Grab a coffee or another drug of choice, because it's Variety Show time again!
Aby dobrze odpowiedzieć na te pytania, powinniśmy cofnąć się do wczesnych lat '70. Na popkulturowym topie były wówczas pomysły Ericha von Dänikena zaprezentowane w książce Rydwany Bogów (1968) - czyli to, że na Ziemi istniała już kiedyś jakaś wielka cywilizacja, że losami ludzkości kierowali (bądź wręcz ją stworzyli) obcy, że ślady tej kosmicznej interwencji można odnaleźć w mitach, legendach, sztuce i architekturze minionych wieków. Ancient aliens, jak byśmy dzisiaj podsumowali.
Jednym z miłośników tej teorii był nikt inny, jak Jack Kirby - legenda komiksu. Zabrakłoby tu miejsca, by wymieniać wszystko, co Kirby stworzył, ale zwykle pamięta się go jako jednego z głównych twórców panteonu najbardziej znanych postaci Marvela: Iron Man, Hulk, Thor, X-Men, Fantastyczna Czwórka - i więcej. Piszę "jednego z", gdyż szczególnie w latach '60 bardzo polegano w tym biznesie na kooperacji i wymianie pomysłów (zaś taki Stan Lee był bardzo zdolnym promotorem i marketingowcem, który dbał, by jego własne nazwisko pojawiało się wszędzie, ale to już też historia na kiedy indziej), ale Kirby bezdyskusyjnie stworzył podwaliny uniwersum Marvela.
Kiedy jednak Kirby był na swoim dänikenowskim haju i chciał napisać historię z ancient aliens, Marvel nie podchwycił pomysłu i nie wszedł w to. Kirby zabrał więc swoje pomysły do DC, gdzie stworzył New Gods: pompatyczną, neomitologiczną sagę o zwaśnionych planetach.
![]() |
Wizualnie było to szaleństwo, by zwrócić uwagę tylko na zasuwającego na kosmicznych nartach Black Racera - boga-narciarza będącego awatarem śmierci. NIKT NIE UCIEKNIE CZARNEMU NARCIARZOWI |
Powołał wówczas do życia postacie takie, jak Darkseid, Orion, Mr. Miracle czy Big Barda - i chociaż New Gods nie odnieśli jakiegoś oszałamiającego sukcesu, to przynajmniej wpasowali się dobrze w szerszą mitologię DC i do tej pory są często, gęsto wykorzystywani - szczególnie Darkseid, poszukujący anti-life equation lord i władca złych kosmicznych bogów, bywa pierwszym wyborem, gdy trzeba naprawdę groźnego i efektownego antagonisty. Swoją drogą, marvelowski Thanos to nic innego, jak zrzynka Darkseida - i nie jest to nawet jakaś tajemnica, bo sam twórca fioletowego tytana - Jim Starlin - pisze tak:
Kirby had done the New Gods, which I thought was terrific. He was over at DC at the time. I came up with some things that were inspired by that. You'd think that Thanos was inspired by Darkseid, but that was not the case when I showed up. In my first Thanos drawings, if he looked like anybody, it was Metron. I had all these different gods and things I wanted to do, which became Thanos and the Titans. Roy took one look at the guy in the Metron-like chair and said: "Beef him up! If you're going to steal one of the New Gods, at least rip off Darkseid, the really good one!".
Meandruje nam ta historia trochę, więc wróćmy do Kirby'ego i Eternals! Kiedy Jack wrócił do Marvela, wydawnictwo powiedziało mu mniej więcej "no dobra, Kirby, jak chcesz, to rób tych swich kosmitów" - tyle tylko, że Kirby już ich przecież zrobił pod szyldem DC. Eternals są więc nieco autoplagiatem, konceptem drugiej świeżości; tak, pod pewnymi względami są odmienni od New Gods, ale moim zdaniem mają też zwyczajnie mniej charakteru. Koncept najogólniej zarysowany: w uniwersum Marvela istnieją starożytni, potężni obcy - wyglądający jak wielkie roboty Celestials - którzy stworzyli tytułowych Eternals, inspirowanych głównie grecką mitologią superludzi, którzy towarzyszą ludzkości przed stulecia.
![]() |
Rymowanka mówi: poznacie Kirby'ego po twarzach jego! |
Myślę, że w ten sposób dotarliśmy do odpowiedzi na pierwsze pytanie - a co to? Już wiecie! Czy będzie to dobre? Pewnie będzie, Marvel w końcu sprawnie produkuje kolejne filmy; nastawcie się na Marvel does ancient aliens. Blockbusterowy budżet na pewno pomoże - jest to w końcu historia, którą obowiązkowo trzeba opowiedzieć w odpowiedniej skali i z właściwą wizualną fantazją, a że chyba od czasu Prometeusza nie mieliśmy na kinowych ekranach żadnej większej produkcji ze starożytnymi kosmitami towarzyszącymi ludzkości i kształtujacymi ją - może Eternals trafią w jakąś kulturową niszę.
Czy warto przeczytać komiks? Moim zdaniem nie, nie warto; jeśli ktoś jest zainteresowany historią medium, odsyłam raczej do New Gods, konceptu bardziej wydestylownego, more crazy i bardziej interesującego wizualnie. Problemem Eternals jest to, że potrzebują epickiej skali, ale nigdy nie mieli szansy rozwinąć skrzydeł - pierwsza seria Kirby'ego została zamknięta przed czasem i podobny los czekał późniejsze podejścia. Gdy Neil Gaiman został wynajęty - jako óczesny superstar author - żeby jakoś ten koncept uwspółcześnić i rozruszać, nawet on nie dał rady; jego seria zakończyła się po siedmiu numerach i nie wywołała jakiegoś trzęsienia ziemi w szerszym uniwersum. Ale właśnie - paradoksalnie - brak serializacji może być siłą filmowych Eternals; twórcy mogą opowiedzieć w tym filmie satyskacjonującą, zamkniętą historię i napompować stronę wizualną tak, że będzie co wspominać. Zobaczymy!
Cóż to jednak za variety show bez odrobiny variety? Zostawmy już tych kosmitów i skupmy się na gorylach! Przedstawiam wam słynną okładkę, na którą znowu wpadłem ostatnio kopiąc w około-Legionowych komiksach:
![]() |
WHY? |
- goryle ("musieliśmy puścić do druku z 200 okładek z gorylami, pewnie więcej");
- dinozaury;
- motocykle;
- ogień i pożary;
- kolor purpurowy;
- okładki z pytaniem do czytelnika;
- bohaterowie ze łzami w oczach.
Prawie trzydzieści lat później Mark Waid i zespół Secret Origins postanowili więc wziąć te chaotyczne wytyczne z Silver Age i stworzyć w ramach żartu okładkę idealną. Nie wiem jak was, ale mnie zachęca!
Pamiętacie też, jak wspominałem o DC Round Robin? Komiksowe igrzyska śmierci weszły już w finałową fazę; oto, kto dzięki fanowskim głosom dostarł do finału!
![]() |
Padli zarówno Green Lanterns, jak i Blue Beetle. Czy na tej podstawie możemy sformułować pogląd, że kolory w tytułach się nie sprzedają? Ciekawe co by się stało, gdyby był to purple! |
Na tym etapie oba tytuły dostały już krótkie komiksy będące ich zapowiedziami! Robins idą w ripped from the headlines relevance, gdyż widzimy ich w konfrontacji z terrorystami jasno inspirowanymi QAnon i innymi message board conspiracy theories:
![]() |
Cute, będzie to za 30 lat jeden z tych punktów identyfikacyjnych "co było wtedy kulturowo na fali" |
I chociaż trochę nabijałem się z konceptu zbierania Robinów razem, skłamałbym mówiąc, że nie zrobiło mi się cieplej na sercu widząc grupę razem przy jednym stole:
Próbka Suicide Squad Seven to z kolei jedna wielka sekwencja akcji, która prezentuje skład nowego zespołu. Harley Quinn trochę bardziej niż zwykle przełamuje czwartą ścianę:
![]() |
Też na swój sposób kulturowy dokument epoki (a Doom Patrol również polecam) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz