Zróbcie sobie kawkę, herbatkę or another drink of choice; czas rozerwać się przy Variety Show! Co tym razem znajdziemy w worku komiksowych drobiazgów?
![]() |
Ależ dawno nie było wpisu z tej serii! |
W tradycji Variety Show - rozpocznijmy od trailera! Pojawiła się zapowiedź nowego Aquamana:
Well... why not? Pierwsza część była głupkowatą, kolorową zabawą, do której wrzucono właściwie wszystko - od strzelaniny na lasery, przez kaiju action, aż po drobny ukłon w stronę Lovecrafta. Pamiętacie być może, że mam pewną słabość do narracyjnych okolic Aquamana! Być może te morskie klimaty cieszą mnie tak bardzo, gdyż sam mieszkam niedaleko morza; być może z racji na bliskie związki oryginalnej serii z Teen Titans (ci sami rysownicy i scenarzyści); być może zaś po prostu dlatego, że Aquaman był historycznie całkiem znaczącą postacią, a z upływem lat trafił nieco w cień bardziej znanych kolegów i koleżanek.
Elementem wyjątkowym dla Aquamana było założenie rodziny - stanął z Merą na ślubnym kobiercu i doczekał się potomka, co było kompletnym ewenementem jak na zamierzchły rok 1964. Film wydaje się dryfować w tym kierunku i nawet trailer poświęca dobrą chwilę niemowlakowi, co budzi z kolei fanowską ciekawość: are they really going to do it? It, w tym przypadku, to... uśmiercenie Aquababy. W 1977 - a więc już Bronze Age, erze definiowanej miedzy innymi przez seriousness - David Micheline napisał na łamach Adventure Comics #452 historię, w której Black Manta pojmuje Aquamana oraz Aqualada oraz zmusza ich do walki na śmierć i życie na arenie; za motywator służy mu powoli duszące się w wypełnionej powietrzem kuli Aquababy.
![]() |
To odwrotna wariacja na temat klasycznej pułapki - potomek Aquamana oddycha wodą, więc powietrze jest dla niego zabójcze! |
Wszystko to wyglądało jak klasyczna komiksowa superhero drama... aż do momentu, kiedy Aquababy (tak, i Aquababy to oficjalny tytuł) rzeczywiście umarło. Był to też dopiero początek tragedii Arthura Curry'ego: Aqualad się od niego odwrócił, gdyż mentor jeszcze przed chwilą uczciwie próbował go zabić (by uratować własne dziecko, ale jednak), i nawet Mera - wstrząśnięta śmiercią syna - od niego odeszła.
Czy zobaczymy cokolwiek z tego na ekranie? Szczerze mówiąc, wątpię; śmierć bezbronnego dziecka może być jednak zbyt mocnym akcentem jak na kolorowy action blockbuster. Warto jednak zwrócić uwagę, że w punkcie 2:23 trailera widać Merę tłukącą w jakąś szklaną barierę; nie byłbym więc zdziwiony, gdyby to jej miał przypaść tragiczny los - szczególnie, że po sądowych bataliach i całej negative publicity rola Amber Heard miała zostać mocno ograniczona. Od komiksowej strony - duża strata; Mera to kluczowa postać Aqua-komiksów, i chętnie zobaczyłbym jej więcej na kinowym ekranie - nawet, gdyby miała to być inna aktorka. Oh well, that's what reboots are for! Trailer wydaje się mocniej eksponować inną panią, a białe włosy każą przypuszczać, że jest to Dolphin, mutantka z Atlantydy (stąd też koleżanka J. zapytała mnie kiedyś, czy to prawda, że w nowym Aquamanie mają zastąpić Amber Heard delfinem - well, kinda!). Dolphin jest jak najbardziej w porządku... ale to jednak nie Mera.
Komiks Adventure #452 jest też ciekawy z racji na inną scenę! Jednym z haseł na "s" definiujących Bronze Age było society, szczególnie pod kątem relacji rasowych oraz women's lib; i to właśnie w tym zeszycie Black Manta zdejmuje hełm:
![]() |
Oh, now that you mention it... |
Nazywanie czarnych postaci "black cośtam" (Black Lightning, Black Panther, Black Goliath...) z perspektywy czasu nie wydaje się najfortunniejsze, ale cóż, tak właśnie było - i możemy dopisać Black Mantę do tej właśnie listy.
![]() |
"Nie jestem rasistą, ale..." |
Z innej beczki: przy okazji wakacyjnego powrotu do serii Bombshells zwróciłem uwagę na pewien uroczy detal, ale nie chciałem już rozpychać wpisu poświęconego temu komiksowi. Otóż występuje tam niejaka The Reaper:
![]() |
"...daughter of Benjamin Gruenwald." |
Stanowi ona niewiele więcej niż epizodyczną antagonistkę, ale i tak jest to nawiązanie bardzo bliskie mojemu sercu! Mainstreamowy The Reaper był bowiem tytułową postacią pierwszego komiksu z Batmanem, jaki w życiu posiadałem. Cofnijmy się do roku 1991, gdy na polskim rynku ukazała się...
![]() |
"Noc Żniwiarza", w oryginale wydana jako "The Night of the Reaper" na łamach magazynu Batman #237 (grudzień 1971). |
And what a story it was; autorem był sam Denny O'Neil, zaś za rysunki odpowiadał Neal Adams - choć wtedy jeszcze nazwiska te nic mi nie mówiły. Polskie wydanie ukazało się nakładem wydawnictwa Beta Books i było wydrukowane w czerni i bieli, co paradoksalnie wcale nie ujmowało historiom z Człowiekiem-Nietoperzem - ba, nadawało im nawet dodatkowego smaczku. Oto okładka:
![]() |
Mocno już doświadczona przez czas... i nie pomaga pewnie, że nadal czasem z sentymentem zdejmuję ten tom z półki! |
Przysięga zza grobu to w oryginale Batman: Vow from the Grave, antologia wydana na brytyjskim rynku w 1989 przez wydawnictwo Titan Books (amerykańskie komiksy często trafiały na Wyspy nie jako zeszytówki, a w formie takich właśnie przedrukowych albumów w bardziej europejskim stylu). Wszystko to horrory z lat '70; poza Batmanem #237 znajdziemy tu materiał z Detective Comics #404, #408 i #410.
Noc Żniwiarza to chyba najciekawsza z tych historii. Jej antagonista, doktor Benjamin Gruener (nie Gruenwald, jak w Bombshells) jest Żydem ocalałym z Holokaustu; doświadczył obozów, doświadczył śmierci najbliższych, a teraz - lata później, już w Stanach - poluje na nazistowskich prześladowców, którzy uniknęli do tej pory kary. Brzmi bardzo jak Magneto, ale The Reaper jest pod tym kątem postacią o dziesięć lat wcześniejszą! Magneto jest rzecz jasna nominalnie starszy, ale zaczął być pisany jako ofiara Holokaustu dopiero w 1981, pod piórem Chrisa Claremonta. Tak czy inaczej, Batman nie chce pozwolić doktorowi Gruenerowi na odebranie komukolwiek życia; w kulminacyjnej sekwencji doktor już podnosi kosę na przypadkowego człowieka, gdy nagle...
![]() |
...odzyskuje zmysły na widok wisiorka niedoszłej ofiary. |
To świetna, mocna sekwencja - tym lepsza, że Denny O'Neil jest w niej oszczędny w słowach i nie wkłada w niczyje usta wytłumaczenia lub morału (no, poza jednym "what have I become?").
Batman #237 jest zeszytem interesującym również z zupełnie innej perspektywy: akcja osadzona jest bowiem podczas halloweenowej parady w autentycznym miasteczku Rutland. Parada, której główną atrakcją byli fani poprzebierani za komiksowe postacie, stanowiła znane środowiskowe święto! Jak można wyczytać w nekrologu Toma Fagana, organizatora...
5,000 spectators watched the 11th annual parade in 1970, with marchers who included the Black Panther, Scarlet Witch, Black Widow, Medusa, Wasp, Quicksilver, Vision, Captain America, and Havok. Riding on a float were Thor and Sif, along with the Norn Queen. The Red Skull hitched a ride on the float for no known thematic reason. ... Also present were Nighthawk, Batman, and Captain Marvel — and probably a few other DC heroes that Fagan was discreet enough not to mention. The parade kicked off, he noted, with the familiar cry of "Avengers Assemble!" and ended on the same note."
Tradycją stało się osadzanie komiksowych fabuł podczas tego wydarzenia, co stanowiło pole dla zabawy dla scenarzystów oraz rysowników... oraz pozwalało na stworzenie nieformalnego crossovera pomiędzy wydawnictwami (Marvel i DC świętowały tam w końcu pospołu). Dlatego właśnie w historii z Batmanem możemy zobaczyć Thora lub Spider-Mana, a właściwie przebranych za nich fanów:
![]() |
Spójrzcie na ten młotek Thora! |
Stare tłumaczenie zostawia wiele do życzenia; Thor nie mówi wcale o "książkach z dowcipami", a o "comic books"; to autoironiczny dowcip. Porównajmy ze skanem oryginału:
![]() |
"No accounting for taste!" |
By dać wam pojęcie o tym, jak bardzo numer ten napakowany jest branżowymi dowcipami: gnębiony przez Thora autor komiksów to sam Denny O'Neil, zaś komentatorem pajęczych gustów w prawym dolnym rogu jest Len Wein - scenarzysta, z którym mieliśmy nawet kontakt na łamach Teen Titans. Jego strój nie jest może rozpoznawalny na pierwszy rzut oka, ale jest to...
![]() |
Cain! Zwróćcie uwagę na rozszczepioną bródkę. |
Cain był od 1968 gospodarzem antologii horroru The House of Mystery, która - long story short - dała później początek linii Vertigo; być może pamiętacie Caina i Abla ze stron Sandmana, przykładowo. By było jeszcze ciekawiej, Cain został wizualnie oparty właśnie o młodego Lena Weina - i dlatego też Len pojawiał się nawet na paradzie w Rutland w tym właśnie stroju!
Rozumiecie chyba, co tak fascynuje mnie w komiksiarstwie! Mogłem przeczytać The Night of the Reaper ponad trzydzieści lat temu i docenić efektowną, dorosłą historię z Batmanem; mogę przeczytać ją dzisiaj i dostrzec te wszystkie cudowne smaczki, nawiązania i historyczno-personalne konteksty. To hobby na całe życie; but then, every good hobby is!
Z jeszcze innej beczki: podczas naszego ostatniego Variety Show zadumałem się nad figurami postaci Marvela z kryształów Svarowskiego (jeśli macie wolne trzy koła, możecie kupić sobie na przykład kryształowego Hulka). Tym razem polecam waszej uwadze kolejny marvelowski produkt: są to... karty tarota:
![]() |
Plus podręcznik! |
Po raz kolejny czuję, że żyjemy w czasach ostatecznych i tyle właśnie po nas zostanie; na nuklearnej pustyni będzie stał szałas, a w szałasie będzie siedział szaman, który - za kilka łyków wody i kęs szczura - przepowie podróżnym przyszłość przy pomocy kart upadłej cywilizacji. Kupcie swój zestaw już dziś... i zaklepcie tę fuchę!
![]() |
Przynajmniej są całkiem ładne! |
Koncept przypomina tarota z gry Midnight Suns, którą nieustannie polecam! Wiem, wiem, ludzie korzystają z tarota do ćwiczeń psychologicznych, kreatywnych czy introspekcji, ale i tak jestem ubawiony tym, że to właśnie nowa magia i symbolika nowej ery.
![]() |
JEFF THE LAND SHARK |
Aw, heck; I'd probably buy it.
Z rzeczy, które są niewątpliwie tańsze niż marvelowski tarot: od jakiegoś czasu można znaleźć w sklepach kinderjaja z postaciami DC - w wersji miniaturowych figurek Funko Pop!
![]() |
Look how cute these little guys are! |
Nie mogę więc się oprzeć i przy okazji zakupów spożywczych dorzucam zwykle ze dwa do koszyka. Poza klasycznymi figurkami otworzyłem też na przykład...
![]() |
...małą Supergirl potrzymującą mur, która służy jako podstawka pod komórkę... |
![]() |
...czy Catwoman z antystresowym gumowym bąblem! Zdążyła już się wytrzeć, gdyż żona korzysta z niej intensywnie w pracy; Selina była w tym domu potrzebna. |
Nie było to zamierzone, ale na zdjęciu powyżej widzicie też autentyczne cat scratches zostawione na blacie biurka przez naszego kota! Bardzo tematycznie.
Koledzy szydzą czasem dobrodusznie z mojego umiłowania do fizycznych nośników, ale cóż zrobić; lubię kolekcjonerstwo i lubię posłuchać muzyki w samochodzie, a póki produkują je jeszcze z odtwarzaczami CD - trzeba korzystać! W wakacje przyszły do mnie dwa zamówione soundtracki...
![]() |
...i wszystko fajnie, ale zaintrygowała mnie nalepka na pudełku Strażników. Two collectible cards? |
Oto one!
![]() |
I guess I collected them! |
Przyznam szczerze, że pierwszy raz spotykam się chyba z podobnym manewrem. Is this something that the (CD-buying) kids are into nowadays? Ale może nie powinienem się nabijać, bo faktycznie zauważyłem, że kolekcjonowanie płytek ulubionych artystów i artystek nadal wiąże się wśród młodzieży z pewnym oooooh. Gdzieś mignął mi nawet poświęcony temu zjawisku artykuł; okazuje się, że płytki są teraz po prostu affordable as far as merchandise goes - a do tego mają już dla nowego pokolenia urok retro, Y2K vintage.
Urok retro jest też niewątpliwie obecny w okładce Wonder Woman #53 autorstwa Jenny Frison...
![]() |
Te kolory! |
...która wchodziła w skład wydanego w wakacje albumu G'nort's Illustrated Swimsuit Edition! Jako człowiek, który stworzył serię wpisów o Swimsuit Specials z lat '90 - po prostu musiałem się z nim zapoznać.
![]() |
G'nort to komediowy Green Lantern, kosmita o psiej aparycji - tutaj wyraźnie ściągnięto go dla dowcipu w tytule (Sports/G'nort's)! |
Na łamach tego zeszytu znajdziemy kilka krótkich historii, w tym jedną, w której Pingwin stawia sobie straszliwy cel...
![]() |
Konkretny, realistyczny cel - podstawa dobrego planowania! |
...większość stron to jednak całostronicowe pinupy ze znanymi postaciami korzystającymi z uroków fal i słońca. Co ciekawe, wszystkie te grafiki to alternatywne okładki bieżących serii komiksowych... co w sumie rozumiem, bo właściwie dlaczego nie wykorzystać ich na różnych frontach? W ten sposób kolekcjonerzy mogą nadal polować na swoje rzadkie wersje konkretnych zeszytów, a cała reszta może kupić ten właśnie archiwizujący je one-shot. Coś nieuchwytnego jednak jakby umyka, kiedy wiem, że jest to materiał obecny również gdzie indziej; wiem, że to irracjonalne, ale wrażenie wyjątkowości jest jakoś mniejsze. Cóż zrobić, tak właśnie dziwnie jest skonstruowany ludzki umysł! Fajnie jednak, że któreś wydawnictwo wróciło do tej wesołej letniej tradycji - i może nie będę analizował całości (na to przyjdzie czas za 25 lat), ale ukłońmy się Panelom na niedzielę i nacieszmy się chociaż współczesną grafiką z Tytanami:
![]() |
Cute! |
I na sam koniec: w wakacje pojawiła się komórkowa gra DC Heroes & Villains, którą wieki temu dodałem do listy obserwowanych pozycji. Szczerze mówiąc, sam o niej w międzyczasie zapomniałem; popykałem jednak trochę, i jest to mniej więcej Marvel Puzzle Quest obleczony w dekoracje drugiego wydawnictwa.
Jest tu nawet dosyć solidny mechaniczny rdzeń - postacie mają sporo statystyk, można łączyć je w tematyczne zespoły dla dodatkowych premii, a podczas gry dobrze robić użytek z pozytywnych i negatywnych statusów - ale to nadal wariacja na temat Marvel Puzzle Quest, gry obchodzącej właśnie dziesięciolecie. To taki typowy, odmóżdżający pykacz, akurat żeby zająć czymś palce podczas słuchania audiobooka; nie jest w tym nawet najgorszy, ale poza fanami DC nie ma raczej szansy się przebić. Marvel Snap it ain't.
![]() |
Jako fan mogę się jednak cieszyć, że otworzyłem wśród postaci Nightwinga i Donnę Troy - którzy, będąc oryginalnymi Tytanami, dostają nawet premię za współpracę! |
And that's all, folks! Zostaje mi tylko życzyć wam przyjemnego - jesiennego już - weekendu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz