Jedyne pewniaki w życiu? Śmierć i podatki, jak mówi stary bon mot - choć w przypadku superbohaterów to pierwsze nie jest wcale przesądzone! Ale podatki... nie uciekniemy od nich nawet w trzydziestym wieku. Ba, nie ucieknie od nich nawet sam Legion Superbohaterów! Nasza przygoda na dziś nosi tytuł One Hero Too Many; autor: E. Nelson Bridwell, czas: kwiecień 1970!
"Hold your rockets!" - no bo przecież kto słyszał o "horses" w trzydziestym wieku! |
Zdradzę na wstępie, że nie jest to historia szczególnie dobra - ale kończy się ona wydarzeniem istotnym dla historii grupy, trudno było jej więc nie omówić!
Co tam dziś słychać w trzydziestym wieku? Ano Legion właśnie otrzymuje dary, dary losu; niejaki profesor Sayar proponuje rewolucję w podróżach międzygwiezdnych:
Super układ klawiatury, profesorze, nie ma co |
Gwiezdne Wrota? The Legion did it first! Profesor wybiera koordynaty, po czym jego maszyna otwiera przejście na odległą planetę:
Galaktyka Andromedy jest w rzeczywistości dwa i pół miliona lat świetlnych od Ziemi - więc hej, jesteśmy przynajmniej w odpowiednim rzędzie wielkości, sukces! |
Fajny prezent! Zdradzę jednak, że korzystanie z tego proto-Stargate nie stanie się nowym zwyczajem Legionu; w latach siedemdziesiątych będą popylać po galaktyce pojazdami mocno inspirowanymi projektami ze Star Treka. Dlaczego? Pewnie dlatego, że błyskawiczny transport odarłaby niektóre historie z dramatyzmu! Dzisiejsza fabuła jest raczej krótka, pozwólmy sobie więc na wycieczkę w przyszłość: tak będzie już niedługo wyglądał krążownik Legionu!
Czuć startrekowe inspiracje, prawda? Kolista jednostka dowodzenia jak Enterprise, tyłek z silnikami w ukłądzie podobnym, jak klingoński Bird of Prey! |
Dlatego właśnie podkreślam, że tak naprawdę wszelkie wstawki o the Legion did it first! robię zawsze z przymrużeniem oka; media dokonują przecież nieustannie krzyżowego zapylania siebie nawzajem. Nowy krążownik to dobry przykład: Legion rozgrywał wiele startrekowych konceptów przed Star Trekiem... a gdy ten drugi stał się popularny, sam zaczerpnął z serialu nieco wizualnych inspiracji.
Super jest ta przerażona mina Karate Kida w pierwszym panelu - i jego natychmiastowe rozpoznanie pana Bannana! |
Zwolnione od podatku? Absurd! Wayland Bannan nie uznaje podobnych fanaberii:
"The law makes no exceptions!" |
Ze swoją standardową ofiarnością, członkowie i członkinie Legionu zaczynają na wyścigi deklarować, że wezmą na siebie ten ciężar i - dla dobra grupy - odejdą z klubu. Timber Wolf zrywa się jako pierwszy - that's easy! Just drop the last member to be admitted... me! Na takie dictum Chemical King zauważa (słusznie), że zostali przyjęci do Legionu równocześnie - chłopaki zaczynają się więc sprzeczać i oddają się przyjacielskim przepychankom.
Nic dziwnego, ze Legion ma problemy z podatkami, jeśli Karate Kid rozwala mównicę co przemówienie! |
Val próbuje podejść do sprawy logicznie; bez wyścigów, bez przepychanek. O tym, kto opuści Legion, zadecydować ma ślepy los:
Sporo tych karteczek - wszyscy chcą wziąć ciężar na siebie! |
A co to za monkey business? Losowanie nie dochodzi do skutku, gdyż część zainteresowanych nie ma zamiaru zdawać się na ślepy traf:
Guys, come on, don't make it difficult |
Nawet przywódca Legionu może zwątpić! Na szczęście na stanowisku jest sprawdzony Brainiac 5 i jego superkomputer, który ma matematycznie zdecydować, kto opuści szeregi grupy:
Liczenie "feats", czyli superbohaterskich wyczynów, to stara tradycja jeszcze z lat '50! |
Maszyna wskazuje... Brainiaca 5! Tak, nasz zielonoskóry kolega wiedział o tym doskonale; nie popisuje się przecież najczęściej w akcji, gdyż jego specjalnością jest wspieranie grupy intelektualnie.
Jeśli wszystko to wydaje się wam wyjątkowo dramatyczne i chaotyczne - to dobrze się wam wydaje! |
Przynajmniej Luornu załapała się na trochę smooching na pożegnanie! I tak oto Superboy odszedł z Legionu... by grupa mogła zachować ulgi podatkowe. |
~.~
...a jeśli chcecie zanurkować w przeszłość, chronologiczna lista naszych niedzielnych spotkań czeka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz