Cały czas mówimy podczas naszych spotkań o wczesnym Legionie z lat '60, ale nie zapominajmy, że grupa ta miała swój początek już w 1958! Kiedy ostatnio pisałem o Legionie Superzłoczyńców nabijałem się trochę z kosmicznego hełmu typu akwarium, który nosił złowrogi Cosmic King; później zorientowałem się, że nie widzieliśmy tu za bardzo podobnego hełmu, który w dawnych latach należał do stałych akcesoriów Cosmic Boya. I tak - myśl do myśli, ziarnko do ziarnka - olśniło mnie, że przecież nie widzieliśmy jeszcze na tych łamach pierwszego występu Legionu!
Czas: kwiecień 1958; scenarzysta (a więc i twórca Legionu!): Otto Binder; zeszyt: Adventure Comics #247!
 |
Nadrabiamy historyczne zaległości!
|
Cóż więc dziś słychać w trzydziestym wieku? Ano jeszcze nic, bo nasza historia rozpoczyna się w Smallville, rodzimym miasteczku Superboya. Nazwa Smallville wryła się zapewne w publiczną świadomość najbardziej za sprawą tak właśnie nazwanego serialu z lat 2001-2011, w którym młodego Clarka Kenta grał Tom Welling. Komiksowe Smallville, podobnie jak Riverdale z Archie Comics, pełnić miało zawsze rolę nostalgicznego Small Town, USA; Metropolis to portret wielkiego miasta jak Nowy Jork, Smallville jest za to tym małym, spokojnym, idyllicznym miasteczkiem, w którym wszyscy spędziliśmy najlepsze lata młodości. Sąsiedzi są mili, trawniki zadbane, a główne wydarzenia to szkolny bal czy parada z okazji rocznicy założenia miasta. Smallville to nie tylko miejsce - może być w końcu wszędzie, w Virginii, Kansas, czy Oregonie - ale i przede wszystkim czas: Smallville jest zawsze dziesięć lat temu, zawsze jest w tych beztroskich latach, które już minęły.
Ale nie oznacza to, że w Smallville jest nudno! Otóż pewnego dnia...
 |
Gosh! Nie sposób nie dać się zauroczyć językowi z epoki.
|
 |
Już nie tylko "gosh"!, ale wręcz "omigosh!" i "great guns!"
|
A cóż to za trójka młodych ludzi prześladuje naszego Boy of Steel? To oczywiście Legion w swoim pierwszym występie kiedykolwiek! Poznajemy w tej historii trójkę wiodących postaci - kolejno Lightning Lada, Cosmic Boya i Saturn Girl, która jest swoją drogą super cute w tych dziewczęcych krótkich włosach; nie ma tu jeszcze późniejszych długich blond fal, movie bombshell style. Chłopakom też niczego brakuje - zwróćcie uwagę na modę z epoki, gdy nawet nastolatkowi wypadało nosić koszulę z kołnierzykiem i krawat!
 |
Skąd Cosmic Boy wyciągnął nagle hełm? Pewnie z przyszłości!
|
I tak zaczyna się długa tradycja nastoletnich przekomarzanek i practical jokes, do których Legion zawsze jest gotowy! Bawi mnie też zawsze, że legionowa trójka ma tu podpisane kostiumy - pewnie po to, żeby nie pomylili się w superbohaterskiej szatni. Ciekawe też, że w swoim pierwszym występie Legion faktycznie bardziej wygląda na nastolatków - Lightning Lad to jeszcze nie przystojny, dobrze zbudowany teenage heart-throb, ale raczej chudy rudzielec z lekko odstającymi uszami. Cute.
 |
Wskakuj do time bubble, Clark, nic się nie martw - wskakujesz i wyskakujesz, przygoda na parę godzin!
|
Legion nie ma tu jeszcze klasycznego emblematu z literą L wpisaną w okrąg - spójrzcie na tarczę naszytą na rękawie Cosmic Boya! Pojawia się też time bubble, i interesujące jest, że wszyscy mówią tu o trzydziestym wieku. Aż sprawdziłem, czy nie była to zmiana w reprincie starych historii, ale najwyraźniej nie! Okazuje się więc, że Legion zaczynał jako grupa z trzydziestego wieku, potem na jakiś czas został przesunięty w wiek dwudziesty pierwszy, by później już na stałe wrócić do wieku trzydziestego (lub, obecnie, trzydziestego pierwszego, by zawsze był tysiąc lat w przyszłości).
Legion nie jest jednak all business; mają czas, by zabrać Clarka na wycieczkę i na lody.
Smallville przyszłości wygląda jak wielkie miasto i robi na Clarku wrażenie - szybko słyszy on jednak, że według standardów trzydziestego wieku to nadal małe miasteczko i że prawdziwe metropolie są dużo bardziej okazałe.
 |
No i to są zajęcia szkolne! Przed przyszłym rokiem szkolnym muszę złożyć podanie o superrobota i odważnik o wadze stu ton.
|
Niestety - jak to szkolny sprzęt ma w zwyczaju - superrobot trochę szwankuje i nie jest w stanie stopić stali swoją x-ray vision; na szczęście Clark daje się namówić na występ przed dzieciakami, a nauczyciel - prawdziwy profesjonalista - nie daje po sobie poznać jakiegokolwiek szoku wywołanego jego obecnością. How fortunate!, mówi tylko; please, finish the demonstration, Superboy... so my class doesn't fall behind in history studies! Samokontrola, uśmiech na twarzy, umiejętność adaptacji i dobro uczniów zawsze w sercu - bezimienny nauczyciel z trzydziestego wieku jest dla mnie wzorem!
Ale w końcu nadchodzi moment, dla którego Clark przybył w przyszłość:
 |
Pozostałe stroje nie zmieniły się później tak bardzo, ciekawe więc, skąd taka modyfikacja w przypadku Saturn Girl? Czarna szminka też jest fajna i nietypowa. Gdybym miał zgadywać - podejrzewam, ze ktoś uznał, że czarny i żółty to bardziej supervillain color scheme i przez to dostała klasyczną heroiczną czerwień.
|
Kolejny ciekawy panel! W tym numerze tylko główna trójka Legionu jest wspominana po imieniu, ale podczas tego spotkania widzimy od tyłu fryzury znajomych postaci. Brainiac 5 jest rozpoznawalny dzięki zielonej skórze, zaś dziewczęta to najprawdopodobniej (idąc od lewej) Shrinking Violet, Triplicate Girl oraz Phantom Girl. Jak zwykle pojawia się dylemat: czy Otto Binder miał już w głowie te postacie, gdy rysował ten zeszyt, czy po prostu narysował bez większego zamysłu parę sylwetek, a potem dopiero nadał im retroaktywnie pełne tożsamości?
 |
Television trouble-finder - mamy tę technologię już dziś! Odpalcie tylko telewizor i gwarantuję, że szybko zobaczycie jakieś dręczące nasz świat troubles.
|
Mamy więc bohaterski wyścig - Saturn Girl i Superboy mają rywalizować w wydobyciu z dna morza wartościowego pomnika. Może i myślicie, że Clark jest superszybki, ale po drodze wpada on na szkolnego superrobota, który z niewiadomych przyczyn wpadł w niszczycielski szał:
 |
Może jednak pomyślę dwa razy nad tym superrobotem do klasy
|
Rozwiązanie tej komplikacji jest całkiem ciekawe, bo zamiast tłuc po prostu maszynę pięściami czy wyrzucić ją na słońce, Clark angażuje do pomocy dorosłego naukowca, który zna się na robotach - i dzięki jego wsparciu szybko dezaktywuje zagrożenie bez większych zniszczeń w okolicy. Superboy sensownie myślący? W latach '50 było to możliwe!
Tak czy inaczej, historia z robotem kosztuje Clarka wyścig - Saturn Girl zdążyła bowiem w tym czasie telepatycznie zaprzęgnąć do pomocy morskiego stwora, który wydobył dla niej pomnik z głębin.
 |
"Unknown spaceman who first explored Venus" - jego ostatnią transmisją było zapewne "kiepsko tutaj temperatura i ciśnienieeeee"
|
Czas ponownie odpalić przerażający
TV trouble-finder:
 |
Cosmic Boy mówi o sobie w trzeciej osobie?
|
Znów pojawia się jednak inne zagrożenie:
 |
U.S. PROJECT VANGUARD
|
Czas na segment edukacyjny! Project Vanguard był amerykańską odpowiedzią na rosyjskiego Sputnika; pamiętajcie, jesteśmy w roku 1958, space race idzie pełną parą - a Rosja jeszcze do tego prowadzi! Sputnik trafił na orbitę w 1957; amerykański projekt Vanguard poniósł później w tym samym roku spektakularną klapę, gdyż rakieta wzniosła się na niecałe półtora metra, zakrztusiła się, spadła i wybuchła.
Dopiero na miesiąc przed premierą tego komiksu - w marcu 1958 - Stanom udało się umieścić na orbicie satelitę oznaczonego kodem TV-4, test vehicle 4. By zamieść pod dywan poprzednie niepowodzenia, szybko przemianowano go na Vanguard I. Superboy koloryzuje tu nieco mówiąc, że satelita taki był znany jako basketball - Vanguard miał raptem kilkanaście centymetrów średnicy, i Nikita Chruszczow nabijał się z jego rozmiarów twierdząc, że Amerykanie wystrzelili grejpfruta. A jeśli Superboy koloryzuje, to co powiedzieć o rysowniku tego numeru? No ale cóż, takie już prawa propagandy!
Tyle o rywalizacji Stanów ze Związkiem Radzieckim; a jak tam próba Superboya i Cosmic Boya?
 |
Fajny inicjał na początku narracji tego panelu - w latach '60 i później zrobiły się dużo rzadsze
|
Special serums gave me magnetic eyes of super-power? A nie pochodzisz, kolego, przypadkiem z planety Braal, gdzie
ewolucja dała mieszkańcom magnetyczne moce, by mogli przeżyć w otoczeniu metalowych bestii? Odpowiedź to jak zwykle
eh, whatever; koncepty ewoluują, i bardzo dobrze - planeta Braal z własną historią i kulturą to ciekawsza rzecz, niż kolejny supernaukowiec tworzący kolejne superserum. Od dawna jestem zdania, że im dłużej siedzi się w komiksiarstwie, tym bardziej rozumie się, że historie te nieustannie są na stole projektowym;
continuity nie jest wcale tak ważna, jak wydaje się nowicjuszom. Nowe i ciekawsze koncepty wypierają te starsze, mniej oryginalne lub problematyczne - a jeśli zmiany ta zabrną gdzieś w ślepy zaułek, cofa się je po prostu do poprzedniego stanu lub próbuje czegoś innego. Właśnie ta nieustanna płynność i ewolucja jest czymś, co fascynuje mnie w komiksach superbohaterskich!
Czas na ostatnią szansę Superboya!
 |
Legion nie ma tu jeszcze umożliwiających lot pasów ani pierścieni - zamiast tego mają na plecach urocze jetpacki, prosto z lat '50!
|
Że coś znowu odciągnie uwagę Clarka, to jasne - ale co tym razem?
 |
"Proszę pana, nic nie widzę w tej klatce..." "Tak, chłopczyku, nasze zoo trzyma w niej niewidzialnego orła z Neptuna!"
|
Gdy więc Clark ugania się za niewidzialnym orłem, Lightning Lad w spokoju ostrzega statek kosmiczny przed problemami. Superboy przegrał z kretesem swoje zawody o członkostwo w super-hero club, ale - jak to porządny chłopak z lat '50 - stara się nadrabiać miną i uprzejmością:
 |
"The backward 20-century people?" Hej, ja też żyłem przez jakiś czas w dwudziestym wieku, nie było aż tak źle!
|
Ale oczywiście...
 |
Może czarno-żółta Saturn Girl czarno-żółta podoba mi się tak nie tylko z racji na inną fryzurę, ale i barwy kaszubskie?
|
Ba, Clark zaliczył wręcz test with flying colors, bo za każdym razem odpowiedzialnie zajmował się poważniejszym zagrożeniem, zostawiając legionową rywalizację na dalszym planie. Zagrożenia te zostały zresztą celowo wywołane przez Legion - który oczywiście miał wszystko pod kontrolą, by nikt w żadnym wypadku nie ucierpiał:
 |
A wolierę w zoo kto naprawi, co, Lightning Lad?
|
W finale mamy jeszcze króciutki segment, w którym Clark - już w barwach Legionu - pomaga zażegnać kolejny kryzys i pokazuje, że jest jak najbardziej sprawnym superbohaterem; doczekuje się więc uczciwych gratulacji i poklepania po plecach od reszty zespołu. A gdy wraca do dwudziestego wieku...
 |
Przekaż mu też, Clark, żeby myślał dobrze nad wystrojem domu, bo będzie on najwyraźniej stał jeszcze przynajmniej tysiąc lat!
|
And the cutest part of it all is - cała ta historia byłą pomyślana jako jednorazowa przygoda, nic więcej! Czytelnicza odpowiedź na Legion of Super-Heroes z przyszłości była jednak tak pozytywna, że Lightning Lad, Saturn Girl i Cosmic Boy powrócili - najpierw jednokrotnie w roku 1959, ponownie w Adventure Comics.... następnie jednokrotnie w 1960, na łamach Action Comics.... by od 1961 być już stałym elementem rodziny tytułów z Supermanem.
Co przesądziło o popularności Legionu? Myślę, że powodów jest wiele - kolorowa i optymistyczna wizja przyszłości, w której może i nadal istnieją przestępcy i superzłoczyńcy, ale the teens come together to stop them - and have some fun in the process; przyszłości, która - pomimo pokoleniowych konfliktów - nadal ma przyjazne postacie dorosłych: space police uczciwie stara się jak może, godni szacunku naukowcy zawsze znajdują czas dla młodych ludzi, a nauczyciele są entuzjastyczni i uśmiechnięci. Tak jak Smallville czy Riverdale to nasze wspólne symulakrum nostalgicznej przeszłości, tak trzydziesty wiek Legionu jest tą przyszłością, na którą warto czekać!
A do tego dochodzi fakt, że nastolatki są tu traktowani po prostu jak ludzie - nie jako teenage sidekicks w rodzaju wczesnego Robina czy głównie komediowe postacie jak klasyczni Archie, Jughead, Betty i Veronica z Archie Comics. Czytanie o kolejnym wyjściu na plażę czy szkolnym balu jest fajne - ale nawet młodzież z epoki chciała zobaczyć nastoletnie postacie, które actually do stuff. Wisienką na torcie była zaś obecność bogatej obsady postaci kobiecych, co wcale nie było oczywiste w latach '50 i '60; Legion długo miał reputację tytułu, po który równie chętnie sięgały dziewczęta, jak i chłopcy.
Zaczęło się to od jednej historii w 1958 - i Legion jest z nami już ponad sześćdziesiąt lat. Czasem nadal jako grupa nastolatków, czasem nieco już starsi; w różnych strojach, w różnych interpretacjach, skrojeni pod różne pokolenia. I może mija już parę miesięcy, odkąd zacząłem tu pisać o Legionie, ale nadal robię to równie chętnie i równie dobrze się przy tym bawię - mam więc nadzieję, że spotkamy się tu jeszcze wielokrotnie... w przyszłości!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz