Dziś znów jesteśmy na pograniczu zainteresowań! Niedługo po polsku ukaże się planszówka Harrow County (po naszemu: Hrabstwo Harrow), w oryginale przygotowana przez Off the Page Games - wydawnictwo, które wcześniej adaptowało do medium planszowego Mind MGMT. W przypadku Mind MGMT byłem bardzo zadowolony zarówno z komiksu, solidnego thrillera szpiegowskiego z paranormalnymi elementami, jak i z powstałej na jego kanwie gry (w rzadkim współcześnie gatunku hidden movement).
Nową planszówkę zamówiłem więc z marszu - oraz uznałem, że to doskonała okazja, by sięgnąć w końcu po komiks!
![]() |
Była to po prostu kwestia przeorganizowania stosiku tych czekających na przeczytanie: Harrow County i tak tam był, gdyż Cullen Bunn zrobił na mnie wrażenie serią Magneto. |
Komiks opowiada o umiejscowionym na południu Stanów hrabstwie Harrow, w którym objawiła się wiedźma, Hester Beck. Jak przystało na ten fach, odprawiała tajemnicze rytuały, miała na swoje skinienie potworne leśne bestie, a dzięki okultystycznej biegłości potrafiła zarówno leczyć, jak i magicznie karać okolicznych wieśniaków. W końcu społeczność hrabstwa miała już jednak dosyć; and so they put her to bullet and blade and noose...
![]() |
...and finally fire. |
I wiecie, jaki jest tu twist? Ano taki, że go nie ma - wiedźma była złem wcielonym, kanibalistyczną pożeraczką ludzi, władającym magią monstrum. Już od Mgieł Avalonu (1983) reinterpretacja motywu wiedźmy (jako proto-feministycznej bohaterki odrzucanej przez konserwatywną społeczność) stała się właściwie mainstreamem, ale Cullen Bunn wraca do korzeni horroru: Hester Beck nie jest niezrozumianą wolnomyślicielką, a niezniszczalnym demonem; farmerska społeczność hrabstwa to nie zacofana banda nietolerancyjnych wieśniaków, a zwykli ludzie drżący o swoje życie.
Ale Hester zapowiada - jak w finale klasyka country Jimmy'ego Webba, choć w dużo mroczniejszym tonie - I'll be back again.
Od egzekucji mija osiemnaście lat. Emmy, urocza córka lokalnego farmera (tak naprawdę znaleziona w dziczy i adoptowana za młodu) przygotowuje się na urodziny oraz wejście w dorosłość. Cała wiejska społeczność obawia się z kolei, że dziecko z dziczy to tak naprawdę Hester odrodzona; odrodzona, by wywrzeć zemstę na całym hrabstwie.
O tradycji amerykańskiego gotyku pisałem już omawiając Teen Titans z lat '70 (niezwykłe zdanie... ale prawdziwe!) - pozwolę więc sobie zacytować fragment tamtego wpisu:
Europejski gotyk kojarzy się z zamczyskami, lochami; sferą obcości tego amerykańskiego są raczej jaskinie, wyspy, mroczny las - dzicz. Mamy tu sekrety z przeszłości, często związane z rodziną lub miłością, oraz przełamywanie purytańskich norm społecznych (przypomnijcie sobie The Scarlet Letter); mamy człowieka zmieniającego się w coś nieludzkiego (z czego z takimi sukcesami czerpał Lovecraft).
Cullen Bunn idzie w Harrow Country jak lokomotywa, odhaczając motyw za motywem. Dzicz jako sfera obcości? Jak najbardziej; całość akcji rozgrywa się w tytułowym hrabstwie, w skromnych farmerskich domach, na polach i w lasach:
![]() |
"The woods, on the other hand, stretched away from the farm... and into forever." |
Idąc dalej: "sekrety z przeszłości, często związane z rodziną"? To dosłownie główna oś fabuły, a sam motyw "rodzinnego sekretu" realizowany jest na więcej niż jeden sposób - lecz nie będę zdradzał niespodzianek! "Przełamywanie norm społecznych"? Zdecydowanie; jednym z pierwszych transgresywnych aktów Emmy jest zaadoptowanie chłopca obdartego ze skóry przez mroczne chaszcze:
"Człowiek zmieniający się w coś nieludzkiego"? To również wiodący wątek Harrow County. Czy Emmy stopniowo przeistacza się w demoniczną Hester, która w jej ciele powraca zza grobu? Czy obdarty ze skóry chłopiec to jej nowy witch's familiar? Emmy obawia się, że to wszystko prawda, ale nie zamierza biernie poddawać się przeznaczeniu.
![]() |
"...feared her. And that might have chilled Emmy's blood more than anything she'd seen or heard tonight." |
Lasy, pola oraz stare stodoły zaludnione są przez haints - upiory oraz potwory z tradycji rolniczego Południa (być może pamiętacie wzmianki o haints z również osadzonego na Południu klasyka Harper Lee To Kill a Mockingbird). Ich istnienie nie jest czymś, co można poddać w wątpliwość - cała społeczność hrabstwa ma świadomość ich obecności, czasem w nocy mignie zjawa, innym razem ktoś w spichlerzu dostanie szponami po gębie - ale nadal towarzyszy im element niezwykłości oraz makabry. Światy ludzi oraz haints są na tyle odrębne, że nawigująca pomiędzy nimi Emmy już przez sam ten fakt staje się de facto wiedźmą - w interpretacji "wiedzącej", pomagającej ze schorzeniami, obłaskawiającej upiory. Ale Hester Beck też zaczynała od leczenia oraz opieki, myśli społeczność hrabstwa.
![]() |
"You name it, and you'll get attached to it." |
Rozmowa ta wraca echem, kiedy Emmy dowiaduje się o upiorze wchodzącym w szkodę lokalnemu farmerowi:
![]() |
Urocza upiorzyca powyżej zostaje więc nazwana "Priscilla". |
You'll get attached to it, jak ostrzegał ją ojciec, a nie każdego haint można zdobyć ciepłem i zrozumieniem. Wiele z nich to po prostu bestie, od których nie można wymagać złożonej moralności...
![]() |
"A lot of folks are just as scared of you as they are of the haints." |
...inne zaś mogą być niebezpieczne nawet dla samej wiedźmy:
![]() |
A to dopiero sam początek podróży Emmy! |
Nad wszystkim unosi się regionalistyczny duch Johna Steinbecka czy Harper Lee - tym bardziej wyczuwalny, że Harrow County jest opowieścią z epoki; choć nie jest to powiedziane wprost, mamy tu najpewniej do czynienia z powojennymi latami '40. Narracja nie wykracza nigdy poza tytułowe hrabstwo: to pełen tajemnic mały wszechświat, w którym rozgrywają się wszelkie dramaty oraz lokalne rodzinne epopeje. To doskonały manewr, gdyż opowieść jest (pomimo wszystkich haints & witches) autentyczna, pełna lokalnego kolorytu. Nie potrzebujemy operowego splendoru; dla Emmy rogatki hrabstwa to granice znanego kosmosu, a zwykły las może być majestatyczny i tajemniczy jak górskie zamczysko. Kiedy pojawia się zło - najprawdopodobniej przybywa spoza hrabstwa.
![]() |
Jakież to mroczne istoty nadciągają przyczajone na lokomotywie towarowego pociągu? |
Czuję, że powiem teraz oczywistość, ale strona graficzna jest po prostu fantastyczna - precyzyjna, nastrojowa, wyjątkowa. Tyler Crook nie tylko narysował tę serię, ale również samodzielnie ją pokolorował - i to akwarelami, gdyż chciał oderwać się od komputera i pobawić się inną techniką. Praca włożona w Harrow County jest godna podziwu; zeszyty otwierają plansze będące double page spreads, które - w stylu Willa Eisnera i jego Spirita - w ciekawy sposób, za każdym razem inaczej inkorporują litery tytułu. Czasem będą to gałęzie leżące na leśnej ścieżce...
...a czasem nadruki na słojach:
![]() |
Na innych słojach znajdziemy nazwiska twórców; Crook i Bunn! |
Za każdym razem inny koncept, ale tyle samo pracy; czuć, że dla Tylera Crooka Harrow County to passion project, który przychodzi w życiu raptem kilka razy (jeśli mamy szczęście). Poza stroną wizualną stworzył nawet... ścieżkę dźwiękową do dwóch pierwszych tomów komiksu, bardzo nastrojową - i nadal dostępną za symboliczną garść dolarów na bandcampie!
![]() |
Czasami inkorporacja liternictwa pojawia się także w samym komiksie - jak tu, gdy onomatopeja "SPLSH" układa się z nabieranej dłońmi wody. |
Tyler Crook zasługuje również na pochwałę za umiejętne wykorzystanie naturalizmu. Rysowana przez niego Emmy bywa brudna, zasmarkana, zapłakana; przydaje jej to autentyczności, intymnie angażuje w jej emocje. Podobnie ma się sprawa w przypadku haints: to nie eleganckie, eteryczne widma, a turpistyczne wręcz kreatury, często zwłoki w różnym stopniu rozkładu.
![]() |
Szkielet nie jest czyściutkim kościotrupem jak z gry fantasy: nadal obleczony jest resztkami tkanki, śluzu, płynów. |
Tyler Crook rysuje niemal całą serię i zdecydowanie jest odpowiedzialny za jej wizualną tożsamość: gdy nawet pojawia się cudza kreska, jest to zawsze stylistyczny hołd dla głównego artysty (plansza tytułowa z pociągiem pochodzi na przykład z numeru #9, który rysowała Carla Speed McNeil). Moje jedyne zastrzeżenie do Crooka to momentami zbytnia metaforyczna dosadność... chociaż tak naprawdę nie wiem, czy winić jego, czy art direction Cullena Bunna.
![]() |
Wiedźmia vagina dentata jak w mordę strzelił! Aż parsknąłem śmiechem przy tej sekwencji grozy, a nie o to raczej chodziło. |
I chociaż cała seria tematycznie jest bardzo zgrabna jako reprezentantka nurtu Southern Gothic, to - przynajmniej moim zdaniem - Bunn odrobinę wypala się kreatywnie pod koniec. Zakończenie (chociaż dobre!) jest dosyć pospieszne, a do tego scenarzysta ulega pokusie odsłonięcia kurtyny nieco zbyt daleko; osobiście część tajemnic pozostawiłbym tajemnicami, zagrał mocniej na sile niedopowiedzenia. Miałem też niekiedy mieszane uczucia co do trzecioosobowej narracji; z jednej strony - ramki narracyjne budowały atmosferę wiejskiego folkloru, tradycyjnej opowieści przekazywanej ustnie; z drugiej - niekiedy wpadały w szkolny wręcz problem komiksowego opisywania tego, co i tak widać w kadrze.
![]() |
...ale owszem, nawet taka narracja *dokłada* nieco do strony wizualnej. Już sam język, to "wretched abandon", katapultuje nas w skojarzenia z Machenem czy Lovecraftem. |
Powyższe zastrzeżenia to jednak drobiazgi. Harrow County to jeden z najlepszych komiksowych horrorów, jakie czytałem - i zaryzykuję nawet, że to zasługa bardziej Tylera Crooka (rysownika, kolorysty... kompozytora!), niż scenariusza Cullena Bunna. Jasne, jak zwykle w tym medium - jedno nie mogłoby istnieć bez drugiego, nie ma więc sensu takie precyzyjne przypisywanie zasług; ale to właśnie bogate tła, piękne akwarelowe kolory oraz przekonująca mimika postaci są tym, co będę przede wszystkim wspominał z tej serii.
Go read it; the story of witches and haints, of family and forest. Jeśli możliwe - zróbcie to w oryginale, dla samego nastroju budowanego przez południowy dialekt; haints and all.
Jeśli planszówka na podstawie komiksu będzie choć w połowie tak klimatyczna - we're in for a treat!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz