(Drobny aside - wsiąkając w komiksiarstwo szybko zauważycie, że są generalnie trzy historie medialne związane z komiksami - nie mówię tu o ich ekranizacjach, bo to trochę inna broszka. Oto ta złowroga trójca historii prasowych:
a) ZESZYT ACTION COMICS #1 SPRZEDANY ZA REKORDOWE MILIONY DOLARÓW! Warte miliony (naprawdę) wydanie Action Comics #1 z 1938 to oczywiście pierwsze pojawienie się Supermana, najbardziej wartościowy - z racji na wiek, rzadkość i znaczenie kulturowe - komiks na świecie. Komiksy z Golden Age są tak drogie z racji na to, że były wówczas traktowane jak codzienne gazety; mało kto je kolekcjonował, generalnie wyrzucano je dosyć szybko po przeczytaniu. Zachowało się ich niewiele - stąd też cena.
b) KOMIKSY NIE SĄ JUŻ DLA DZIECI! No cóż, tak naprawdę nigdy nie były; większość rynku komiksowego była i jest kierowana do odbiorcy przynajmniej nastoletniego. To stary mit, że medium wykorzystujące grafikę musi być w jakiś sposób podrzędne wobec czystego tekstu; ale tym mitem zajmiemy się może kiedy indziej. Mam wrażenie, ze różne polskie periodyki opinii tytułując takie teksty kierują je do kogoś, komu komiks kojarzy się tylko z Tytusem i historyjkami z gumy Donald. Słowem - do osób, których kulturowa edukacja pod tym względem zatrzymała się w PRLu.
c) ZNANA POSTAĆ X BĘDZIE TERAZ CZARNA/LESBIJKĄ/ŻYDÓWKĄ! To z kolei klasyk obliczony na ściąganie kliknięć od kolesi płaczących wiecznie na tę szaloną poprawność polityczną, i zwykle artykuł taki zakupuje gdzieś hen, głęboko, że ten czarny Batman to nie Bruce Wayne, tylko człowiek-nietoperz z innego kraju w alternatywnej rzeczywistości, powołany do życia na osiem numerów. A nawet bez odwoływania się do alternatywnych rzeczywistości - kostiumy oraz tożsamości są przekazywane, taki Dick Grayson występował nie tylko jako Robin i Nightwing, ale swego czasu również i Batman. Do tej pory pamiętam też, jak lata temu gasiłem różnych oburzonych tym, że Thor będzie w komiksach teraz kobietą (a będzie niedługo i w ekranizacji!) pytaniem o to, czy pamiętają może, jak za czasów Waltera Simonsona Thor był żabą - i czy świat się od tego zawalił. No cóż, byłem kiedyś bardziej złośliwy!
(no fajny aside, Anglisto, więcej słów niż w tekście głównym do tej pory)
(OK, już wracam na właściwe tory!)
Anyways, każde pokolenie ma własny cza ma własnego Spider-Mana - i jedną z postaci, które wpisują się w ten nurt młodzieńczego, szczerego superheroing, jest Kamala Khan - nowa Ms. Marvel.
Młodzieńczego i szczerego - to nasze słowa-klucze. Tak jak ja jestem the Torchbearer of silly comic book blogging, tak Kamala pełni rolę właśnie kolejnej postaci niosącej pochodnię nastoletniego heroizmu. Nie ma w tych przygodach cynizmu i autoironii; to uczciwa superhero story - dziewczyna prowadzi swoje nastoletnie życie, otoczona kręgiem rodziny i znajomych; dziewczyna zdobywa superpowers; dziewczyna stara się ukształtować swoją nową tożsamość, balansować swoim codziennym życiem oraz przygodami w swojej secret identity; poznaje nowych przyjaciół, nowych wrogów - i dowiaduje się czegoś o sobie. It's a classic.
W odróżnieniu od banalnej superbohaterskiej kliszy Kamala nie jest sierotą - mieszka z kochającą rodziną, co już samo w sobie jest oddechem świeżego powietrza po kolejnej dark and tragic past. Nie jest ani duszą towarzystwa, ani typem społecznego wyrzutka (nie bardziej przynajmniej, niż każdy chyba nastolatek i nastolatka czuje się społecznym wyrzutkiem); she's just an average girl, dobre stopnie, krąg znajomych, jakoś się to życie toczy. Aż pewnej nocy - i tu mamy nasz Campbellowski crossing the first threshold - wymyka się na klasową imprezę w plenerze, krok dla niej tym bardziej śmiały, że jest młodą muzułmanką. A że uniwersum Marvela to miejsce przygód i symboliki, tej samej nocy wpada w chmurę dziwnych oparów, które aktywizują jej ukryte do tej pory moce.
![]() |
Transformacja wiąże się z efektownymi halucynacjami, w których Carol Danvers mówiąca w urdu pyta, kim nasza bohaterka właściwie chce być |
Kamala jest jedną z Inhumans; bez wkopywania się przesadnie w detale, Inhumans to mniej więcej to samo, co X-Men - ale zamiast genu X ich moce biorą się z dziedzictwa krwi kosmitów. Są rozsiani po świecie i większość z nich nie ma nawet świadomości bycia wyjątkowymi - ale ekspozycja na magiczną kosmiczną mgłę aktywizuje uśpione geny. W przypadku Kamali objawiły się one w postaci niezwykłej plastyczności ciała - w dumnej tradycji postaci takich, jak Elastic Lad, Plastic Man, Elongated Man czy Mr. Fantastic.
Skąd pseudonim? Od Carol Danvers, która przestała z niego korzystać, odkąd zmieniła kostium i przerzuciła się na bycie Captain Marvel (to też historia, do której dotrzemy innym razem). Carol była wzorem i bohaterką młodej Kamali, kiedy więc szuka spontanicznie jakiejś secret identity, nieco w panice nie może wymyślić nic innego - i to do tego przychodzi jej do głowy klasyczny kostium Ms. Marvel, czyli kostium kąpielowy, fetish boots, długie rękawiczki i czerwona szarfa na biodrach.
![]() |
Don't we all, Captain, don't we all |
Oto, jak kostium ten wyglądał ten w latach '70:
Na szukającej własnej tożsamości nastolatce nie leży on oczywiście najlepiej:
![]() |
Don't worry, they'll get along just fine |
Rzadko też zdarza mi się zwrócić osobną uwagę na kolorowanie - komiks jako medium trochę mnie rozpuścił i przyzwyczaił do tego, że coloring jest na porządnym poziomie, ale w Ms. Marvel kolorowanie jest po prostu popisowe. Ciepłe, delikatnie rozlewające się barwy i spójna kolorystyka nadają każdej stronie charakteru; dodatkowo, choć cała seria jest rozgrywana raczej na poważnie, w tle przewija się mnóstwo drobnych wizualnych gagów. Włożone w nie serce to jedna z moich ulubionych rzeczy w tym tytule!
![]() |
Powiększcie i zwróćcie uwagę na detale - gołębie, tablicę z cenami, butelki pod parasolem, wampira w tłumie... |
![]() |
...a tu zobaczcie tylko, jak wyglądają projekty na uczniowskim super science fair! |
Adaptacja Ms. Marvel - ponieważ (i możecie tym razem powtórzyć za mną) wszystkie komiksy są ekranizowane - ma planowo zagościć na ekranach jeszcze w tym roku. Ciekawy jestem, czy ogół odbiorców jest już na tyle oswojony z konwencjami superbohaterskimi, by łyknąć bez problemu zainspirowaną Carol Danvers muzułmańską nastolatkę (inna sprawa, że na kinowym ekranie nigdy nie było Ms. Marvel - Carol od razu przyjęła tytuł Captain) - trzymam za to kciuki, byłoby miło, gdyby obeszło się bez zwyczajowego załamywania rąk nad szaloną polityczną poprawnością i innymi teoriami spiskowymi.
Warto w ogóle podkreślić, że koncept Ms. Marvel jako Amerykanki pakistańskiego pochodzenia był historycznie dosyć istotny. Pojawiła się po raz pierwszy w roku 2013 i - bez wykładu na temat realiów socjopolitycznych - była częścią fali reakcji na rzeczywistość po zamachach 9/11. Co, powiecie, dwanaście lat później, ale mi reakcja - ale pamiętajcie, żarna popkultury mielą powoli; po 9/11 najpierw był szok i okres żałoby, później klasyczna złość i prezentowanie Bliskiego Wschodu jako gniazda światowego zła (pamiętacie pierwszego kinowego Iron Mana z 2008?), i dopiero później przyszedł element refleksji i humanizacji; ci ludzie - muzułmanie, Irakijczycy, Pakistańczycy - to nie sami brodaci terroryści, tylko nasi sąsiedzi. W 2012 wydawnictwo DC pokazało nowego Green Lantern, Simona Baza, którego backstory było bycie mylnie uznanym za terrorystę i wysłanym do Guantanamo; w 2013 Marvel zaprezentował pierwszą muzułmankę frontującą niedługo potem własną serię komiksową, Ms. Marvel właśnie.
Ms. Marvel nie jest przy tym szczególnie preachy czy zafiksowana na własnej roli kulturowotwórczej; nie spodziewajcie się nudnych wykładów jak z kreskówki z lat '80 o tym, że wszyscy są wartościowi, niezależnie od koloru skóry i wyznania. Całość działa dużo bardziej organicznie:
The conception of Kamala Khan came about during a conversation between Marvel editors Sana Amanat and Stephen Wacker. Amanat said, "I was telling him [Wacker] some crazy anecdote about my childhood, growing up as a Muslim American. He found it hilarious." The pair then told Wilson about the concept and Wilson became eager to jump aboard the project. Amanat said that the series came from a "desire to explore the Muslim-American diaspora from an authentic perspective".
To nie umoralniająca pogadanka, ale ciekawie pisane okno na inną kulturę - codzienne życie domowe, role społeczne, funkcjonowanie we współczesnym świecie; oczywiście z nieco komediowym zacięciem, ale i ze stałym ciepłem oraz szacunkiem. Jednak przede wszystkim - jest to klasyczna, pozbawiona cynizmu superhero story. To nastoletni Spider-Man dla nowego pokolenia, z tym tylko, że tym razem bohaterką jest dziewczyna z New Jersey. Dan Slott, jeden ze współczesnych scenarzystów Spider-Mana, skomplementował Kamalę jako "the closest character to classic Peter Parker (...) a teenage superhero, juggling her life, making mistakes, trying to do everything right". Nic dodać, nic ująć!
![]() |
To historia o poszukiwaniu własnej tożsamości. Well, duh - it's a teenage superhero story! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz