Po krótkiej wakacyjnej przerwie - Panele na niedzielę wracają! W dzisiejszym odcinku: Robin dostaje nowy motor, wynikają komplikacje - lecz bynajmniej nie z winy naszego Boy Wonder. Sama fabuła wybitna nie jest, ale szykujcie się za to na całkiem fajny focus na motoryzację retro! Historia: Scramble at Wildcat, autor: Bob Haney, data: lipiec-sierpień 1967!
Co interesującego mogę powiedzieć o okładce? Przede wszystkim: widzimy dziś ostatni numer z charakterystyczną szachownicą! Już o niej wspominaliśmy, ale to sympatyczna komiksowa ciekawostka; zeszyty z tym wzorem wydawano od lutego 1966 do sierpnia 1967. Spójrzcie na house ad, autopromocyjne ogłoszenie wydawnictwa, z tego okresu:
To powyższe jest całkiem prostolinijne - gorzej, gdy do promocji zatrudnili Riddlera:
![]() |
Oofff! Oj Riddler, Riddler, właśnie za takie rzeczy jesteś szufladkowany jako "łotr". |
Zostawmy już okładkę i odpalajmy silniki! Co dziś słuchać w latach sześćdziesiątych? Otóż Robin dochrapał się nowego pojazdu i po prostu musi się nim pochwalić:
![]() |
Bardzo ładnie sygnalizuje ręką manewr! |
Obecny tu Bat-Bike to - a jakże! - pokłosie emitowanego wówczas serialu telewizyjnego. Oto czym woził się wówczas na ekranie Człowiek-Nietoperz:
![]() |
Oszklenie frontu oraz boczna bat-obudowa z motywem skrzydła zostały w miarę wiernie przeniesione na komiksowe strony! |
Własny Bat-Bike to dla Robina zauważalny awans, gdyż w serialu wożony był boczną wanną-przyczepką:
![]() |
Izi rajderzy amerykańskiego bezkresu! |
No dobra, powyższe zdjęcie jest może dla Robina mało pochlebne - i tak naprawdę nie była to wyłącznie wanna, ale zarazem... miniaturowy gokart!
![]() |
Nie wiem jak wy, ale ja jestem tym projektem kompletnie zauroczony! |
Awans z wanny na główne siodełko to w życiu młodego Robina wydarzenie na tyle doniosłe, że również od zespołu pragnie zebrać porcję lajków i głasków. Donna może nie jest szczególnie przejęta, ale chłopaki go nie zawodzą:
![]() |
"Dig the fiery steed he rideth!", zachwyca się Kid Flash |
Love scrambles -- whatever they are! Dzisiaj zamiast słówka "scramble" padłaby pewnie jakaś wersja "motocross", chodzi bowiem o zawody w jeździe na przełaj. Sport ten ma zaskakująco długie korzenie - jak wyczytałem, pierwszy scramble miał miejsce w 1924 w Anglii - zaś lata '60 określane są jako jego złota era. Zanim pojawiło się nowoczesne zawieszenie i amortyzacja, była to zabawa zdecydowanie dla zdolnych - ale czyż Robin zdolny nie jest?
Tytani ruszają więc w plener: scramble ma się odbywać w okolicy Wildcat, ghost town z jednym tylko stałym rezydentem: to stary Al Farnum, dziadek organizatora (młody nosi bardzo '60s style imię "Flip").
![]() |
Dziadek-poszukiwacz ropy? Tego jeszcze na łamach Teen Titans nie było! |
Niedługo potem przyjeżdża sam Flip (uśmiechnięty blondasek w regulaminowym kasku oraz z barwami flagi na piersi) i zaproszeni goście; wszyscy ładnie się bawią, aż tu nagle zjawia się ON! Ladies & gents & all the rest, przed wami łotr numeru - Scorcher:
![]() |
Tytani uczą nas w tym okresie, że jeśli ktoś rymuje, to powinien pewnie prewencyjnie dostać w zęby |
Scorcher i jego gang - Buzzards - nie byli oczywiście zaproszeni, ale wpraszają się mimo to! Spójrzcie na zagęszczenie łotrowskich sygnałów wizualnych u naszego antagonisty: zamiast regulaminowego kasku - strażacki hełm (na pewno ukradziony z jakiejś remizy); cygaro w gębie; gogle zasłaniające oczy; niemiecki żelazny krzyż na szyi. O związkach pomiędzy wehrmachtowską symboliką oraz kulturą motocyklową w Stanach też już wspominaliśmy, więc tylko szybko przypomnę: nie jest to taki czarno-biały kod, gdyż po wojnie niemieckie hełmy czy oznaczenia były traktowane nie jako deklaracja ideologiczna, a godne zazdrości twardzielskie łupy.
Scorcher raczej jednak nie jest z pokolenia weteranów - a gdyby ktoś za bardzo się zastanawiał nad odcieniami szarości, modelowy młodzieżowy motocyklista Flip szybko jest zastraszany perspektywą zainkasowania od niego tzw. lepy:
![]() |
Kolczyk w uchu i kastet na knykciach! |
Nawet Tytani uznają, że szeroko zakrojone boje i usuwanie Buzzards z terenu wydarzenia rozwaliłoby po prostu zabawę dla wszystkich zgromadzonych - a wywalony gang i tak pewnie znalazłby sposób, by zepsuć wszystkim dzień. Trochę naciągane, ale dobra; rozumiem, że atrakcją numeru mają być pojedynki na motocyklach, trudno byłoby więc z miejsca sklepać naszych bad guys.
I właśnie tych obiecanych pojedynków na motocyklach dostajemy całkiem sporo! Buzzards chwytają się każdego triku z podręcznika złych kierowców:
![]() |
Sypią piachem w oczy, wpychają konkurentów w kaktusy - no straszna banda! Wonder Girl zapewnia tymczasem walor edukacyjny i podkreśla: "cacti", not "cactuses". |
W pojedynku Robin kontra Scorcher również roi się od brudnych trików - Boy Wonder niemal zostaje zepchnięty w przepaść, ale...
![]() |
...co Bat-Bike - to Bat-Bike! |
Przy okazji Teen Titans rzadko analizujemy stronę techniczną, ale spójrzcie na pierwszy kadr, ten z Robinem osuwającym się w przepaść. Widzimy tu tak zwany bleed - kadr nie jest zamknięty standardową ramką, a "wylewa się" aż do fizycznej krawędzi strony:
![]() |
O, na tym zdjęciu ująłem to lepiej! |
Zabieg ten jest często wykorzystywany, by wywołać poczucie przestrzeni i otwartości; dzięki temu czujemy, że za Robinem rozciąga się niebezpieczna przepaść, że jeszcze krok i może "wylecieć" z kartki. There is also a very cute joke here: przestrzeń pomiędzy wszechświatami (wiecie, multiverse and stuff) nazywa się w komiksach DC właśnie... Bleed, gdyż dosłownie jest tym obszarem "poza kartką".
![]() |
Wcześniej przestrzeń Bleed była obecna w komiksach WildStorm, ale wydawnictwo to zostało kupione przez DC - lecz to już dyskusja na kiedy indziej! |
Wracając do motocyklowego scramble - Robinowi udaje się nie stoczyć w przepaść, ale podczas pościgu w kanionie Scorcher wyciąga pistolet (!), strzela w skały nad głową Tytana i wywołuje lawinę... która zasypuje naszego Boy Wonder oraz jego pojazd. Like man, cieszy się odjeżdżając łotr, who killed cocky Robin? Man, Scorcher did! Dig, Boy Wonder? Guess he can't... adios, amigo!
![]() |
Wzór młodego motocyklisty - Flip - nadal jest jednak w grze! |
Padające z ust Donny "hola!" to nie wstawka hiszpańskojęzyczna, lecz wielofunkcyjne zawołanie Amazonek: zwykle wykorzystywane jako okrzyk bojowy, ale czasem też wyrażające zdziwienie (jak powyżej) lub służące jako powitanie.
![]() |
Czarni ludzie na kartach komiksu? "Liberate" będące odniesieniem do "women's liberation"? Tak jest, to już lata '70, a konkretnie - Wonder Woman #205 z roku 1973! |
Hola hola panie bandyto! Jak zwykle, mam tu małą hipotezę - podejrzewam, że celowo zaczęto podkreślać związki Donny z kulturą Amazonek w reakcji na listy z pytaniami o brak tego elementu. Spójrzcie: nie tylko pojawia się hola!, ale również zapomniane przez kilka poprzednich numerów bransolety!
Anyways, Buzzards rzucają się na Flipa, ale Wonder Girl - jak zwykle powerhouse zespołu - jednym uderzeniem lassa nokautuje cały gang. Czas na poważną rozmowę ze Scorcherem:
![]() |
Va-va-voom! To nie pierwszy panel, w którym Irv Novick podkreśla nogi Donny, ale ta zaciśnięta pięć (i bransoleta!) oddalają kadr od bycia czystym pin-upem. |
Chwalę zwykle Donnę jako MVP Tytanów, ale nie tym razem: daje się zaprowadzić do opuszczonej kopalni, a gdy zagląda w dół szybu w poszukiwaniu Robina - dostaje od tyłu w łeb wiadrem i sama wpada w ciemną otchłań. Really, Donna? Really?
![]() |
Tu Novick idzie już w czysty pin-up: Donna absolutnie nie wygląda, jakby zainkasowała gonga wiadrem. Poza rozciągnięta, biust w górę, usta rozchylone - to właśnie taka klasyczna seksualizacja kompletnie niepasująca do kontekstu; zagadnienie, które poruszaliśmy przy okazji marvelowskich Swimsuit Specials. |
Robin i Wonder Girl są już poza stawką - czy podobny los spotka Kid Flasha? Tak... ale w jeszcze bardziej żenujący sposób:
![]() |
This is some classic Wile E. Coyote stuff right here! |
Kid Flash widzi miraż stojących nieopodal Buzzards, rozpędza się... i z impetem wpada prosto w skalną ścianę zaliczając fantastycznego samobója. Serio, zamiast mirażu spokojnie mógł tam być Struś Pędziwiatr malujący na skale tunel; this has the exact same energy.
Na ratunek pędzi Aqualad - przy czym "pędzi" jest pojęciem względnym, gdyż tak naprawdę pyrpla po pustyni pożyczonym od dziadka Farnuma archaicznym Fordem T.
![]() |
Garth, rozumiem że pustynia nie jest twoim preferowanym polem akcji, but this is just sad |
Lizzie beats walking! Załóżcie motocyklowe gogle, gdyż przejdziemy teraz przez mój ulubiony ciąg kulturowych ciekawostek z tego zeszytu:.
Po pierwsze: Ford T znany był powszechnie jako Tin Lizzie. Dlaczego? Najpowszechniejsze wytłumaczenie łączy ten przydomek z wyścigiem z roku 1922, w którym niejaki Noel Bullock zgłosił swój wóz tej marki pod imieniem "Old Liz". A że karoseria Old Liz nie była w najlepszym stanie, szybko została humorystycznie przemianowana przez widzów na "Tin Liz" - no bo wiecie, taki hehe blaszak odrapaniec. Jak to w dobrej historii, Tin Liz pomimo estetycznych braków okazała się nie do zdarcia i dotarła do mety pierwsza - stąd właśnie tradycja określania modelu T jako Tin Lizzie.
Po drugie: samochodowy nickname "Tin Lizzie" został wykorzystany na łamach brytyjskiego humorystycznego magazynu Dandy. Blaszana Lizzie - komiczna mechaniczna pokojówka - najpierw zagościła tam w prozie w 1953, a dwa lata później zmieniła format na komiks:
Po trzecie: blaszana pokojówka z brytyjskiego magazynu zainspirowała - come on, you were waiting for it! - irlandzką kapelę Thin Lizzy! Zmiana na linii tin-thin to, według zespołu, żart dotyczący lokalnego akcentu rodem z Dublina, gdzie oba te słówka wymawiane są podobnie.
Ta-daa! Od odrapanego Forda w latach '20 po kapelę z Dublina, z obowiązkowym międzylądowaniem na łamach innego komiksu - łącząc te kropki czuję się jak Zatanna po scenicznej sztuczce!
Wracając do dzisiejszej fabuły - Aqualad też dostaje w zęby (na pustyni to nietrudne), a gang Buzzards przejmuje pełną kontrolę nad wymarłym miasteczkiem - i robi z niego przestępczą melinę.
Za miastem Aqualad jest o krok od wyzionięcia ducha - chyba pierwszy raz widzimy, by jego superbohaterska słabość (konieczność kontaktu z wodą przynajmniej co godzinę) została wykorzystana na łamach Teen Titans:
Może to zresztą dobrze, że słabość Gartha nie jest przesadnie męczona? W Aquamanie z tej ery praktycznie co zeszyt ktoś próbuje wysuszyć jego lub tytułowego herosa! Na szczęście Donna znajduje wodę nawet na pustyni, gdyż okazuje się być... amazońską harcerką:
![]() |
Kaktusy - raz wróg, raz przyjaciel! |
Kid Flash dochodzi do siebie, Robin zostaje odratowany przez blond aniołka Flipa - krótko mówiąc, można przechodzić do finałowej sekwencji akcji!
![]() |
"Our hogs!" |
A dlaczego właściwie motocykle są slangowo określane jako hogs, "wieprze"? Otóż znowu wszystko zaczęło się od wyścigów: jeden z członków drużyny marki Harley-Davidson, Ray Weishaar, miał uroczą świnkę - i świnka ta została maskotką zespołu:
![]() |
CHRUM CHRUM |
Stąd świńskie skojarzenia najpierw z Rayem, później z całym wyścigowym zespołem Harley-Davidson, a jeszcze później - ze wszystkimi pojazdami tej marki!
A co do finałowego mordobicia - jak pewnie się domyślacie, podczas walki nagle ożywa stojąca po środku miasteczka pompa; ta, z którą dziadek Farnum wiązał wielkie nadzieje. Czarne złoto pada na ulicę, a Scorcher wpada na raczej wątpliwej klasy pomysł:
![]() |
HOW IRONIC! IT IS I, THE SCORCHER, WHO IS BEING SCORCHED! |
Kid Flash gasi płomienie, Scorcher zostaje pojmany, marzenia dziadka Farnuma się spełniają - jak zwykle u Tytanów, kończymy ze smiles all around:
![]() |
Obowiązkowy suchar Robina na koniec! |
Scramble at Wildcat, co tu kryć, to jedna ze słabszych fabuł tej ery Tytanów - ma swoje momenty, but they are few and far between. Tak jak w innych mniej interesujących zeszytach, brakuje tu nieco tego pierwiastka teen, jakiegoś fajnego nastoletniego problemu; bardzo mocno czuć, że impulsem do stworzenia tej fabuły było "Robin dostaje motor, jak w serialu - no to robimy wyścigi motocyklowe!" Do pewnego stopnia nawet to działa - znajdziemy tu nieco energicznej akcji z warkoczącymi silnikami - ale zły gang motocyklowy widzieliśmy już wcześniej przy okazji historii z Ding-Dong Daddym... a Scorcherowi daleko jednak do uroku tego śliskiego mechanika.
Największa atrakcja zeszytu - dla mnie zdecydowanie Kid Flash walący w skałę jak Wile E. Coyote! W tym tygodniu patrzcie więc uważnie, dokąd pędzicie, by nie podzielić jego losu - a za z Tytanami widzimy się ponownie już niedługo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz