Wiem, wiem, powiedzieć Motörhead i wszyscy od razu myślą o klasycznym zespole rockowym; jest też jednak Motorhead bez umlautu, gra wyścigowa z 1998. Muzykę z niej lubię na tyle, że nawet dwadzieścia lat później leci u mnie z samochodowych głośników! Poniżej zamieszczam nie czystą ścieżkę audio, ale też towarzyszący jej fragment gry - bo tak właśnie muzykę tę zapamiętałem:
Czy była to jakaś perła gatunku? Pewnie nie, ale wiąże się dla mnie z bardzo dobrymi wspomnieniami. Motorhead wstrzelił się akurat w ten technologiczny moment, gdy grafika korzystała już z płynnego i szybkiego 3D, ale nadal była raczej symboliczna i reprezentacyjna; niskowielokątowe bloki i rozmyte tekstury bardziej sugerowały, niż stanowiły fotorealistyczne odwzorowanie. A wiadomo - kiedy obraz tylko sugeruje, wyobraźnia bierze się do roboty i zaczyna uzupełniać luki! Dlatego właśnie futurystyczne tory wyścigowe z Motorhead - i to oglądane na kineskopowym monitorze - to dla mnie jedne z najbardziej sugestywnych miast przyszłości. Pewnie, rozumiem, że wieżowce wyłaniają się z mgły, gdyż silnik graficzny renderuje tylko najbliższe otoczenie - ale technologiczne zaplecze nie ma tak naprawdę znaczenia, gdyż na poziomie estetycznym mogę pościgać się nocą wśród mgły i barwnych świateł.
Ciekawostką jest też to, że - jak wiele gier z tego okresu - ścieżka dźwiękowa Motorhead była zapisana na płytce nie w postaci komputerowych danych, a jako zwykłe ścieżki CD audio. Dlatego właśnie stary krążek z grą nie leży u mnie w pudle z archaicznymi grami, tylko dumnie prezentuje się na stojaku wśród albumów muzycznych!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz