niedziela, 5 września 2021

Panele na niedzielę: The Legion of Super-Villains!

W zeszłym tygodniu przyglądaliśmy się tutaj dorosłemu Legionowi - która to historia, co ciekawe, traktowana była nie jako imaginary tale, a kanoniczna przyszłość grupy! Oczywiście, była to przede wszystkim okazja do solidnej dawki fanservice - kto przeżyje, kto nie; kto będzie się oddawał smooching z kim i jak na imię będą mieć dzieci.

Dzisiaj czas na dokończenie tej historii! Previously, on panele na niedzielę: tajemniczy łotr atakujący dorosły Legion okazał się być bratem dawno poległego Ferro Lada... lecz twistem było to, że jego żal i złość zostały wykorzystane przez Legion of Super-Villains! Czas na ostateczną konfrontację - lecz kim są postacie skrywające się w zbrojach? The answer, as usual, may shock you!

No nie, znowu kryjące przed X-ray vision ołowiane zbroje? Dopiero co omawialiśmy numer, w którym pojawili się Sir Prize i Miss Terious!

Co więc dziś słychać w trzydziestym wieku? Otóż hen, w podwodnej bazie Legionu Superzłoczyńców, Cosmic King, Saturn Queen i Lightning Lord snują złowrogie plany. Lecz kim właściwie jest ta trójka? 

Aby odpowiedzieć na to pytanie, cofnijmy się do roku 1961, kiedy to Legion of Super-Villains zadebiutował w zeszycie Superman #147; to historia o kolejnym konflikcie dorosłego Supermana z Lexem Luthorem. Lex siedzi akurat w więzieniu, ale - geniuszem będąc - zakłada, że skoro w przyszłości istnieje Legion of Super-Heroes, to musi istnieć też jego złe, lustrzane odbicie. Kradnie więc trochę części z więziennego warsztatu i konstruuje nie jakąś tam mechaniczną zbroję jak Tony Stark, ale radio pozwalające mu nadawać w przyszłość.

Calling the future!
W końcu doczekuje się odpowiedzi; nie dość, że Super-Villains podrzucają mu gadżety umożliwiające ucieczkę z więzienia, to jeszcze przylatują po niego w swoim UFO!

Był to jeszcze wczesny okres Legionu - stąd dwudziesty pierwszy, jeszcze nie trzydziesty wieku, jak potem!

Trójka członków Legionu Superzłoczyńców jest odbiciem założycielskiej trójki Legionu. Jest tam więc Lightning Lord, zły brat Lightning Lada; jest Saturn Queen, telepatka pochodząca z tej samej planety co Saturn Girl; jest też Cosmic King, który dla odmiany nie ma mocy magnetyzmu podobnej do Cosmic Boya - zamiast tego stał się on w wyniku naukowych eksperymentów living transmutation ray i potrafi siłą woli zmieniać jeden pierwiastek w inny. Czysty geniusz - miał tylko tego pecha, że na jego rodzimej planecie transmutacja materii uznawana jest za tabu. We Venusians consider transmutation... evil!, słyszy; get off this world and never come back!

Dlaczego Cosmic King nosi hełm w stylu akwarium? Pewnie dlatego, że Cosmic Boy też taki miał w swoich pierwszych występach!

Zauważmy tu ciekawy jak na wczesne lata '60 antyautorytarny wydźwięk. Kto jest dobry? Girls, boys and lads! Kto jest zły? Kings, queens and lords! Nie udawajmy jednak, że to jakaś strasznie poważna czy głęboka historia, gdyż jej punktem kulminacyjnym jest Superman budujący wielką kosmiczną łopatę: 

Po co? Otóż wydedukował on, że Saturn Queen zeszła na drogę zła, ponieważ brakowało jej pierścieni Saturna - tworzy więc sztuczny pierścień dookoła bazy złoczyńców i w ten sposób przywraca jej sumienie (i ocala tym życie heroicznego Legionu, który wcześniej został pojmany). Yup, it's pretty wild.

W innej konfrontacji dorosły Legion of Super-Villains cofa się w czasie, by nakopać heroicznym nastolatkom z Legionu właściwego. Mogli lepiej pozostać w swojej erze, bo młoda grupa wyciera nimi podłogę w stopniu wręcz kompromitującym; gdy na przykład Saturn Queen próbuje telepatycznie wmówić Superboyowi, że w momencie szału zniszczył on Ziemię i jeszcze się z tego cieszył, reakcja Boy of Steel jest bezbłędna:

Krótka piłka!
I co prawda wiemy, że Legion nie zabija, ale są w tym kruczki, haczyki i drobny druk:

Element Lad: detonuje planety z uśmiechem blond cherubinka

Krótko mówiąc, technicznie to zabiliście się sami, gg no re. Planeta faktycznie zaczyna eksplodować; Superboyowi niewiele to robi, bo jest Superboyem, a Element Lad jest gotowy zmienić swoje ciało tak, by też mógł przetrwać jej wybuch.

SURRENDER OR PERISH! Clarkowi udzieliła się najwyraźniej superłotrowska maniera.

Nic więc w sumie dziwnego, że po takich kompromitacjach Legion Superzłoczyńców liczy na odwet! Wróćmy więc do miejsca, w którym zakończyliśmy poprzednią historię - podwodnej bazy złego Legionu. Cosmic King nadal paraduje w generalnie zbędnym hełmie - bold fashion statement - ale po wykryciu wysłanego przez nich sabotażysty nie jest w najlepszym humorze. Lightning Lord ma jednak dla niego niespodziankę:

A Cosmic Boy nosił akwarium na głowie zapewne by wizualnie podkreślić, że jest COSMIC

Pani w pomarańczowym to Beauty Blaze, jedna z 175633 komiksowych postaci posiadających moc kontroli nad ogniem; człowiek-grzyb w błękicie to z kolei Echo, "the master of sound". No nie wiem, ja tam też czuję się the master of sound - jestem w stanie wydawać dźwięki o każdej porze dnia i nocy!

Pierwszym etapem ich nowego planu jest pojmanie kogoś z Legionu - wsiadają więc do swojej latającej kuli i łapią dorosłego Brainiaca 5. Pamiętajmy, to historia z ery dorosłego Legionu!

Brainiac 5 tym razem bez fajki! Nadal bawi mnie też, jak bardzo stylizowane logo Super-Villains - literki SV - przypomina symbol dolara! Zauważcie też, że dla dodatkowej dynamiki stopa Brainiaca 5 wychodzi poza ramkę kadru.
Geniusz Legionu jest już w mocy superzłoczyńców; zostaje im tylko wysłać do Legionu list z listą żądań. Lightning Lord decyduje jednak, że w żadne listy nie będzie się bawić, i przy pomocy efektownej projekcji pojawia się w siedzibie wrogów:
No dobra, jednak trochę w listy się bawi
Jim Shooter odwołuje się w tym momencie do jednego ze swoich ulubionych manewrów - by dać pobłyszczeć różnym postaciom, wysyła je na osobne misje. Z jednej strony to faktycznie dobra metoda, by postawić w świetle różnorodnych bohaterów i bohaterki; z drugiej - formuła zawiązanie akcji / pięć solowych misji / wspólna kulminacja / faza opadającego napięcia szybko staje się dostrzegalna. Pamiętacie na przykład historię z Universo
 
No, czego by o tym schemacie nie mówić, jest on jednak tried and true; uczciwie trzeba też dodać, że Shooter zaczął później urozmaicać ten wzorzec na rozmaite sposoby. Przejdźmy więc do pierwszego z naszych bohaterów, właściciela efektownych zakoli - Cosmic Mana!

Któż może czekać na niego w tym wyjątkowym miejscu? Nagrodę w wysokości zera groszy otrzymują wszystkie osoby, które odpowiedziały...
Jakby mniejsze te zakola niż ostatnio
No dobra, może nie
Jak Cosmic Man poradzi sobie z Człowiekiem-Grzybem? Ano zwyczajnie lekko go poddusi:
Duszone grzyby!
Ech, lekko naciągane, ale z magnetycznymi mocami często wymyślane są jakieś podobne manewry - marvelowski Magneto kontrolujący żelazo w czyjejś krwi, generowanie błyskawic (no bo kontrola nad elektromagnetyzmem) i takie tam.
Magneto: bloodbender
Czy następna konfrontacja będzie naukowo ciekawsza? Gdy Saturn Woman podąża za tropem z koperty - bardzo to wszystko w ogóle jak jakaś gra miejska - znajduje ona Saturn Queen w otoczeniu tłumu ludzi. Plan przestępczyni jest nieco okrężny; wie ona, że nie szans z Imrą w bezpośrednim pojedynku umysłów, więc...
 
Imra najpierw usypia mentalnym impulsem atakujących ją ludzi - było to proste, mówi, gdyż zahipnotyzowani byli dodatkowo wrażliwi również na jej telepatyczne sugestie - a potem w walce z samą przestępczynią wykorzystuje największą z nauk:
Oczywiście, że to nauka - tak zwana "sweet science"!
Krótki pojedynek Lightning Mana i Lightning Lorda kończy wytłumaczenie działania obwodów...
...Polar Man wygrywa z Beauty Blaze dzięki swojej wiedzy o wpływie zmian temperatury na różne materiały...
...ale zdecydowanie najlepsza jest konfrontacja Element Mana z Cosmic Kingiem, gdzie dokonują kolejnych chemicznych transformacji dosłownie punch for punch! Przytoczę ją w całości, bo warto:
Chlor! Sód! Sól!
Rtęć! Pluton!
Kadm! Pięść! Po makale!
Czego by tu nie mówić, Shooter stara się przynajmniej być kreatywny w wykorzystywaniu mocy Legionu; pojedynek chemicznych czarodziejów jest dużo ciekawszy, niż Element Lad po prostu zmieniający komuś buty w ołów czy miotacz promieni w chmurę helu. Ciekawe też, gdzie Cosmic King zgubił swój stylowy hełm! Zgaduję, że nie ma go w tej scenie, by Element Lad mógł mu bez przeszkód dać w zęby.
 
Zdobyte wskazówki pozwalają Legionowi odcyfrować lokalizację pojmanego Brainiaca 5... ale nie sądzicie, ze coś za łatwo im poszło? 
Tak jest; wszystkie te sukcesy miały po prostu uśpić czujność bohaterów. Swoją drogą - jeśli Legion of Super-Villains dysponuje technologią pozwalającą im tworzyć solid, lifelike images w odległych miejscach, a te images mogą do tego mieć supermoce - to sprzedawanie takich usług brzmi jak dochodowy biznesplan na najbliższe sto lat. Ale cóż, nie chodzi im najwyraźniej o zarobki, a o samą zabawę płynącą z superłotrostwa! Filozofia nieco zbliżona do tej klasycznego już panelu z komiksu Spider-Man and the X-Men:
Proste? Proste.
Tymczasem Legion przybywający na ratunek koledze zostaje szybko znokautowany z zaskoczenia, ale... 
Inicjały na piersi mówią L&M -różnica rozmiarów sugeruje Large & Medium, ale może też być to na przykład Luigi & Mario!
Tajemniczy przybysze rozprawiają się z kompletnie na nich nieprzygotowanymi superzłoczyńcami; "L" dysponuje najwyraźniej mocami związanymi z grawitacją, "M" korzysta zaś z magii. Chwila, magicznie uzdolniony karzeł? Czyżby mógł to być...?
By użyć ładnej anglojęzycznej frazy, jest to tak zwane rozwiązanie out of left field, i to mocno
OK, now it's even weirder
Czyli potomkom Luthora i Mxyzptlka trudno było żyć z ciężarem występków przodków... dlatego też zdecydowali się ustylizować wizualnie dokładnie na nich? Nie wspominam już, że ich rodzice uznali najwyraźniej za super dowcip nazwać ich po historycznych przestępcach. Historia trochę jak ta! 
I tak, wśród radości i śmiechów, kończy się ta historia! Tylko Legionowi Superzłoczyńców nie jest wesoło, bo jak zwykle dostali w ucho; w tle Echo próbuje odzyskać wewnętrzny spokój dzięki pozycji jogi "martwe ciało"
Tak właśnie kończy się nasza wycieczka w przyszłość przyszłości! Więcej już nie zobaczymy w Silver Age dorosłego Legionu; ale pewnie i dobrze, dwa zeszyty wystarczą - nie po to w końcu kupuje się komiks o nastolatkach, by nagle czytać o nich regularnie jako o dorosłych. I chociaż końcówka fabuły była przedziwna, zdecydowanie podobały mi się "naukowe" smaczki! Ciekawe swoją drogą, czy może Shooter dostał po prostu redaktorskie polecenie, by wcisnąć do historii popularny koncept "zamaskowanych postaci w ołowianych zbrojach"? Mogę tylko zgadywać!
 
Gdy DC wprowadziło na dobre koncept alternatywnych światów - Ziemi-1, Ziemi-2 i tak dalej - historia dorosłego Legionu nadal była prawdziwą i kanoniczną przyszłością tej grupy... ale tak naprawdę tylko jedną z wielu możliwych równolegle istniejących prawdziwych i kanonicznych przyszłości. Po co w końcu zamykać kreatywne możliwości!

W przyszłym tygodniu zostawimy już przyszłość przyszłości i wrócimy po prostu w przyszłość; back to the future, chciałoby się powiedzieć. A jakie wonders, adventures and silliness tam na nas czekają? Jest tylko jedna możliwość, by się przekonać - wrócić na te dostojne łamy... w przyszłości!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz