Utrzymana w stylizowanej, kreskówkowej estetyce gra o podróżujących nastolatkach? Nie mógłbym odmówić - szczególnie, że lubię odcinkowe przygodówki w stylu tych ze studia Telltale! Niektórzy krytykują w nich iluzoryczne wybory oraz ostatecznie niewielki wpływ na fabułę, ale dla mnie są to roleplaying games w najczystszym tego słowa znaczeniu - scenariusz może i jest znany, ale to ja odgrywam i interpretuję własną rolę, bez zamotania sprawy tabelami statystyk postaci czy kolekcjonowaniem worków wyposażenia. W jaką więc rolę przyjdzie nam się wcielić w Road 96?
![]() |
Road 96 to podwójna aluzja: do legendarnej Route 66 oraz roku 1996, w którym osadzona jest akcja. |
Gra opowiada o exodusie nastolatków z uciskanej przez autorytarny reżim Petrii. Już sama ta nazwa - o literkę tylko od łacińskiej patria - sugeruje pewną umowność i oderwanie od rzeczywistych realiów. Od strony kulturowej, Petria to w dużej mierze Stany Zjednoczone - z mitologią autostrady, przydrożnych dinerów, żółtych taksówek i biednych trailer parks - ale nałożono na to filtr upadającej dyktatury. Wszystko jest zużyte, pordzewiałe i obdrapane, lokalni oligarchowie bogacą się na eksporcie surowców, zaś mieszkańcom pozostaje tylko zaczepić się w niskopłatnych zawodach i egzystować z dnia na dzień. Wiele młodych osób decyduje się na emigrację... ale na granicy stoi potężny mur, a opuszczenie kraju jest nielegalne.
![]() |
Przejście graniczne będzie ostatecznym testem! Przychodzę wypoczęty, ale w kieszeni mam tylko $30 - pewnie za mało na usługi przemytnika ludzi. |
Nielegalne nie znaczy jednak niemożliwe. By opuścić Petrię, musimy najpierw dotrzeć do tytułowej Road 96, owianej nastoletnią legendą; później - przebyć finałowy test w formie pokonania granicznych zasieków. Piesza wędrówka, łapanie stopa, jazda autobusem lub skradzionym autem - metod podróży jest wiele, ale drogi Petrii są niebezpieczne. Policja ma oko na nastoletnich zbiegów; przestępczość - w trudnych warunkach ekonomicznych - kwitnie; rewolucyjne Czarne Brygady polują na rekrutów, a do tego - niczym w Riders on the Storm The Doorsów - there's a killer on the road.
![]() |
♫ If you give this man a ride / sweet family will die ♫ |
Tu dochodzimy do najciekawszego aspektu narracji Road 96. Zamiast wcielać się w jedną postać, w każdym z siedmiu odcinków kierujemy poczynaniami innego nastolatka lub nastolatki! Postacie te są w pełni anonimowe - reprezentują je jedynie odmienne symboliczne ikonki - a każda pokonuje trasę na własną rękę. Tym, co wiąże ich przygody w całość, są opowiadane w formie krótkich, losowo dobieranych winietek historie napotykanych na szlaku ludzi. Misiowaty kierowca ciężarówki; patrolująca drogi policjantka; para komicznych bandytów; zbuntowana nastolatka podróżująca z puzonem w plecaku; przemierzająca kraj reporterka/celebrytka/propagandystka - podczas każdej wyprawy wpadniemy na przynajmniej kilkoro z nich. Będą na różnych etapach swoich osobistych historii, a my - rozmawiając z nimi - kształtujemy ich opinie i decyzje. Jak zagłosują w nadchodzących wyborach? A może przekonamy kogoś, że na demokratyczny proces już za późno - i jedynym sposobem na obalenie dyktatora są radykalne akcje Czarnych Brygad? Nie wszystkich interesuje polityka, ale - jak mówi stary bon mot - prędzej czy później to polityka zainteresuje się wszystkimi.
![]() |
Lekcje życia: ukraść samochód wcale nie jest tak trudno! Role wtedy odwracają się i to my podwozimy autostopowiczów. |
Opcje dialogowe oraz ich konsekwencje są czytelnie oznaczone, często przy pomocy małych symboli - nasze stanowisko może iść w stronę akceptacji reżimu (również biernej), wspierania demokratycznej opozycji lub rewolucyjnych Brygad. Najciekawszym aspektem jest jednak doklejenie tych prostych ideologii do postaci o różnych charakterach. Prorządowy właściciel stacji benzynowej, który z radością szczuje autostopowiczów policją to banalny łotr, ale równie prorządowa pracownica motelu może już być równą babką i nakarmić nas pozostałym po zmianie burgerem. Ktoś pracuje dla reżimu, ale ma moralne wątpliwości; ktoś inny działa w Brygadach - ale zastrzega, że bez przesady z tym radykalizmem.
![]() |
Jedna z minigierek wplecionych w dialogi - para opozycjonistów kłóci się z eskortującą więźnia policjantką. Siedzieć cicho czy ryzykować eskalację konfliktu? |
Podkreślę, że nie jest to cukierkowe wybielanie z założeniem zobacz, wszyscy - nawet zwolennicy dyktatury - mogą być fajni; to raczej próba ukazania, jak łatwo wtoczyć się w popieranie reżimu - ze strachu, z apatii, z koniunkturalizmu. Prawdziwie ideologicznie przekonanych spotkamy niewielu i są to najczęściej osoby na tyle mało lotne, że bezkrytycznie łykają państwową propagandę. Im wyżej na społecznej drabince, tym częściej usłyszymy "tak, tak, nieludzki reżim; wiem, że to się niedługo posypie, ale co mam robić? Przynajmniej zadbam o siebie i rodzinę".
Większość winietek zawiera jakąś zagadkę logiczną lub minigrę. Z nastolatką-uciekinierką możemy pograć na puzonie niczym w Guitar Hero (a gramy oczywiście antyfaszystowską pieśń Bella ciao); nerdowaty chłopaczek w dinerze może wyzwać nas na partię na automatach; gdzie indziej, w opuszczonym warsztacie, trzeba będzie wyciągnąć magnesem klucz spod kratki przeprowadzając go przez mały labirynt. To bardziej angażujące przerywniki niż pełnoprawne gry, ale urozmaicają zabawę i oddalają całe doświadczenie od bycia minimalnie interaktywnym filmem.
![]() |
Z właścicielką puzonu, poza trąbieniem "Bella ciao", można też zagrać w klasyczną grę Connect 4 |
Z innych ciekawostek: każda kolejna postać musi znaleźć inną drogę na wolność, gdyż reżim nieustannie dokręca śrubę i udoskonala środki bezpieczeństwa. Poszedłeś wyczerpującą ścieżką przez górskie granie? W następnym odcinku będzie już obstawiona. Włamałaś się na pakę ciężarówki? Kolejne kontrole będą już dokładniejsze. Segmenty ucieczki to jedne z najbardziej emocjonujących momentów gry; dobrze oddają poczucie bezradności, zdania się na ślepy los i desperackiego nadążenia za nieustannie zmieniającymi się regułami gry.
![]() |
Mapa ukazuje historię podróży, a wskaźniki procentowe na dole - ile scen danej postaci już widzieliśmy. |
Moje zastrzeżenia? Od strony technicznej - miałem duży problem z korzystaniem z pada. Nieustannie dryfował nawet w neutralnej pozycji i nie pomogła ani kalibracja, ani grzebanie w opcjach czy ustawieniach czułości; musiałem w końcu przerzucić się na mysz i klawiaturę. Okazjonalnie zaliczałem rwanie pionowej synchronizacji ekranu; brakowało mi też autozapisu w momencie wyjścia z gry. Road 96 zapisuje postępy z początku każdej scenki - i tyle.
Trzeba też przygotować się na tonalne skoki. Winietki fabularne dobierane są losowo, możemy więc na przestrzeni trzech spotkań zaliczyć komedię, dramat i horror. Mnie osobiście to nie przeszkadzało - you never know what's next on the road, after all - ale dobrze mieć tego świadomość. Nie spodziewajcie się też głębokich dyskusji politycznych - gra nie mówi właściwie nic o poglądach dyktatora czy jego kontrkandydatki. Tak naprawdę to tylko teatralna scenografia - nie uświadczymy analizy tego, jak opozycyjna senator Flores widziałaby system opieki zdrowotnej, programy socjalne czy relacje międzynarodowe; she has some good points, usłyszymy najwyżej od głosującego na nią kierowcy. I o ile w trakcie gry bawiłem się bardzo przyjemnie, o tyle sam finał wydał mi się mało satysfakcjonujący oraz skrótowy. Owszem, decyzje podejmowane wcześniej mają wpływ na jego przebieg - kto spotka się z kim, kto przeżyje, kto zginie - ale zabrakło mi dosłownie kilku minut więcej w w tej narracyjnej fazie opadającego napięcia.
Jeśli więc lubicie przygodówki studia Telltale czy serię Life is Strange od Dontnod - mogę śmiało polecić również Road 96. Wątki postaci ładnie się splatają, ich losy są angażujące, a nawet słabsze sceny łatwo wybaczyć - zaraz przecież zobaczymy inne, nowe. Całość zajmuje około 8-10 godzin, a gra ma też tryb New Game+, w których zachowujemy wcześniej odblokowane zdolności oraz mamy szansę zobaczyć sceny, które nie zostały wylosowane podczas pierwszego podejścia.
![]() |
Odcinki gry są przerywane programami informacyjnymi. Media skoligacone z władzą i podające propagandowy przekaz? Całe szczęście, że to tylko gra wideo! |
Gdzie więc trafi Road 96 na mojej komputerowej liście przebojów? Instynkt podpowiada mi, że w okolice SteamWorld Dig 2 - obie te gry są ładne, zrealizowane z humorem and don't overstay their welcome. Coraz bardziej doceniam chyba gry, które potrafią w odpowiednim momencie powiedzieć dość: fabuła została doprowadzona do zwieńczenia, poznałem parę osobliwych indywiduów, pograłem sobie w minigierki - nie ma sensu sztucznie rozpychać produkcji i udawać, ze jest tam nie wiadomo ile zawartości.
![]() |
Petria to również ładna przyroda - czym byłaby młodzieńcza podróż bez noclegu pod gwiazdami! |
Drugim punktem orientacyjnym na liście jest Where the Water Tastes Like Wine - inna wyprawa po amerykańskich drogach. WtWTLW jest artystycznie ciekawsza oraz napisana w dojrzalszy sposób, ale równocześnie jest produkcją dużo słabszą od strony technicznej i designerskiej. Road 96 to płytsze, ale bardziej dopracowane doświadczenie; robi może mniej - ale to, co robi, robi przyjemniej. Myślę więc, że mamy nasz nowy numer 8 - pomiędzy SteamWorld Dig 2 (SteamWorld wygrywa technicznym dopracowaniem) a Blasphemous (oczko wyżej - bo klimat nastoletniej wyprawy kręci mnie jednak bardziej niż hiszpański folklor)!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz