozgryzania twardych rzeczy i proporcjonalna siła wiewiórki (don't ask). Brzmi, jakby mogła się doskonale odnaleźć w latach '60, prawda?
A jednak Doreen pojawiła się na marvelowskich łamach po raz pierwszy w roku 1991, w historii będącej humorystycznym throwbackiem do komiksów z Silver Age. W historii tej Iron Man wpada w tarapaty (o nie!) za sprawą Doktora Dooma, jednego z najbardziej złowrogich łotrów tego wydawnictwa; a że rzecz ma miejsce w lesie, z odsieczą przychodzi mu raczej awkward nastolatka, która komunikuje się z wiewiórkami. Wiewiórki okazują się być potęgą.
![]() |
My, siedzący w tym biznesie, mówimy na taki panel "nieśmiertelny klasyk" |
No i życie toczyło dalej - gdzieś tam w przeszłość oddalała się powoli zabawna done in one story z wymyśloną na jej potrzeby komiczną postacią. Aż tu nagle - jak absolutnie każda postać w komiksach - Squirrel Girl wróciła. I nie dość, ze zaczęła wracać, to do tego trzeba było jakoś przebić to, że w pierwszym swoim występie pokonała Doktora Dooma (i to tak na luzie, z palcem w nosie). Żart zaczął się wiec toczyć dalej:
![]() |
Mina muppeta, ucho do ziemi i tyłek do góry - oto złowrogi Thanos (the real Thanos) |
Bardzo doceniam też ten prztyczek w nos różnej maści kolesiów załamujących poważnie ręce nad continuity, lore, power levels i jakimi tam jeszcze hasłami; yup, it's in continuity, jak również not a robot, clone or simulacrum - the one, true Thanos!
Żarty
żartami, ale osobowość Squirrel Girl też zrobiła swoje - zawsze była
pisana jako energiczna, wesoła i entuzjastyczna młoda kobieta. Była
komiczną postacią, ale nie była tak cyniczna jak Kaczor Howard (również
postać Marvela, nie zapominajmy) ani slapstickowa jak Harley Quinn - czy
przebijająca czwartą ścianę tak często, jak She-Hulk czy Deadpool. Była w
swoim cieple i humorze przyjemną odskocznią od wiecznej
superbohaterskiej dramy; zawsze była jednoznacznie the good girl, i
to w stopniu takim, że Kapitan Ameryka czy Superman bywali często
bardziej moralnie ambiwalentni niż ona. Squirrel Girl wolała, gdy tylko
mogła, win friends niż win fights. Bo w to, że wygra, nie było w ogóle wątpliwości.
Nadszedł rok 2015; Doreen Green awansowała ze statusu drugoplanowej postaci humorystycznej i doczekała się własnej serii. Jej tytuł brzmiał - oczywiście - The Unbeatable Squirrel Girl, i ukazywał on Doreen już jako studentkę. Jak myślicie, studentkę czego? Wiewiórkologii? Otóż nie, Doreen bierze się za computer science!
![]() |
Spider-Man przynajmniej przeprosił |
Ma też wspaniałą współlokatorkę, która na co nudniejszych zajęciach tworzy swoje komiksowe fanfiction, gdzie pierwsze skrzypce gra...
![]() |
Kliknij, by powiększyć do heroicznych rozmiarów! |
Doreen ma też okazję ocalić świat przed samym Galactusem, Pożeraczem
Światów - ale tym razem robi to nie demonstrując swoją bojową przewagę,
jak z Doktrem Doomem i Thanosem, a zaprzyjaźniając się z tym
przepotężnym kosmicznym bytem. Przecież zwyczajnie nie wypada zjeść planety, na której akurat mieszka jego nowa przyjaciółka!
Strzelam tymi panelami jak z karabinu, bo po prostu aż trudno mi wybrać, na czym by się tu skupić! Cała seria jest taka, jak sama Squirrel Girl - dynamiczna, radosna i optymistyczna. Tak, Squirrel Girl jest w stanie każdemu dać w papę, ale jej prawdziwą superpower są nieskończone pokłady empatii i wiary w ludzi. Kiedy ktoś narzeka, że historie superbohaterskie to tylko power fantasies i Nietzscheańskie bajki - daję jako kontrprzykład Squirrel Girl. Kiedy ktoś wyskakuje z głębokim przemyśleniem, że trwająca pandemia obnażyła absurd konceptu superbohatera, że nie sposób wierzyć dalej w historyjki o herosach, że teraz widzimy, że to społeczność i empatia są ważniejsze niż jeden, choćby nie wiadomo jak błyskotliwy geniusz - ponownie, mogę tylko pogratulować obrazu gatunku sprzed dekad i dać cynikowi do ręki tom Squirrel Girl.
Jestem też fanem strony graficznej tego komiksu - jest bardzo cartoonish, ale doskonale pasuje to do tonu opowiadanych historii; nie jest to po prostu kolejna produkcja ze standardową, ilustracyjną superbohaterską kreską. Postacie są ekspresyjne, w tle często przewijają się drobne wizualne gagi, a u spodu każdej strony mamy zawsze nadrukowany drobnym maczkiem odautorski komentarz - czasem zabawne przemyślenie, czasem kolejny suchar, a czasem kilka słów o tworzeniu komiksu. Buduje to bardzo bliską i towarzyską więź z autorem, co jest kolejną ścieżką, w której Squirrel Girl przekazuje swoje hasło kluczowe - empatię.
Pamiętacie, jak pisałem, że w swoim pierwszym występie Doreen ocaliła tyłek Iron Mana? Każdy numer zaczyna się od pseudo-twitterowych rozmów naszej bohaterki z innymi postaciami oraz Tonym Starkiem, który jest doskonale świadomy swoich długów u Squirrel Girl:
![]() |
Doreen ma tu na myśli temat z kreskówki z Iron Manem z lat '60 - kliknijcie, zanim Tony znów skasuje! |
A pamiętacie, jak ostatnio wspominałem
o kolumnach z listami, których obecność w druku przyczyniła się do
budowania wczesnego fandomu? Jak szkoda mi było, że listów tych nie ma
we współczesnych omnibusach? Zgadnijcie, co jest w wydaniu zbiorczym The Unbeatable Squirrel Girl!
Co lepsze, listy te są pełne nie tylko dowcipnych wymian w starym
komiksowym stylu, ale też fanowskich rysunków, kreatywnego cosplayu czy
innych arts & crafts projects.
![]() |
Tak, pies autora nazywa się NOAM CHOMPSKY, thanks for asking |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz