piątek, 17 września 2021

Variety Show: nie ma ucieczki przed trailerami!

Weekend już za pasem! Przeżyliśmy kolejny tydzień! Ja niestety siąpiąc nosem, ale taki już nauczycielski los - jakieś dwa tygodnie po powrocie do szkoły, jak w zegarku, zaczyna się impreza pod tytułem katar i inne wirusy, edycja 2021. Nie po to się tu jednak spotykamy, by żalić się na jesienne dolegliwości - czas na variety show!


OK, na sam początek - trailer serialu, na który czekam najbardziej ze wszystkich dotychczas zapowiedzianych serialowych produkcji Marvela:

It's Kate Bishop! Also, it's that other Hawkeye! I Pizza Dog! I słowiańscy dresiarze prosto z komiksu duetu Fraction/Aja! Kto nie wie, przypominam - seria ta to jeden z moich absolutnie ulubionych komiksów i mogę czytać ją co rok, za każdym razem z tą samą przyjemnością - niekoniecznie nawet w święta. Ależ Anglisto, powiecie, czy nie boisz się rozczarowania? Ani trochę, odpowiem; wiem przecież, że nie będzie to wierna adaptacja jeden do jednego, ale sama obecność niektórych wątków czy postaci na ekranie sprawia mi masę radości już na etapie zdjęć z planu czy trailera. Nie jestem wielkim fanem kinowej inkarnacji Hawkeye'a - brakuje mu moim zdaniem wiarygodności oraz dowcipu, i nie do końca rozumiem też manewr ze zrobieniem z niego ojca rodziny - ale liczę na to, że serial da mu nieco błysnąć, a rodzina wyleci w pierwszym odcinku hen, daleko niczym w Kevinie samym w domu. Ekranowa Kate Bishop wydaje się mieć nieco odmienny charakter niż komiksowy oryginał, ale mam nadzieję, że zachowają jedną zasadę - to nie ona trzyma się z Clintem; to Clint trzyma się z nią!

You tell'em, Kate!
Co dalej mamy w zapowiedziach? Trzeci sezon Doom Patrol! Kto jeszcze nie ogląda Doom Patrol, niech zapnie na ten trailer pasy:

Powiem raz jeszcze to, co mówiłem przy okazji przemyśleń pod koniec ostatniego sezonu Batwoman - fascynujące jest dla mnie, że ekranizacje Marvela i DC odwracają standardowe role obu tych wydawnictw. Obraz ten jest mocno uproszczony, ale DC miało przecież przez dziesięciolecia reputację statecznej i sprawdzonej rozrywki, zaś Marvel - kontrkulturowego cool guy, komentatora i innowatora. Tymczasem wzrost MCU do rangi rozrywkowego imperium sprawił, że teraz to Marvel stał się na dobrą sprawę establishmentem produkującym bezpieczne, wręcz formulaiczne fabuły - i DC trudno z nim konkurować w kategorii wielkiego, barwnego widowiska. Może sobie za to pozwolić na eksperymenty, dziwactwa oraz mocniejsze komentarze społeczne i polityczne. Absolutnie nie jest to z mojej strony plemienne nawoływanie "Marvel gupi, DC mondre" - sam bawiłem się przecież jak borsuk na kinowym Shang-Chi i nie mogę się doczekać serialowej Hawkeye (z tym jej drugim Hawkeyem) - ale warto moim zdaniem wiedzieć, czego szukać gdzie.

A wygląda na to, że Doom Patrol będzie kontynuował chlubną tradycję puszczania się poręczy i teatru osobliwości na ekranie! Dla niewtajemniczonych - Doom Patrol, trochę jak Legion, najłatwiej opisać jako proto-X-Men. X-Meni wzięli z genotypu Legionu założenie nastoletniej drużyny superbohaterów i superbohaterek plus zdrową domieszkę soap opery; Doom Patrol dał im zaś koncept zespołu dziwolągów, w oczach społeczeństwa prawie potworów, którymi opiekuje się geniusz poruszający się na wózku inwalidzkim. Zaraz zaraz, powiecie, czy to nie aż nazbyt blisko? To jedna z tych komiksowych zagadek; autor, Arnold Drake, podejrzewał, że ktoś wypaplał koncept konkurencji - ale jak było naprawdę, trudno dojść.

Powiem jednak tyle - już w latach '60 Doom Patrol był dziwny, był wyjątkowy i pod wieloma względami był rewolucyjny; a kiedy w 1989 stery odświeżonego tytułu otrzymał Grant Morrison, była to godna kontynuacja tradycji Arnolda Drake'a - plus markowa dla Morrisona hojna porcja surrealizmu, psychodelii i literackiej intertekstualności.

Weird? It gets weirder!

Serial inspiruje się głównie wersją Morrisona, ale czerpie też nieco z historycznych zeszytów Drake'a - szczególnie wrzucając na ekran niektóre jego pomysły z lat '60 w niemal niezmienionej wersji, potęgując surrealizm całości. Telewizyjny Doom Patrol jest jednocześnie wulgarny i uroczy, głupkowaty i inteligentny, kojąco znajomy i wyzywająco subwersywny - słowem, to jedna z najlepszych moim zdaniem komiksowych adaptacji. Nie będę tu może opisywał w detalach rozmaitych dziwactw tego tytułu; wspomnę więc tylko, że zarechotałem radośnie widząc, że w tym sezonie pojawi się Sisterhood of Dada oraz The Brain i Mounsier Mallah!

...so The Brain is a brain in a jar, and Mounsier Mallah is a gorillla, and they are supervillains and also gay lovers, and then there is that robot body, and...

Wygląda więc na to, ze zarówno ekranowy Marvel, jak i DC przyniosą mi niedługo sporo zabawy! Dziwny to w ogóle okres, gdyż za sprawą pandemii przerwa pomiędzy sezonami niektórych seriali wynosi raptem miesiąc-dwa; nie ma wręcz czasu nadrobić wszystkich zaległości przy takim natłoku dobra. Nadal nie usiadłem na przykład porządnie do Superman & Lois - ale na wszystko przyjdzie czas!

Z innych okołoserialowych wieści - Marvel miał swego czasu zekranizować przygody grupy New Warriors, i wyglądało na to, że adaptacja ta będzie w luźniejszym tonie: miała tam występować Squirrel Girl, a całość czerpała inspirację z paru komediowych serii. Niestety, gdzieś po drodze projekt po cichu padł, i szczerze mówiąc sam już o nim zapomniałem - ale ostatnio jeden z twórców podzielił się materiałami z planu!

Była to trochę słodko-gorzka okazja, gdyż twierdził, że serial został ubity dosłownie za bycie "too gay", co nie podobało się jednemu z wysoko postawionych decydentów; studio oczywiście zaprzeczyło, potem było kasowanie tweetów i jakieś wygładzanie sytuacji, całe standardowe socialmediowe zamieszanie. Plusem sytuacji jest jednak to, że pojawiło się parę zdjęć Milany Vayntrub w roli Squirrel Girl - przymiarki kostiumu, fotki z planu, takie tam:

Być może pewnego dnia doczekamy się jeszcze Squirrel Girl na ekranie!

...chociaż szczerze mówiąc, Milana Vayntrub wydaje mi się wręcz odrobinę too pretty for Squirrel Girl, ale znowu - zdjęcia z planu rzadko oddają finalny efekt

Cała sytuacja namieszała też trochę w środowisku fanowskim, pojawiło się oddolne wsparcie i nieco szumu, ale na reanimację projektu chyba już nieco za późno. Chociaż - kto wie? Superheroes noever stay dead, after all.

I chociaż początek roku szkolnego nie jest dla nauczyciela zbyt dobrym czasem na granie, to przynajmniej na komórce czasem sobie popykam! Tak jest, ponownie nadeszła chwila na powrót rzadkiego taga granie mobilne; tym razem wróciłem do Infinitode 2.

Infinitode 2 to - pomimo prostej, minimalistycznej grafiki - naprawdę rozbudowana gra z gatunku tower defense; rozbudowana do tego stopnia, że jest też obecna jako pełnoprawna produkcja na Steamie! Reguły zabawy nie zaskoczą nikogo znającego gry tego typu - przeciwnicy suną po ścieżce do naszej bazy, my stawiamy przy niej obronne wieże, które mają zatrzymać najeźdźców. Wież tych jest kilkanaście rodzajów (jedne strzelają szybciej, drugie zadają obrażenia obszarowe, jeszcze inne spowalniają wrogów...), a każdy z nich ma wielostopniowe możliwości rozbudowy, upgrade'ów, czy zdobywania doświadczenia. Z partii na partię odblokowujemy też kolejne persistent upgrades, co daje przyjemne uczucie postępu! Pomimo mnogości opcji i wszystkich zalet tej produkcji, przy komputerze nie chciałoby mi się pewnie przy niej bawić - starość nie radość, siedzenie przy biurku wolę ograniczać do minimum - ale znowu, do wieczornego audiobooka na kanapie sprawdza się wyśmienicie.

Oby więc wasz weekend przyniósł wszystko, czego oczekujecie - ja planuję spędzić parę dobrych godzin z komiksami w ręce; przygotowałem sobie już smakowicie wyglądający zestaw! Cóż to konkretnie za tytuły? Myślę, że dowiecie się już w przyszłym tygodniu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz