Lata '90 są często wspominane jako jeden z najgorszych okresów w branży komiksowej - tak zwany Dark Age of Comics. Złożyło się na to wiele czynników: przesycenie rynku; wywołane gonieniem krótkoterminowych zysków problemy finansowe branży (Marvel nawet zbankrutował w 1996); a do tego wszystkiego - niska jakość artystyczna wydawanych wówczas zeszytów. Komiksy takie jak Watchmen czy The Dark Knight Returns rozpoczęły modę na mroczniejsze, brutalniejsze, bardziej cyniczne historie - ale większość naśladowców, bez głębszej refleksji, kopiowała wyłącznie "kontrowersyjną" naskórkową estetykę, zapominając o solidnym tematycznym rdzeniu. Otrzymywaliśmy więc różnej maści mrocznych mścicieli z karabinami w rękach, których jedynym raison d'être było pokazanie, że "to już nie staromodny Batman, który nie zabija przestępców". Ale czy do narracji superbohaterskich przychodzimy po tego typu "realizm"? Niekoniecznie - i branża również do tego doszła, a lata '00 były już powoli okresem rekonstrukcji idealistycznego mitu superbohatera. Tyle, jeśli chodzi o zarysowanie kontekstu historycznego!
Będę jednak pierwszy do obrony lat '90: jak zwykle, komiksy nie były wówczas homogeniczne, i pośród zalewu macho manów z karabinami, marnej jakości crossoverów oraz "kolekcjonerskich numerów #1" można było wygrzebać tytuły nietypowe i oryginalne; można było znaleźć rzeczy zabawne i urocze. Legion Superbohaterów z lat '90 is a delight; mało która seria humorystyczna ubawiła mnie tak, jak Damage Control Dwayne'a McDuffiego z tego okresu; oraz oczywiście - by zamknąć już ten przydługi wstęp - mamy również nasz dzisiejszy komiks, wydawaną w latach 1994-2001 serię Generation X.
![]() |
Nadal bez ładnie wydanego współczesnego omnibusa! For shame, Marvel, for shame. |
Jeśli lektura tego bloga ugruntowała w waszej głowie cokolwiek na mój temat, będzie to pewnie moja niesłabnąca miłość do teenage superheroes. Metafora superbohaterska zgrywa się fantastycznie z opisywaniem dojrzewania: od fizycznych zmian, przez angst tego okresu, aż po świadomą kreację nowej tożsamości. W latach '60 mieliśmy Legion of Superheroes oraz Teen Titans; z tymi drugimi przechodzimy właśnie w niedziele przez lata '70. O latach '80 powiedziała nam nieco moja ukochana grupa X-młodzieży, The New Mutants. Generation X to komiks, który kontynuuje jej tradycje - ale w stylu dostosowanym do ostatniej dekady millennium!
Już sam tytuł uroczo zaznacza, z jakim zeitgeistem będziemy mieć do czynienia: to nastolatkowie z lat '90, późne (jak złożyło się z teorią generacyjną) pokolenie X. Chociaż pierwotnie odnosił się do nieco innej grupy, termin ten został spopularyzowany przez powieść Douglasa Couplanda Generation X: Tales for an Accelerated Culture; to pokolenie coraz bardziej cyniczne, kontestujące, nieufne wobec otaczającego ich świata. W Stanach mówimy czasem o wychowanej przez telewizję generacji MTV, o dzieciakach zostawianych często samym sobie (tzw. latchkey kids, od emblematycznego klucza do domu noszonego przez dzieci muszące obejść się często bez opieki rodziców). Było to rezultatem zmian społecznych; kobiety uczestniczyły już aktywnie w rynku pracy i do lamusa odchodził model housewife zajmującej się domem oraz dziećmi na pełen etat. Było to oczywiście pozytywne zjawisko, lecz z drugiej strony - społeczeństwo nie wypracowało jeszcze wówczas balansu pomiędzy różnymi sferami życia, i trudno było w nowej rzeczywistości znaleźć czas dla rodziny. One of the least parented, least nurtured generations in U.S. history, można przeczytać w skierowanym do nauczycieli artykule z 2010:
Half of all Gen Xers' parents are divorced. We were the first to be raised in record numbers in day care, and some 40 percent of us were latchkey kids. We've been taking care of ourselves since we started going to school, and we don't trust authority figures, because they weren't trustworthy when we were growing up. Our parents didn't know what was going on at school, and our teachers didn't know what was going on at home. (...) "Boomer parents assumed that since they had turned out fine, their kids would, too," continues Chamberlain. "Gen X doesn't have that assumption -- we've seen what it's like to have the rug pulled out from underneath us."
Indeed, economic collapse has punctuated every milestone of our adult lives. When we graduated from high school in the 1980s, Wall Street fell. When we graduated from college, the first Bush recession made jobs impossibly scarce. (...) "A lot of Gen Xers have this artisanal affectation, which comes from having sought out the margins of mass culture in independent bookstores, record shops, politics"
Ta ostatnia fraza jest szczególnie istotna; dla pokolenia X, dojrzewającego jeszcze przed unifikującym wpływem kultury internetowej, kształtowanie tożsamości odbywało się na niemal plemiennym gruncie. Subcultures were a big deal; plemienna przynależność była kształtowana i uzewnętrzniana przez słuchaną muzykę, strój, konsumowane teksty kultury. Punktem honoru było często, by tożsamość ta była wystarczająco alternatywna; w dobrym tonie było kontestować mainstream i krytykować komercjalizm. Ciężką obelgą było nazwać kogoś "pozerem;" selling out było niemalże wyrokiem śmierci dla artysty. Oczywiście, do całej teorii pokoleń można mieć wiele zastrzeżeń - to tylko zbiór uproszczeń - ale jeśli interesuje was zanurzenie się w rzeczywistości lat '90, mogę polecić The Nineties: A Book autorstwa Chucka Klostermana!
Ale dosyć tła historycznego! Jak trendy pokolenia i epoki zostały sportretowane na łamach miesięcznika z młodymi mutantami?
![]() |
Nasza nowa drużyna! |
Generation X narodziła się pod opieką scenarzysty Scotta Lobdella oraz rysownika Chrisa Bachalo w 1994 - trzy lata po zamknięciu poprzedniego młodzieżowego X-tytułu, The New Mutants - i była wydawana przez bite 75 numerów; po raz kolejny mamy więc do czynienia z żywotnym, popularnym miesięcznikiem. Nowe pokolenie mutantów nie trafia już pod skrzydła Profesora X; ich nauczycielką zostaje Emma Frost, która na łamach The New Mutants była dyrektorką Massachusetts Academy: szkoły, w której kształcili się Hellions - rywale młodych mutantów oraz świeży narybek łotrowskiego Hellfire Club.
Ale pomiędzy seriami Hellions zostali zamordowani, a Emma - pełna poczucia winy i szukająca odkupienia - w porozumieniu z Profesorem X wzięła pod swoje skrzydła nowe pokolenie X-Menów. Kto wchodzi w skład naszej tytułowej Generation X?
Husk, Paige Guthrie: młodsza siostra dobrego chłopca Sama z The New Mutants! She's a country girl from Kentucky, ale jeśli Sam był cały "aw shucks sir Ah'm just a plain ol' country boy, Ah dunno if I can handle high society", to Paige kompletnie nie ma zamiaru wchodzić w stereotyp wołającej yeehaw i siedzącej na traktorze dziewczyny z prowincji. Jest prymuską zespołu, stale zakuwa i najlepiej czuje się nad książkami; jej mocą jest zdzieranie z siebie skóry, by odsłonić super-warstwę poniżej: może to być stal, diament, magma lub właściwie jakakolwiek substancja, której Paige potrzebuje. Ze wstydem przyznam, że zabrało mi lata, zanim wyczułem, jak bardzo country-themed jest jest pseudonim; Husk jak corn husk, łupina kolby kukurydzy.
![]() |
"This is Jubilation Lee. Nature's way of saying 'whoops'." |
Jubilee, Jubilation Lee: the '90s X-teenager! Jubilee - dla znajomych Jubes - zapisała się w kolektywnej świadomości głównie za sprawą kreskówki z tego okresu, i moi znajomi do tej pory drapią się po głowach, kiedy zdradzam moją wielką sympatię do tej irritating kid sidekick w cytrynowym płaszczu. A jest dużo powodów, by ją lubić: jest energiczna, pyskata, nie bierze się zbyt poważnie, ma już za sobą staż wśród dorosłych X-Menów (o czym nie daje nikomu w szkole zapomnieć) i generalnie jest osobą, która rozkwita dopiero w oku cyklonu. Jej mocą jest pirokineza, dzięki której tworzy najczęściej małe, barwne eksplozje ("pafs", as she calls them)... ale to tylko jej samokontrola, bo stać ją na dużo, dużo więcej.
![]() |
Przechodzimy już do kolejnej postaci... but just look at Jubes here, she's so adorable! NA TYM BLOGU SZANUJEMY JUBILEE |
Chamber, Jonothon Starsmore: czego potrzebuje nastoletni zespół w latach '90? A sexy and brooding British guy, całego w punkowo-alternatywnej czarnej skórze! Jego mutacja jest jedną z bardziej spektakularnie tragicznych: w jego ciele drzemie owa "komora" psychicznej energii, która przy pierwszej manifestacji urwała mu żuchwę oraz rozerwała pierś. Na szczęście, Jonothon jest w stanie komunikować się telepatycznie, ale sam uważa siebie za wrak człowieka; nie jest w stanie jeść czy oddychać, a jego ciało jest właściwie martwe - chowa więc twarz pod ciężkim szalem, trochę jak pulpowy The Shadow. Jak przystało na etos lat '90 - jako najbardziej cierpiący, najbardziej alternatywny mutant Jonothan to czołowy sexy boy zespołu, a wątek romantyczny jego i Paige to do tej pory jedna z moich ulubionych x-menowskich love stories. They're both such absolute disasters.
![]() |
"Growing up in the 'hood, I used to dream that everyone outside of south central L. A. were nice, polite people. In less than a week, Paige, you've shattered that illusion." |
Skin, Angelo Espinosa: latynoamerykański nastolatek wprost z rozdartych wojnami gangów ulic Los Angeles. Angelo to postać najbardziej chyba zainspirowana napięciami tego okresu; minęły raptem dwa lata od wielkich zamieszek w Los Angeles po pobiciu Rodneya Kinga, i miasto to w publicznej świadomości wciąż stanowiło beczkę prochu - zarówno pod kątem przestępczości, jak i brutalności policji i napięć rasowych. He's the streetwise guy, a jego mocą jest dodatkowych sześć stóp szarej skóry, którą może manipulować wedle woli - wyciągając na przykład paluchy do obrzydliwej długości. Jeśli Chamber jest udręczony i cierpiący, to Skin jest właśnie raczej obrzydliwy - and he often leans into it, taking it with good humor.
![]() |
Ach tak, klasyczne "uniforms under our regular clothes"! |
M, Monet St. Croix: a właściwie Monet Yvette Clarisse Maria Therese St. Croix (bo po co się rozdrabniać) to urodzona w Bośni córka francuskiego arystokraty. She's basically a Veronica Lodge of the group; jest bogatsza niż ty, bardziej inteligentna, bardziej atrakcyjna i ma lepsze supermoce (niemal klasyczny pakiet kryptoniański: potrafi latać, jest niezniszczalna, supersilna... a do tego jest sprawną telepatką). She's perfect and she knows it - ale tajemnice otaczające ją oraz jej rodzinę to jedna z głównych osi konfliktu całej serii komiksowej.
![]() |
...na co Everett odpowiada "somehow, that made me feel better". |
Synch, Everett Thomas: spokojny i stonowany chłopak, którego mocą jest duplikowanie mocy innych mutantów w pobliżu - i może z racji na tę moc he's very much a team player, empatyczny i otwarty wobec innych. Jeśli Chamber to brooding, sexy alternative boy, to Ev egzemplifikuje inny wzorzec z lat '90: nowoczesnego, wrażliwego faceta będącego zdrowo in touch with his emotions. Pod wieloma względami - moralny kompas zespołu i oparcie dla każdego, kto potrzebuje wsparcia... chociaż sam też często nie ma lekko.
Oraz honorable mention:
Artie i Leech - po raz kolejny - reprezentują w szkole najmłodszych mutantów; funkcja, którą pełnili już w The New Mutants. Jak pogodzić to, że byli dzieciakami w latach '80... a teraz, w połowie lat '90, nie postarzeli się najwyraźniej nic a nic? Oczywiście, nijak; to przykład tak zwanej komiksowej sliding timeline i powód, dla którego budowanie sztywnej continuity jest, w skali dekad, zawsze skazane na porażkę. Sam Guthrie był nastolatkiem należącym do New Mutants w 1982; jego tylko odrobinkę młodsza siostra, Paige, trafia do Generation X w 1994, dwanaście lat później. Jubilee zadebiutowała już jako nastolatka w 1989, a w 2001 - pod koniec wydawania dzisiejszej serii - nadal jeszcze tą nastolatką jest. Chociaż chciałoby się zbudować sensowną chronologię, to przecież wszystkie te postacie z definicji są ponadczasowe - i zgadza się, z czasem ewoluują (Jubes jest już współcześnie nauczycielką), ale to proces o lodowcowym tempie.
Jak zwykle, skład zespołu ewoluuje na przestrzeni 75 numerów, but these are the core Generation X members! Stała jest za to kadra pedagogiczna; drużyna od początku do końca jest w pieczy telepatki Emmy Frost, White Queen, oraz Seana Cassidy'ego - irlandzkiego mutanta znanego jako jako Banshee, sonic powers and all.
![]() |
"Are they like this all the time?" "Yep." Spójrzcie tylko na znudzoną, zdegustowaną minę M; she's such a quintesential 90's teenager! |
Emmę znamy z The New Mutants, gdzie z fetyszystycznej supervillainess w skąpym gorsecie ewoluowała w moralnie złożoną mentorkę; Sean to zaś członek X-Men pamiętany głównie z jednego z najdziwniejszych wątków autorstwa Chrisa Claremonta: wycieczki do jego irlandzkiego zamku (bo który Irlandzczyk nie ma rodowego zamku?), gdzie mutanci spotkali się z... leprechaunami, w zielonych kubraczkach i w ogóle.
OK, OK, nie dryfuję już w cudowne szaleństwa Chrisa Claremonta, bo o niczym innym już bym w tym wpisie nie powiedział! Dynamika pomiędzy Seanem i Emmą jest na tyle udana, że pozostała niezmieniona właściwie od początku do końca serii; Emma była poważniejszą, bardziej rygorystyczną mentorką, zaś Sean to bardziej cool coach in a sports jersey, który na wyjeździe weźmie czasem ucznia na kufel Guinnessa.
Emma jest elegancką, dystyngowaną businesswoman z wyższych sfer, kalkulującą i trzymającą zwykle emocje na wodzy; Sean (posiadacz zamku czy nie) ma bardziej przyziemny, proletariacki styl, co również jest dobrym narracyjnym kontrastem. There's also a bit of fun "will they or won't they" tension... o tyle dobrze zrealizowanego, że nie jest to nigdy wiodący wątek serii. Sean ma w końcu swoją starą miłość, a Emma nie ma głowy do lekkich romansów...
![]() |
...ale - czy chcą, czy nie - spędzają ze sobą masę czasu jako jedyni dorośli w szkole, gdzie do tego cały czas dzieją się jakieś absurdy. It's a cute dynamic. |
A skoro już mówimy o wątkach romantycznych - przejdźmy od razu do głównego dania, czyli relacji country girl Paige oraz British alternative scene guy Jonothona! To, moim zdaniem, jeden z najlepszych nastoletnich romansów w komiksach w ogóle. Oboje chcą tego tego związku i mają wobec siebie uczciwe, szczere uczucia; oni o tym wiedzą, wszyscy dookoła o tym wiedzą, nie ma żadnych tragicznych przeszkód, które stałyby na ich drodze. Ale - w bardzo realistyczny sposób - zarówno Paige, jak i Jonothonowi brakuje dojrzałości, perspektywy, doświadczenia; oboje w kółko sabotują ten związek, gdyż po prostu inaczej nie potrafią. Jonothon przeżywa w kółko swoją fizyczną deformację oraz nie potrafi zaakceptować ani siebie, ani myśli o związku; Paige nie ma do tego czasem cierpliwości, i trudno jej zrzucić maskę emocjonalnie niedostępnej prymuski, trochę mini-Emmy Frost. Czasem jednak do tego dochodzi, jak wtedy, gdy wypija jedno (1) piwo:
Była to bardzo czytelna metafora: wirus związany w publicznej percepcji ze zmarginalizowaną społecznością: w przypadku HIV były to osoby LGBT, w przypadku Legacy - mutanci, ze stałym zagrożeniem przeskoku na zwykłych ludzi. Nawet objawy wydawały się podobne! Na marginesie: Generation X to jeden z rzadkich komiksów, w których byłem pod wrażeniem liternictwa. Spójrzcie, jak ładnie oddany jest monolog Paige - font niby stale ten sam, ale widzimy zmianę rozmiaru, koloru... To dzieło studia Starkings & Comicraft, i doskonale pasuje do ekspresyjnej kreski Chrisa Bachalo. Wracając do wyboistej relacji Paige i Jonothona:
![]() |
♫ Blue Ridge Mountains, Shenandoah River... ♫ Jonothon pozostaje w depresyjnym nastroju nawet skonfrontowany z pięknem Appalachów! Podobnie jak w The New Mutants, powroty do domów zawsze są specjalną okazją dla naszej młodzieży - tutaj Kentucky gościnnie rysuje Michael Byrd. |
Jeśli myślimy o metaforze mutanta jako outsidera, Jonothon to jedna z tematycznie najciekawszych postaci wśród X-Menów. Już przy okazji komiksu The Worst X-Man Ever wspominałem o złożoności kwestii cool, uncool, anticool i tak dalej; dla Jonothona to po prostu cały jego charakter. Już w latach '60 w Fantastycznej Czwórce pojawił się The Thing, który cierpiał z powodu potwornej zewnętrzności; Jonothon z kolei słyszy od całego otoczenia, że nie jest wcale żadnym odrażającym potworem; jaw or no jaw, you're still a sexy British guy; it's all in your head, dude. Ale - na pewnym poziomie - atrakcyjność Jonothona wynika właśnie z jego smutku i alienacji; jest pociągający, ponieważ nie jest pociągający - a przynajmniej tak myśli; być może nawet podświadomie to czuje, co nie pozwala mu wyrwać się z cyklu samoużalania się. Z trzeciej strony - jeśli smutek dodaje mu atrakcyjnej, emocjonalnej głębi, to samoużalanie się trudno uznać za pociągające; z czwartej - nikt nie ma serca za bardzo go krytykować, bo przecież chłopak autentycznie cierpi, nawet jeśli okazjonalnie może robić to performatywnie. Chamber to jeden wielki paradoks, i w kategorii brooding and alternative trudno moim zdaniem o bardziej emblematycznego nastolatka lat '90 - i wiem, co mówię, sam byłem w końcu a pretty brooding and alternative teenager! Ciekawe jest również zestawienie charakterów Jonothona i Angela, który jako jeden z nielicznych pogrywa z okaleczonym kolegą krótko:
Jonothon nie jest autentycznie potworny jak The Thing przed nim lub mutanci Granta Morrisona - Beak, Glob Herman - po nim; jego potworność jest samoookreślona, performatywna, wykorzystywana jako element outsiderskiej tożsamości, alternatywnego etosu. Kiedy mówię o pojęciu anticool, to właśnie mam na myśli - nie jest cool, jak popularny, społecznie dostosowany przystojniak; nie jest też zdecydowanie uncool; jak przeciętny, szeregowy koleś, którego możesz mijać cztery lata na szkolnym korytarzu i w ogóle go nie zapamiętać. It's fascinating stuff.
Obowiązkowa alternatywność - ten wewnętrzny paradoks lat '90 - jest też obecna w stylu graficznym Generation X. Zacznijmy od stylu pierwszego rysownika serii, będącego jej koncepcyjnym współtwórcą Chrisa Bachalo:
Bachalo, w zamierzony sposób, sam wydaje się emulować nastoletni styl - he's doodling all over his pages. Nie zostawia gutters klasycznie pustych, a - jak znudzony uczeń mażący po zeszycie - wypełnia je wielokrotnie powtórzonym X-logiem; lekcja jednak nadal trwa, więc podkreśla osobliwy nastrój sceny strumieniem różowych baniek - a potem na jednej rysuje żabę, bo ma po prostu akurat ochotę narysować żabę (or does he...?). Bańki dryfują wewnątrz paneli i pomiędzy nimi, a Bachalo wysyła jasny sygnał - hej, te równe ramki i linie mnie nie ograniczają; zrobię co będę chciał, jestem indywidualistą tak jak wy.
Doodling is really a whole theme; kiedy młodzi mutanci piszą test, Jubilee - ku niezadowoleniu gościnnie przybyłego profesora Beasta - zajmuje się rysowaniem na marginesach karykatur drużyny:
![]() |
"Fastest peel", od zdzieranej skóry, nie nic innego! Niefortunnie umiejscowiona ramka ukrywa nieco ostatnią literę... ale może to celowy licealny humor? |
Atmosfera nieformalności i bycia in with your subculture jest też budowana przez urocze zapowiedzi kolejnych zeszytów. Widzimy w nich znajome postacie, które przebijają czwartą ścianę i kuszą nas bezpośrednio zapowiadanymi atrakcjami:
![]() |
WHOA A KISS! Paige pozwala tu też sobie, wzorem brata, na country-style "y'all". |
Jak jeszcze pokazać, że bawimy się razem, że Generation X is a cool alternative book for cool alternative people? Może wykorzystując niepoważne marvelowskie głupotki w rodzaju Kaczora Howarda:
![]() |
Nawet Kaczor Howard, mistrz quack-fu, trochę się cyka ulic Los Angeles w latach '90! |
Poniższa zapowiedź to z kolei idealna destylacja tego, co stanowi o atrakcyjności Generation X:
![]() |
"While the rest of the Marvel Universe is going toe-to-toe-to-toenail with the threat of the nigh-omnipotent ONSLAUGHT... Generation X quietly battles one of the Uncanny X-Men's very first villains!" |
Uh-huh, ten wielki wydawniczy komercyjny crossover? Otóż *w poważaniu* mamy wielki wydawniczy komercyjny crossover; cała reszta Marvela może się tam męczyć, my robimy naszą własną, alternatywną rzecz! W mainstreamie mogą się nawalać jacyś macho mani i ledwie ubrane bohaterki; my damy wam kameralną, butikową historię o Emmie Frost przepracowującej traumę po utracie poprzedniego zespołu. Trudno o bardziej klarowną deklarację ideową! Sama historia spełnia do tego te obietnice: telepatka Emma nieświadomie kontroluje i upupia nową drużynę, próbując dostarczyć im troski i opieki, których (jak się obawia) nie dała martwym już Hellions:
![]() |
"Are we being punished, ma'am?" Gotowanie nie jest jednak jej mocną stroną! Stroje zespołu potęgują surrealizm całości. |
Gdy wszystko się wyjaśnia - Emma uwalnia drużynę, a wszyscy doskonale rozumieją, że nie kontrolowała ich celowo - widzimy kolejny ciekawy kontrast, dwa bieguny emocjonalności lat '90. Z jednej strony - Everett, w nowoczesny sposób zawsze dojrzały, otwarty i wyrozumiały, dostrzega złożoność traumy; po prostu obejmuje nauczycielkę i mówi jej to, co powinna usłyszeć: to nie twoja wina, nikt nie będzie miał do ciebie żalu. Jubilee i Monet, drugiej strony...
![]() |
"Porzygam się." "Ja pierwsza." |
Od emocjonalnej strony - rzyganie Jubilee i Monet jest równie istotne, co empatyczne deklaracje Everetta. Jubes i M to dwie kompletnie różne osobowości; ta pierwsza - a scrappy, tomboyish girl next door; druga - a rich, prissy miss perfect. Do tej pory stroniące od siebie dziewczęta po raz pierwszy znajdują tu wspólny kod kulturowy: jest nim ta performative awfulness lat '90, ta bezpieczna pozycja ironicznego, outsiderskiego dystansu. They both think it's cool, i wspólne rzyganie czułościami umożliwia im zawarcie towarzyskiego rozejmu.
Ironiczny dystans to, dla nastolatków, podstawowe narzędzie zachowania zdrowych zmysłów. Gdy Jubilee wpada w łapy powracającego wroga zespołu, Emplate'a, decyduje się na przykład wyprowadzić go z równowagi - a nam dostarczyć nieco zabawy - parodiując popularne wówczas listy Davida Lettermana i serwując Jubilee's Top Ten Reasons Why Emplate Is a Loser:
![]() |
Numer jeden? Ile Emplate by się nie starał, i tak jest mniej wkurzający niż jego siostra, Monet! |
Zdecydowanie, relacja między dziewczętami nie byłą najcieplejsza! No i właśnie: Emplate, powracający antagonista serii, okazuje się być bratem pięknej i doskonałej M. Oto on w pełnej krasie:
Emplate to widmowy boogeyman, który egzystuje przesunięty o krok względem naszej rzeczywistości... ale czasem do niej wkracza, by posilić się szpikiem kostnym mutantów - a najchętniej tych młodych, gdyż jest najsmaczniejszy! Mogę nabijać się z tych włosów, ale Emplate jest solidnym przeciwnikiem; he's honestly creepy, kontynuuje nieco z tradycje horroru The New Mutants. a jego początkowo ukrywane pokrewieństwo z M dostarcza nieco soczystej rodzinnej dramy.
Dobrze - dosyć już na dziś! Doświadczenie z The New Mutants uczy, że omawianie tak długich serii wymaga kilku wpisów, spodziewajcie się więc jeszcze przynajmniej dwóch. Trzymając się znajomej struktury, w jednym omówimy widoczne w komiksie elementy popkultury lat '90; w drugim - autorów i rysowników późniejszych, niż definiujący charakter Generation X Scott Lobdell oraz Chris Bachalo, na których skupialiśmy się dzisiaj. Zdecydowałem się nawet, już na przyszłość, otagować specjalnie wpisy dotyczące Generation X - za jednym zamachem zrobiłem to już też z New Mutants! A może nawet nie tylko na przyszłość, omawiałem już w końcu na blogu kontynuację tej serii autorstwa Christiny Strain.
Czy poleciłbym współczesną lekturę oryginalnej Generation X z 1994? I tak - i nie. Seria ta zawsze będzie droga mojemu sercu, jak każda chyba młodzieżowa X-book; to dla mnie ponowne spotkanie z postaciami, które były ze mną od lat. Years ago, The New Mutants made me fall in love with the X-Men, i coś takiego może stać się chyba tylko raz; Generation X pomogła mi tę miłość kontynuować w kolejnej dekadzie, niosąc zarazem pochodnię teenage superhero team books - tę samą, którą pod koniec lat '50 rozpalił Legion Superbohaterów. Pod kątem fabuły, Generation X nie jest niczym rewolucyjnym - ot, kolejny miesięcznik z mutantami, gdzie intrygi czasem są świetne, częściej bzdurne; czasem meandrują bez celu, ale czasem mogą zostać zapamiętane na lata. Lecz - nawiązując do terminologii epoki - nadal czuję, że Husk, Chamber, Jubilee i reszta drużyny są tą moją subkulturą; these are the alternative cool kids I can understand: sometimes brooding, sometimes a bit mean (which is more acceptable than being sappy), sometimes ironic and cynical. Pamiętam lata '90, pamiętam własny okres dojrzewania, i Generation X nadal trąca wiele znajomych, autentycznych strun! Wątpliwe więc, by seria ta trafiła do galerii sław innych, niż moja osobista hall of fame nastoletnich tytułów superbohaterskich, ale kiedy mówię o komiksach przynoszących poczucie komfortu, kiedy mówię o komiksach stanowiących ten znajomy, pełen wspomnień teren... this is what I'm talking about.
![]() |
I love you too, girls 💖 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz