Kiedy tydzień pracy się wydłuża, kiedy grafik zawalony jest radami i wywiadówkami - czas na piątkowe Variety Show!
Zacznijmy, jak to czasem bywa, od tych smutniejszych wieści - parę dni temu umarł Kevin Conroy. Nie był może postacią związaną z komiksem per se, ale przez długie lata podkładał głos Batmana w różnych adaptacjach. Pierwszym i chyba najsłynniejszym jego projektem był Batman TAS ("The Animated Series") rozpoczynający emisję w 1992; później Conroy podkładał również głos Batmana w filmach animowanych, grach komputerowych (serie Arkham oraz Injustice), a nawet osobiście wystąpił na ekranie jako Bruce Wayne w Arrowverse. Krótko mówiąc - był głosem Batmana dla więcej niż jednego pokolenia.
Kevin Conroy, warto pamiętać, był też gejem - a związane z tym podwójne życie, jak twierdził, miało spory wpływ na jego sportretowanie dualizmu Bruce'a Wayne'a i Batmana. W tegorocznej antologii DC Pride - wydawnictwu poświęconemu osobom LGBT - Conroy opublikował autobiograficzny komiks Finding Batman, w którym opisywał swoją karierę nie uciekając od trudnych i często przykrych wątków osobistych:
![]() |
Scenariusz: Kevin Conroy, rysunki i kolor: J. Bone |
Nie chcę budować uproszczonej laurki z tezą "Conroy tak dobrze czuł Batmana, gdyż jako homoseksualista znał się na podwójnym życiu"; nasze tożsamości są przecież zdecydowanie bardziej wieloaspektowe i zniuansowane. Skoro jednak sam Conroy widział tu istotny wpływ na swoją rolę - któż ma wiedzieć lepiej, jeśli nie on sam!
Przechodząc do weselszych, lżejszych, a może nawet mikroskopijnych wagowo tematów - niedawno ukazał się trailer nowego Ant-Mana! Ant-Man and the Wasp: Quantumania, bo tak brzmi pełny tytuł, ma trafić do kin już w lutym:
Strasznie cicho o tym trailerze w moich kręgach komiksowych, i chyba nic dziwnego: it sure looks like a superhero flick... i w sumie tyle. Postaram się jednak pójść o krok dalej! Po pierwsze i najważniejsze: yay, Wasp ma krótkie włosy! To mój ulubiony look Janet van Dyne...
![]() |
Tutaj: w serii All-New Wolverine autorstwa Toma Taylora, o której też chciałbym tu kiedyś napisać! Która to już seria, o której tak mówię...? |
...ale generalnie jestem fanem krótko ściętych włosów, więc to nic nowego. Po drugie, nieco poważniej: zapowiedziano już, że Kang (w komiksach: Kang the Conqueror) będzie nowym wiodącym antagonistą MCU... i jeszcze nie do końca to widzę. Kang to tradycyjnie podróżnik w czasie; potrafi równolegle panować nad starożytnym Egiptem, dowodzić futurystyczną armią w przyszłości oraz - współcześnie - podgryzać drużynę naszych bohaterów od środka, jeszcze jako pozornie niewinny nastolatek. To fajny koncept, ale wydaje mi się, że MCU spalił już motyw podróży w czasie przy okazji Thanosa - wątpię zatem, by dwa razy klepali to samo. Być może więc - zamiast w różnych erach - Kang będzie sportretowany bardziej jako multiversal conqueror podróżujący pomiędzy wymiarami?
Po trzecie: Cassie Lang w kostiumie oznacza, że jesteśmy znowu o kroczek bliżej do Young Avengers! Coraz więcej pokemonów już zebranych: Kate Bishop (💖), Elijah Bradley, dzieciaki Wandy... Cassie występowała w komiksach pod heroicznymi przydomkami Stature albo (później) Stinger, a że jestem fanem nastoletnich zespołów - im szybciej dostanę Young Avengers, tym bardziej bedę ucieszony. Ciekawe też, że to już trzecia aktorka portretująca Cassie na ekranie!
Po czwarte i drobniutkie: podoba mi się, że trailer opowiada własną małą historię - od kolesia w kawiarni, który nie pamięta tożsamości naszego bohatera... aż do łotra, który z szacunkiem nazywa go właściwie. Zobaczymy, co z tego wyjdzie; drugi Ant-Man był dla mnie kompletnie forgettable... ale to samo mógłbym powiedzieć o drugim Thorze czy drugim Iron Manie, a potem serie te wróciły do formy (yup, I liked Iron Man 3 - that twist was *brilliant* and I stand by it)!
Kolejna zapowiedź dotyczy nadchodzącego serialu Secret Invasion, w którym Samuel L. Jackson będzie zmagał się z kosmitami:
Po pierwsze: Maria Hill z długimi włosami? Booo! BOOO, I say!
![]() |
Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale Maria Hill - topowa agentka i często dyrektorka S.H.I.E.L.D. - nie ma nawet innego komiksowego imidżu! |
Ale dosyć żartów; fajnie widać kontynuację wątku z Captain Marvel i nie mam wątpliwości, że Samuel L. Jackson da radę aktorsko uciągnąć serial. Jestem jednak nieco sceptyczny co do fabuły - komiksowa Secret Invasion mogłaby alternatywnie nazywać się Reptilianie: Komiks; opowiadała o konspiracji zmiennokształtnych kosmitów podszywających się pod kluczowe osoby na naszej planecie. Nie ukrywajmy, w roku 2022 reptilianie budzą chyba bardziej reakcję "pfffhaha o kurde reptilianie, jak w memach" niż jakąkolwiek inną; powiedziałbym, że ostatnim nieironicznym tchnieniem tej teorii spiskowej w popkulturze był serial V z 2008, który nawet wtedy spotkał się z reakcją "pfffhaha o kurde reptilianie". V (remake produkcji z 1983, swoją drogą) został zdjęty z anteny po dwóch sezonach, ale to moim zdaniem wybitnie niedoceniany kawałek telewizyjnej science fiction! Królową obcych grała tam świetna Morena Baccarin...
![]() |
Nie planowałem tej fryzury jako tematu przewodniego dzisiejszego wpisu - but well, here we are! |
...i może realizacji brakowało wysokobudżetowego sznytu, ale serial był gęsty od napięcia - i do tej pory uważam, że padające na ekranie "now *that's* how you kill your mother" to jedna z absolutnie najbardziej efektownych kwestii ever.
Póki co największym sukcesem trailera Secret Invasion (na streamingu w przyszłym roku) jest wzbudzenie u mnie rozrzewnienia V... ale, jak zwykle, jestem optymistyczny! Captain Marvel trzymała się tematycznie lat '90, może więc Secret Invasion spróbuje świadomie bawić się konspiracyjno-ufologicznymi nastrojami tej dekady? A co do optymizmu:
HOLY SMOKES IT'S THE FREAKING LEGION OF SUPER-HEROES!!!!!111!!!!1
LONG LIVE THE LEGIOOOOOOON!!!!11!
Nie będę się silił na obiektywizm, bo i po co - płynę na fali fanowskiej euforii! Kilkadziesiąt wpisów na temat Legionu Superbohaterów pokazuje chyba dobitnie, że jest to grupa wyjątkowo bliska mojemu sercu. Jeden z najbardziej progresywnych komiksów superbohaterskich lat '50 i '60; jedna z kolebek zorganizowanego fandomu; komiks o nastolatkach pisany przez pewien czas przez autentycznego nastolatka - to dla mnie nieskończenie fascynujący temat, i każde pojawienie się Legionu we współczesnych mediach to dla mnie małe (a może i całkiem duże!) święto! Co do samego nadchodzącego filmu: podoba mi się styl wizualny z mocnymi konturami i to, że głos Batmana podkłada Jensen Ackles - myślę, że godny następca Kevina Conroya... ale nie dam rady omówić tego trailera na chłodno! Jestem zbyt zauroczony tym, że Bouncing Boy się nadyma, że Triplicate Girl klepie łotrów przy użyciu Tri-Jitsu, że wybrano The Dark Circle jako antagonistów... Krótko mówiąc, na pewno będę bawił się świetnie niezależnie od jakości filmu - nawet tego Arm-Fall-Off-Boya przecierpię!
Ano właśnie, Arm-Fall-Off-Boy. Tak jest, to chłopak, którego mocą jest odczepianie własnych kończyn - i jest on obecny na dziesiątkach internetowych list najgorszych postaci komiksowych wszechczasów, zazwyczaj w tonie "hehe, ale te komiksy były kiedyś głupie". Szczerze mówiąc: pokazuje to wyłącznie, że osoby tworzące podobne teksty miały z materiałem źródłowym kontakt pobieżny albo zgoła żaden. Arm-Fall-Off-Boy nie wywodzi się bowiem z oryginalnej Silver Age Legionu, a z satyrycznego komiksu umieszczonego w magazynie Secret Origins #46 z 1989:
![]() |
Żart rozciąga się na styl wizualny, który jest imitacją tego z lat '60... ale gwarantuję, to 1989! |
Moje znużenie Arm-Fall-Off-Boyem nie wynika z tego, że to kiepski żart; skąd, to urocze środowiskowe nabijanie się z popularności ówczesnych boys, girls, lads and lasses o komicznie wydumanych mocach. Znużenie bierze się z lat wpadania po raz kolejny na tekst jakiegoś dwudziestoletniego media workera, który a) nie wie, że to jednostrzałowa postać satyryczna z końca lat '80; b) próbuje (często z protekcjonalną wyższością) charakteryzować całą erę komiksu na jego podstawie. A że nieskromnie powiem, że Silver Age to moja branżowa specjalność - skręca mnie wtedy tzw. second-hand embarassment. Stąd też za każdym razem, gdy widzę Arm-Fall-Off-Boya (który, podkreślę, sam w sobie jest sympatycznym żartem) odzywa się u mnie wyrobiony odruch warunkowy: o nie, aj aj, znowu ktoś będzie pierdzielił absolutne kocopoły.
O, a skoro mowa o żartach - ujął mnie drobny gag w jednym z odcinków publikowanego na platformie WebToon komiksu Wayne Family Adventures:
![]() |
got tickets for The Flips! |
The Flips, jak być może pamiętacie, to młodzieżowa kapela rockowa z jednej z pierwszych przygód Teen Titans - rok ich debiutu to 1965. Talk about deep cuts!
I ostatnia rzecz na dzisiaj: wyszła nowa gra mobilna o komiksowej tematyce, Marvel Snap. Jak mógłbym nie spróbować? Śpieszę donieść, że jest naprawdę dobra; szczerze mówiąc - na tyle dobra, że kupiłbym ją jako papierową karciankę!
![]() |
Anglista vs. Potato Queen! |
O co chodzi? Każdy gracz dysponuje talią składającą się z dwunastu kart, które reprezentują rozmaite marvelowskie postacie. Każda z nich ma swoją siłę i koszt: mutant-akrobata Nightcrawler kosztuje jeden punkt energii i wnosi na stół dwa punkty siły, a zagranie Hulka kosztuje aż sześć energii... ale zielony dżentelmen odwdzięcza się dostarczając potężne dwanaście siły. Gra trwa sześć rund; w pierwszej mamy do wydania jeden punkt energii, w drugiej dwa - i tak dalej, aż do sześciu. Na stole leżą trzy lokacje, do których możemy zagrywać swoje postacie; osoba z większą sumą mocy w każdej z nich kontroluje dane miejsce. Wygrywa osoba, która po szóstej turze kontroluje przynajmniej dwie z trzech lokacji. Proste!
![]() |
Proste, ale jednak nie banalne! Szczególnie, że każda lokacja ma odmienne efekty - premiują zagrywanie wielu kart lub jednej pojedynczej, wzmacniają lub osłabiają zdolności postaci... |
To pod wieloma względami blackjack na sterydach. Główne napięcie płynie z czytania przeciwnika i decydowania, w której lokacji podbijać bębenek, a w której odpuścić. Co z tego, że przeciwnik zagra w jednym miejscu potężnych Hulka oraz Odyna - i w rezultacie będzie tam niepokonany - jeśli uda nam się cichaczem zdobyć przewagę w dwóch pozostałych? Bo, oczywiście, poza mocą karty mają indywidualne zdolności - Nightcrawler może raz na partię teleportować się do innej lokacji; król dżungli Ka-Zar podnosi moc wszystkich małych kart o koszcie 1; telepatka Emma Frost tworzy gotową do zagrania kopię najlepszej karty z ręki przeciwnika, a Wolverine - jeśli zostanie z dowolnego powodu zniszczony - wraca do gry za darmo w losowej lokacji. Jest więc obszar do kombinowania, i bardzo szybko można zbudować kilka tematycznych talii!
Kolejnym elementem psychologiczno-hazardowym jest tytułowy snap. Standardowo po meczu zyskujemy lub tracimy dwa punkty w w ligowym rankingu; każda osoba może jednak w trakcie partii "snapnąć" i podwoić stawkę. Przeciwnik ma wówczas szansę spasować... ale jeśli zdecyduje się grać dalej, będziemy rywalizować już o 4 punkty. Ba, może snapnąć samodzielnie - i podbić stawkę do maksymalnych 8! To mechanika emocjonująca, pozwalająca na odrobinę mind games i dostarczająca hazardowego dreszczyku, ale koniec końców nadal jest to gra o złote kalesony; punkty ligowe dostarczają drobnych i rzadkich nagród, nie ma więc o co się spinać.
![]() |
Marvel Snap zaspokaja też moje potrzeby kolekcjonerskie! |
System zbierania i ulepszania postaci również jest bardzo wyluzowany; po każdym meczu otrzymujemy surowce służące do ulepszenia jednej z użytych kart... ale są to upgrade'y wyłącznie wizualne: grafika przekraczająca granicę kadru (frame break), efekt 3D czy dodatkowa mała animacja postaci. Od strony mechanicznej Shang-Chi nowego gracza będzie dokładnie identyczny, jak wizualnie odpicowana karta weterana. To fajny pomysł, gdyż pozwala wyżyć się kolekcjonersko - a jednocześnie nie narusza balansu zabawy!
![]() |
Oh crap, it's Sera! Z komiksu Angela: Journey to the FUNderworld, którym zachwycałem się latem! |
Takie smaczki ujęły mnie już kompletnie; jasne, szybko znajdziemy znanych z kina Avengersów, ale prawdziwy urok Marvel Snap to wszystkie te komiksowe postacie klasy B lub C: Angela i Sera; Moon Girl i Devil Dinosaur; Blade i Morbius! A że każda postać ma ileś alternatywnych grafik kart...
![]() |
Jedna z alternatywnych grafik Elektry to powyższa okładka autorstwa Skottiego Younga! |
...czuję, że Marvel Snap będzie moją go-to komórkową rozrywką przez najbliższych kilka miesięcy. Przynajmniej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz