Moje wczorajsze rozważania nad doskonałą postacią Ding Dong Daddy'ego - wczesnego przeciwnika Teen Titans - zaprowadziły mnie również ku muzyce z lat '40! Sam koncept postaci był hołdem dla Eda "Big Daddy'ego" Rotha, konstruktora hot rodów - ale nie zdziwiłbym się, gdyby Bob Haney zaczerpnął jego przydomek (świadomie lub nie!) z poniższego szlagieru:
No powiedzcie - czy nie jest to chwytliwy kawałek? Teksańskie miasteczko Dumas, które zainspirowało jego powstanie, nie miało zbyt wielu innych claims to fame - dlatego więc Ding Dong Daddy stał się jego symbolem! Doczekał się nawet damskiej wersji: Ding Dong Dolly.
I jeszcze jedna ciekawostka: call sign lokalnej stacji radiowej to KDDD. Pierwsza litera kodu, "K" oznacza w radiowym żargonie, że stacja znajduje się na zachód od Mississippi; te na wschód zaczynają się od "W". Dlaczego akurat tak? Bo litery te - K oraz W - przydzielono Stanom na mocy międzynarodowego traktatu z 1927 (Stany dostały też litery N oraz A, ale te są zarezerwowane dla użytku wojskowego).
Ostatnie trzy litery są zaś zwykle wybierane przez samych zainteresowanych. KDDD, oczywiście, nosi swój call sign na cześć Ding Dong Daddy'ego!
![]() |
THE DING DONG DADDIES ARE EXPECTIN' YOU |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz