niedziela, 28 marca 2021

Panele na niedzielę: ewolucja to magia

Ewolucja! Wiemy doskonale, jakie kontrowersje potrafił (i wciąż potrafi) budzić ten koncept w Stanach - wystarczy wspomnieć tak zwany monkey trial, w którym procesowano się o to, czy można w szkole nauczać, że człowiek pochodzi od małpy. Dylemat ten rozwiązał w końcu sam Bruce Springsteen, który jednoznacznie śpiewa:

They prosecuted some poor sucker in these United States
For teaching that man descended from the apes
They coulda settled that case without a fuss or fight
If they'd seen me chasin' you, sugar, through the jungle last night
They'da called in that jury and a one two three - said
Part man, part monkey, definitely
Nie muszę chyba nawet sugerować, po której stronie tej debaty opowiadał się Legion of Super-Heroes; ewolucja była na jego łamach więcej niż obecna - stanowiła bowiem uzasadnienie czego tylko można było. Supermoce? Ewolucja. Piła tarczowa na głowie? Ewolucja. Promienie ewolucyjne, deewolucja, ewolucyjna planeta - wszystko to zamierzam wam tu dzisiaj przedstawić!
 
Zacznijmy od czegoś prostego, żeby delikatnie wejść w temat:
Fioletowy potwór chyba tylko ściemnia, nie widzę żadnych promieni
Pamiętacie tego uswetrzonego gagatka? To Legionnaire Lemon, aka Marvel Lad, aka Mon-El w przebraniu! Przypomnijcie sobie słowa mocy, które wam ostatnio dawał: "Am I worried?... NO!!" (koniecznie z dwoma wykrzyknikami) Tak czy inaczej, wiadomo że strange defense rays muszą być developed by evolution, to twarda science fiction, a nie jakieś tam diabły i czarownice.
Akceptujcie tylko naturally evolved sea-monsters
Bywa jednak, ze ewolucja jest wykorzystywana w służbie zła - tak jak tutaj, gdzie widzimy artificially evolved sea-monsters. Bouncing Boy i Saturn Girl są jednak na posterunku!  Moce takiego Bouncing Boya wzięły się z przypadku, ale w przypadku innych Legionistów to właśnie ewolucja była źródłem niezwykłych umiejętności:
Klasyczny ekspozycyjny thought-balloon w pełnej krasie
Metal monsters z planety Braal to jeden z tych konceptów, które przyjemnie łechczą moją własną kreatywność. W zamyśle wstawki takie były oczywiście często wymyślanymi na szybko bzdurkami ("skąd Cosmic Boy ma swoje moce? pfff nie wiem, może na jego planecie są metalowe potwory; dobra, piszemy dalej") ale im głębiej się o tym myśli, tym ciekawsze wizje świata można sobie ułożyć. Co to za metal monsters - organiczne stworzenia w jakiś sposób pokrywające się metalem jak krab-pustelnik muszlami, mechaniczne relikty jakiejś starszej rasy, coś zupełnie innego? Ile Braalianom zajęła ta ewolucja? Czy był jakiś okres, kiedy nie mieli magnetycznych mocy, a musieli radzic sobie z metal monsters? Jaki wpływ mogło to mieć na ich kulturę? Pewnie, to wszystko głupotki wyrastające z traktowania a silly concept poważnie, ale ile przynoszą zabawy! 
 
Kto jeszcze w Legionie zawdzięcza swe moce ewolucji?
Pan subtelnie przypomina partnerce, że sama mogłaby to zrobić
Thanks, evolution! Chociaż może nie do końca thanks, bo Element Lad, który opowiada tu historię swojej rasy, jest ostatnim jej przedstawicielem - reszta padła ofiarami porwań i wyzysku, gdy różnej maści złoczyńcy zmuszali ich do tworzenia drogocennych kruszców i rzadkich pierwiastków. A takie na przykład złoto, jak widzimy w tej samej historii, było na planecie Element Lada pogardzane jako substancja ciężka, miękka i w sumie mało użyteczna. 
 
To może coś bardziej optymistycznego! Wróćmy do dziwnych stworzeń:
To Jungle King zbiera potwory, by stanąć do walki z Legionem!
Eerie evolution wytworzyła tutaj stworzenia takie, jak wirująca bestia-bąk, bestia lustrzana czy stwór o oczach na szypułkach, z których każde promieniowało innym rodzajem niszczycielskiej mocy - zupełnie jak klasyczny beholder z Dungeons & Dragons. Pokopałem nieco i pierwsze pojawienie się beholdera to rok 1975, dobre dziesięć lat później! Czy Dungeons & Dragons ma też bestię-bąka i bestię lustrzaną? Potrzeba tu osoby znającej ten system lepiej niż ja! 
THE GREATEST THREAT
Na tym panelu nie ma może nic o ewolucji, ale nie mogłem odmówić sobie pokazania wam straszliwej omnibeast - która chodzi, lata i pływa, ma więc (great galaxies!) wszystkie przerażające moce przeciętnej gęsi. Chociaż w sumie niepotrzebnie się nabijam; kto myśli, że gęsi nie są straszne, może zagrać sobie w Untitled Goose Game. No dobra, omnibeast potrafi też latać w kosmosie - ale czy macie pewność, ze gęsi tego nie potrafią? Stuprocentową? No właśnie.
 
Zostawmy jednak omnibeast i przenieśmy się na odległą planetę, z której wywodzi się Proty II - zwierzak Chameleon Boya. W jednej z historii z jego udziałem dowiadujemy się nie tylko, że Proty jest w pełni inteligentny i świadomy - co rzuca nieco dziwne światło na jego status jako pet - ale i poznajemy historię jego rasy:
Czy forma obcej rasy - kule z oczami - została wybrana przez lenistwo spryt artysty? Wy osądźcie!
Świat kulitych telepatów przechodził jednak straszliwe zmiany klimatyczne, humanoidalna cywilizacja musiała się więc stamtąd zwinąć. Żal było im jednak dotychczasowych pets:
"Aim for the balls!"
Promień ewolucyjny zrobił swoje:
Evolution in action!
Bardzo to wszystko poważne - potwory, umierające światy, kosmiczne gęsi - przejdźmy więc dla rozluźnienia do sportu. Jeśli komuś w trzydziestym wieku znudzą się już walki robotów-gladiatorów, może udać się na inny stadion; na stadion, gdzie odbywa się konkurs w rzucaniu dinozaurami!
HOORAY FOR GOOBA!
I tu znowu odpływam rozmarzony w rejony zadaniowego worldbuildingu - jakież to ewolucyjne perypetie mogły sprawić, że dinozaury te mają na głowach działające piły tarczowe? Uczciwie mówiąc dziwię się, że przez dekady swego działania wydawnictwo DC nie poświęciło ani jednej serii na opowiedzenie ich historii. Trzymajmy jednak kciuki!
 
Ewolucja była też nie źródłem mocy, a mocą jednego z superbohaterów z okolic Legionu! Otóż widzicie, pewien łotr postanowił wmanipulować inny zespół młodych herosów w konflikt z naszym ulubionym Super-Hero Club; w skład konkurencyjnego zespołu wchodziła miedzy innymi Gas Girl, potrafiąca zmieniać stan skupienia, oraz...
Jego fryzura to szczyt ewolucji gatunku ludzkiego
Evolvo Lad byłby fantastycznym swiadkiem na amerykańskim monkey trial! Raz, dwa - i oto, jak pięknym go widzimy, żywy dowód na teorię Darwina:
Life Lass i jej żywy stół to podobny poziom creepiness, co pamiętne living money
Byłoby jednak rozczarowujące, gdyby Evolvo Lad umiał tylko zmieniać się w małpę - mógłby się nazywać wówczas po prostu Monkey Boy (co w sumie też byłoby super). O nie, Evolvo Lad potrafi również ekspresowo wybiec w przyszłość rasy ludzkiej:
Fryzura ewoluowała
Na szczęście sprawa szybko się wyjaśnia, niecne knowania spełzają na niczym i Evolvo Lad (wraz z kompanią) pozostają na swojej planecie, by działać tam dla dobra jej mieszkańców - jak to na superheroes przystało.

Trudno podbić stawkę od ewolucyjnego superbohatera, ale spróbujmy! Podziwiajcie... ewolucyjną planetę!
Tak, to młody Lex Luthor - zanim stał się zły i łysy. Cechy te były mocno powiązane w jego wczesnej interpretacji - stoczył się w otchłań zła po tym, jak eksplozja w laboratorium (za którą winił Superboya) pozbawiło go będącej jego dumą rudej czupryny!
Nie wchodźmy dziś w szczegóły tego, skąd Lex wziął się w trzydziestym wieku na evolution world i czy faktycznie był w tarapatach, czy może był to jakiś chytry plan (podpowiedź: to Lex Luthor). Ćwiczę was tu w głębokich analizach, myślicie więc pewnie teraz, że technicznie rzecz biorąc każda planeta jest planetą ewolucji, Ziemia też. Technicznie rzecz biorąc macie rację - ale prehistoryczna Ziemia była dziwniejszym miejscem, niż wam się wydaje!
 
Tę niezwykłą sagę rozpoczniemy od samego jej końca:
Ten ogon musi być niesamowicie silny, skoro Leta tak sobie na nim stoi w pionie
Legion przeniósł się w odległą przeszłość, gdyż odnaleźli na Ziemi ślady nieznanej, starożytnej kolonii planety Krypton i postanowili rozwiązać zagadkę. W skrócie: prehistoryczna Ziemia była areną konfliktu pomiędzy kolonistami z Kryptona (którzy opuścili go, gdyż byli na nim ofiarą antynaukowych prześladowań) oraz Atlantydów. Wśród tej drugiej grupy Superboy szybko zaczął się obłapiać z kolejną panną o inicjałach L.L. - pamiętacie w końcu, że był to jego fetysz - i odgrywali przez chwilę star-crossed lovers, gdyż los rzucił ich na przeciwne strony konfliktu. Tak czy inaczej, koloniści z Kryptona oraz Atlantydzi pogodzili się w końcu z pomocą Legionu, ale Atlantyda musiała zostać zatopiona, zaś jej mieszkańcy - przeewoluowani w merfolki.
 
A, i dinozaury przyleciały na Ziemię z Kryptona. Na kosmicznej arce.
I wszystkie były różowe
Nie potrafię, naprawdę nie potrafię patrzeć na ten panel i nie widzieć autora chichrającego się z klasycznej kreacjonistycznej historii o dinozaurach wprowadzanych na arkę przez Noego! Na Kryptonie dinozaury były spokojnymi i łagodnymi zwierzętami pociągowymi, warto więc było je zabrać do nowej kolonii. Konsekwencje tego ruchu były jednak poważne:
A tu złote tablice z ukrytą historią zagubionego plemienia - prosto jak z księgi Mormona!
Przyznacie, że takiej odpowiedzi na pytanie co stało się z zaginioną kolonią Kryptonian trudno było się spodziewać! A, dinozaury ich zjadły. By ubiec wasze pytanie - ani dinozaury, ani Kryptonianie nie mieli też wówczas supermocy; cośtam cośtam o innym niż współcześnie składzie atmosfery czy barwie słońca. Być może byli chociaż super-pyszni. 
 
Ostatnia historia na dziś wprowadza jednego z powracających łotrów Legionu; krył on się pod powłóczystą szatą oraz tajemniczym kapturem, a mówiono na niego... Time-Trapper! Jego głównym claim to fame było stworzenie the Iron Curtain of Time - blokowała ona podróże Legionu w przyszłość o więcej, niż trzydzieści dni, co dostarczało wielu okazji fabularnych. No i powiedzcie szczerze - czy sama nazwa the Iron Curtain of Time nie jest fantastyczna, szczególnie w komiksie z okresu zimnej wojny?
Wszystko jest tu super: rzeźbiony tron, złowieszczy śmiech, miniony bijące pokłony, skąpo ubrana asystentka wyjeżdżająca spod podłogi po naciśnięciu guzika - Time-Trapper to villain przez duże V!
Ale co Time-Trapper i Glorith mają do ewolucji? Do ewolucji jako takiej może niewiele, ale dewolucja to ich specjalność! Wspomniane w panelu powyżej rękawiczki Glorith nie tylko nadają jej nieco visual flair, ale też pozwalają jej dzierżyć ewolucyjną klepsydrę, której działanie - jak to złoczyńcy mają w tradycji - czym prędzej zostaje zademnstrowane na jednym z zastraszonych minionów:
Glorith i Time-Trapper to wesoły duet i lubią się zdrowo pośmiać
Straszliwa broń! Widzicie zatem, że ewolucja pojawiała się w tych historiach nie raz i nie dwa; często będąc wręcz kluczowym punktem fabuły. Legion - jak już wspomniałem, ale i pod koniec naszego spotkania przypomnieć warto - to jednak twarda nauka, a nie jakieś diabły i czarownice na miotłach. No dobra, może z drobnymi wyjątkami:
Diablo przystojny pan nie jest może faktycznym diabłem, ale nazywa się Prince Evillo i za to zasługuje na nasze uznanie
Jak ewoluują nasze niedzielne spotkania? Co zobaczymy nastęnym razem, gdy przyjdzie pora na Panele na Niedzielę? Czy będzie to powrót do romansów w Legionie? Zdumiewająca technologia z trzydziestego wieku? Podróż po planetach galaktyki? Tego dowiecie się, jak zwykle... w przyszłości!
 
 
 
 
 
 
...a tymczasem wróćmy do Bruce'a Springsteena, bo do Bruce'a Springsteena zawsze wracać warto! Part man, part monkey to i w końcu również i ja, cóż mogę więc zrobić innego, niż podpisać się pod finałowymi wersami amerykańskiego klasyka:
Well did God make man in a breath of holy fire
Or did he crawl on up out of the muck and mire
Well the man on the street believes what the bible tells him so
Well you can ask me, mister, because I know
Tell them soul-suckin' preachers to come on down and see
Part man, part monkey, baby that's me
(take it from here, Bruce)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz