Uwaga, dzisiaj zaczynamy nasze spotkanie od wejściówki! Pytanie pierwsze i ostatnie: kim był Jim Shooter? Kto pamięta, może czuć z siebie dumę; kto nie, tego wysyłam w czasie do spotkania, w którym o nim mówiliśmy. A zaczynamy od Jima Shootera, ponieważ stworzył on część z najbardziej rozpoznawalnych łotrów Legionu - i moim planem było, aby dziś tymi łotrami się zająć...
...ale plany mają tendencję do zmieniania się w locie! Gdzie tam przechodzić do łotrów Shootera, pomyślałem, kiedy nie wspomniałem jeszcze ani słowem o jednym z klasycznych przeciwników Legionu z samego serca Silver Age? Złapcie się więc fotela, bo dzisiaj na waszych ekranach pojawi się on - the man from the stars! The man with the fingers! He's...
![]() |
♫ Starfinger! He's the man! ♫ |
Starfinger nie jest może najbardziej przerażającym z pseudonimów, ale bardzo prosto wyśledzić, skąd się wziął! Jesteśmy teraz w sierpniu roku 1965, zaś w grudniu 1964 amerykańską premierę miał jeden z filmów Jamesem Bon-
![]() |
No dzięki za spalenie ciekawostki kulturowej, okładko, way to make me feel needed |
Inspiracja Goldfingerem jest tu noszona z pełną dumą! Po raz kolejny mamy też wgląd w tempo produkcji komiksów w latach '60 - pół roku to minimalny czas reakcji na trendy kulturowe czy czytelnicze. Wspominaliśmy o tym przy okazji naszej dyskusji o The Legion of Substitute Heroes, tu zaś widzimy kolejny przykład - ktoś z DC idzie w grudniu do kina na Goldfingera, myśli ej, podoba mi się ten tytuł, wydawnicza machina rusza... i w sierpniu na prasowych stojakach grozi już światu Starfinger.
Skoro sama okładka wyręczyła mnie w szukaniu kulturowych tropów, pójdę więc tym razem w nieco innym kierunku - jak Starfinger wpisuje się w sieć inspiracji komiksowych? Strzelanie innym rodzajem mocy z każdego palca to w końcu znak firmowy innego łotra, marvelowskiego Mandarina. Mandarin był very much a Yellow Peril character w tradycji łotrów takich, jak Fu Manchu czy Ming the Merciless.
Tak czy inaczej, Mandarin posiadał zestaw dziesięciu pierścieni, z których każdy umożliwiał mu kontrolę nad innym rodzajem mocy...
![]() |
"Dzień dobry, miło mi państwa powitać w gdyńskim oceanarium" |
Historia zaczyna się w gabinecie lekarskim, gdzie doktor Hanscom - medyk Legionu - przepuszcza młodych bohaterów i bohaterki przez badanie kontrolne (więcej o służbie zdrowia w trzydziestym wieku poczytacie tutaj). A że jesteśmy raptem trzy miesiące (realne, wydawnicze) po historii Super-Moby Dick of Space, w tle mamy wątek utraconej ręki Lightning Lada - leży on w szpitalu, dochodzi do siebie i zapewnia odwiedzających go przyjaciół, że może jednak uda się zastąpić metalową protezę czymś bardziej naturalnym. Doktor Hanscom generalnie dopuszcza Legion do służby, z jednym może małym zastrzeżeniem...
![]() |
Szybka eliminacja z historii dwóch najpotężniejszych legionistów! |
Wspominaliśmy już w końcu, że przy rosnącej liczebności Legionu niektóre postacie trzeba było posadzić czasem na ławce rezerwowych - i los ten często spotykał Superboya i Mon-Ela, którzy w końcu są w stanie rozwiązać większość problemów pstryknięciem palcami. Ale jakiemu kryzysowi musi tym razem zaradzić nasz super-hero club? Otóż na odległej planetoidzie odkryto niezwykłą substancję...
![]() |
Odmłodzone zwierzę jest cudownie szczęśliwe - ogon w górze, krok taneczny |
![]() |
Powiedzcie, że Starfinger nie wygląda jak zły Michelin Man |
![]() |
Szczęki Matter-Eater Lada są zawsze gotowe do akcji! |
Kryminalna grupa wraca do kryjówki w kiepskich nastrojach. Dolts! Fools!, woła Starfinger na swoich podkomendnych; trzeba było działać szybciej! Oh yeah?, odpowiada mu na to jeden z nich; a jeśli ty jesteś taki super, to dlaczego nie zniszczyłeś Legionu? Gdzie te moce, które podobno masz?
W odpowiedzi Starfinger wyciąga w górę palec!
A cóż to za podchody? Najpierw widzieliśmy, jak Starfinger różnymi promieniami mocy walczy z Legionem, a teraz nagle musi uciekać się do podstępów, żeby przywołać podkomendnych do porządku? Historia ta skończy się klasycznym zdemaskowaniem łotra - zbierajcie więc poszlaki, które mogą wskazać na jego prawdziwą tożsamość!
Starfinger wydaje się faktycznie niebezpieczny, Saturn Girl - przywódczyni Legionu - zbiera więc całą drużynę i wysyła nawet sygnał w przeszłość, by Superboy przestał się na chwilę wydurniać z Laną Lang i wziął się do uczciwej superbohaterskiej roboty. Starfinger też jednak nie próżnuje; w przebraniu dostaje się do studia telewizyjnego, gdzie..
![]() |
W idyllicznej przyszłości trzydziestego wieku nie ma internetu, jest tylko telewizja |
![]() |
Cud pierwszy: miasto na szynach |
![]() |
W późniejszych historiach moce Colossal Boya były bardziej ograniczone, ale tutaj może zrobić się tak wielki, by trzymać w dłoniach miasto |
![]() |
"Strange, death-like coma" była z jednej strony ówczesną metodą unikania tematu śmierci (jesteśmy tu jeszcze przed Computo the Conqueror), z drugiej zaś potencjalną furtką do powrotu postaci |
A co do tempa, wróćmy do akcji!
![]() |
Czym może się różnić reverse mirror od zwykłego mirror? |
![]() |
Cud drugi: laboratorium na szczudłach |
![]() |
Kadr okładkowy na początku wpisu pokazuje tę scenę w z większą liczbą detali! |
![]() |
"Great rings of Saturn! Sizzling circuits!" - jak ładnie Legion unika brzydkich słów! |
![]() |
Mina Phantom Girl dobitnie pokazuje, co o tym myśli |
Rozpoczyna się polowanie na złoczyńcę; w pewnym momencie Shrinking Violet wpada na Chameleon Boya paradującego po siedzibie Legionu w stroju Starfingera, ale zmiennokształtny młodzieniec ma wytłumaczenie:
![]() |
Cud trzeci: dziura w ziemi |
Nie dość, że generator zostaje zniszczony, to legioniści ledwie uchodzą z życiem z zapadającego się tunelu; Superboy to Superboy, ale Cosmic Boy i Matter-Eater Lad gorzej poradziliby sobie z milionami ton skał na głowie. Czas na czwarty cud!
![]() |
Cud czwarty: parę pomników starych białych facetów |
![]() |
Abe Lincoln pyta smutnym wzrokiem - "dlaczego ten chłopiec został tu wysłany bez opieki?" |
Tego już za dużo; wysyłanie pojedynczych patroli nie zdaje egzaminu, więc Saturn Girl i Brainiac 5 biorą się za rozwiązanie bardziej uniwersalne. Czas - by komiksowej tradycji stało się zadość - wyciągnąć z rękawa jakiś magiczny metal:
Legion znowu rozdziela się na kilka drużyn, by ochronić ostatnie z cudów świata, a Saturn Girl - ówczesna przywódczyni zespołu - dostarcza wszystkim inertronowe tarcze. By nie przedłużać dzisiejszego spotkania, przyjrzyjmy się tylko szybko trzem ostatnim z futurystycznych cudów:
![]() |
Cud piąty: pompa |
![]() |
Cud szósty: wiatrak |
![]() |
Cud siódmy i ostatni: POWERSPHERE |
Inertronowe tarcze są tym, co pozwala Legionowi stawić czoła Starfingerowi na równych warunkach! Nie jest to może najbardziej wizualnie porywająca konfrontacja, gdyż wszyscy po prostu otaczają łotra i biegną na niego z tarczami...
...ale przynajmniej poznajemy w końcu tożsamość złoczyńcy. Czy zgadliście i zgadłyście, kto to?
Na pewno?
Sprawdźmy zatem!
Tyle chociaż dobrego; Lightning Lad okazuje się nie przestępcą, a bezwolnym narzędziem w rękach prawdziwego łotra. Ponownie: czy zgadliście i zgadłyście, kto to?
Na pewno?
Sprawdźmy!
...tak, to doktor Hanscom z początku poprzedniego numeru!
![]() |
Jestem pewny, że widziałem takie koło do super-hipnozy w jakimś sklepie z farbami |
![]() |
Urzekają mnie te dialogi! "I'm gambling..." "And I'm sure...!" |
Koniec końców, zagrozenie zostaje zażegnane, rejuvum powierzone pieczy naukowców, zaś Phantom Girl przywrócona do świata materialnego. Ja zaś - jako wasz narrator i przewodnik po trzydziestym wieku - jestem w sumie zaskoczony, że historia ta jest nieco lepsza, niż ją zapamiętałem; są w niej odpowiednie cliffhangery, nieustannie coś się dzieje, i może tylko siedem cudów trzydziestego wieku nieco ją rozwleka - ale rozumiem, że pięć cudów nie miałoby tego samego brzmienia.
Starfinger był w 1965 poważnym zagrożeniem, ale współcześnie - może z racji na głupkowaty hełm, może na tęczowe promienie emitowane z palców - interpretuje się go raczej jako komediowego łotra. W animowanej wersji Legionu z 2006 stanowił on przeciwnika Substitute Heroes w poświęconym im odcinku; poszło to w pełen radosny camp, gdyż animowany Starfinger przemawiał z bliżej niezidentyfikowanym europejskim akcentem oraz zachowywał się z manieryzmami przebrzmiałego gwiazdora disco:
![]() |
Będę szczery: zakrztusiłem się ze śmiechu, kiedy zobaczyłem Starfingera jako łotra odcinka |
![]() |
Imidż łotrowsko-sceniczny dobrany doskonale |
Czy zatem podczas naszego kolejnego spotkania zajmiemy się łotrami Jima Shootera, nieco bardziej nowoczesnymi niż pocieszny Starfinger i jego tęczowe promienie? Pewnie jeszcze nie; zróżnicujemy nieco tematykę i przed kolejną dyskusją o komiksowych złoczyńcach porozmawiamy najpierw o czymś innym. A o czym dokładnie? Tego dowiecie się, jak zwykle... w przyszłości!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz