Dzisiaj nurkujemy w lata '90 - ale te alternatywne, folkowe i new-age'owe! To dłuższy kawałek, ale ładnie się rozwija i nadal wart jest moim zdaniem przesłuchania w całości.
I co, myślicie, że znowu będą tu jakieś retro-wspominki z gatunku jak poznałem tę artystkę? Oczywiście, że będą - i to jakie!
A zatem słuchajcie mojej sagi: w dawnych, dawnych czasach system Windows miał opcję wykorzystywania themes - jeśli komuś nie w smak były standardowe dźwięki i kolory, można było podstawić własne alternatywy; były całe zestawy ikonek i plików .wav, które zastępowały tradycyjne odgłosy uruchomienia systemu czy opróżniania kosza. Jedna z tych skórek Windowsa wykorzystywała dźwięki powyższego utworu Loreeny McKennitt, pocięte oczywiście do rozmiarów króciutkich sampli. Przez parę tygodni (a może i miesięcy?) uruchomieniu mojego ówczesnego komputera towarzyszył więc nie windowsowki dżingiel, a nuty The Mystic's Dream. Możecie więc sobie wyobrazić moją radość, kiedy jakiś czas później usłyszałem kompletną wersję i w mózgu odpaliły mi się dawno nieużywane styki - to ten kawałek z tego tematu windowsa!
Druga historia z Loreeną: byłem już wtedy na studiach i pewnie - jak to student - siedziałem po nocach, może klepiąc jakieś analizy, może czytając tony tekstów; kto wie. We włączonym o późnej godzinie telewizorze leciało akurat jakieś kapiące estetyką lat '90 kino science-fiction: obce planety, cybernetyczni żołnierze i tym podobne bzdurki. Aż tu nagle - Loreena! Podziwiajcie moment zadumy superżołnierza:
Nie będę kłamał, zestawienie futurystyczno-postapokaliptycznych obrazów z muzyką Loreeny McKennitt bardzo mi się spodobało! Poniżej pełen trailer filmu:
Powiedzcie - czy lata '90 nie wylewają się po prostu z ekranu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz