poniedziałek, 29 lipca 2024

Muzyczne Poniedziałki: I turned twenty-one in prison!

Weekend upłynął nam pod znakiem kowbojów i kaktusów; rozegraliśmy w końcu wyczekiwany draft Outlaws of Thunder Junction, setu Medżika osadzonego na magicznym Dzikim Zachodzie! Uplasowałem się gdzieś w środku stawki, ale bawiłem się przednio, szczególnie że - za podpuszczeniem kolegi V. - odpaliłem w tle moje pieczołowicie komponowane składanki country.

Generalnie sam nakładam sobie moratorium na country w Muzycznych Poniedziałkach, gdyż byłbym w stanie na luzie pykać ulubiony kawałek po kawałku przez dziesięć lat, lekko licząc... dziś jednak specjalna okazja! Jedną z mechanik Outlaws of Thunder Junction były interakcje dotyczące tytułowych outlaws, posłuchajmy dziś więc Merle'a Haggarda: jednego z kolosów gatunku outlaw country właśnie. Dwie minutki z drobnym hakiem, a jaka dobra historia!

Merle Haggard był autentyczny w śpiewaniu o występkach: urodził się jeszcze podczas Wielkiego Kryzysu, zawsze był z prawem na bakier, a karierę country rozpoczął po warunkowym wyjściu z więzienia za napad. Sam mówił, że wielki wpływ miało na niego uczestnictwo w zorganizowanym dla skazańców koncercie Johnny'ego Casha oraz usłyszenie Folsom Prison Blues w 1958!

Wracając do Outlaws of Thunder Junction, zaśmiałem się też czytając poniższą kartę: 

Gra jest pełna nawiązań, więc być może i to jest celowe: przywołanie na stół karty ekwipunku (my rifle), wierzchowca (my pony) oraz stwora (and me)! Tak jest, piję tutaj do piosenki rozsławionej westernem Rio Bravo; Ricky Nelson był już kiedyś na blogu, dziś więc pojawia się tylko jako bonus!  


Tak, można argumentować, że Deana Martina jeszcze nie było, ale nie naciągajmy aż tak zasad Muzycznych Poniedziałków; są granice bycia outlaw!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz