Wszyscy wiemy, że Robinów na przestrzeni lat była cała chmara - ale i Batgirls były przynajmniej cztery! W głębokiej Silver Age mieliśmy Betty/Bette Kane, która dosyć szybko wypadała z magazynu i funkcjonuje raczej jako historyczna ciekawostka; pod koniec lat '60 - pod wpływem telewizyjnego serialu - zdecydowano się powrócić do konceptu i osadzono w tej roli Barbarę Gordon, rudowłosą córkę znanego komisarza. Gdy Barbara straciła władzę w nogach i zasiadła za komputerową konsoletą jako Oracle, tytuł przeszedł w ręce ciemnowłosej Cassandry Cain (debiut w 1999), nastolatki wychowanej w oderwaniu od społeczeństwa na maszynę do zabijania (czuć paralele z późniejszą o cztery lata marvelowską X-23); w 2009 nową Batgirl została zaś Stephanie Brown, blondynka wcześniej działająca jako Spoiler (gdyż w swojej pierwszej superbohaterskiej tożsamości "psuła" plany ojca-złoczyńcy).
Podkreślam te kolory włosów, gdyż już parę razy wspominałem, że to tradycyjna komiksowa metoda odróżniania postaci - nawet, gdy wychodzą spod ręki różnych rysowników na przestrzeni lat. Nieważne jednak, czy ktoś preferuje Barbarę, Cassandrę czy Steph - na łamach najnowszej serii autorstwa Becky Cloonan występują wszystkie trzy!
![]() |
Michael W. Conrad to współscenarzysta, zaś Jorge Corona i Sarah Stern odpowiadają za niezwykle efektowną stronę wizualną! |
Becky Cloonan to znana figura w historii komiksów z Batmanem: nie tylko artystka (jako pierwsza kobieta rysowała flagowy tytuł Nietoperza), ale też scenarzystka (współtwórczyni np. uroczej serii Gotham Academy). Becky wydawała komiksy własnym sumptem, pracowała dla Dark Horse, DC i Marvela, był nominowana do Eisnera... słowem, nic dziwnego, że to głównie jej nazwisko firmuje serię Batgirls. A chociaż na pewno i tak sięgnąłbym po ten komiks z entuzjazmem (teenage superheroes are my jam, after all), byłby on z pewnością mniejszy, gdyby nie wyjątkowa strona wizualna!
Batgirls rozpoczynają w tej serii nowy rozdział wspólnego życia - Magistrate, zła paramilitarna organizacja wynajęta do zaprowadzenia porządku w Gotham, wypłoszyła je ze starej siedziby; dziewczyny zostały nawet wrobione w jej wysadzenie (przy pomocy deepfake'ów, żeby było nowocześnie). It's time to lay low; Cass oraz Steph przenoszą się do innej dzielnicy, pozbywają się sprzętu elektronicznego (co jest dla nastolatek wyrzeczeniem) i trafiają pod opiekuńcze skrzydła starszej Batgirl, wiecznie przemęczonej i napędzanej w 90% kawą Barbary "Babs" Gordon.
![]() |
Graffiti stanowi w Batgirls inspirację nie tylko wizualną, ale i fabularną! |
Ale fabuła nie jest tu najważniejsza; kolejny łotr czy kolejna kryminalna intryga to tylko pretekst do pokazania relacji Babs, Cass i Steph. Dziewczyny nudzą się bez elektroniki jak mopsy, zaczynają więc odwiedzać lokalną bibliotekę; odżywiają się makaronem instant, bo żadna z nich nie ma głowy ani ochoty do brania się za gotowanie; podczas fali upałów siedzą na dachu w dmuchanym basenie, bo co innego ma robić Batgirl w trakcie dnia (OK, z basenu można szpiegować przez lornetkę sąsiadów, więc jest to łączenie przyjemnego z "pożytecznym"). A do tego wszystkiego - dzięki mentorce Cass i Steph łapią się na nowe pojazdy:
Dziewczyny nie są szczególnie przekonane do skuterków... więc, dzięki uprzejmości lokalnego gangu (który był uprzejmy wejść z nimi na wojenną ścieżkę), chętnie zamieniają je na zdobyczny muscle car:
Pierwszy numer Batgirls ukazał się w 2021; można więc przypuszczać, że mocna tożsamości wizualna serii jest po części rezultatem sukcesu Into the Spider-Verse z 2018, gdzie widzieliśmy podobne zabawy z estetyką street artu. Niezależnie od źródeł inspiracji (samej Becky Cloonan też zdarzało się malować murale), patrzenie na te kadry to czysta radość! To nadal wyraźnie ulice Gotham, ale sportretowane nie w klasycznej wersji crime noir, a kolorowej, letniej, upalnej przygody. Summer in the city, krótko mówiąc; nawet noce skrzą się kolorem.
![]() |
"LET'S RUMBLE!" |
Niebo nad miastem jest jasne od łuny świateł, a zresztą - ile latem mamy godzin faktycznej ciemności? Czuć, że nawet gang cybernajemników poci się w swoich zbrojach:
![]() |
Konwersacyjne, zwracające się wprost do czytelnika ramki narracji przypominają tradycje Marvela z lat '60! |
Becky Cloonan zachowuje tu jednak dobre wyczucie tonu. Jeśli na stronach komiksu mamy akurat lekkie nawalenie się z łotrem odcinka, autorka pozwala sobie na dowcipy i komentarze; gdy dochodzi do scen bardziej uczciwie emocjonalnych, odautorski głos zostaje stonowany i pozwala im odpowiednio wybrzmieć.
![]() |
Mamy też dowcipne zabawy formą! |
Staram się zazwyczaj unikać analizy trendów bez przynajmniej dekady dystansu wobec materiału źródłowego, ale tym razem zaryzykuję - Batgirls wydają mi się reprezentatywne dla stylu, który prawdopodobnie będzie kojarzony z nowymi latami dwudziestymi (a przynajmniej ich początkiem). Fabuła jest tu pretekstowa, jak to zresztą często w superbohaterskim miesięczniku; nacisk jest położony na relacje postaci, na psychologię. Obecny okres w komiksie superbohaterskim opisałbym pewnie jako "superbohaterów zrzucających maski" - podtekst staje się tekstem, a postacie w otwarty sposób mówią o swoich emocjach, uczuciach, kształtujących je traumach. Jessica Cruz, Green Lantern, zmaga się z zaburzeniami lękowymi; pajęcza bohaterka Silk regularnie odwiedza terapeutę. Być może to echo pandemii, która uwypukliła rolę zdrowia psychicznego - a być może po prostu rezultat stałej ewolucji w społecznym podejściu do tej tematyki? Everyone feels so broken right now, mówi w pewnym momencie Steph, i to właśnie wydaje mi się jednym z kierunków współczesnego komiksu superbohaterskiego. Oczywiście, Batgirls to koniec końców raczej light and fluffy experience - ale nawet tutaj problematyka stanu psychicznego obecna jest jak stałe promieniowanie tła.
Użyłem powyżej słówka fluffy, które może sugerować pewien brak treści (dobrym przykładem takiego fluffy komiksu może być seria Wovlerine and the X-Men Jasona Aarona); może powinienem zamiast tego napisać po prostu feel-good. W żadnym miejscu nie znajdziemy tu rewolucyjnych wniosków: przyjaźń jest dobra, przeszłość nie musi nas definiować, nawet dla nas jest nadzieja. Wybrzmiewają one jednak o tyle bardziej autentycznie, że przez ostatnich 20-30 lat postacie te dostawały po głowie raz za razem; tragedia to motor napędowy dramatyzmu, więc dziewczyny przeżywały w swoich seriach traumę za traumą (jasne, nie bez jaśniejszych momentów, jak choćby Steph kumplująca się z Supergirl, but you get my drift). Po prostu przyjemnie tym razem zobaczyć dziewczyny... regenerujące się i spędzające razem czas.
![]() |
Jak zwykle: wszystko to rezonuje zapewne tym lepiej, im lepiej znamy już te postacie... ale nie widzę też przeszkód, by nie poznać ich dopiero w tej serii! |
Powyżej widać, że na przestrzeni dziewiętnastu numerów (tyle, plus jeden Annual, liczy zakończona już seria) kreska się zmienia: Jorge Corona stale rysuje okładki, ale po pierwszych sześciu zeszytach - tych fabularnie związanych z graffiti, swoją drogą - daje już błyszczeć innym artystom. I chociaż sama kreska jest odmienna, to jej emocjonalny charakter pozostaje zadziwiająco podobny: Batgirls stale są dynamiczne i wybuchowe!
![]() |
Hey, we even have a KGBeast sighting here! |
A gdy kreska robi się bardziej poważna - niekiedy ton historii tego wymaga - to kolorowanie nie pozwala zapomnieć, z jakim tytułem obcujemy:
![]() |
Za rysunki oraz kolory odpowiada tu Jonathan Case - i radzi sobie doskonale! To zresztą "cichy" zeszyt (działająca tu solo Cass ledwie potrafiła mówić, gdy została bohaterką), przywodzący na myśl podobny manewr z mojej ukochanej serii Hawkeye. |
Batgirls to seria, którą bardzo łatwo polubić. Wizualnie wybija się z rodziny Bat-tytułów jak chyba nic od czasu... może solowej serii Batwoman z 2011? Bardzo też cieszy mnie sposób, w jaki Becky Cloonan odpowiada na fanowskie boje o to, która Batgirl jest najlepsza - they're all awesome; let's put them all in one book! Pozwala to podkreślić, jak bardzo różnią się od strony charakteru: weteranka Babs, która nawet w tej serii nawiguje pomiędzy tożsamościami siedzącej za konsoletą Oracle oraz działającej w terenie Batgirl; cicha i metodyczna mistrzyni sztuk walki Cass; chaotyczna i radosna Steph. Wszystko to ładnie się zazębia, wszystko działa; i nawet, jeśli fabuła nie wspina się nigdy wyżej, niż standardowy poziom komiksowego miesięcznika - it's still a fun ride.
![]() |
Becky Cloonan nie powstrzymuje się też przed nawiązaniami do swojej poprzedniej serii, Gotham Academy - tutaj w miarę subtelnie (graffiti), ale później pojawiają się nawet postacie z tamtej serii! |
Wszystko to jednak jest poprowadzone organicznie i naturalnie; ani przez moment nie czułem, że w narracji zgrzytają biegi, ponieważ it's crossover time. Po prostu ktoś wpadał z sensownym gościnnym występem - jak na przykład Alyssia Yeoh, przyjaciółka Barbary z serii autorstwa Gail Simone, czy sympatia Babs: Dick Grayson (niegdyś Robin, dziś Nightwing).
![]() |
Wrzucenie na łamy serii klasycznych łuskowych majtek Robina z lat '60 przyniosło mi nieopisaną radość! |
![]() |
...well, I don't think she means "chips"! |
Nie może więc być inaczej: Batgirls autorstwa Becky Cloonan otrzymują pieczęć dobrego punktu wejścia! Owszem, sam początek wydania zbiorczego może być nieco dezorientujący (Batgirls startowały jako backup na łamach Batmana i jest tam nieco odniesień do szerszej fabuły z tego okresu), ale już od oficjalnego numeru #1 seria wchodzi w porządny rytm. Jeśli znacie którąkolwiek z Batgirls - jest okazja, by spotkać się z nimi ponownie; jeśli nie - skończycie lekturę z solidnym wyczuciem what these characters are all about. A czy nie o to właśnie chodzi w punktach wejścia?
![]() |
And it's just so much fun to look at! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz