Osadzanie historii w szkole to piękna tradycja. A co by było, gdyby to znajome mury naszego własnego liceum stały się areną zmagań superbohaterów oraz najeźdźców z innego wymiaru? Co by było, gdyby pan dyrektor nie był po prostu square, a like really evil? Takie właśnie klasyczne koncepty czekają na nas w dzisiejszym zeszycie! Historia: The Dimensional Caper, autor: Bob Haney, data: lipiec-sierpień 1968!
Ano właśnie, do roli rysownika wraca Nick Cardy, oryginalny artysta Tytanów! Bardzo się z tego cieszę, gdyż Cardy nie tylko dobrze czuje postacie, ale też wyraźnie ewoluuje jako twórca - a może wydawnictwo spuściło go po prostu nieco ze smyczy i pozwoliło mu bardziej odejść od house style? Wiem, że w przypadku okładek Nick wiercił redakcji dziurę w brzuchu, aż w końcu się ugięła - to wie, może tu było podobnie! Nie jest to może jakaś szalona rewolucja, ale zwróćcie dziś uwagę na tak zwany crosshatching oraz wyraźne teksturowanie cieni. Widać to już wyraźnie na okładce: peleryna Robina, dół okładki wielkiej księgi; wyraźny crosshatching będzie dziś bohaterem równie istotnym, co czwórka Tytanów. No ale właśnie, co tam dziś słychać w latach sześćdziesiątych?
Otóż Titancopter pojawia się nad przysłowiowym przeciętnym liceum w małym amerykańskim miasteczku - i już czuję, że będzie dobrze; to przecież naturalny habitat Tytanów! Wszyscy opuszczają się na linie na dach; ej, kto zostaje za sterami? Uznajmy, że Tytankopter ma Tytanautopilota! W każdym razie nasza bohaterska młodzież została wezwana przez zaniepokojonego ucznia... który akurat jest na dywaniku u dyrektora.
![]() |
Po pierwsze: perspektywa z kanału wentylacyjnego to fajny pomysł; po drugie: crosshatching crosshatching crosshatching! |
No nie mogę się dzisiaj nachwalić Nicka Cardy'ego; oczywiście, po jego stylu widać współcześnie wiek, ale spójrzcie chociaż na pierwszy panel! Mógł leniwie narysować Tytanów stojących sztywno jak kije w kółeczku, ale nie; Robin macha ręką i jest w dynamicznie obniżonej pozie, a Wonder Girl akurat obraca się zarzucając włosami.
Fantastic tale of this school existing in two dimensions też brzmi nieco zabawnie; tak, tak, rozumiemy o co chodzi, ale i tak przebiję historię Cheta: moja własna szkoła istnieje w trzech wymiarach! Przynajmniej.
Ojciec młodego się niecierpliwi, zaś dyrektor zgrywa współczującego pedagoga; patrzy ze smutkiem na Cheta i sugeruje mu potrzebę medical attention... understanding of your problems... Chłopak nie chce o tym słyszeć i twardo nalega - szkoła jest in deadly danger from... them!!
![]() |
Fajny przykład ciągłości: Robin nie śpieszy się z wyśmianiem absurdalnej historii Cheta, gdyż sam w końcu nie tak dawno trafił do innego wymiaru! |
"Screamin' Meemie movies", o których wspomina Kid Flash, w tym kontekście dosyć jasno oznaczają oderwane od rzeczywistości horrory/filmy science fiction z obowiązkową scream queen dającą z siebie tyle, na ile płuca pozwolą. Samo pojęcie screaming Meemie (bądź screaming Mimi) pochodzi jeszcze z okresu drugiej wojny światowej; nickname ten amerykańscy żołnierze nadali wówczas tak zwanym Nebelwerferom, niemieckim wyrzutniom rakietowym, których pociski wywoływały w locie charakterystyczne wycie.
![]() |
Amerykanie mówili "screaming Mimi", zaś Polacy - w trakcie na przykład uwiecznionego powyżej powstania warszawskiego - określali je za sprawą wycia jako... "krowy". |
O, i może weselszy detal: Screaming Mimi to starszy pseudonim Songbird, bohaterki Marvela dysponującej - oczywiście - sonic powers (najpierw w wersji sonic scream a'la Black Canary, później tworzenia fizycznych konstruktów z dźwięku). Wspominam ją chyba najcieplej z serii Thunderbolts z roku 2006:
Wracając do naszej dzisiejszej historii: ojciec - z pełnym wsparciem dyrektora - decyduje się wysłać Cheta do szpitala; ten jedna wyrywa się dorosłym i daje dyla wprost przez zamknięte okno:
![]() |
No może nie pomaga to wizerunkowi Cheta jako zrównoważonego chłopaka, ale powiedzcie, że nie jest to super dynamiczny panel! |
Chet i jego historie są już w liceum powszechnie znane; gdy biegnie przez boisko, staje się obiektem docinków drużyny sportowej:
![]() |
Super są te groteskowe twarze, które podkreślają wyizolowanie chłopaka! |
Chet próbuje jeszcze szukać zrozumienia u swojej dziewczyny, ale (klasyczna zresztą dla lat '60 blondyna w go-go boots i minispódniczce) również go spławia; jego szalone historie są terrible for a girl's reputation. Na koniec blondyna wyprowadza konwersacyjny coup de grace: you don't exist... you're in some other dimension! Goodbye!
Nadlatująca Wonder Girl myśli za to here's one chick who hasn't deserted you, Chet--! - po czym łapie chłopaka za chabety i niesie go na spotkanie z Tytanami. Robin wita go w imieniu your amiable local junior super-heroes; trudno nie widzieć analogii z popularnym wówczas your friendly neighborhood Spider-Man! Chet opowiada swoją historię; pewnego dnia w ramach zakładu wlazł na wieżę przy szkole, gdy nagle...
![]() |
Design "they" z innego wymiaru mógłby pewnie być ciekawszy niż zieloni kosmici jak z kina samochodowego z lat '50, ale nie można mieć wszystkiego! |
Chet umyka obcym i ich laserowym pistoletom chyba wyłącznie za sprawą bycia członkiem szkolnego track team; udaje mu się też podsłuchać, że zieloni planują inwazję. Do naszego wymiaru chłopak powraca równie niespodziewanie, jak przeniósł się do alternatywnego The Upside Down - i decyduje, że musi ostrzec znajomych oraz grono pedagogiczne. Resztę historii już znamy!
![]() |
Robin nie takie Stranger Thingsy już widział! Fajnie, że poprzednia fabuła stanowi naturalnie wpleciony element motywacji chłopaka. |
Okay, peerless leader, you've reminded us of our Titan oath -- now what's the drill?, pyta Kid Flash. Tytani postanawiają zacząć od zbadania wieży ciśnień; i to w samą porę, gdyż ktoś właśnie się na nią wspina! Gdy jednak Wonder Girl podlatuje do wieży, nie znajduje tam nikogo:
![]() |
Cała ekipa stłoczona na wieży! |
Robin dotyka tajemniczego zielonego nitui - wham, bam! - cała grupa przenosi się w surrealistyczną krainę pomiędzy wymiarami a'la Doktor Strange Steve'a Ditko, a zaraz później... trafiają do szkoły. Ale to tej Upside Down szkoły.
![]() |
Spójrzcie tylko na te ciężkie cienie na twarzy Robina i Kid Flasha! I'm just loving it; Nick Cardy naprawdę zapowiada tu już wizualne konwencje lat '70! |
Czas na porcję fun action - znajome szkolne miejsca i rekwizyty zostają reimagined w roli narzędzi pozwalających stawić czoła zielonym. Kid Flash się nie cacka i korzysta z jednej ze straszliwszych szkolnych broni:
Tytani chwilowo uciekają, lecz w szkolnej bibliotece dochodzi do kolejnej konfrontacji:
Bronią Aqualada staje się zaś ściągnięty ze ściany wąż przeciwpożarowy:
![]() |
Znowu - fajna, dynamiczna scena; Aqualad jest nieco przechylony próbując okiełznać strumień wody, którego kierunek ruchu jest pięknie widoczny! |
Po nawalance na sali gimnastycznej z wykorzystaniem sprzętu sportowego - która też jest całkiem kreatywna, ale nie chcę tu wrzucać zbyt wielu paneli akcji - czas na nagrodę za te wszystkie boje i trudy; drużynie udaje się podsłuchać dowódcę zielonych. A tym okazuje się... dyrektor, który chciał wysłać Cheta do zakładu!
![]() |
To znaczy, dla jasności - dyrektor również jest zielonym, po prostu przyjął tożsamość dyrektora, by przygotować grunt pod inwazję! |
Do niezwykłego zbliżenia wymiarów doszło za sprawą maszyny zbudowanej przez zielonych; Kid Flash - jak to zwykle - nie myśli za dużo i wbiega wibrując prosto w mechanizm, żywiąc nadzieję na jego unieszkodliwienie. Ale nadzieja wiadomo, czyją jest matką; uszkodzenie maszyny prowadzi do jeszcze większego chaosu, i zwykła rzeczywistość oraz Upside Down zaczynają się przenikać. Banda zielonych pojawia się nagle w sali podczas lekcji fizyki - i tylko szybka interwencja Tytanów ratuje młodzież oraz nauczyciela:
![]() |
"It's Robin, the Boy Wonder, "teach" -- he never kids!" |
Ewakuacja szkoły prowadzona jest wzorcowo (właśnie, w tym roku nie mieliśmy jeszcze próbnej ewakuacji!, a nasza drużyna próbuje zatrzymać atak zielonych.Wonder Girl wpada do szkolnego drama club, gdzie koleś w scenicznym kostiumie jest gotowy pomóc jej w boju swoją szpadą; Aqualad ratuje zaś ćwiczącą akurat drużynę pływacką i broni licealnego basenu. He's actually a bit scary:
![]() |
Aqualad błyskawicznie wynurzający się z wody tylko na chwilę, by sprzedać ci gonga lub wciągnąć w odmęty - I can respect that! |
Ale to w szkolnej stołówce nadchodzi przełom; znikające hot-dogi pomagają Robinowi rozszyfrować mechanikę podróży pomiędzy wymiarami:
![]() |
Hot dogi oraz zupy to podstawa oferty również w kafeterii w naszej szkole! Pewne rzeczy się nie zmieniają... but why mess with perfection? |
Tytani ruszają więc w stronę uszkodzonej maszyny, ale Chet ich ubiega i realizuje kolejną nastoletnią fantazję; może się ponawalać z dyrektorem!
![]() |
Dynamiczne pozy, rozwiana marynarka, pochwały rysunków Nicka Cardy'ego etc., etc. |
Zbłąkany strzał z pistoletu dyrektora trafia prosto w maszynę - co na dobre wyrzuca Tytanów z Upside Down to rodzimej rzeczywistości. Czas na kolejną surrealistyczną podróż...
![]() |
...oraz bardzo nietypowe SUDDENLY - narrację poza klasyczną ramką narracji! |
Wymiary wydają się więc być rozdzielone na dobre! Hip, hip, hurra? Jeszcze nie do końca; inwazja nie dojdzie już do skutku, ale co z Chetem, który ugrzązł w Upside Down? Ocalić może go tylko jedna osoba: Kid Flash, który decyduje się spróbować biec tak szybko, by przełamać nie tylko barierę dźwięku, by wibrować nie tylko przez fizyczne przedmioty, ale... by przewibrować i przełamać barierę do innego wymiaru:
![]() |
"Now begins a race the like of which even the Scarlet Speedster has never run..." |
Scarlet Speedster to oczywiście heroiczny przydomek samego Flasha, mentora Wally'ego - and it's such a Flash scene; ile razy widzieliśmy nawet na ekranie telewizora Flasha biegnącego w kulminacyjnej sekwencji odcinka tak szybko, by zagiąć prawa fizyki! Run, Barry, run!; albo, jak tutaj - go, Kid Flash -- go - go - go! Wally przełamuje barierę wymiarów i porywa Cheta do domu dosłownie na sekundy przed egzekucją. Rzadka sekwencja, gdzie zazwyczaj średnio bystry Kid Flash jest kompetentny i heroiczny!
Chet jest już bezpieczny, ale ze szkołą zaczyna się dziać coś dziwnego:
![]() |
Na szczęście budynkowi nic się nie dzieje - tajemnicza poświata, spekuluje Robin, to pewnie przekraczające wymiary echo zniszczenia budynku w Upside Down. |
Następuje klasyczne zakończenie: ojciec Cheta uściskiem dłoni dziękuje Tytanom i przeprasza syna za brak wiary; dyrektor najwyraźniej odwalił kitę, więc w imieniu grona pedagogicznego wypowiada się wąsaty nauczyciel fizyki:
![]() |
Nauczyciel, swoją drogą nosi nazwisko Farnum - podobnie jak dziadek z historii Scramble at Wildcat. Czy coś stoi za tą zbieżnością? Czy było to wówczas stereotypowe nazwisko pana starszego z wąsem? Czy Bob Haney znał jakiegoś Farnuma? Na razie nie mam pomysłu! |
Great, great, great! Bardzo fajna historia Tytanów z epoki; zagrało mi tutaj praktycznie wszystko: od okładki i rysunków Nicka Cardy'ego aż po rozegranie klasycznego motywu a co, gdyby nasza szkoła była tak naprawdę... złym miejscem? Za sprawą znajomych z codziennego życia miejsc oraz rekwizytów sekwencje akcji były zabawne i pomysłowe jak rzadko kiedy. Wyjątkowo podobał mi się też Robin nadal wstrząśnięty po swojej solowej konfrontacji z Gargoylem! To jeszcze nie jakaś high drama, ale w zespół jest już wbity niewidzialny klin; Boy Wonder wyraźnie wie coś, o czym reszta drużyny nie ma pojęcia, i czuć między nimi pewien dystans.
Masa zabawy, krótko mówiąc - czy podobnych emocji dostarczą nam za tydzień Hawk oraz Dove? Zobaczymy, bo przez jakiś czas będziemy teraz robić przekładaniec z obu tych komiksów!
~.~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz