niedziela, 12 września 2021

Panele na niedzielę: back to 1958!

Cały czas mówimy podczas naszych spotkań o wczesnym Legionie z lat '60, ale nie zapominajmy, że grupa ta miała swój początek już w 1958! Kiedy ostatnio pisałem o Legionie Superzłoczyńców nabijałem się trochę z kosmicznego hełmu typu akwarium, który nosił złowrogi Cosmic King; później zorientowałem się, że nie widzieliśmy tu za bardzo podobnego hełmu, który w dawnych latach należał do stałych akcesoriów Cosmic Boya. I tak - myśl do myśli, ziarnko do ziarnka - olśniło mnie, że przecież nie widzieliśmy jeszcze na tych łamach pierwszego występu Legionu! 

Czas: kwiecień 1958; scenarzysta (a więc i twórca Legionu!): Otto Binder; zeszyt: Adventure Comics #247!

Nadrabiamy historyczne zaległości!

Cóż więc dziś słychać w trzydziestym wieku? Ano jeszcze nic, bo nasza historia rozpoczyna się w Smallville, rodzimym miasteczku Superboya. Nazwa Smallville wryła się zapewne w publiczną świadomość najbardziej za sprawą tak właśnie nazwanego serialu z lat 2001-2011, w którym młodego Clarka Kenta grał Tom Welling. Komiksowe Smallville, podobnie jak Riverdale z Archie Comics, pełnić miało zawsze rolę nostalgicznego Small Town, USA; Metropolis to portret wielkiego miasta jak Nowy Jork, Smallville jest za to tym małym, spokojnym, idyllicznym miasteczkiem, w którym wszyscy spędziliśmy najlepsze lata młodości. Sąsiedzi są mili, trawniki zadbane, a główne wydarzenia to szkolny bal czy parada z okazji rocznicy założenia miasta. Smallville to nie tylko miejsce - może być w końcu wszędzie, w Virginii, Kansas, czy Oregonie - ale i przede wszystkim czas: Smallville jest zawsze dziesięć lat temu, zawsze jest w tych beztroskich latach, które już minęły.

Ale nie oznacza to, że w Smallville jest nudno! Otóż pewnego dnia...

Gosh! Nie sposób nie dać się zauroczyć językowi z epoki.
Już nie tylko "gosh"!, ale wręcz "omigosh!" i "great guns!"

A cóż to za trójka młodych ludzi prześladuje naszego Boy of Steel? To oczywiście Legion w swoim pierwszym występie kiedykolwiek! Poznajemy w tej historii trójkę wiodących postaci - kolejno Lightning Lada, Cosmic Boya i Saturn Girl, która jest swoją drogą super cute w tych dziewczęcych krótkich włosach; nie ma tu jeszcze późniejszych długich blond fal, movie bombshell style. Chłopakom też niczego brakuje - zwróćcie uwagę na modę z epoki, gdy nawet nastolatkowi wypadało nosić koszulę z kołnierzykiem i krawat!

Skąd Cosmic Boy wyciągnął nagle hełm? Pewnie z przyszłości!

I tak zaczyna się długa tradycja nastoletnich przekomarzanek i practical jokes, do których Legion zawsze jest gotowy! Bawi mnie też zawsze, że legionowa trójka ma tu podpisane kostiumy - pewnie po to, żeby nie pomylili się w superbohaterskiej szatni. Ciekawe też, że w swoim pierwszym występie Legion faktycznie bardziej wygląda na nastolatków - Lightning Lad to jeszcze nie przystojny, dobrze zbudowany teenage heart-throb, ale raczej chudy rudzielec z lekko odstającymi uszami. Cute.

Wskakuj do time bubble, Clark, nic się nie martw - wskakujesz i wyskakujesz, przygoda na parę godzin!

Legion nie ma tu jeszcze klasycznego emblematu z literą L wpisaną w okrąg - spójrzcie na tarczę naszytą na rękawie Cosmic Boya! Pojawia się też time bubble, i interesujące jest, że wszyscy mówią tu o trzydziestym wieku. Aż sprawdziłem, czy nie była to zmiana w reprincie starych historii, ale najwyraźniej nie! Okazuje się więc, że Legion zaczynał jako grupa z trzydziestego wieku, potem na jakiś czas został przesunięty w wiek dwudziesty pierwszy, by później już na stałe wrócić do wieku trzydziestego (lub, obecnie, trzydziestego pierwszego, by zawsze był tysiąc lat w przyszłości). 

Legion nie jest jednak all business; mają czas, by zabrać Clarka na wycieczkę i na lody.

Smallville przyszłości wygląda jak wielkie miasto i robi na Clarku wrażenie - szybko słyszy on jednak, że według standardów trzydziestego wieku to nadal małe miasteczko i że prawdziwe metropolie są dużo bardziej okazałe.
No i to są zajęcia szkolne! Przed przyszłym rokiem szkolnym muszę złożyć podanie o superrobota i odważnik o wadze stu ton.

Niestety - jak to szkolny sprzęt ma w zwyczaju - superrobot trochę szwankuje i nie jest w stanie stopić stali swoją x-ray vision; na szczęście Clark daje się namówić na występ przed dzieciakami, a nauczyciel - prawdziwy profesjonalista - nie daje po sobie poznać jakiegokolwiek szoku wywołanego jego obecnością. How fortunate!, mówi tylko; please, finish the demonstration, Superboy... so my class doesn't fall behind in history studies! Samokontrola, uśmiech na twarzy, umiejętność adaptacji i dobro uczniów zawsze w sercu - bezimienny nauczyciel z trzydziestego wieku jest dla mnie wzorem!

Ale w końcu nadchodzi moment, dla którego Clark przybył w przyszłość: 

Pozostałe stroje nie zmieniły się później tak bardzo, ciekawe więc, skąd taka modyfikacja w przypadku Saturn Girl? Czarna szminka też jest fajna i nietypowa. Gdybym miał zgadywać - podejrzewam, ze ktoś uznał, że czarny i żółty to bardziej supervillain color scheme i przez to dostała klasyczną heroiczną czerwień.
Kolejny ciekawy panel! W tym numerze tylko główna trójka Legionu jest wspominana po imieniu, ale podczas tego spotkania widzimy od tyłu fryzury znajomych postaci. Brainiac 5 jest rozpoznawalny dzięki zielonej skórze, zaś dziewczęta to najprawdopodobniej (idąc od lewej) Shrinking Violet, Triplicate Girl oraz Phantom Girl. Jak zwykle pojawia się dylemat: czy Otto Binder miał już w głowie te postacie, gdy rysował ten zeszyt, czy po prostu narysował bez większego zamysłu parę sylwetek, a potem dopiero nadał im retroaktywnie pełne tożsamości?
Television trouble-finder - mamy tę technologię już dziś! Odpalcie tylko telewizor i gwarantuję, że szybko zobaczycie jakieś dręczące nasz świat troubles.
Mamy więc bohaterski wyścig - Saturn Girl i Superboy mają rywalizować w wydobyciu z dna morza wartościowego pomnika. Może i myślicie, że Clark jest superszybki, ale po drodze wpada on na szkolnego superrobota, który z niewiadomych przyczyn wpadł w niszczycielski szał:
Może jednak pomyślę dwa razy nad tym superrobotem do klasy
Rozwiązanie tej komplikacji jest całkiem ciekawe, bo zamiast tłuc po prostu maszynę pięściami czy wyrzucić ją na słońce, Clark angażuje do pomocy dorosłego naukowca, który zna się na robotach - i dzięki jego wsparciu szybko dezaktywuje zagrożenie bez większych zniszczeń w okolicy. Superboy sensownie myślący? W latach '50 było to możliwe!

Tak czy inaczej, historia z robotem kosztuje Clarka wyścig - Saturn Girl zdążyła bowiem w tym czasie telepatycznie zaprzęgnąć do pomocy morskiego stwora, który wydobył dla niej pomnik z głębin.
"Unknown spaceman who first explored Venus" - jego ostatnią transmisją było zapewne "kiepsko tutaj temperatura i ciśnienieeeee"
Czas ponownie odpalić przerażający TV trouble-finder:
Cosmic Boy mówi o sobie w trzeciej osobie?
Znów pojawia się jednak inne zagrożenie:
U.S. PROJECT VANGUARD
Czas na segment edukacyjny! Project Vanguard był amerykańską odpowiedzią na rosyjskiego Sputnika; pamiętajcie, jesteśmy w roku 1958, space race idzie pełną parą - a Rosja jeszcze do tego prowadzi! Sputnik trafił na orbitę w 1957; amerykański projekt Vanguard poniósł później w tym samym roku spektakularną klapę, gdyż rakieta wzniosła się na niecałe półtora metra, zakrztusiła się, spadła i wybuchła.
 
Dopiero na miesiąc przed premierą tego komiksu - w marcu 1958 - Stanom udało się umieścić na orbicie satelitę oznaczonego kodem TV-4, test vehicle 4. By zamieść pod dywan poprzednie niepowodzenia, szybko przemianowano go na Vanguard I. Superboy koloryzuje tu nieco mówiąc, że satelita taki był znany jako basketball - Vanguard miał raptem kilkanaście centymetrów średnicy, i Nikita Chruszczow nabijał się z jego rozmiarów twierdząc, że Amerykanie wystrzelili grejpfruta. A jeśli Superboy koloryzuje, to co powiedzieć o rysowniku tego numeru? No ale cóż, takie już prawa propagandy!

Tyle o rywalizacji Stanów ze Związkiem Radzieckim; a jak tam próba Superboya i Cosmic Boya?

Fajny inicjał na początku narracji tego panelu - w latach '60 i później zrobiły się dużo rzadsze
Special serums gave me magnetic eyes of super-power? A nie pochodzisz, kolego, przypadkiem z planety Braal, gdzie ewolucja dała mieszkańcom magnetyczne moce, by mogli przeżyć w otoczeniu metalowych bestii? Odpowiedź to jak zwykle eh, whatever; koncepty ewoluują, i bardzo dobrze - planeta Braal z własną historią i kulturą to ciekawsza rzecz, niż kolejny supernaukowiec tworzący kolejne superserum. Od dawna jestem zdania, że im dłużej siedzi się w komiksiarstwie, tym bardziej rozumie się, że historie te nieustannie są na stole projektowym; continuity nie jest wcale tak ważna, jak wydaje się nowicjuszom. Nowe i ciekawsze koncepty wypierają te starsze, mniej oryginalne lub problematyczne - a jeśli zmiany ta zabrną gdzieś w ślepy zaułek, cofa się je po prostu do poprzedniego stanu lub próbuje czegoś innego. Właśnie ta nieustanna płynność i ewolucja jest czymś, co fascynuje mnie w komiksach superbohaterskich!
 
Czas na ostatnią szansę Superboya!
Legion nie ma tu jeszcze umożliwiających lot pasów ani pierścieni - zamiast tego mają na plecach urocze jetpacki, prosto z lat '50!
Że coś znowu odciągnie uwagę Clarka, to jasne - ale co tym razem?
"Proszę pana, nic nie widzę w tej klatce..." "Tak, chłopczyku, nasze zoo trzyma w niej niewidzialnego orła z Neptuna!"
Gdy więc Clark ugania się za niewidzialnym orłem, Lightning Lad w spokoju ostrzega statek kosmiczny przed problemami. Superboy przegrał z kretesem swoje zawody o członkostwo w super-hero club, ale - jak to porządny chłopak z lat '50 - stara się nadrabiać miną i uprzejmością:
"The backward 20-century people?" Hej, ja też żyłem przez jakiś czas w dwudziestym wieku, nie było aż tak źle!
Ale oczywiście...
Może czarno-żółta Saturn Girl czarno-żółta podoba mi się tak nie tylko z racji na inną fryzurę, ale i barwy kaszubskie?
Ba, Clark zaliczył wręcz test with flying colors, bo za każdym razem odpowiedzialnie zajmował się poważniejszym zagrożeniem, zostawiając legionową rywalizację na dalszym planie. Zagrożenia te zostały zresztą celowo wywołane przez Legion - który oczywiście miał wszystko pod kontrolą, by nikt w żadnym wypadku nie ucierpiał:
A wolierę w zoo kto naprawi, co, Lightning Lad?
W finale mamy jeszcze króciutki segment, w którym Clark - już w barwach Legionu - pomaga zażegnać kolejny kryzys i pokazuje, że jest jak najbardziej sprawnym superbohaterem; doczekuje się więc uczciwych gratulacji i poklepania po plecach od reszty zespołu. A gdy wraca do dwudziestego wieku...
Przekaż mu też, Clark, żeby myślał dobrze nad wystrojem domu, bo będzie on najwyraźniej stał jeszcze przynajmniej tysiąc lat!
And the cutest part of it all is - cała ta historia byłą pomyślana jako jednorazowa przygoda, nic więcej! Czytelnicza odpowiedź na Legion of Super-Heroes z przyszłości była jednak tak pozytywna, że Lightning Lad, Saturn Girl i Cosmic Boy powrócili - najpierw jednokrotnie w roku 1959, ponownie w Adventure Comics.... następnie jednokrotnie w 1960, na łamach Action Comics.... by od 1961 być już stałym elementem rodziny tytułów z Supermanem. 
 
Co przesądziło o popularności Legionu? Myślę, że powodów jest wiele - kolorowa i optymistyczna wizja przyszłości, w której może i nadal istnieją przestępcy i superzłoczyńcy, ale the teens come together to stop them - and have some fun in the process; przyszłości, która - pomimo pokoleniowych konfliktów - nadal ma przyjazne postacie dorosłych: space police uczciwie stara się jak może, godni szacunku naukowcy zawsze znajdują czas dla młodych ludzi, a nauczyciele są entuzjastyczni i uśmiechnięci. Tak jak Smallville czy Riverdale to nasze wspólne symulakrum nostalgicznej przeszłości, tak trzydziesty wiek Legionu jest tą przyszłością, na którą warto czekać!

A do tego dochodzi fakt, że nastolatki są tu traktowani po prostu jak ludzie - nie jako teenage sidekicks w rodzaju wczesnego Robina czy głównie komediowe postacie jak klasyczni Archie, Jughead, Betty i Veronica z Archie Comics. Czytanie o kolejnym wyjściu na plażę czy szkolnym balu jest fajne - ale nawet młodzież z epoki chciała zobaczyć nastoletnie postacie, które actually do stuff. Wisienką na torcie była zaś obecność bogatej obsady postaci kobiecych, co wcale nie było oczywiste w latach '50 i '60; Legion długo miał reputację tytułu, po który równie chętnie sięgały dziewczęta, jak i chłopcy.
 
Zaczęło się to od jednej historii w 1958 - i Legion jest z nami już ponad sześćdziesiąt lat. Czasem nadal jako grupa nastolatków, czasem nieco już starsi; w różnych strojach, w różnych interpretacjach, skrojeni pod różne pokolenia. I może mija już parę miesięcy, odkąd zacząłem tu pisać o Legionie, ale nadal robię to równie chętnie i równie dobrze się przy tym bawię - mam więc nadzieję, że spotkamy się tu jeszcze wielokrotnie... w przyszłości! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz