Omnibus Silver Age Legion of Super-Heroes nadal jest moim go-to kiedy mam ochotę na nieco silly fun, a więc tematem przewodnim będą znowu cuda z epoki: tym razem roboty i super-zwierzęta. Skąd w ogóle pomysł taki, jak superpies? Oczywiście stąd, ze komiksy z Silver Age były pisane trochę jako wish fulfilment dla czytającej je dzieciarni; są naszpikowane konceptami, przy których autor wyobrażał sobie z pewnością, że oto tworzy tu treść marzeń dla nieszczęśliwych, ubogich sierot, które znalazły gdzieś na śmietniku jego komiks. Sam pomysł historii o nastolatkach to przecież odwołanie się do dziecięcych fantazji; w oczach dzieciaków starsze o parę lat nastolatki są cool, bardziej dojrzałe od nich, ale jednak wciąż nie square adults. Przygody nastoletnich superbohaterów i superbohaterek są upstrzone okazjonalnymi ukłonami w stronę dziecięcych fantazji: obowiązkowym punktem odwiedzin w dalekiej przyszłości jest lodziarnia, w której serwują dziewięć smaków lodów z dziewięciu planet; panel czy dwa poświęcony jest na to, że w futurystycznej poczekalni mały urwis irytuje wszystkich bawiąc się rurką do robienia baniek mydlanych, w której bańki nigdy się nie kończą. Bardzo jest to wszystko urocze.
A jakie jeszcze, poza lodami z dziewięciu planet i futurystycznymi zabawkami, mogą być dziecięce marzenia z lat '50 i '60? Ano oczywiście mieć jakieś zwierzątko, i tutaj też komiksy nie rozczarowują: Superboy doczekał się kryptoniańskiego wiernego psiego towarzysza o kryptoniańskich supermocach, zaś Supergirl przebiła kuzyna posiadając nie tylko kosmicznego super-kota o imieniu Streaky, ale i super-konia (gdzie też już widzę autora gryzącego ołówek i zastanawiającego się what would a girl want... oh sure, a pony!)
Teraz więc zabawmy się w klasyczną komiksową zabawę z epoki - rzucę wam szokujący (shocking! unbelievable! astounding!) panel, a wy zastanówcie się, jaka historia za nim stoi. Była to w ogóle klasyczna metoda sprzedawania komiksów w epoce; na okładce widzieliśmy coś dziwacznego, na przykład heroiczny zazwyczaj Legion mordujący Superboya promieniami kryptonitu, oraz wybuchowe zaproszenie kup i zobacz, jak do tego doszło! Oto więc nasz shocking! unbelievable! astounding! punkt wejścia w nową historię:
![]() |
Oto Superpies, wierny aż po kres |
Jak do tego doszło? Otóż złowrogie latające mózgi z odległej planety wybrały Ziemię na cel swoich niecnych knowań i telepatycznymi mocami nakazują Superboyowi czynić zło, aby pozbawić naszą planetę tak znaczącego obrońcy. Superboy oczywiście opiera się na tyle, żeby jednak nie zamordować swojego wiernego towarzysza, ale o akcji bezpośredniej przeciw mózgom nie ma jednak mowy. Pomaga dopiero nastoletnia ekipa Legion of Super-Heroes, wraz z którą Superboy dochodzi do wniosku, że kosmiczne mózgi nie będą wstanie opętać zwierząt - tak więc Legion wskakuje w swój kulisty wehikuł czasu i rusza zbierać rozmaite super-zwierzęta. Są one rozrzucone po historii, ponieważ Superboy i Supergirl nie są rówieśnikami - chociaż ich komiksy były wydawane w tym samym okresie, fabularnie Supergirl ma miejsce równolegle z przygodami dorosłego Supermana. No i, oczywiście, jest też super-małpa z przygód Superbaby... Jeśli to wydaje się wam zawiłe, to słuchajcie, i tak dopiero liznęliśmy powierzchnię. Tak czy inaczej dochodzi do długo wyczekiwanej akcji bezpośredniej...
![]() |
"Hej, Lightning Lad, pamiętasz jak raz latałeś na psie w takich króciutkich szortach?" "Nie, nie mam pojęcia, o czym mówisz." |
...w wyniku której, jak to w dobrej historii być powinno, łotrostwo zostaje ukarane, zaś heroizm - nagrodzony:
![]() |
Beppo the Super-Monkey oraz Comet the Super-Horse wymownie milczą |
Legion of Super-Pets to jeden z tych konceptów, do których okresowo ktoś nawiązuje, kiedy chce odwołać się do tego silly Silver Age flavor. Pojedyncze super-zwierzęta też wciąż od czasu do czasu się pojawiają: byłem całkiem zaskoczony, kiedy Krypto pojawił się w telewizyjnych Titans - serialu, który utrzymany jest raczej w mroczniejszej estetyce. Wielokrotnie zwracano też uwagę, że niewiele rzeczy byłoby na dobrą sprawę straszliwszych, niż psotna małpa z kryptoniańskimi supermocami. Rozważcie to. Rozważcie to głęboko.
Siedzę więc tu sobie wesoło, stukam w klawiaturę przy niedzielnej kawce i dumam nad tym czasowym galimatiasem z Superboyem i Supergirl. Wiąże się z tym jeszcze jedna ciekawostka: redakcja żyła wtedy przekonaniem, że bojsy czytają Superboya, girlsy czytają Supergirl and never the twain shall meet. Praktyką z epoki było więc recyklingowanie tych samych historii na łamach obu magazynów; nie były to oczywiście bezczelne przeróbki jeden do jednego z podmienionymi postaciami, ale raczej opowiadanie podobnych historii. Pierwszą historią z Legion of Super-Heroes jest to, jak cofają się do przeszłości specjalnie, żeby postraszyć Superboya tym, że znają jego sekretną tożsamość, podrzeć z niego trochę łacha, przepuścić go przez parę super-testów i w końcu zaprosić do swojego nastoletniego super-klubu. Schemat pierwszego pojawienie się Legionu na łamach Supergirl to niemal to samo.
![]() |
Czemu Linda Lee, a nie Kara Danvers, jak na przykład we współczesnej serialowej Supergirl? To kolejna historia na kiedy indziej! |
A któż to wychodzi z tego drzewa? To oczywiście Linda Lee robot, którego Supergirl wykorzystuje, by mieszać wszystkim w głowie i ukrywać swoją sekretną tożsamość. Ależ Anglisto, przecież robotyczna Linda jest brunetką, a Supergirl blondynką, zakrzykniecie; no bo Supergirl w cywilu nosi ciemną perukę, duh. Roboty były w latach '50 i '60 na topie jako rekwizyt science fiction, i była to bardzo wygodna furtka, kiedy scenarzyści zapędzili się w kozi róg. Nie jest to jeszcze era prób utrzymywania rozbudowanej i spójnej continuity pomiędzy tytułami - w Silver Age koncept ten zaczął dopiero kiełkować - ale jeśli jakaś postać pojawiła się gdzieś, gdzie nie powinna, zawsze można było odpisać na czytelnicze wątpliwości a, bo tak naprawdę był to robot. Dlaczego? Kup następny numer naszego magazynu!
![]() |
Robocie, proszę cię, działaj, dzisiaj sprawdzian z pszyrki! |
Supergirl posiłkowała się jedną robocicą, Superboy był zaś najwyraźniej nieco mniej zdolny, gdyż potrzebował tych robotów całe stada: tu widzimy, że w ciemnej piwnicy trzymał nie tylko swoją cywilną wersję, ale i robotyczne imitacje swoich zastępczych rodziców oraz siebie jako Superboya. Takim był zdolnym cybernetykiem, że Superboy robot potrafił nawet imitować jego supermoce, co stwarza jakieś szalone możliwości fabularne i stawia pytanie, dlaczego Superboy nie zbudował po prostu całej armii superrobotów, która zmieniłaby całą planetę w super-utopię. Jak odpowiem na to pytanie? Ano naszym starym mottem z Mystery Science Theater 3000: it's just a show, you should really just relax.
![]() |
Nice going, robots! Wiadomo też, że porządny robot musi mówić do konstruktora "master". |
Superroboty, jak widzimy, dysponują też jakąś elementarną autonomią i świadomością. Co więc robią cały dzień zamknięte w piwnicy? Czy im się nie nudzi? Czy po to Clark zbudował trzy, żeby spędzały noce i dnie rżnąc w piwnicy w karty? Skoro już jesteśmy w temacie ludzi ze stali, spójrzcie na poniższego zamaskowanego złoczyńcę; ołowiana maska na twarzy sprawia, że Superboy nie może wykorzystać swojej X-ray vision, by poznać jego tożsamość. Czy jesteście w stanie zgadnąć, kim w rzeczywistości jest straszliwy "URTHLO"? Czy jesteście?!
![]() |
You fiend! |
Wszyscy, którzy wykorzystali swe potężne moce dedukcji i udzieli odpowiedzi haha, oczywiste, mamy tu do czynienia z klasycznym anagramem - wystarczy tylko przestawić litery; to z pewnością największy geniusz zła, Luthor! - mylicie się! W rzeczywistości to...
![]() |
Czemu taśmy? No bo czego tu oczekiwać w latach '60, płyt CD? |
...kolejny robot! Łyso wam pewnie teraz jak samemu Luthorowi. Na uwagę zasługują hate tapes, które kierowały niegodnym postępowaniem robotycznego Lexa - od konkretnego HATE SUPERBOY do bardziej wyluzowanego i ogólnego HATE HATE HATE. Na bazie technologii tej ostatniej taśmy skonstruowano lata później międzynarodową sieć internetową Inter-net, z czym zmagamy się do tej pory - na szczęście w tej nierównej walce Anglista jest ponownie po waszej stronie, zapełniając chociaż ten kawałek internetu fun and silliness! Krok po kroku - zwyciężymy!
Nie możemy jednak zakończyć panelem, który jest tak pełen HATE HATE HATE. Może więc jakiś wesoły superwyczyn Supermana?
![]() |
"Gee, another castle, thanks a lot Superman!" |
Na przykład: jego prywatne miasto, w którym przetrzymywał nieokreśloną liczbę sierot? W tym szalonym eksperymencie społecznym Superman postanowił nie dawać tymże sierotom szans na adopcję i znalezienie kochających rodzin, zamiast tego zamykając je w groteskowym więzieniu niczym z Władcy Much Goldinga. How wonderful, ironizują jego mali więźniowie.
OK, I'll see myself out. 'Till the next time!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz