piątek, 21 stycznia 2022

Variety Show: UNDER CONSTRUCTION, ten lepszy Sienkiewicz oraz inwentarz poświąteczny!

Piątek - wyluzujmy się przy kawce oraz dawno niewidzianym Variety Show!


Po pierwsze: z okazji pierwszej rocznicy funkcjonowania blog przechodzi techniczną metamorfozę! Nie mogę zmarnować takiej okazji; czas na klasycznego gifa UNDER CONSTRUCTION, którego (lub jedną z tysiąca jego wariacji) na pewno pamiętacie z ery wczesnego internetu i prywatnych stron mozolnie ręcznie pisanych w HTMLu!

Pozdrowienia od "robienie strony w notepadzie" squad!

A co to za construction? Ha! Po pierwsze, standardowe tagi oraz archiwum wpisów zrobiły się już nieco nieporęczne; opanowałem więc zakazaną technologię tworzenia podstron i spędziłem wieczór lub dwa organizując rozmaite cykle. Linki możecie znaleźć w nowej listwie, tuż pod nagłówkiem bloga; mamy tam alfabetycznie uporządkowane teksty o KOMIKSACH, alfabetycznie uporządkowane wpisy o PLANSZÓWKACH oraz chronologicznie ułożony spis treści naszych przygód z LEGIONEM! Kategorii tych oraz podstron będzie pewnie przybywać; wszystko to jest wybitnie work in progress, ale bawię się przednio.

Dodatkowo: Blogspot przypominał mi już od miesięcy, że blog jest niedostosowany do urządzeń mobilnych. No cóż, retro-estetyka retro-estetyką, ale też iść z duchem czasu! Pobawiłem się więc opcjami dostosowań do mniejszego ekranu - i efekty możecie sprawdzić na własnej komórce. Nowa listwa podstron obecna jest również w tej wersji!

Zdumiewający jest postęp cywilizacji!

Wersja desktopowa zostaje po staremu, z głupkowatym panelem bocznym i ze wszystkim. To tyle w temacie raportu z prac budowlanych - jeszcze jeden adekwatny retro-gif, zanim przejdziemy dalej!

Mój przewodnik duchowy

OPUSZCZAMY PLAC BUDOWY

A co słychać w komiksowym światku? Wiecie, że nikt nie ucieknie przed trailerami - zobaczmy więc, jak zapowiada się serialowy Moon Knight!

so, Moon Knight, huh

Jak szła ta nasza mantra? Wszystkie komiksy są ekranizowane! Moon Knight to postać z Bronze Age - z roku 1975, by być dokładnym - która zadebiutowała w zeszycie Werewolf by Night #32; pamiętacie, Bronze Age to okres poluzowania tych starych norm dotyczących wampirów, wilkołaków i podobnych nadnaturalnych stworów. Moon Knight ma w sobie mocny nadnaturalny pierwiastek; jest on wybrańcem egipskiego boga Khonshu... lub - w zależności od interpretacji - cierpi na omamy i sam wmówił sobie całą tę historię. Marketingowym wyróżnikiem Moon Knighta był fakt posiadania czterech tożsamości: najemnika imieniem Mark Spector, milionera Stevena Granta, taksówkarza Jake'a Lockleya oraz oczywiście odzianego w biel superbohatera. Miało to umożliwiać mu gładkie funkcjonowanie w różnych sferach społeczeństwa... ale z czasem doprowadziło go do problemów psychicznych związanych z własną tożsamością.    

Wczesny Moon Knight - lata '70 i '80 - to naprawdę very much a Bronze Age comic. Z jednej strony próbuje być nieco mroczniejszy, poważniejszy i celuje czasem w odrobinę social relevance, z drugiej - TRZASK PRASK KRYJ SIĘ ŁOTRZE RZUCAM W CIEBIE BATARANGIEM CRESCENT DARTEM!

To ta poważniejsza twarz Moon Knighta...
...a to ta mniej, plus some casual racism. KUNCH!

Z ery tej pochodzą też jedne z moich ukochanych paneli wszech czasów! Widzimy na nich prawdziwie dziwaczne pozy, które w tym okresie uchodziły za "dynamiczne kung fu" - spójrzcie, Moon Knight gibki jest!

SPLAM CHUDT - KANK WAKT!

Dialogi też silą się na dowcipny superhero cool, ale wychodzi to różnie; wczesny Moon Knight jest tonalnie dosyć osobliwy. Jest to jednak ciekawa seria i dobry punkt wyjścia do dyskusji o późnych latach '70 i wczesnych '80; pokazuję tu powyżej śmieszne głupotki, ale były też w niej strony, które uczciwie zrobiły na mnie wrażenie. Spójrzcie na przykład na tę:

Rysownikiem był tu Bill Sienkiewicz, o którego nastrojowych pracach wspominałem przy okazji The New Mutants

There's a lot to love here; zwróćcie uwagę, jak klasyczna siatka dziewięciu paneli została wykorzystana, by przeprowadzić naszą linię wzroku nie w standardowym układzie lewo - prawo - kolejna linijka, ale zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Pomieszczenie jest jedno, ale zwielokrotnienie figur Moon Knighta oraz jego przeciwnika dają nam jasne poczucie chronologii; nawet efekty dźwiękowe stają się większe i wyraźniejsze, podkreślając zbliżanie się bohatera do źródła wystrzałów - aż do finałowego, dramatycznego KLIK!. Awesome stuff; Bill Sienkiewicz to naprawdę świetny rysownik i nazwisko, które warto z tej ery pamiętać. 

Mroczny ton, rozwiana peleryna oraz te nieszczęsne batarangowe crescent darts sprawiły, że w pamięci niektórych Moon Knight zapisał się jako "Batman Marvela". Poza podobieństwami estetycznymi są to jednak głęboko odmienne postacie - i mam nadzieję, że nadchodzący serial dobrze to odda.

Co jeszcze? Great news, everyone - ruszyły prace nad serialową adaptacją Legionu Superbohaterów! Będzie to, jak wygadał się jeden z twórców, serial animowany dla dorosłych - a że internet to internet, musiał potem rozwiać powstałe wątpliwości:

Oh well! Maybe next time.

Legion ma trafić - podobnie jak animowana Harley Quinn - na platformę HBO, ale jeszcze trochę poczekamy; prace dopiero się zaczęły i nie jest znana data premiery. Możecie sobie jednak wyobrazić, jak cieszę się już teraz!

Innym okołokomiksowym niusem, który mnie ubawił, był poniższy:

Zanosi się na to, że film ten będzie doświadczeniem wybitnym. Czy zobaczymy na ekranie kocią grację i styl niczym z poniższego klipu?

We can only hope.

Po drodze były też święta, z prezentami i ze wszystkim; jednej bliskiej osobie zdecydowałem się wręczyć - między innymi - kapslownicę.

Kapslownica to genialne urządzenie, ale też źródło nieskończonej paranoi. Musiałem bowiem sprawdzić, czy działa, i zakapslowałem kranówę w butelce po piwie bezalkoholowym! Czy koledzy poznają różnicę w smaku?

No fajnie, Anglisto, powiecie, ale co robi ta kapslownica na blogu komiksowym? Spójrzcie na pudełko, na którym widać pięknie litery O.M.A.C.! Parsknąłem śmiechem na ich widok, gdyż OMAC w umyśle komiksiarza z automatu rozwija się do One-Man Army Corps, wyposażonej w szałowego irokeza postaci Jacka Kirby'ego z 1974:

Niestety, kapslownica nie ma związku z powyższym dżentelmenem:

Niby też fajny skrót, ale jednak nie to samo!

I w końcu: czas na wykorzystanie rzadkiego taga, tym razem: gin! Moja miłość do ginu jest powszechnie znana, często otrzymuję więc ginowe prezenty. Spójrzcie, co znalazło się pod moją choinką w tym roku!

"Let Christmas be-gin!"

Piękne! Mam nadzieję, że ginowa bombka będzie mi służyć długie lata; po prawej widzicie zaś mydło w płynie o aromacie ginu. Zaprawdę, zdumiewający jest rozwój cywilizacji! Otrzymałem również, w ramach ciekawostki...

...gin bezalkoholowy!

I jak taki wynalazek smakuje? Trochę jak woda z jałowcem, trochę jak tonik - widać ktoś założył, że skoro gin, to z tonikiem. Zabawne doświadczenie i spróbować było warto, ale na bezalkoholowe nasiadówy ze znajomymi lepsza będzie jednak jakaś zeroprocentowa IPA.

Na dziś - to tyle! Odprężcie się porządnie w ten weekend - czy to z procentami, czy bez!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz