Hej, wiecie, jaką dzisiaj mamy okazję? Setny wpis na blogu!
![]() |
Okładka komiksu Showcase z 1978, numer... czekajcie, zaraz sprawdzę |
Czy jestem zaskoczony, że blog dobił do stu wpisów? Powiem nieskromnie: nie, bo cóż byłby ze mnie za Torchbearer of Silly Comic Book Blogging, gdyby ta pochodnia wypaliła się nawet przed ceremonialną setką. I'm here to stay! Zaskoczony jestem raczej tempem, w którym to sto wpisów się pojawiło. Myślałem, że będę pisał sobie wpis z doskoku, raz na tydzień lub dwa, w wolnych weekendowych chwilach; pisanie tutaj sprawia mi jednak tyle przyjemności, że od założenia bloga pojawiają się twardo po cztery wpisy na tydzień!
Zdradzę wam też sekret - nie piszę na zapas. Nie mam jakiegoś skarbca wpisów, z którego wyciągam teksty; wszystko powstaje tu aktualnie i na bieżąco - stąd też czasem literówki, powtórzenia czy niezręczności stylistyczne, które od czasu do czasu (mam nadzieję) wyłapuję i poprawiam. Często w poniedziałek nie mam pojęcia, o czym będę pisał w piątek; nie jest to jednak źródło stresu, wręcz przeciwnie - to świetne ćwiczenia z wyluzowania i surfowania na fali. Temat się pojawi, i dzięki temu piszę o tym, na co mam ochotę - raz o komiksach świeżych, raz o sześćdziesięcioletnich; o planszówkach, serialach, grach - słowem, po prostu o tych wszystkich fajnych rzeczach, którymi chcę się z wami podzielić!
Patrząc wstecz, myślę że impulsem do mojego powrotu do blogowania - poza pandemią i spędzaniem masy czasu w domu - było to:
Na zdjęciu powyżej znajduje się mój dzienniczek ćwiczeń. Nie mam już niestety okazji chodzić na zajęcia wuefu, więc - aby utrzymać aktywność fizyczną - od paru lat regularnie ćwiczę w domu; klasyczna kalistenika, przysiady, pompki, podciągnięcia i tak dalej. Żeby móc śledzić swoje postępy i stopniowo podnosić liczbę powtórzeń, kupiłem notatnik, w którym zapisuję co trzeba; a że przy ćwiczeniu często słucham jakiegoś audiobooka, szybko pomiędzy linijkami zacząłem notować też ich tytuły. Na blogu mam zaś miejsce, by nie tylko zanotować, czego słuchałem (co czytałem, w co grałem...), ale jeszcze dodatkowo rozwinąć to nieco i upstrzyć kolorowymi obrazkami. Plus, może - być może - ktoś nawet nieco z tego skorzysta!
(na marginesie: dzienniczek ćwiczeń bardzo dobrze sprawdza się u mnie jako metoda motywacyjna, gdyż od 2017 nie opuściłem ani jednej sesji ćwiczeń - dwa razy w tygodniu, co by się nie działo)
W ramach klepania się samemu po plecach i celebracji stu wpisów zapraszam was teraz behind the scenes, gdzie opowiem o poszczególnych kategoriach wpisów!
- komiksiarstwo - juicy blogging secret: po pierwszych paru wpisach na blogu "komiksiarstwo" było dopiero na trzeciej lub czwartej pozycji najpopularniejszych tagów i - zważywszy na komiksową w zamierzeniu naturę tego przedsięwzięcia - byłem tym straszliwie zaskoczony! Jak widać, z biegiem czasu wszystko się jednak uregulowało.
- muzyczne poniedziałki - ten tag to oldie but goodie z czasów mojego poprzedniego bloga; w tamtych zamierzchłych czasach poniedziałki były moim najbardziej zajętym dniem, żeby więc dać sobie nieco luzu i wytchnienia ograniczałem się wtedy do wrzucenia jakiegoś kawałka muzycznego. Aktualnie przyświecają mi trzy cele: różnicować style i wykonawców; nie podawać rzeczy, które i tak słyszycie w samochodowym radiu; nie dublować muzyki, która była już kiedyś na starym blogu.
- panele na niedzielę - kiedy tworzyłem ten tag, widziałem go jako komiksową wersję Muzycznych Poniedziałków - planowałem wrzucać co niedziela trochę paneli z komiksów, które czytałem w tygodniu; śmiesznych, ciekawych, efektownych, wszystko jedno. Los sprawił jednak, że w okolicach zakładania bloga kupiłem sobie omnibus The Legion of Super-Heroes... i wsiąkłem, gdyż zarówno Legion, jaki cała Silver Age to temat na lata dyskusji. Prędzej czy później wyjdziemy jednak w niedzielnych spotkaniach z tej ery Legionu; czy pójdziemy wówczas chronologicznie dalej - ku dekadzie lat '70 i Bronze Age - czy zostaniemy w silly Silver Age z innym tytułem, jak stare wersje Doom Patrol lub Teen Titans? Well, kids, heck if i know - zobaczymy, gdy dojdziemy do tego momentu; pisałem już wyżej, że duchem tego bloga jest brak przesadnego planowania i spontaniczne surfowanie na fali!
- planszówki - w internecie jest multum miejsc, gdzie recenzują planszówki lepiej, ciekawiej i zabawniej ode mnie - moim ulubionym jest kanał Shut Up & Sit Down - po co więc jeszcze jeden blog o tej tematyce? Ano chyba powód jest taki, że trudno jest pisać o planszówkach nie wchodząc chociaż trochę w tryb recenzencki - a że planszówki to moje drugie po komiksach ulubione hobby, jakoś tak już się zwyczajnie złożyło! Tu z kolei piszę zawsze o tytułach, w które aktualnie gramy; czasem będą to nowości, a czasem powrót jakiegoś tytułu sprzed pięciu czy dziesięciu lat. Jak z całą resztą kategorii: less planning, more surfing!
- granie komputerowe - pograć na komputerze też lubię; ostatnio szczególnie bliskie mojemu sercu są gry roguelike, deckbuildery i podobne - takie, w które mogę sobie lekko popykać po pracy, a satysfakcjonująca sesja zajmuje godzinę lub pół. Adult style gaming, jak śmieję się czasem z uczniami i uczennicami; moją ostatnią dużą, wielogodzinną AAA-type game był Fallen Order, a i to dlatego, że dostałem go w prezencie od kolegi R.
- komiksiarstwo na ekranie - nikogo pewnie nie zaskoczy, że wpisy z tej kategorii są - pod kątem statystyk wejść - najpopularniejszymi na blogu! Żyjemy w erze, kiedy komiksowe produkcje stały się kulturowym mainstreamem; przy każdym tekście o filmach lub serialach widzę więc sporo osób, które poszukują w sieci informacji o nich lub o materiałach źródłowych. Good for you, guys & gals! Come for the TV series discussion, stay for the old-style comic book blogging (hopefully).
- grzebanie w backlogu - bardzo wychowawczy projekt! Moja biblioteka gier jest pełna tytułów, których nie dokończyłem, kupiłem w jakimś pakiecie czy w promocji i odłożyłem na mityczne "później". W końcu jednak nadeszła godzina; the "później" is now! Ponownie, nie jest to z mojej strony jakaś niewolnicza orka, bardziej dodatkowa motywacja, by zrobić coś i tak fajnego. Mogę więc tylko powiedzieć - grzebcie w swoich backlogach, wszyscy, czy to jeśli chodzi o gry, książki czy cokolwiek innego!
- dobre punkty wejścia - komiksiarstwo potrafi być hermetyczne i nieustannie trwają wysiłki, by ten stan rzeczy zmienić. Ten tag to moja drobna cegiełka! Jeśli trafię na serię, która nie wymaga do cieszenia się nią encyklopedycznej wiedzy czy orientacji w meandrach wieloletnich fabuł, z przyjemnością przybiję na okładce stempel dobrego punktu wejścia.
- knédżi - czemu nie po prostu "książki"? Wpisałem przy pierwszym wpisie tag "książki" i poczułem się naraz jak stary dziennikarz tygodnika opinii i młoda instagramerka reklamująca poradniki coachingowe. Książki zabrzmiały mi z takim echem przeintelektualizowanym, wymuskanym i komercyjnym; a knédżi to knédżi, to jest są prawdziwe lektury of your friendly neighborhood working class guy. Moim stylem czytelniczym jest robienie przekładańca fiction-nonfiction-fiction-nonfiction, ale to też nie jest jakaś żelazna reguła; czasem moje potrzeby fiction zaspokoję komiksami, przykładowo.
- variety show - degustacja marynowanych jaj, nowy trailer serialu czy głupkowata inicjatywa wydawnictwa komiksowego? You never know! Czasem chcę o czymś wspomnieć, ale nie jest to materiał na osobny wpis - i takie drobiazgi lądują w kolejnym variety show, ponieważ variety is the spice of life i tak dalej. W oryginalnym panelu, z którego zrobiłem nagłówek tego cyklu, Veronica pędzi na program Eda Sullivana. Dlaczego symbolicznie wybrałem akurat ten panel? Czas na segment edukacyjny; nawet dziś przed nim nie uciekniecie!
- blogowanie o blogowaniu to grzech - to starożytna prawda; jak ktoś już nie ma o czym blogować, to bloguje o blogowaniu. Ale że reguły są po to, żeby je łamać, raz na jakiś czas - szczególnie przy kamieniach milowych jak dzisiejszy - pozwólcie mi na odrobinę grzesznych radości!
- jedz z anglistą - spontaniczna kategoria, która jednak sprawia mi masę radości! Nie jestem może wyjątkowym mistrzem kuchni, ale wszyscy lubimy chyba zapisać czasem jakiś przepis czy podzielić się ulubionym comfort food; liczę na to, że w przyszłości zobaczymy tu więcej pyszności!
- gin - to troszeczkę joke tag, żeby dopełnić złotą piątkę darów z opisu bloga: comics, boardgames, books, music, and gin (with the power of gin!); opis ten i jego struktura to mój drobny suchar bawiący się starą wejściówką do serialu animowanego z Kapitanem Planetą. Osoby zbyt młode, by pamiętać - lub tak stare, że już zapomniały - niech klikną w tego tutaj linka!
- granie mobilne - póki co tylko Chuzzle, ale pykam sobie czasem na komórce także w inne rzeczy; w końcu więc i ta kategoria nieco pewnie się wzbogaci!
Skorzystam też z tego milestone issue, by odpowiedzieć w jednym miejscu na parę innych waszych pytań!
- Dlaczego "Anglista After Hours?" - myślałem też nad innymi adresami; kiedy parę lat temu flirtowałem z myślą powrotu do blogowania, pierwszym adresem, który przyszedł mi na myśl w przemijającej erze blogosfery był Ostatni blog na świecie - ale it just sounded kinda sad. Zakładając tego bloga wiedziałem dokładnie, jaką rolę chcę pełnić - The Torchbearer of Silly Comic Book Blogging - ale z kolei adres "The Torchbearer" just sounded kinda pretentious. Dlatego więc stanęło na Angliście After Hours! Faktycznie jestem anglistą, faktycznie bloga piszę po godzinach, i hasło "after hours" wywołuje od razu przyjemne skojarzenia z wyciągnięciem się na barowym krześle, sączeniem zimnego drinka i okazją do poopowiadania o ulubionych rzeczach.
- Fajny masz header bloga, skąd go wziąłeś? - żaden gotowy szablon nie oddawał odpowiednio barowej estetyki, na którą się zdecydowałem, skorzystałem więc z zewnętrznego narzędzia do projektowania grafik w internecie i poukładałem wszystko - tekst, grafikę, fonty - dokładnie tak, żebym był zadowolony. Na koniec (nienajkrótszego) procesu twórczego kreator online uraczył mnie informacją, że aby pobrać stworzoną grafikę, muszę wykupić subskrypcję; yup, that - or I can just take a hi-res screenshot, pomyślałem, i minutę później miałem już ładnie przyciętą grafikę na dysku. Tak samo powstały pieczęcie dobrych punktów wejścia - screenshot, podmiana białego tła na przezroczyste w pierwszym lepszym programie graficznym, zrobione!
- A nie myślałeś nad nowszymi mediami, jakimś insta czy coś? - myślałem, ale nie wiem, czy chcę wchodzić w całą social media game, z komentarzami, interakcjami, trzymaniem ręki na pulsie popularności i tak dalej. Pewnie, że potrafi to być zabawą samo w sobie, ale potrzeba na to jednak trochę więcej wysiłku, niż chyba jestem w stanie poświecić na silly after hours project. Z racji na wasze pytania założyłem jednak profil bloga na facebooku, by było widać nowe posty! Przyznam też, że połechtało mnie miło, gdy wrzuciłem w komentarzach strony poświęconej popkulturze link do swojego wpisu o komiksie z Betty na zdalnym nauczaniu - i wystrzelił on ekspresowo do grubo ponad tysiąca wejść (a średnio dziennie odwiedza mnie z pięć-dziesięć osób).
- Kiedy ty znajdujesz na to czas? - różnie! Zwykle piszę faktycznie after hours, wieczorami; często przy weekendowej porannej kawce; zdarzyło mi się nawet na okienku pomiędzy zajęciami. Jest to po prostu mój hobby time; jeden skleja statki z zapałek, inny grzebie pod maską starego samochodu, ja piszę o komiksach oraz planszówkach - i z tego czerpię radość. Często lepiej wypoczywam w ten sposób niż po prostu leżąc na kanapie!
- A nie chcesz otworzyć starego bloga w formie muzealnej? - e, nie bardzo. Był to blog w nieco innej formule - obowiązkowy post codziennie (czy było o czym pisać, czy nie), żywa jeszcze blogosfera, komentarze, znajomi i regularny slice of life - zdjęcia z wypadów ze znajomymi, zabawne historie z pracy, te klimaty. Pozwólcie więc, że zostawię go sobie jako osobistą pamiątkę... chociaż kto wie, kusi mnie czasem, by wrzucić tu jakiś wpis sprzed lat w formie muzealnego blast from the past! Wiecie w końcu, że I'm a sucker for the retro stuff.
Mam nadzieję, że dzisiejszy peek behind the curtain nie zburzył waszego obrazu Anglisty After Hours - jednoosobowej grupy rekonstrukcyjnej blogosfery z lat '00! Zawsze też mówię sobie, że może ulepszę nieco bloga organizacyjnie, z dodatkowym podstronami, łatwiejszym wyszukiwaniem i tak dalej - pobawię się tym pewnie w przyszłości, może uda mi się znaleźć odpowiedni balans pomiędzy retro look oraz modern functionality. Kolejnym dużym milestone i przystankiem na naszej wspólnej trasie będzie pewnie koniec roku - i wypadający w tych samych okolicach rok blogowania, pierwszy post pojawił się tu bowiem jedenastego stycznia. A do tego czasu? Nie mogę wam obiecać, że wpisy zawsze będą tak regularne, jak do tej pory - gwarantuję jednak, że zawsze będą pisane z przyjemnością i z sercem!
I przede wszystkim - cieszę się, że jesteście tu ze mną! Jasne, z jednej strony piszę dla własnej przyjemności, dla stworzenia własnego zakątka internetu pełnego fajnych rzeczy; z drugiej jednak każde pisanie jest pisaniem do kogoś, nawet jeśli tym kimś miałbym być tylko ja sam starszy o parę tygodni (czy lat). To, że licznik wejść rośnie, że jedna osoba zagaduje na temat ostatniego wpisu, a inna sugeruje temat kolejnego - to naprawdę wszystko, czego mógłbym chcieć! Sure, maybe I do it for myself, but you all make it so much easier - and so much better!
So, thanks - and this one's for you!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz