Previously on Panele na niedzielę: Tytani niechcący przyczynili się do śmierci laureata pokojowej nagrody Nobla, co zmusiło ich do refleksji - czy klepanie niegodziwców po gębach w superbohaterskich kostiumach to jedyne, na co ich stać? Poszukując nowego sposobu na siebie dają się zrekrutować do tajemniczego programu szkoleniowego, który prowadzi filantrop-miliarder - Mr. Jupiter. Kontynuujmy więc! Historia: A Penny for a Black Star, autor: Bob Kanigher, data: marzec-kwiecień 1970!
![]() |
Już, Donna, na pewno "never"; akurat ten strój, który trzymasz, będziesz nosić najdłużej! |
Ostatnio nie powiedziałem ani słowa o naszym nowym scenarzyście! Bob Kanigher to nie byle kto; przede wszystkim jest twórcą Barry'ego Allena, Flasha. To bardzo ważne z historycznej perspektywy, gdyż Barry nie jest po prostu jakimś tam, jednym z wielu superbohaterów - jego pojawienie się w 1956 rozpoczęło komiksową Silver Age! Barry był odmłodzoną i zrewitalizowaną wersją starszej postaci, pierwszego Flasha - Jaya Garricka z 1940. Jeśli Jay stanowił odbicie odbicie boskiego Hermesa (miał nawet skrzydełka u hełmu!), to Barry był nowoczesnym protagonistą science-ficition; śmieję się czasem z jego czerwonej piżamy, ale Kanigher oraz Infantino zaprojektowali jego kostium inspirując się opływowymi kombinezonami nurków czy astronautów. Chwyciło to wśród czytelników - i jeśli początek Golden Age zwiastował Superman, to drugi Flash - Barry Allen - dał początek Silver. Kanigher stworzył też (ponownie, razem z Infantino) Black Canary, długo pisał Wonder Woman, krótko mówiąc - był już w latach '70 doświadczonym twórcą. Nic dziwnego, że otrzymał od wydawnictwa zadanie zmodernizowania Tytanów!
Ale dość już wstępu; co tam dziś słychać w latach '70? Otóż Tytani zmagają się z przeszkodami oraz pułapkami w tajnym kompleksie szkoleniowym, który mieści się na trzynastym piętrze wieżowca pana Jupitera:
![]() |
Lasery! Zapadnie! Wietrzne turbiny i stan nieważkości! |
Tytani dostają w kość - ale nie byliby Tytanami, gdyby nie udało im się pokonać toru przeszkód! Po drugiej stronie czeka już na nich Mr. Jupiter; gratuluje oraz zapewnia, że - pomimo pozorów - nie byli in any real danger. Ale lasery i zapadnie to nie jedyne przeszkody, którymi chce sprawdzić swoich nowych podopiecznych!
![]() |
Prawdziwym testem będzie przeżycie... w wielkomiejskim getcie! |
Pamiętacie cztery "S" z naszego ostatniego spotkania? Sex, scares, society and seriousness; cztery filary definiujące moim zdaniem komiksową Bronze Age. Dziś zobaczymy nacisk na society!
Hell's Corner - toughest neighborhood in the city - może stanowić wariację na temat nowojorskiej Hell's Kitchen, niegdyś biednej dzielnicy irlandzkich imigrantów (wprost występującej w komiksach z Daredevilem). Nie spodziewajcie się jednak Irlandczyków; Hell's Corner z dzisiejszego komiksu to czarna dzielnica, co samo w sobie jest dosyć szokującą nowością - dokładnie rok wcześniej widzieliśmy przecież, jak cały komiksowy scenariusz został odrzucony, bo pokazywał czarnego bohatera!
Tak czy inaczej, Mr. Jupiter (dopiero ostatnio dotarła do mnie tzw. oczywista oczywistość - trzymamy się mitologicznego tematu: Titans, Jupiter...) nie da Tytanom zginąć - w ramach początkowego kapitału daje im... po jednym cencie na łebka:
![]() |
Znajcie pana! Ruch na miarę wujka Sknerusa, nie ma co. |
Przyznam, że to ciekawy pomysł na fabułę - zadaniem naszej drużyny nie jest już obić kolejnego superłotra, a coś dużo trudniejszego: znaleźć pracę oraz mieszkanie - i to w biednej dzielnicy. Pamiętajmy, że lata '70 to dekada kryzysu!
Lilith, tymczasem, ma kolejne mgnienie przyszłości:
![]() |
Donna wciąż jeszcze nie ma cierpliwości do nowej koleżanki! |
W postaci Lilith czuć w ogóle wyraźnie geny wcześniejszej Dream Girl z Legionu Superbohaterów - z tą różnicą, że jej moce prekognicji nie są wytłumaczone futurystycznym mambo dżambo, a (zgodnie z trendem Bronze Age) są spooky and supernatural. Scares! Możecie więc pomyśleć o Lilith jako o proto-Raven... ale Raven to już lata '80; nie wybiegajmy zbyt bardzo w przyszłość!
Nasza drużyna robi ze swoimi centami jedyną sensowną rzecz: kupują po lemoniadzie z chodnikowego sklepiku małej czarnej dziewczynki. Pojawienie się szastających forsą obcych jest wybitnie nie w smak lokalnemu gangowi:
![]() |
Gang jeszcze niczym żywcem wyjęty z Silver Age - podobnych motocyklistów-zadymiarzy widzieliśmy na przykład w przygodzie ze Scorcherem! |
Prowodyr chuliganów, niejaki Storm, dosłownie wywala kopem straganik małej dziewczynki; nobody sells nuthin' to nobody -- without kickin' back to us!, woła. No tak, wiecie jak to jest w półświatku: najpierw człowiek raz odpuści małej dziewczynce, potem wszyscy dookoła zaczną domagać się preferencyjnego traktowania! Tak czy inaczej, Hawk (oczywiście) już chce utemperować gang, ale brat powstrzymuje go przypominając o obietnicy z poprzedniego numeru.
Z początku lat '70 wielozeszytowe fabuły nadal nie były powszechne i widać, że twórcy próbują na różne sposoby wejść na ten nowy teren! W tym numerze - gdy tylko Dove złapie porywczego brata za rękę - dostajemy całą stronę retrospekcji, by świeży czytelnik mógł nadrobić wszystkie meandry historii. Co ciekawe, składa się ona ze strategicznie wyciętych paneli z poprzedniego numeru - jedyny dodatek to nowe ramki narracji ze streszczeniem!
Rozzuchwaleni biernością drużyny napastnicy zaczynają przystawiać się do Lilith i Donny... co standardowo byłoby wyjątkowo kiepskim pomysłem, ale po wydarzeniach z ostatniego numeru nikt nie chce eskalować sytuacji. Mam trochę flashback do niekończących się sporów Hawka i Dove o przemoc, pacyfizm, samoobronę i tak dalej z ich własnej serii; na szczęście - zanim bracia poczują, że mogą znów zacząć swoje debaty - do akcji wkracza... on!
![]() |
Mal Duncan! |
You've stepped over the line once too often, Storm! You mess with my kid sister and you mess with me!, woła czarny młodzieniec - i maca bandytę pięścią po zębach. W odpowiedzi rzuca się na niego cały gang... i Tytani, pomimo wszystkich postanowień, nie mogą już stać bezczynnie. Starają się przynajmniej nie korzystać ze swoich mocy:
![]() |
Całkiem fajna splash page! Przypomina mi nieco serię Green Lantern/Green Arrow z podobnego okresu. |
Bójka zostaje przerwana przyjazdem policji, ale wskazanie zwycięstwa jest zdecydowanie na Tytanów oraz Mala; gang ucieka niepyszny, grożąc odwetem. Tytani próbują zagadać...
![]() |
Lilith ma rację - we haven't! |
I nie mówię tu wyłącznie o dzisiejszym zeszycie - seria idzie z duchem czasu, i tak jak Lilith stanowi wzmocnienie kobiecej reprezentacji, tak Mal stanie się pierwszym czarnoskórym Tytanem. A zatem... proto-Raven i proto-Cyborg? Może bez przesady, ale zdecydowanie opuściliśmy już jednolicie białe lata '60.
Donna i Lilith nie dają się zniechęcić słowom Mala i szukają pracy. A ze to komiks - kraina fantazji oraz marzeń - ta niemal wpada im w ręce:
![]() |
"Let's play it by ear and see what kind of 'vibes' occur!" |
Chłopakom też się poszczęściło - lokalny klub młodzieżowy szuka opiekunów/wychowawców:
![]() |
Hawk uczy dzieciaki boksu, Dove - sztuki! Całkiem urocze. |
Tytani mają nawet na tyle szczęścia, że praca wiąże się z zakwaterowaniem - dyrektor klubu oraz jego żona przyjmują ich tymczasowo pod swój dach. Zgoda, nie napatrzyliśmy się szczególnie długo na realistyczny rysunek rynku pracy oraz problemów ekonomicznych... ale to i tak coś nowego, ze tematyka ta została w ogóle zaznaczona.
![]() |
Chyba widać to jak na dłoni, ale podkreślę: w tym jednym zeszycie widzimy więcej czarnoskórych postaci niż przez całą Silver Age! |
Soul food to określenie tradycyjnej kuchni wywodzącej się z czasów niewolnictwa na Południu; standardowo, z wiadomych względów historycznych, jej dania są przygotowywane z tanich składników, ale są kaloryczne i energetyczne (stąd zwyczaj zasmażania i panierowania, który wielu osobom kojarzy się amerykańską kuchnią ogółem).
Nie wszystko jednak układa się różowo - w środku nocy Hell's Hawks wrzucają do pokoju chłopaków cegłę (przez zamknięte okno, oczywiście). Sympatyczna przywiązana karteczka przypomina, że mógł to być koktajl Mołotowa - i wszystkim byłoby lepiej, gdyby Tytani opuścili dzielnicę. Ale kiedy Tytani cokolwiek, komukolwiek ułatwili?
Głównym źródłem dochodu centrum młodzieżowego są amatorskie gale bokserskie. Domyślacie się zapewne, kto wejdzie na ring w kolejnej:
![]() |
"I saw the line-up on a poster!" - nie każde przewidywanie przyszłości Lilith musi być nadnaturalne! |
Oponenci wymieniają ciosy, aż w końcu...
![]() |
Mal zwycięża! |
Ciekawe, że znowu widzimy tu połączenie boksu oraz osób czarnoskórych - podobnie jak w Legionie Superbohaterów! Co ciekawe, "Zap Goes the Legion" - fabuła, w której po raz pierwszy na łamach Legionu pojawił się ktoś bezdyskusyjnie czarny, i to również bokser - pojawiła się w marcu 1970, a więc dokładnie równolegle z naszym dzisiejszym zeszytem. Muszę tu jednak oddać palmę pierwszeństwa Tytanom; Mal to centralna postać, nie wspomniany w przelocie historyczny sportowiec!
Po meczu Hell's Hawks próbują kontynuować zabawę w szatni, ale Tytani ruszają wyrównać szanse:
![]() |
Fajne, dynamiczne rysunki Cardy'ego! |
Szorstki do tej pory Mal dziękuje za pomoc i nieco bardziej akceptuje obcych; pokazuje im nawet lokalny klub (nazywa się oczywiście The Cool Cat), w którym mogliby uczcić sukcesy. Ale coś jednak gryzie naszego nowego znajomego:
![]() |
"I guess I figured wrong!" |
Co ma na myśli Mal, kiedy mówi it figures? Zapewne nie wierzy jeszcze w pełną akceptację ze strony naszej drużyny, co zapewne miałoby wynikać z miksu uwarunkowań osobistych (Mal nie jest do końca social butterfly) i rasowych. Lilith symbolicznie zaprasza go jednak do grupy; Mal nie musi siedzieć obok, kiedy inni się bawią.
Tytani zgadują też, że drugą częścią ich zadania - tą, którą Mr. Jupiter kazał im rozszyfrować samodzielnie - jest właśnie zrekrutowanie Mala. Później - after hours of arguing, jak podkreśla narracja - Mal zgadza się spotkać z panem Jupiterem. Stamtąd sprawy nabierają rozpędu; dowiaduje się, że poznana grupa znajomych to w istocie Tytani, oraz przechodzi przez szkolenie na torze przeszkód.
![]() |
"Not yet!" |
To jeden z bardzo popularnych motywów tej ery; czarny bohater wręcz overcompensating, czujący potrzebę udowodnienia wszystkim dookoła - i sobie samemu - że nie jest w niczym gorszy od białych. Chociaż Mal przechodzi przez identyczne szkolenie, co Tytani, jego własne standardy są tak wyśrubowane, że nie czuje się jeszcze członkiem drużyny.
Dowiadujemy się też, w jakim celu Mr. Jupiter tak intensywnie trenuje zespół - przygotowuje ich do lotu w kosmos!
![]() |
Ach, subliminal instruction! Mi również zdarza się czasem usnąć z audiobookiem na uszach i pochłaniać go metodą podprogową. |
Pierwszym krokiem misji jest jednak wysłanie bezzałogowego pojazdu w stronę Wenus; ma zebrać informacje potrzebne do lotu Tytanów. Lecz gdy drużyna śpi...
![]() |
...Mal samotnie pakuje się na pokład rakiety! Fajna cicha sekwencja, swoją drogą; jak to czasem bywa, bez podanego wprost dialogu jest nawet bardziej efektywna. |
Lilith - jak to Lilith - o wszystkim wie, ale nie ma zamiaru go powstrzymywać.
![]() |
Talk about overcompensating! |
To faktycznie wiodąca motywacja Mala; pokazać wszystkim, pokazać sobie - nawet, jeśli w ostatecznym rozrachunku nie ma to za dużo sensu. Po co czekać na lot z Tytanami, skoro może polecieć przed nimi - i pokazać, na co stać chłopaka z getta?
![]() |
DON'T MISS THE NEW TEEN TITANS IN THEIR NEXT PROBE INTO THE STARTLING DEPTHS OF THE HUMAN SOUL! |
No dobra, startling depths of the human soul to raczej komiksowa hiperbola... ale i tak mamy tu całkiem dobrą historię - szczególnie, że to ta tradycyjnie najmniej angażująca środkowa część trylogii. Widać, że celem Boba Kanighera było zaznaczyć, że dla czarnej społeczności jest miejsce na łamach komiksów; chociaż portret Mala z perspektywy lat może wydawać się nam stereotypowy (young angry black man out to prove himself), to warto jednak pamiętać, że stereotyp ten uległ scementowaniu za sprawą szczytnych intencji. Mal to już nie komediowy bufon jak z minstrelskiego show, nie agresywny zbir z najgorszych lęków zamożnych białych przedmieść, nie "wierny sługa"/"szlachetny dzikus" prosto z konwencjonalnej powieści przygodowej; jest już kimś innym, kimś prawdziwszym. Nic już nie poradzimy, że ta nowa charakteryzacja z czasem okrzepła i zmieniła się w kolejny formulaiczny topos - doceńmy więc dzisiaj, że Teen Titans wprowadzili na łamy czarnoskórego herosa jeszcze przed Legionem Superbohaterów (nie przez brak chęci!) oraz przed Green Lantern/Green Arrow (John Stewart pojawi się tam dopiero za rok, w 1971).
Za tydzień spotykamy się na finał trylogii Boba Kanighera - i zarazem ostatni jego zeszyt Teen Titans! Czy w kosmosie czekają nas jakieś scares, czy raczej przygodowe głupotki rodem z Silver Age? Przekonamy się już niedługo!
~.~
Missed an episode? Chronologiczną listę wszystkich naszych dotychczasowych spotkań z Tytanami możesz znaleźć klikając tutaj!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz