niedziela, 17 września 2023

Panele na niedzielę: pierwszy horror Tytanów!

Wielokrotnie pisałem już na tych łamach o Comics Code Authority - cenzorskiej instytucji, która powstała w 1954 w reakcji na ówczesną moralną panikę wokół komiksów. Dla przypomnienia: podobnie jak wcześniejszy o dwadzieścia lat kodeks Haysa, który tyczył się filmów, Comics Code zakazywał przedstawiania elementów seksu, przemocy, zbrodni i horroru. Code był jedną z przyczyn, dla których komiksy z Silver Age wydają nam się współcześnie tak absurdalne - Batman nie mógł stawiać czoła realistycznej zorganizowanej przestępczości czy skorumpowanym oficjelom w Gotham, ponieważ elementów tych nie można było po prostu przedstawiać w komiksach, nawet w negatywnym świetle; musiał więc nawalać się na pięści z gorylami, być może dodatkowo w kosmosie lub w Atlantydzie.

Z czasem moralna panika osłabła, a twórcy coraz bardziej otwarcie gwizdali na Code. Tu przemycili na łamy jakąś panią w negliżu, tam gangsterskiego bossa bardziej realistycznego niż komiczny Pingwin ze swoją baterią parasoli; świat się od tego nie zawalił, erozja Code trwała... aż w końcu, w 1971, dokonano jego rewizji i złagodzenia. Zmiany zaczęły się już od stycznia; z kodeksu wyleciał na przykład zakaz przedstawiania korupcji (oczywiście, musiała jednak być ukazana jako jednoznacznie zła), "sugestywnych póz" (może z racji na trudność ich zdefiniowania) czy elementów horroru. Co ważne - tej ostatniej zmianie towarzyszyła nieco desperacka adnotacja, by trzymać się "klasycznych tradycji literackich, jak Poe czy Conan Doyle", a nie od razu pakować do magazynów krew i flaki. 

Wyobrażam sobie, że słysząc to wszystko Bob Haney wyskoczył z radości pod sam sufit i od razu wziął się do pisania pierwszego horroru z Tytanami w roli głównej! Oto The Demon of Dog Island; autor: Bob Haney, data: lipiec-sierpień 1971.

Speedy ma w zamyśle trzymać się pokonany za gardło, ale koniec końców i tak wygląda, jakby po prostu chillował na wydmie i patrzył sobie na fale!

Przypomnę - pół roku stanowiło standardowy cykl od napisania scenariusza do ułożenia magazynu na prasowych stojakach; Haney naprawdę musiał wziąć się do roboty, ledwie tylko usłyszał wieści o złagodzeniu Code! Ale przejdźmy już do samej historii - cóż tam dziś słychać w dekadzie disco?

Ano ujadanie agresywnych psów, które ścigają owiniętą w długi płaszcz postać. Poznajecie ją po butach?

Spójrzcie, jaka zmiana otoczenia i języka narracji już od pierwszych kadrów! Samotna wyspa ("bleak"), zachodzące słońce ("blood red")...

Haney wziął sobie do serca tę adnotację o "horrorze w stylu klasycznej literatury, jak Poe" - cała fabuła, jak się przekonamy, bardzo mocno czerpie z tradycji amerykańskiego gotyku. Europejski gotyk kojarzy się z zamczyskami, lochami; sferą obcości tego amerykańskiego są raczej jaskinie, wyspy, mroczny las - dzicz. Mamy tu sekrety z przeszłości, często związane z rodziną lub miłością, oraz przełamywanie purytańskich norm społecznych (przypomnijcie sobie The Scarlet Letter); mamy człowieka zmieniającego się w coś nieludzkiego (z czego z takimi sukcesami czerpał Lovecraft). Haney bardzo świadomie nawiązuje w tym zeszycie właśnie do wymienionych elementów amerykańskiego gotyku!

Postacią w płaszczu okazuje się Wonder Girl; ledwie tylko umyka psom, na jej drodze staje agresywny mężczyzna należący do lokalnego klanu (niegościnna, żyjąca na odludziu rodzina - kolejny klasyk!); gdy Donna mu się wyrywa, ten jest zdumiony jej siłą i na odchodnym oskarża ją o bycie wiedźmą. With such strength you must be a witch... you can't be a real girl! Gdy Donna wchodzi w progi starej, samotnej rezydencji, wyspiarz woła jeszcze na odchodnym:  I can't follow you... there! But I have sworn to destroy that house and all who infest it! Be warned!     

Donna odwiedza samotną staruszkę z białym kotkiem!

They're just ignorant, superstitious folks, mówi pani Wickersham; według niej, są godni bardziej współczucia niż niechęci. Widać, że Donna i samotna gospodyni dogadują się bardzo dobrze; nasza młoda bohaterka proponuje staruszce, że spędzi z nią wieczór i coś jej poczyta. The same book as last time?

Czyżby foreshadowing?

Rysownikiem jest tym razem George Tuska, Nick Cardy nakłada tylko tusz - i spójrzcie na tę rezydencję; widać, że panowie czują klimat. Gdyby ktoś powiedział mi, ze to kadr z antologii horroru House of Mystery tego samego wydawnictwa, łyknąłbym to pewnie bez problemu! Pani Wickersham w końcu usypia, i Donna - ułożywszy ją spać - również udaje się do łóżka; coś sprawia, że nie czuje się najlepiej. Może to opóźnione emocje po tej przygodzie z psami i Jedem Jukesem, mówi sobie.

Tymczasem - Tytani!

ESP, czyli extrasensory perception, było modnym paranormalnym hasłem w latach '60 i '70!

Zwróćmy też uwagę, że Tytani bez żenady zasuwają znowu w kostiumach; obietnica o never wearing them again całkowicie rozeszła się już po kościach (chyba tym łatwiej, że została złożona za kreatywnej kadencji innego scenarzysty). Lilith widzi na wydmach tajemniczą postać; przekonuje innych, że była to ubrana w długi płaszcz Donna, ale reszta grupy nikogo nie dostrzega. Wpadają jednak w pułapkę zastawioną przez wyspiarski klan Jukesów:

"Old ghetto alley trick!" - ach, Mal i jego historie z getta! Prawie jak Jubilee i jej "when I was with the X-Men..."

Trzeba przyjść Speedy'emu z pomocą - szczególnie, że klan Jukesów, jak prawdziwi retro-chuligani, chcą wkopać Tytanom już za same ciuchy:

CURIOUS, FURIOUS! Mam wrażenie, że dawno nie było panelu z Tytanami w akcji, nacieszmy więc dziś tym.

Gdy Tytani docierają do rezydencji, Donna ich uspokaja; tak, klan Jukesów nie jest szczególnie przyjazny, ale nie są niczym, z czym Wonder Girl nie mogłaby sobie poradzić

Nie ja jeden zwróciłem uwagę na buty!

Lilith próbuje swojej standardowej fabularnej drogi na skróty i stara się zajrzeć w umysł Donny, ale coś jej to uniemożliwia. Niepokojące! Ale przynajmniej pani Wickersham jest sympatyczna; gdy przychodzi świt, robi się spokojniej, a wspólne śniadanie jest miejscem do pogadania na luzie i żartów. Oh, it's so nice to have young people around! I feel no more than 200 years old this morning!

Mal zadaje nieco niezręczne pytanie, ale - jak możecie się domyślać - it's all plot-related.

To właśnie te rodzinno-miłosne tajemnice z przeszłości... ale na razie sza! Pani Wickersham zaprasza Tytanów, by przenieśli się z hotelu do niej; miejsce jest, i jakoś tak raźniej w grupie. A chociaż okolica jest horrorowo-gotycka - architektura oraz historia rodzinna pani Wickersham sugerują nieprzesadnie ciepłą Nową Anglię - to Tytani i tak pragną skorzystać z wakacji!

Nie spodziewałem się w gotyckiej historii strojów kąpielowych, ale jeśli zluzowano kodeks - to nic, tylko korzystać!

Scares to dziś najbardziej prominentny element z naszych czterech "s", ale jest też większa niż zwykle porcja sex - najpierw drużyna w negliżu na plaży, a potem - jako ten titillating element horroru - sporo scen w nocy, kiedy dziewczyny są w koszulkach nocnych, a Mal zasuwa w samych bokserkach:

O nie, ktoś udusił białego kotka pani Wickersham!

Gdy Lilith dochodzi do siebie, informuje drużynę, że coś jest wybitnie nie tak; nie mógł jej znokautować normalny człowiek, byłaby go przecież w stanie wyczuć swoimi mocami. There's something inhuman... evil... loose around here, and it's somehow connected with Wonder Girl!

Faktycznie, Donna - jak pozbawiona świadomości lunatyczka - opuszcza rezydencję i wychodzi w niebezpieczną dzicz. Szybko odnajduje ją rodzina Jukesów: 

Niezaprzeczalnie witchcraft na całego!

Magicznie zmieniony gwizdek emituje dziwny dźwięk - tak dziwny, że psy Jukesów atakują swoich właścicieli; stop, ye son of Satan! Tytani nie mogą stać bezczynnie; pomimo wcześniejszych niesnasek, ratują braci i przeganiają oszalałe zwierzęta. W zamieszaniu Donna gdzieś zniknęła; szukająca jej Lilith wpada na dziwną scenę, również wyraźnie nienaturalną:

"I shall be back... back... back..." - zawodzi widmowy mężczyzna i rozpływa się na wietrze.

This is straight-up supernatural; narracja nie pozostawia wątpliwości, że faktycznie widzimy duchy oraz magię; to nie - jak byłoby jeszcze w hołdujących nowoczesnej nauce latach '60 - sztuczki jakiegoś cwaniaczka wyposażonego w system luster i miniaturowy głośniczek. Lata '70 to właśnie powrót do horroru, do romantyzmu, do mistycyzmu i zaświatów!

Lilith w końcu odnajduje Donnę śpiącą w rezydencji jakby nigdy nic, ale przy jej łóżku wpada na coś niepokojącego...

Gibbet: "a gallows with a projecting arm at the top, from which the bodies of criminals were formerly hung in chains and left suspended after execution"

POSSESSED?! Ach, piękny chórek! Lilith - której trudno nie widzieć współcześnie jako proto-Raven - ma teraz okazję błyszczeć swoją occult knowledge: jej zdaniem do takiego opętania może dojść za sprawą innej opętanej osoby; ofiara często popełnia zaś rytualne morderstwo, by udowodnić swoją lojalność, i najprawdopodobniej taki właśnie los spotkał kotka pani Wickersham. Tak czy inaczej, Lilith nie ma wątpliwości - Donna jest pod wpływem jakiejś złowrogiej siły z odosobnionej wyspy.

Wszystko nabiera teraz zawrotnego tempa. Jed Jukes - ranny po ataku psów, więc dla bezpieczeństwa ułożony wcześniej przez Tytanów w rezydencji - gdzieś zniknął. Chłopaki ruszają na poszukiwania, zaś Lilith odwiedza panią Wickersham... i otwiera jej wisiorek, w którym odnajduje coś kluczowego - nie widzimy jeszcze, co dokładnie. Ale...

Kto mógł tak powiesić chłopa wielkiego jak Jed Jukes? Wyłącznie Wonder Girl!

Wonder Girl, która - nadal w koszulce nocnej - pojawia się w piwnicy i zaczyna spuszczać chłopakom manto! She's the powerhouse of the team, after all, i Robin, Speedy oraz Mal nie mają żadnych szans. Duszona Lilith zostaje zaś ocalona przez widmowego mężczyznę z wydm:

Dzieje się!

Skoro nie siłą, to sposobem - Robin rozbija łokciem piwniczne okno, i promienie słońca przerywają trans Donny; zupełnie, jakby była jakaś bojącą się światła wampirzycą. Lilith miała zaś okazję zajrzeć do umysłu pani Wickersham:

Magda Drachwyck, Magda Drawczyk - jeden pies; przyjmuję, że "mały europejski kraj" jej pochodzenia to Polska!

But in that small European country existed a cult of demonoids, witches who possessed innocent victims and passed their evil from century to century... - faktycznie brzmi jak Polska! Tak właśnie piękna i młoda Magda została opętana przez starą, umierającą już wiedźmę; zabitą przez Magdę ofiarą był nie kotek, a jej oblubieniec, Gregori - znany nam jako widmowy mężczyzna z wydm. Magda, już jako pełnoprawna wiedźma, stała się przywódczynią własnego demonicznego kultu, presiding over the unspeakable rituals of her followers

Magda traci ludzką naturę i staje się wiedźmą, jej wyznawcy tracą ją jeszcze bardziej dosłownie i stają się sforą wściekłych psów z wyspy - to właśnie klasyczny motyw utraty człowieczeństwa!

Skoro zagadka została rozwiązana - czas na konfrontację! Zarówno Donna, jak i pani Wickersham są jednak ofiarami; nie wiedzą przecież, jakie demoniczne moce opętują je po zmroku. Co gorsza - po drastycznych wydarzeniach właścicielka rezydencji opadła z sił i leży już na łożu śmierci! Tytani zdani są tylko na siebie, gdyż przypływ odciął wyspę od stałego lądu; to właśnie klasyczna dla amerykańskiego gotytku metaforyczna jaskinia, dzicz, miejsce odosobnienia:

"Bad scene, man!" - oh, Mal! Aż dziwne, że nie serwuje nam historii o tym, jak to w getcie rzucali cegłami w demony, a opętaną babcię leczyli bimbrem.

Lilith po raz kolejny prowadzi drużynę - kluczem do opętania, tłumaczy, jest najczęściej jakiś mały obiekt należący do ofiary. Po nerwowych poszukiwaniach udaje się go odnaleźć; Donna wręczyła kiedyś pani Wickersham jedną z gwiazdek ze swojego kostiumu:

"The old legend says a demoness always dies at sunset!"

I faktycznie - pani Wickersham ostatnim tchnieniem dziękuje Donnie za opiekę oraz towarzystwo, po czym odchodzi. Ale przynajmniej, po przerwaniu demonicznego łańcucha opętań, odchodzi już spokojnie:

DIED 1971, BORN AGAIN 1971

Krótko mówiąc - wow! To kolejna historia, która doskonale ilustruje zmianę epok w branży komiksowej. Fabuła jest całkiem złożona i gęsto opowiedziana na 22 stronach, ale przede wszystkim widać, ile serca włożył w nią Bob Haney. Ma być klasyczny literacki horror w stylu Poego? No to dam wam taki American gothic, że wam w pięty pójdzie!, zdaje się mówić w tym zeszycie - i bardzo świadomie wykorzystuje konwencję po konwencji, motyw po motywie.

Jak w wielu komiksach z wczesnej Bronze Age, jednym z najsłabszych elementów jest tu okładka - nie dość, że zdradza jeden z kluczowych elementów intrygi, to do tego ukazuje go w bardzo przerysowany oraz sensacyjny sposób, ze zdumionym wykrzyknieniem Robina i tak dalej. Ale cóż zrobić, tak właśnie sprzedawano komiksy w latach '60; okładka stanowiła podstawową formę reklamy i z definicji musiała być zaskakująca, szokująca, wołająca ze stojaka kup ten numer i zobacz, o co w tym szaleństwie chodzi.

Następnym razem znowu opuścimy na chwilę Teen Titans i odbędziemy krótką wycieczkę do magazynu World's Finest, gdzie Steve Skeates pisze swoją pożegnalną historię z Tytanami w roli głównej... oraz wbija interesującą szpilę Haneyowi!

~.~

Missed an episode? Chronologiczną listę wszystkich naszych dotychczasowych spotkań z Tytanami możesz znaleźć klikając tutaj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz