W dzisiejszym Variety Show nie będzie nic o trailerach komiksowych! Ani słowem, obiecuję! Not a hoax, not a dream, not an imaginary story!
O czym więc chciałem wspomnieć? Ano na początek o ciekawej inicjatywie wydawnictwa DC: otóż weszło ono na popularną platformę WebToon z oryginalnym komiksem o Batmanie i Robinach. Co, znowu Batmany i Robiny?, jękniecie; nie, słuchajcie, to bardziej interesujące, niż może się wydawać na pierwszy rzut oka!
 |
Zacznijmy od tego, że to nie jakiś mrok i traumy, tylko głupkowata slice of life story z Batmanem oraz Alfredem jako tatusiami oraz bandą Robinów płci obojga w roli mieszkających z nimi podopiecznych!
|
Cóż to takiego, w ogóle, ta platforma WebToon? Widzicie, otóż apparently all the kids are crazy about it; to wywodząca się z Korei Południowej aplikacja, która pozwala czytać odcinkowe komiksy na telefonie - i to w formacie przystosowanym do telefonicznego ekranu! Mam tu na myśli nie guided reading, jakie oferuje na przykład Comixology, ale po prostu zorganizowanie całego komiksu w formie długiego, pionowego paska, w sam raz do scrollowania.
 |
I, o dziwo, całkiem dobrze to działa!
|
 |
Scrolluje się po prostu od panelu do panelu
|
 |
scroll scroll scroll
|
Odcinki tej serii są króciutkie - wiecie, takie do wciągnięcia w trakcie czekania na przystanku czy szkolnej przerwy - styl lekki i komediowy, a kreska jest nieco prostsza niż w klasycznych zeszytach, przypomina raczej dobrze zrobiony webcomic. I to właśnie, z perspektywy starego komiksiarza, byłoby moje porównanie - od dawna miałem już na komórce swoją aplikację do podcastów (korzystam z Podbean), a teraz mam też aplikację do komiksów sieciowych. Fajna sprawa! Mogę więc tylko przyklasnąć podobnym akcjom; DC stara się wyjść do młodszego pokolenia wchodząc na popularną platformę, ale efektem ubocznym jest Anglista zapoznający się z nową appką, bo lubi czytać głupoty o Timie Drake'u i Stephanie Brown.
Zacząłem też kopać w listach topowych tytułów na WebToon, żeby rozeznać się, co tam się teraz czyta. Szczyt komiksowej listy przebojów okupuje seria Lore Olympus, której podsumowanie wygląda następująco:
Witness what the gods do…after dark. The friendships and the lies, the
gossip and the wild parties, and of course, forbidden love. Because it
turns out, the gods aren’t so different from us after all, especially
when it comes to their problems. Stylish and immersive, this is one of
mythology’s greatest stories -- The Taking of Persephone -- as it’s
never been told before.
Przeczytałem kilkanaście pierwszych odcinków, and... it looks really fun? To jedna z tych historii, które osadzają mitologiczne postacie we współczesnych realiach; Hades nosi garnitur i jeździ eleganckim samochodem, boginie śledzą social media, a telefon komórkowy rozdzwania się w najbardziej niefortunnym momencie. Styl graficzny przypomina mi nieco prace Kate Beaton, ale z ciekawie wykorzystanym kolorem:
 |
Momentami stylistyka jest nieco oniryczna...
|
 |
...a z drugiej strony towarzyszy temu fajna, komediowa kreska postaci. "Do I look like a scoundrel?", pytał powyżej Hades
|
 |
Każde z bóstw ma swoją stałą paletę kolorów. Also, they have crushes on each other, they make silly faces, and there is this cat here
|
Krótko mówiąc, jeśli zastanawiacie się, gdzie podziały się fajne komiksy sieciowe - są one najwyraźniej na WebToon! Dużo więcej jeszcze nie jestem w stanie polecić - badania trwają - ale Lore Olympus doczekał się takiej popularności, że nie dość, że ma pójść do papierowego druku, to jeszcze Netflix ma zrobić z tego serial animowany. Czuję się, jakbym odkrywał tu kompletnie mi nieznane rejony komiksiarstwa, jestem więc cały ucieszony! Od razu też włącza mi się ta krytyczno-analityczna część mózgu; zaczynam śledzić, jak nowy format może wpływać na storytelling i jakie ciekawe daje możliwości. Póki co właśnie w Lore Olympus znalazłem trochę takich smaczków, jak wykorzystanie zmieniającego się gradientowo koloru nieba, by płynnie ewoluował przy scrollowaniu i pokazywał zmianę pory. Neat stuff! A jak scrollowanie zamiast przewracania kartek wpływa na architekturę kadrów, linię wzroku, dymki dialogów czy nawet liternictwo? To dla mnie wyjątkowo interesujące zagadnienia!
Jeśli najdzie was ochota spróbować, WebToon jest darmową appką - a jedyne opcjonalne płatności, które tam znalazłem, to przedpremierowe odblokowywanie nadchodzących odcinków. Są rzeczy rysowane bardziej w stylu azjatyckim, są bardziej zachodnie; są tytuły dla młodszych i dla starszych; jest romance, horror, fantasy, science fiction, slife of life, comedy and superheroes - i pewnie jeszcze parę gatunków. Odpalcie więc telefon and give it a try! I'm glad I did; a jeśli polecam tu coś, co wszyscy już i tak znają, wybaczcie - winię swój wiek!
Z ciekawszych zakupów okołokomiksowych: upolowałem w końcu dwa ostatnie tomy historii komiksów DC wydawnictwa Taschen!
 |
Obwoluty w stanie jak to z antykwariatu, ale wnętrze jak spod igły!
|
To pokaźne, encyklopedyczne cegły - 33 na 24,5 cm - ale historia jest ciekawa o tyle, że te tomy to i tak rozbicie na bardziej przystępne części jednej, jeszcze większej pozycji - ośmiokilogramowej księgi wydanej z okazji 75-lecia DC Comics:
 |
Paul Levitz, autor, z jedną z takich cegieł!
|
Widzicie, wydawnictwo Taschen rozbiło tę 75-letnią historię na tomy poświęcone poszczególnym erom komiksu; Golden Age, Silver Age, Bronze Age, Dark Age oraz Modern Age, przy okazji dokładając jeszcze nowego materiału. Zakupiłem niedługo po premierze tom dotyczący Golden Age, kolejne zaś miały być okresowo wypuszczane na przestrzeni kolejnych lat - niestety, skala przedsięwzięcia najwidoczniej przerosła wydawnictwo, gdyż udało się przygotować wyłącznie trzy pierwsze z zaplanowanych pięciu części.
Nie ma co jednak ronić łez - na mojej półce stoi teraz dosłowne ilustrowane muzeum historii wydawnictwa DC z lat 1935 do 1984! To właśnie z tomu o Golden Age wyciągnąłem na przykład panel, po którym Batman przestał zabijać złoczyńców; każda strona to worek okładek, paneli, zdjęć i notek historyczno-biograficznych. Dla entuzjasty tematu to prawdziwy skarbiec! Wertując tom dotyczący Silver Age mogłem na przykład pierwszy raz obejrzeć szkice, w formie których Jim Shooter wysyłał swoje scenariusze Legionu do DC. Czytałem o nich tyle razy - ale co innego czytać, a co innego zobaczyć je na własne oczy! Spójrzcie zresztą:
 |
...i efekt końcowy, naprawdę zaskakująco blisko!
|
Jestem więc cały szczęśliwy, że będę miał okazję spędzić ładnych parę godzin - lub może i wieczorów - studiując te tomy sekretnej wiedzy!
I na koniec - jako że śledziliśmy tutaj tę inicjatywę, a wcześniej zapomniałem o niej wspomnieć - nieco już old news: w DC Round Robin, czyli komiksowych Igrzyskach Śmierci, zwyciężył tytuł Robins, pokonując w finale Suicide Squad Seven. Pierwszy numer zwycięskiej serii ukaże się już tej jesieni!
Chętnie przeczytam, bo zapowiedź wyglądała przyjemnie - ale żywię też iskierkę nadziei, że jeszcze zobaczymy w druku chociaż niektóre koncepty, które odpadły po drodze.
Lecz tymczasem - pora już rozpoczynać weekend! Zdradzę wam w sekrecie, że bilety na marvelowskiego Shang-Chi już leżą u mnie na biurku - więc o ile wszystko dobrze pójdzie, to już niedługo z przyjemnością podzielę się z wami wrażeniami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz