Czas stawić temu czoła! Jak tam poradził sobie w tym - już siódmym! - sezonie The Flash, moim zdaniem ostatnio jeden ze słabszych komiksowych seriali stacji CW? Czytajcie dalej... jeśli starczy wam odwagi!
![]() |
It's pretty spoiler-iffic below this point! |
![]() |
"Young Angry Black Man" to z drugiej strony jeden z tych wyświechtanych stereotypów, ale niech będzie, działało to tutaj - miał przynajmniej więcej charyzmy niż reszta forces |
![]() |
Brak rękawów płaszcza i długie rękawiczki nadają fajnego visual flair! |
Końcówka sezonu - czyli wątek z podróżami w czasie i Godspeedem - był zdecydowanie momentem, w którym sezon złapał oddech i nabrał tempa; szkoda tylko, że tak późno. Gdy obejrzeliśmy parę odcinków, które autentycznie były fun, nasze podejście do serialu wróciło do bardziej pozytywnego; łapaliśmy się czasem na koniec seansu wymieniając spojrzenia i lekko zaskoczony komentarz ej, to było całkiem dobre! Nie kryję, że po chaotycznym sezonie oczekiwania nie były wysokie, ale wrócił ten moment, kiedy można było uczciwie cieszyć się silly superhero action and comedy. Do plusów tej ostatniej tercji sezonu zaliczyłbym na pewno powrót Sue Dearborn:
![]() |
Grająca ją Natalie Dreyfuss ma plastyczną mimikę, dobre wyczucie campu i sprawnie balansuje pomiędzy silly comedy oraz cool action! |
Wątek Sue Dearborn i Ralpha "Elongated Mana" Dibny'ego - komiksowej wieloletniej pary - przewijał się już w serialu wcześniej, ale odejście aktora grającego Ralpha podcięło mu skrzydła. Mieliśmy więc okazję zobaczyć tylko kilka ich wspólnych występów - nie zostali w sumie nigdy cute crime-solving couple, jaka pojawiał się na komiksowych kartach.
![]() |
They were super cute in the comics |
Całe szczęście, że serialowy koniec Ralpha nie oznaczał tego samego losu dla Sue! Wróciła ona jako kompletnie samodzielna i niezależna postać, lawirując pomiędzy archetypami (ubranej w obcisły czarny skórzany kombinezon) Catwoman, zdolnej złodziejki o dobrym sercu stojącej na bakier z prawem, i (ubranej w obcisły czarny skórzany kombinezon) Black Widow, eleganckiej agentki potrafiącej przyjmować różne maski i pokonującej trudności baletowym krokiem i akrobatycznymi kopniakami.
![]() |
I nie jest to jakieś wydumane porównanie, Sue w jednej ze scen dosłownie pokonuje klasyczne laserowe zasieki wykonując elementy baletu do muzyki poważnej w tle! It was really silly - and really fun. |
![]() |
Elementy parodystyczne idą tak daleko, że Sue dosłownie robi też filmową pozę Black Widow, z zarzuceniem włosów na koniec i w ogóle - tę samą, z której nabijała się Yelena w filmie! |
Widać zatem, że klasyczna komiksowa interpretacja postaci i jej ekranowa wersja zaczynają się rozjeżdżać, ale nie sprawia mi to absolutnie problemu, gdyż serialowa Sue jest fun in her own right; kto wie, może taka jej wersja przesiąknie też do komiksów? Nie miałbym naprawdę nic przeciwko!
A skoro ostatnia część sezonu to też podróże w czasie, to tym razem zobaczyliśmy dorosłe potomstwo Flasha przybyłe z przyszłości - nie tylko znaną nam już XS, ale i pojawiającego się po raz pierwszy Impulse'a!
![]() |
I oboje fajnie było zobaczyć! |
Nie byłbym sobą, gdybym nie zauważył, że XS (swoją drogą jedno z cutest comics book codenames, zarówno "extra small", ponieważ jest drobna, jak i "excess", z racji na intensywny charakter) jest komiksową członkinią Legionu! Mówimy tu co prawda o interpretacji zespołu o dekady późniejszej niż ta, którą na razie zajmujemy się podczas naszych niedzielnych spotkań, ale spójrzcie tylko:
![]() |
Cały charakter XS w dwóch panelach! Lightning Lass - w tej interpretacji znana jako Spark - otrzymała właśnie prezent od tajemniczego wielbiciela; XS z ekscytacji dosłownie przebiera nogami! |
![]() |
Duel of the Fates! Może i nie miało to sensu, ale co tam - nie udawajmy, że miecze świetlne w Gwiezdnych Wojnach jakoś szczególnie mają! |
Widzicie pewnie, że w wymieniu dobrych stron tego sezonu nie mówię nic o tytułowym bohaterze. Nie bez powodu - Barry Allen to nadal głównie sentymentalna męczybuła; robi smutne miny, podejmuje "trudne" decyzje, ale jest dla mnie jednak kompletnie emocjonalnie nieprzekonujący. Dodatkowo mamy też jeszcze jeden problem - serial nie może się do końca zdecydować, czy Flash (po siedmiu już sezonach!) ma być grany jako uznany heros i żywa legenda, czy jako wciąż szukający siebie protagonista. W jednej scenie tak, w drugiej inaczej; w rezultacie żadna z tych twarzy nie robi wrażenia; jego moralne dylematy są naciągane, jego życie uczuciowe mało intrygujące, jego action persona monotonna. Krótko mówiąc, Barry jest moim zdaniem jedną z najmniej ciekawych postaci własnego serialu; dosłownie klaskaliśmy z zadowoleniem, gdy z początku jakiegoś odcinka okazywało się, że Flash jest na misji/na wakacjach, dziś skupiamy się na reszcie obsady.
Powiem więc tak - ostatnia tercja tego sezonu przywróciła mi wiarę we Flasha; no, może nie w samego Flasha, ale w całą resztę serialowej ekipy. Dajcie mi Sue i Frost, Deona, XS i Impulse'a - Barry Allen jest mi już w tym serialu kompletnie zbędny, jego rolę spokojnie mógłby na tym etapie odgrywać złoty posąg we Flash Museum, do którego ciekawsi członkowie obsady przychodziliby w poszukiwaniu inspiracji i komfortu.
Ważne jednak, że nawet po tych męczących dwóch trzecich sezonu serial zaliczył jednak swoją małą redemption story! Oczywiście, it is what it is - nawet w swoich najlepszych momentach to tylko dosyć schematyczna, cotygodniowa superbohaterska action comedy - ale poprawa poziomu pod koniec zachęciła mnie uczciwie do dania szansy kolejnemu sezonowi. A ten startuje już w listopadzie; trzymajmy kciuki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz