piątek, 30 lipca 2021

Jedz z Anglistą: nachosy w stylu portugalskim!

Przychodzą znajomi i chcecie w miarę szybko zrobić coś, czym wszyscy się nafutrują? A może po prostu macie ochotę na obiadowe danie, które jest not quite fast food, but not quite a traditional meal? Z otchłani kuchni wyłania się więc Anglista - z blachą nachosów po portugalsku!  

Previously on JEDZ Z ANGLISTĄ: marynowaliśmy jaja

Nachosy często kojarzą się nam z kinową salą i drugiej świeżości dipem, ale nie musi wcale tak być! To danie wywodzące się z lat '40 o pięknej historii; jak streszcza ją The New York Times...

Nachos were born in 1940 when, as the story goes, a group of women walked into the Victory Club in Piedras outside business hours. But Ignacio Anaya, the maître d’hôtel, had no cooks in the kitchen. Mr. Anaya was known as Nacho, the traditional nickname for anyone named Ignacio in Spanish-speaking countries.

The wives of Americans stationed at a military base in Eagle Pass, Texas, the women had crossed the Rio Grande to shop and were looking for a drink and a bite. Aiming to please, Mr. Anaya ran to the kitchen and made a quick appetizer with ingredients he found. He topped totopos, fried corn tortilla chips, with Colby cheese and slices of pickled jalapeños, and threw them in the oven.

The women loved it so much they asked for seconds, and jokingly ended up calling them Nacho’s special.

Element edukacyjny na dziś uznaję za zaliczony - rzućmy więc okiem na składniki! Wystarczą one na jedną piekarnikową blachę nachosów, czyli jakieś sześć pełnoprawnych obiadowych porcji.

Oto i one! Jest to też dobry moment, by zdradzić, dlaczego tę konkretną wersję nachosów określam "stylem portugalskim" - otóż wszystkie składniki bez wyjątku pochodzą z wywodzącej się z tego właśnie kraju Biedronki. Neat, huh? Oto dokładna lista zakupów:

  • trzy paczki nachosów (dowolnego smaku)
  • blok żółtego sera (400g) oraz trochę mozzarelli do zapiekanek;
  • pół kilo mielonego
  • dwie butelki sosu chili
  • zielone oliwki (udało mi się trafić od razu krojone)
  • przynajmniej cztery papryki
  • z pięć ostrych papryczek
  • przyprawy do mięsa: mielona ostra papryka, pieprz cayenne

Do tego standardowe przyprawy jak sól i pieprz, wedle gustu - chociaż z solą bym nie przesadzał, bo zarówno same nachosy, jak i oliwki w zalewie są zazwyczaj już dosyć słone. Ser nie musi być wybitnej klasy, jego przeznaczeniem i tak jest po prostu roztopić się ładnie. Robię dziś nachosy w wersji ostrzejszej - osoby z wrażliwszym podniebieniem mogą śmiało zamienić sos chili do mięsa na sos steakhouse lub podobny i zrezygnować z pieprzu cayenne, ale zachęcam do zostawienia chociaż ostrych papryczek - nadają nachosom charakteru.

No, to do roboty!

Na początek ścieramy blok sera i kroimy warzywa. Można pozbyć się nasion z ostrych papryczek, ale jak robić ostre, to na całą parę - ja je zostawiam.

Drugim krokiem jest wrzucenie mięsa na patelnie i odpowiednie go doprawienie. Nie będę tu rościł sobie prawa do określania, ile dokładnie mielonej ostrej papryki i pieprzu cayenne dorzucić; ja sypnąłem pod siebie dosyć hojnie i dorzuciłem jeszcze nieco chili w płatkach (uwielbiam). Spokojnie - mimo wszystko nie będzie to jakaś absurdalnie pikantna potrawa; jest dużo ostrzejszych sosów, które można by wykorzystać, a pół kilo sera też odpowiednio złagodzi smak.

Kiedy przyprawione mielone dochodzi, możecie wysypać już na pokrytą folią blachę dwie paczki nachosów:

Dwie z trzech, gdyż trzecia będzie naszą warstwą wyżej - nachosy w tym wydaniu przypominają odrobinę tex-mexową lazanię. Folię dobrze jest lekko natłuścić, żeby nie lepiła się potem do gotowej potrawy. A jak tam mięso?

Ładnie! No to dorzucamy warzywa - ponownie, mniej więcej dwie trzecie przygotowanej porcji:

Reszta trafi na górę potrawy jako dekoracja! Różnokolorowe papryki też kupiłem czysto ze względów estetycznych; nic nie stoi na przeszkodzie, by były to najzwyklejsze czerwone. Mieszamy całość, aż papryka nieco się przysmaży, po czym dodajemy sos chili - tym razem niczego na przyszłość nie zostawiamy, obie butelki prosto na patelnię:

Teraz dajcie całości dojść, żeby mięso przeszło ładnie smakiem. To dobry czas na przykrycie nachosów startym serem; zasada dwie trzecie teraz - jedna trzecia na później jest tu znowu w pełnej mocy.

Sos na patelni już gorący, a mielone przeszło smakiem? Jeśli tak, możecie wylać całość na środek blachy i ładnie równomiernie rozprowadzić:

Czas na drugą warstwę! Teraz dokładamy pozostawioną wcześniej ostatnią paczkę nachosów...

 ...a na nie - żeby potrawa wyglądała apetycznie i kolorowo - kładziemy resztę warzyw, pocięte oliwki i ser, który zapiecze się ładnie u góry: 

I to samo pod bardziej dynamicznym kątem! Na tym etapie znalazłem jeszcze trochę zapomnianej mozzarelli, więc na zdjęciu już tego nie widać, ale też dorzuciłem ją na wierzch; upewnijcie się, że niczego nie zapomnieliście i nie zapomniałyście! There's no such thing as too much stuff on nachos. 

Niemal gotowe! Teraz całość do piekarnika, 200 stopni przez jakieś 15 minut...

Jeśli ser się przyrumienia, a wystające spod kołderki nachosy lekko (lekko!) przyczerniają - that's it! Można wyciągać i serwować.

Efekt końcowy na talerzu:

To, że wyciąłem i przeniosłem na talerz niemal kwadratowy kawałek to rzadkie zjawisko; nie martwcie się, jeśli wasza porcja nachosów rozwali się w transporcie na wszystkie strony. It's OK to be messy, może nawet lepiej - można wtedy podbierać z talerza na co tylko macie ochotę, a to trochę zapieczonego sera, a to przypieczoną papryczkę, a to same nachosy do satysfakcjonującego pożucia!

Jeśli nie mamy gości, taka blacha wystarczy nam (lekko licząc) na dwa obiady, dwie kolacje i trochę przekąsek w trakcie dnia. Nie trzeba nawet podgrzewać - podobnie jak pizza, nachosy na zimno są równie dobre (a niektórzy stwierdzą pewnie, że nawet lepsze - smaki zdążą już ładnie się przegryźć). Zaś wracając do artykułu, który cytowałem z początku wpisu - padają w nim też słowa o tym, jakie zgodnie z regułami sztuki powinny być dobre nachosy:

According to festival guidelines, there are three things nachos must have: tortilla chips, copious amounts of melted cheese and some kind of chile. I would add that nachos need to be messy, saucy and provoke that “I can’t have just one” feeling when you take a bite.
Myślę, że nachosy w stylu portugalskim wpisują się w te wytyczne doskonale! Zachęcam też do eksperymentów; dodać więcej warzyw? Inne warzywa? Inny sos? Na ostro, na słono, na słodko? Pomyślcie o tym jak o komponowaniu toppingu do ulubionej pizzy - i przede wszystkim pamiętajcie, że nachosy najlepiej smakują w towarzystwie!

1 komentarz: