It's the '70s, baby!
Po raz pierwszy wchodzimy w Panelach na niedzielę w lata '70 i cóż to będzie za zmiana - już od pierwszego numeru! Dekadę tę często pamiętamy współcześnie przez kolorowy, popkulturowy filtr muzyki disco, kung-fu craze, kinowych horrorów czy rewolucji seksualnej; warto jednak pamiętać, że wszystkie te barwne atrakcje stanowiły w dużej mierze formę eskapizmu wobec trudnej codzienności. Lata '70 to dekada największego niżu ekonomicznego od czasów Wielkiego Kryzysu; wyraźnie skończyła się powojenna prosperity, a inflacja oraz wysokie bezrobocie dotykały niemal każdego. Do miast zaczął wkradać się tzw. urban decay; zamykane miejsca pracy oraz brak funduszy miejskich przekładały się na obniżenie jakości życia - lub czasem wręcz powstawanie dzielnic biedy oraz ruin. Chociaż Zimna Wojna wydawała się przystopować, a widmo nuklearnej zagłady nieco odsunąć - cynizm społeczeństwa rósł; skandal Watergate nieodwracalnie nadwerężył zaufanie społeczeństwa do dotychczasowego ładu. Jeśli z latami '50 i '60 może kojarzyć się idylliczny obraz małomiasteczkowej Ameryki - Smallville czy Riverdale o słonecznych ulicach, schludnych jednorodzinnych domkach i gościnnym dinerze serwującym milkshake'i oraz tanie burgery - to popularnym symulakrum lat '70 będą ciemne alejki wielkiego miasta nocą, ze śmieciami rozrzuconymi przez wiatr oraz neo-noirową figurą samotnego mściciela z pistoletem za pasem (jak Clint Eastwood w Brudnym Harrym czy Charles Bronson w Życzeniu śmierci, by wspomnieć o najbardziej emblematycznych przykładach).
Wszystko to musiało znaleźć odbicie również w branży komiksowej. Rozpoczyna się tak zwana Bronze Age - kolejna era po złotej (lata '30 i '40, pierwszy wielki boom popularności komiksu oraz superbohaterów) oraz srebrnej (późne lata '50 oraz całość '60; drugi superbohaterski boom). Warto pamiętać, że jedną z przyczyn dominacji wesołych i optymistycznych superbohaterów w Silver Age była moralna panika rozkręcona dookoła komiksów; jej naczelnym prowodyrem był psychiatra Fredric Wertham, zaś manifestem - jego książka Seduction of the Innocent z 1954. Wertham załamywał w niej ręce nad obecnością w komiksach przemocy, seksu i horroru - a chociaż naciągał fakty aż furczało, to moralnym panikom nie potrzeba wiele. Branża komiksowa została w rezultacie zmuszona do autocenzury; powstało nawet specjalne ciało - Comics Code Authority - które miało strzec moralności na łamach komiksów (bardzo w stylu wcześniejszego filmowego kodeksu Haysa).
Comics Code był nieustannie nagryzany już w latach '60, w miarę słabnięcia medialnego moralnego oburzenia; w latach '70 sprzeciwiano mu się już w pełni otwarcie - czego symbolem jest zaangażowana społecznie i politycznie seria Green Lantern/Green Arrow, na łamach której wprost poruszano problematykę rasową czy narkotykową. Każdy magazyn ukazywał nową dekadę na swój indywidualny sposób, ale wspólnym trendem było coś, co osobiście lubię nazywać "4S":
- Sex - jako owoc rewolucji obyczajowo/seksualnej;
- Scares - społeczeństwo było spragnione różnego rodzaju strachów po wcześniejszym moratorium na horror;
- Society - zmiany społeczne rozgrywano głównie na dwóch frontach: relacji rasowych oraz równouprawnienia płci;
- Seriousness - i, ogólnie, wszystko to stawało się poważniejsze; rysunek psychologiczny postaci, śmierć, bardziej realistyczna strona wizualna.
Podróżując wraz z Tytanami przez lata '70 będziemy nieustannie sprawdzać, jak trzyma się powyższa mała teoria mediów według Anglisty! And so, without further ado...
![]() |
Seriousness widać z miejsca! |
...historia: The Titans Kill a Saint, autor: Bob Kanigher, data: styczeń-luty 1970! Naprawdę, wygląda to, jakby ktoś przestawił wajchę - nadchodzi styczeń roku 1970 i bach, Tytani najwyraźniej kogoś zabili, a teraz stoją osaczeni i winni w mrocznej okładkowej kompozycji. Cały ten numer, jak zobaczymy, to bardzo świadoma deklaracja założeń nowej ery; nie uświadczymy już racej, jak w ostatnim zeszycie, Czarnego Narciarza i potężnych wibratorów, które work heap good.
Co tam więc dziś słychać w latach '70? Otóż wskakujemy do akcji in media res, co samo w sobie jest już pewną innowacją; wcześniej na łamach Tytanów nie widzieliśmy tego manewru zbyt często. I, jak zapowiada okładka, nasza drużyna najwyraźniej wysłała kogoś do parku sztywnych:
![]() |
Hej, to nasi dobrzy koledzy - Hawk i Dove! Witajcie z powrotem, chłopaki! |
Tak jest, Hawk i Dove - po skasowaniu ich własnego magazynu - będą teraz częstszymi gośćmi u Tytanów! Tak czy inaczej, zwróćcie uwagę na styl wizualny; naszym artystą jest niezrównany Nick Cardy, którego eksperymenty z cieniami oraz mocnym tuszowaniem już wcześniej wydawały mi się zapowiadać te nadchodzące konwencje Bronze Age. O Cardym pisałem już często-gęsto w Silver Age, więc przypomnę tylko, że to mój ulubiony rysownik Tytanów z tego okresu - o talentach sprawdzających się zarówno przy dynamicznej akcji, jak i humorystycznej karykaturze lub sekwencji o emocjonalnej wadze.
Na stole operacyjnym leży nieznany nam wąsaty dziadek; Tytani siedzą jak na szpilkach, czekając na diagnozę. Kiedy dostojny wąsacz budzi się po kilku godzinach, udaje mu się wykrztusić tylko kilka słów: don't... blame... yourselves... -- you... were... the... victims... of... your... own... s--
S...trength? S...uperpowers? S...tupidity? Nie dowiemy się nigdy! To powiedziawszy, dziadek wyzionął ducha.
![]() |
Mówiłem, że Nick Cardy potrafi poradzić sobie z emocjonalnymi sekwencjami? |
Zauważmy też, że w Silver Age mielibyśmy raczej jeden panel rozpaczy Donny; wraz z nadejściem nowej ery widzimy coraz więcej przyzwolenia na dekompresję, może wręcz filmowość kadrów. Powolne zbliżenie, skupienie na łzach i szeroko otwartych oczach - widać, że artystycznie dzieje się tu coś nowego!
It's all over!, mówi pielęgniarz, przykrywając zmarłego; he's gone! There's nothing more to be done! Tytanom nie jest lekko... a do tego nagle zostają wezwani do kostnicy. Gdy Robin otwiera drzwi, widzimy tylko jego szok - ale okładka zdradza, przed jakim trybunałem stanie nasza drużyna! Póki co, nie zobaczymy jednak tej sceny; następuje kolejne cięcie, tym razem do Tytanów już opuszczających szpital.
Na zewnątrz czeka na nich...
![]() |
Lilith! |
Pamiętacie, jak w ostatniej porcji listów pojawiła się wzmianka o nowej postaci kobiecej na łamach magazynu? Oto właśnie ona, i niech nie zwiedzie was demoniczne imię - ani się zorientujemy, a Lilith będzie już pełnoprawną członkinią zespołu! Póki co, rudowłosa dziewczyna wprowadza na łamy Tytanów kolejne z moich haseł na "S" - scares. Otóż ma ona supernatural powers; widzi przyszłość, szczególnie tę złą, i ostrzegła wcześniej Tytanów, że wisi nad nimi widmo śmierci. I chociaż nasza drużyna nieco się ciska - a najbardziej ciska się oczywiście Hawk - muszą jednak uznać swoją winę. She's right about us, mówi Robin, gdy urażona Lilith w obliczu wyrzutów obraca się na pięcie i odchodzi; we're guilty all right!, dodaje Kid Flash.
Poczucie winy zżera Tytanów do tego stopnia, że trudno im z czystym sumieniem dać autografy spotkanemu na ulicy młodemu fanowi:
![]() |
Chłopak woła po imieniu wszystkich poza Hawkiem i Dove - widać ma jakieś standardy! |
Modern saint! Celebrated winner of Nobel Peace Prize! W końcu dowiadujemy się, kim właściwie był wąsacz ze szpitala. Ale jak właściwie doszło do tej tragicznej śmierci, i gdzie w tym wina Tytanów? Czas na... retrospekcję!
I przenosimy się, I kid you not, do roztańczonego go-go club z paniami w negliżu:
![]() |
Lilith, poza scares, wnosi też do magazynu inny pierwiastek na "S" - sex! |
Wyrażenie go-go ma podwójną etymologię - w pierwszym rzędzie z francuskiego, a konkretnie od tytułu filmu Whisky à gogo! z 1949 (à gogo plus-minus w znaczeniu anglojęzycznego galore - obfitości, bogactwa). Kiedy film ten był wyświetlany we francuskich kinach, zgrało się to z pojawieniem się pierwszych dyskotekowych klubów tanecznych - które, w rezultacie, doczekały się slangowego określenia whisky à gogo właśnie. Gdy kluby podobnego typu pojawiły się w Stanach, zaimportowano je razem z nazwą; nazwą, która po angielsku brzmiała dodatkowo dobrze, bo (druga, wtórna część etymologii) kojarzyła się przecież z go, go!, dajesz!, oraz rolą go-go girls - zatrudnionych przez klub tancerek, których rolą było keep the party going.
Go-go girls zaczęły potem kojarzyć się z burleską lub striptizem, ale w latach '60 występowały raczej (skąpo, bo skąpo) ubrane - często na specjalnych podwyższonych scenach lub, jak Lilith powyżej, w zawieszonych klatkach (by były widoczne ponad tłumem na parkiecie).
So anyways, Lilith kończy występ i podchodzi do stolika Tytanów. I knew you'd come here tonight, mówi, po czym z miejsca przechodzi do konkretów: I want to be a Teen Titan! Drużyna próbuje niezręcznie coś tam ściemniać, ale sekretne tożsamości nie przydają się na wiele: Lilith bez trudu wskazuje, który z gości klubu to Kid Flash, a który - Robin. Oburzona Donna pyta tancerki: what is your unique super power -- swinging it?
Hej, Donna, it's as good a power as can be! Ale poza swinging it Lilith potrafi również przewidywać przyszłość, i padają wtedy brzemienne słowa: I know that tonight Titans will open the door for death. Tytani są lekko wstrząśnięci, ale jeszcze nie wierzą Lilith; ta wraca do pracy mówiąc, że niedługo zmienią zdanie.
![]() |
Zauważcie też, że w całej retrospekcji panele mają zaokrąglone w telewizyjnym stylu narożniki! |
A kogóż to można spotkać na wiecu pokojowym? Tak jest, to nasi ulubieni (?) wiecznie kłócący się bracia - Hank i Don Hall, Hawk i Dove!
![]() |
"Peace is my thing! Hope is my bag!" - przynajmniej różnica poglądów braci zostaje zarysowana błyskawicznie, bez przegadanych scen znanych z ich własnego komiksu! |
Ruch antywojenny oraz podzielone opinie - oto nasze czwarte "S", society! Na scenie pojawia się noblista, doktor Swanson - ale publika nie kupuje jego przesłania; cóż tam warte Noble, jeśli jego rymy są słabe:
![]() |
O, Kid Flash - niczym sam Barry Allen - korzysta z pierścienia ze skompresowanym w środku kostiumem! |
Gasną światła, wywiązuje się zadyma... a sceny akcji są całkiem niezłe!
![]() |
Duże kadry - niemal na całą stronę - są efektowne, a czarne tło pozwala ładnie wybić się sylwetkom postaci! |
Ale w końcu ktoś wyciąga rewolwer, wywiązuje się szamotanina...
![]() |
...i doktor Swanson zostaje przypadkowo postrzelony w głowę. |
Modern day saint nawet umierając stara się trzymać filozoficzny fason:
![]() |
Jego rymy były słabe, a bit bez wyrazu - ale czy zasługiwał na taki los? |
Koniec retrospekcji! No, prawie; przenosimy się jeszcze do kostnicy, w której plemienna rada starszych herosów naciera Tytanom uszu:
![]() |
ZŁÓŻCIE SAMOKRYTYKĘ |
Zauważcie, że kształt ramek wrócił już do normy! Tak czy inaczej, Tytani są zniszczeni poczuciem winy; wędrują po tonących w deszczu ulicach miasta, a konkretnie - po dzielnicy portowej. Żalą się, żalą, aż nagle do kei przybija motorówka, a na niej...
![]() |
"Meet Mr. Jupiter!" |
Nie, nic wam nie umknęło! Mr. Jupiter pojawia się tu po raz pierwszy - wprowadzony od razu jako kontrahent Bruce'a Wayne'a oraz - bagatela - najbogatszy człowiek na świecie. Będzie on odtąd pełnił rolę podobną co R. J. Brande w futurystycznych przygodach Legionu Superbohaterów - czyli filantropa-sponsora młodej drużyny, bo w latach '70 najwyraźniej trudno już uwierzyć, że Tytani utrzymują się z nagród za ujmowanie przestępców. Jupiter zaprasza Tytanów do swojej siedziby:
![]() |
OK, rozumiem, że chcemy podkreślić, że to nowoczesny zespół na nowe czasy... ale "prejudice and greed" to nie są niby "age-old problems"? |
The young people of today must be trained to cope with the world they will inherit!, podsumowuje Mr. Jupiter - a my, pięćdziesiąt lat później, nadal próbujemy! Miliarder-filantrop oferuje Tytanom świeży start i zaangażowanie w nowy program szkoleniowy; to dokładnie nowy początek, którego drużyna potrzebuje. Wyłamuje się tylko Robin - ale nie z powodów ideologicznych; Dick chce po prostu skończyć college, nie może więc zniknąć na kto wie, jak długo.
We understand, Robin!, zapewnia go Donna; everybody's got to make up their own minds as to what they are going to do in life! We wish you luck!
![]() |
Nie martwcie się, nie żegnamy Robina na długo! |
Tytani stawiają tylko jeden warunek - po tragicznej historii z doktorem Swansonem nie mają zamiaru korzystać już więcej ze swoich supermocy; chcą odnaleźć się, przede wszystkim, jako ludzie. We want to find out who we really are -- and what our thing really is!, podsumowuje Donna.
Niedługo potem Tytani zostają zaproszeni na (oficjalnie nieistniejące) trzynaste piętro wieżowca pana Jupitera, gdzie mieści się kompleks treningowy - stuprocentowo uczciwy, gdyż obsługiwany nie przez ludzi, a wyłącznie przez maszyny. A tam...
![]() |
Witaj w drużynie, Lilith! |
Czas na symboliczną scenę; Tytani odwieszają kolorowe, superbohaterskie kostiumy z Silver Age... i zakładają nowoczesne, bardziej przyziemne i realistyczne uniformy treningowe:
A na koniec...
![]() |
Zakończenie kompletnie odmienne niż obowiązkowy "suchar na koniec i Tytani szczerzący się do czytelników" z lat '60! |
Wow! That was honestly a blast; pierwszy numer z lat '70 - Teen Titans #25 - czyta się dosłownie jak deklarację programową nowej ery. Nowe dylematy, nowe ciuchy, nowa tożsamość zespołu, nowe status quo; nie żartowałem, kiedy pisałem na początku o przestawieniu wajchy! Sex, scares, society and seriousness; te cztery pierwiastki będą kotłować się w różnych proporcjach przez całą nową erę Teen Titans. Dużo można by tu jeszcze powiedzieć, na wiele rzeczy zwrócić uwagę, ale nie ma co się śpieszyć - mamy przed sobą całą nową dekadę! I'm super excited, y'all; będzie przyjemnością przeprowadzić was przez tę - mam wrażenie - często niedocenianą erę w historii komiksu.
It will be experimental; it will be vibrant. Will it always be good? Nah... but it will never be dull!
Ladies and gentlemen, and all the rest - Panele na niedzielę are back in business!
![]() |
BOOOO YOUR RHYMES ARE NOT FRESH |
~.~
Missed an episode? Chronologiczną listę wszystkich naszych dotychczasowych spotkań z Tytanami możesz znaleźć klikając tutaj!