Piątek - wyluzujmy się przy kawce oraz dawno niewidzianym Variety Show!
Po pierwsze: z okazji pierwszej rocznicy funkcjonowania blog przechodzi techniczną metamorfozę! Nie mogę zmarnować takiej okazji; czas na klasycznego gifa UNDER CONSTRUCTION, którego (lub jedną z tysiąca jego wariacji) na pewno pamiętacie z ery wczesnego internetu i prywatnych stron mozolnie ręcznie pisanych w HTMLu!
Pozdrowienia od "robienie strony w notepadzie" squad! |
A co to za construction? Ha! Po pierwsze, standardowe tagi oraz archiwum wpisów zrobiły się już nieco nieporęczne; opanowałem więc zakazaną technologię tworzenia podstron i spędziłem wieczór lub dwa organizując rozmaite cykle. Linki możecie znaleźć w nowej listwie, tuż pod nagłówkiem bloga; mamy tam alfabetycznie uporządkowane teksty o KOMIKSACH, alfabetycznie uporządkowane wpisy o PLANSZÓWKACH oraz chronologicznie ułożony spis treści naszych przygód z LEGIONEM! Kategorii tych oraz podstron będzie pewnie przybywać; wszystko to jest wybitnie work in progress, ale bawię się przednio.
Dodatkowo: Blogspot przypominał mi już od miesięcy, że blog jest niedostosowany do urządzeń mobilnych. No cóż, retro-estetyka retro-estetyką, ale też iść z duchem czasu! Pobawiłem się więc opcjami dostosowań do mniejszego ekranu - i efekty możecie sprawdzić na własnej komórce. Nowa listwa podstron obecna jest również w tej wersji!
Zdumiewający jest postęp cywilizacji! |
Wersja
desktopowa zostaje po staremu, z głupkowatym panelem bocznym i ze
wszystkim. To tyle w temacie raportu z prac budowlanych - jeszcze jeden
adekwatny retro-gif, zanim przejdziemy dalej!
Mój przewodnik duchowy |
OPUSZCZAMY PLAC BUDOWY |
A co słychać w komiksowym światku? Wiecie, że nikt nie ucieknie przed trailerami - zobaczmy więc, jak zapowiada się serialowy Moon Knight!
so, Moon Knight, huh
Jak szła ta nasza mantra? Wszystkie komiksy są ekranizowane! Moon Knight to postać z Bronze Age - z roku 1975, by być dokładnym - która zadebiutowała w zeszycie Werewolf by Night #32; pamiętacie, Bronze Age to okres poluzowania tych starych norm dotyczących wampirów, wilkołaków i podobnych nadnaturalnych stworów.
Moon Knight ma w sobie mocny nadnaturalny pierwiastek; jest on
wybrańcem egipskiego boga Khonshu... lub - w zależności od interpretacji
- cierpi na omamy i sam wmówił sobie całą tę historię. Marketingowym
wyróżnikiem Moon Knighta był fakt posiadania czterech tożsamości:
najemnika imieniem Mark Spector, milionera Stevena Granta, taksówkarza
Jake'a Lockleya oraz oczywiście odzianego w biel superbohatera. Miało
to umożliwiać mu gładkie funkcjonowanie w różnych sferach
społeczeństwa... ale z czasem doprowadziło go do problemów psychicznych
związanych z własną tożsamością.
Wczesny Moon Knight - lata '70 i '80 - to naprawdę very much a Bronze Age comic. Z jednej strony próbuje być nieco mroczniejszy, poważniejszy i celuje czasem w odrobinę social relevance, z drugiej - TRZASK PRASK KRYJ SIĘ ŁOTRZE RZUCAM W CIEBIE BATARANGIEM CRESCENT DARTEM!
To ta poważniejsza twarz Moon Knighta... |
...a to ta mniej, plus some casual racism. KUNCH! |
Z
ery tej pochodzą też jedne z moich ukochanych paneli wszech czasów!
Widzimy na nich prawdziwie dziwaczne pozy, które w tym okresie uchodziły
za "dynamiczne kung fu" - spójrzcie, Moon Knight gibki jest!
SPLAM CHUDT - KANK WAKT! |
Dialogi też silą się na dowcipny superhero cool,
ale wychodzi to różnie; wczesny Moon Knight jest tonalnie dosyć
osobliwy. Jest to jednak ciekawa seria i dobry punkt wyjścia do dyskusji
o późnych latach '70 i wczesnych '80; pokazuję tu powyżej śmieszne
głupotki, ale były też w niej strony, które uczciwie zrobiły na mnie
wrażenie. Spójrzcie na przykład na tę:
Rysownikiem był tu Bill Sienkiewicz, o którego nastrojowych pracach wspominałem przy okazji The New Mutants |
There's a lot to love here; zwróćcie uwagę, jak klasyczna siatka dziewięciu paneli została wykorzystana, by przeprowadzić naszą linię wzroku nie w standardowym układzie lewo - prawo - kolejna linijka, ale zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Pomieszczenie jest jedno, ale zwielokrotnienie figur Moon Knighta oraz jego przeciwnika dają nam jasne poczucie chronologii; nawet efekty dźwiękowe stają się większe i wyraźniejsze, podkreślając zbliżanie się bohatera do źródła wystrzałów - aż do finałowego, dramatycznego KLIK!. Awesome stuff; Bill Sienkiewicz to naprawdę świetny rysownik i nazwisko, które warto z tej ery pamiętać.
Mroczny ton, rozwiana peleryna oraz te nieszczęsne batarangowe crescent darts
sprawiły, że w pamięci niektórych Moon Knight zapisał się jako "Batman
Marvela". Poza podobieństwami estetycznymi są to jednak głęboko odmienne
postacie - i mam nadzieję, że nadchodzący serial dobrze to odda.
Co jeszcze? Great news, everyone -
ruszyły prace nad serialową adaptacją Legionu Superbohaterów! Będzie
to, jak wygadał się jeden z twórców, serial animowany dla dorosłych - a
że internet to internet, musiał potem rozwiać powstałe wątpliwości:
Oh well! Maybe next time. |
Legion ma trafić - podobnie jak animowana Harley Quinn
- na platformę HBO, ale jeszcze trochę poczekamy; prace dopiero się
zaczęły i nie jest znana data premiery. Możecie sobie jednak wyobrazić,
jak cieszę się już teraz!
Innym okołokomiksowym niusem, który mnie ubawił, był poniższy:
Zanosi się na to, że film ten będzie doświadczeniem wybitnym. Czy zobaczymy na ekranie kocią grację i styl niczym z poniższego klipu?
We can only hope.
Po
drodze były też święta, z prezentami i ze wszystkim; jednej bliskiej
osobie zdecydowałem się wręczyć - między innymi - kapslownicę.
No fajnie, Anglisto, powiecie, ale co robi ta kapslownica na blogu komiksowym?
Spójrzcie na pudełko, na którym widać pięknie litery O.M.A.C.!
Parsknąłem śmiechem na ich widok, gdyż OMAC w umyśle komiksiarza z
automatu rozwija się do One-Man Army Corps, wyposażonej w szałowego irokeza postaci Jacka Kirby'ego z 1974:
Niestety, kapslownica nie ma związku z powyższym dżentelmenem:
Niby też fajny skrót, ale jednak nie to samo! |
I w końcu: czas na wykorzystanie rzadkiego taga, tym razem: gin!
Moja miłość do ginu jest powszechnie znana, często otrzymuję więc
ginowe prezenty. Spójrzcie, co znalazło się pod moją choinką w tym roku!
"Let Christmas be-gin!" |
Piękne! Mam nadzieję, że ginowa bombka będzie mi służyć długie lata; po prawej widzicie zaś mydło w płynie o aromacie ginu. Zaprawdę, zdumiewający jest rozwój cywilizacji! Otrzymałem również, w ramach ciekawostki...
...gin bezalkoholowy! |
I jak taki wynalazek smakuje? Trochę jak woda z jałowcem, trochę jak tonik - widać ktoś założył, że skoro gin, to z tonikiem. Zabawne doświadczenie i spróbować było warto, ale na bezalkoholowe nasiadówy ze znajomymi lepsza będzie jednak jakaś zeroprocentowa IPA.
Na dziś - to tyle! Odprężcie się porządnie w ten weekend - czy to z procentami, czy bez!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz