Previously, on The Legion of Super-Heroes: nasi bohaterowie trafili na planetę Talok, która nagle zwróciła się ku galaktycznemu militaryzmowi! Ich przewodniczką była Shadow Lass, lokalna bohaterka o mocy spowijania otoczenia w nieprzebitym mroku; po wyczerpującej wędrówce dotarli do talokiańskiej stolicy - tylko po to, by wpaść w serię pułapek! Pułapek, które wymagały do pokonania użycia niemal nadludzkich ilości energii - a ta, chytrze zebrana, posłużyła do uwolnienia Fatal Five, grupy potężnych przestępców. Fatal Five czym prędzej odleciała ku Ziemi, zostawiając Legion w niewesołej sytuacji... twarzą w twarz z tysiącami wrogów!
Neal Adams ponownie rysuje okładkę? Superman w bokserskim ringu? Skojarzenie może być tylko jedno! |
Dzisiejszą ciekawostkę historyczną otrzymacie na samym początku: powyższa okładka kojarzy mi się nieodparcie ze słynnym komiksem Superman vs. Muhammad Ali, który trafił na stojaki w 1978 - dziesięć lat później, niż omawiana tutaj historia Legionu. Spójrzcie zresztą:
I *koniecznie* kliknijcie, by powiększyć i zobaczyć, kto siedzi na widowni! |
Późne lata '70 to okres, w którym modnie było pompować sprzedaż wplatając rozmaite celebrity appearances i special events. Jak sądzicie, kto wygrał w tym bokserskim meczu? Fabuła opowiadała o rasie kosmitów, która chciała wysłać przeciw Ziemi swego czempiona, zaś stawką miały być dalsze losy naszej planety; trochę taki Kosmiczny Mecz, tylko z boksem zamiast koszykówki (co napisałem jako żart, ale w sumie wspomniana kreskówka z lat '90 też była wyprodukowana przez WB - może więc faktycznie była to jakaś inspiracja?). A, jest tylko jeden haczyk - mecz ma odbyć się pod czerwonym słońcem, więc Superman jest pozbawiony mocy!
Wygrały wszystkie osoby odpowiadające przed chwilą, że to Ali wygrał z Clarkiem! Superman dostał jednak swoje pięć minut nieco później, walcząc z kosmiczną armadą, a w finale historii obcy czempion (którego Ali również znokautował!) w duchu fair play poczuł obrzydzenie pomysłem ataku na Ziemię i stanął ramię w ramię z naszymi herosami. Cute story. all in all, ale na prawdziwą uwagę zasługuje okładka!
Po pierwsze: tytuł ten został opublikowany w treasury size, tabloidowym formacie zarezerwowanym dla wielkich wydarzeń i klasyków. Po drugie, okładka była w formacie wraparound - a więc podwójnych rozmiarów, z wykorzystanym również tyłem periodyku. I dobrze, że wszystko to było tak ogromne, bo bez tego trudno byłoby dostrzec wszystkie znane postacie na okładce! A kogo tam nie ma; prezydent Jimmy Carter z małżonką, Pelé, Liberace, Cher, Raquel Welch, Lucille Ball... po prostu who's who późnych lat '70, nie wspominając już nawet o panteonie postaci komiksowych oraz twórców i twórczyń z biur DC Comics. Spójrzcie zresztą!
I tu również koniecznie powiększcie! Neal naprawdę zaszalał, i oczywiście umieścił też na okładce sam siebie! |
Zdradzę wam też jeszcze jedną tajemnicę: scena z dzisiejszej okładki Legionu, z Clarkiem i Validusem stojącym wewnątrz squared circle, nie pojawia się wewnątrz numeru - najwyraźniej Neal Adams przeczytał tytuł ("Battle For The Championship Of The Universe!"), dostał jakieś art direction ("no pokaż może, jak Superboy walczy z Validusem"), ale samego numeru pewnie nie czytał - boksu w nim bowiem nie uświadczymy. A co uda się nam zobaczyć? Co tam dziś słychać w trzydziestym wieku?
Legion, przypomnijmy, jest osaczony we wrogiej cytadeli przez tysiące talokiańskich żołnierzy; są gotowi (i gotowa!), by w obliczu przytłaczających sił przynajmniej go down fighting. Niby żołdacy wyposażeni są jedynie w miecze, tarcze, włócznie i halabardy, ale Shadow Lass ostrzega, by nie lekceważyć ich archaicznej broni...
"Uncrushable"? Poznaj Clarka Kenta! |
Po raz kolejny warto zauważyć, że pod wieloma względami Legion był naprawdę progresywnym tytułem jak na lata '60. Szczególnie często zwraca się uwagę na zarysowanie postaci kobiecych; legionowe dziewczęta nie tylko dysponowały supermocami, ale i były odważne, aktywne i zawsze z własnym zdaniem. Chcesz zignorować radę koleżanki, jak Karate Kid powyżej? Sure, but do it at your own peril. Nawet Clark naciera uszu koledze: to ona jest tu specjalistką. I'll never doubt Shady again!
Mike Madrid, w swojej książce The Supergirls: Fashion, Feminism, Fantasy And The History Of Comic Book Heroines, poświęca Legionowi cały rozdział, śledząc ewolucję jego postaci kobiecych od 1958 aż do współczesności. To materiał na cały osobny wpis, ale zwróćmy uwagę na kilka z jego najważniejszych tez! Po pierwsze, był to okres, gdy większość komiksowych zespołów miała jedną token girl; Jean Grey w X-Men, Wasp w Avengers, Invisible Girl w Fantastycznej Czwórce, Rita Farr w Doom Patrol. Może i Legion nie miał pełnego parytetu - ale z ponad dwudziestu tworzących go osób około jedna trzecia to dziewczęta! Sprawiało to, że nie mieliśmy do czynienia z jedną zespołową pięknością, której rolą było głównie zapewniać eye candy i wzdychać do któregoś z herosów - nie, legionowe dziewczęta mogły mieć koleżanki, dyskutować o dziewczęcych sprawach i zostawić chłopców samych sobie.
Dzięki temu, szczególnie od początku ery Shootera i później, charakter dziewcząt nie sprowadza się wyłącznie do bycia the girl; Madrid sugeruje, że wchodzą one w popularne licealne archetypy. Saturn Girl to prymuska, najlepsza uczennica w klasie; Phantom Girl jest miłą dziewczyną z dobrego domu, która ma chłopaka - bad boya z tej złej części miasta; Shrinking Violet jest nieśmiałą introwertyczką; Princess Projectra jest najbardziej zamożną dziewczyną w klasie, a Shadow Lass - wychowaną w innym świecie ethnic girl.
W latach '70 sytuacja na tym froncie zaczęła się poprawiać również w innych tytułach, szczególnie w X-Men, która to grupa wyciągnęła sporo lekcji od Legionu; wśród mutantów pojawiła się cała plejada bohaterek, które zapewniły tej serii popularność wśród czytelniczek. Ale w latach '60? Oddajmy tu słowo podsumowania Madridowi:
[In the 1960's] it was the female "lasses" and "damsels" of the Legion of Superheroes, in their futuristic girls' dormitory, who kindled the fires of sisterhood for generations of heroines to come.
Tak jest! No, ale wróćmy już do dzisiejszej action story; przewaga liczebna przeciwników jest po prostu zbyt duża i Shadow Lass - pomimo wszystkich swoich atutów - zalicza WHAP! prosto w czoło. Clark zresztą nic lepiej:
WHAP! |
Szczęście jest jednak po ich stronie, gdyż napierający żołnierze nagle się zatrzymują i rzucają broń. Dlaczego? Pamiętacie, byli oni pod mentalną kontrolą Tharoka, wodza Fatal Five...
Brainiac 5 tłumaczy, że mieli po prostu farta - aparatura, którą w panelu powyżej rozbił plecami uderzony Superboy, była częścią maszyny kontrolującej umysły Talokian. Więcej szczęścia niż rozumu? Może, ale do bycia superhero szczęście jest wymogiem! A co tam słychać u Fatal Five? Jak to grupa łotrów, gryzą się trochę między sobą:
Mano nie kłamie: zniszczył swoją rodzimą planetę i nawet nie było mu przykro! |
Validus - najpotężniejsza bestia galaktyki - nie jest w gruncie rzeczy zły, ale cybergeniusz Tharok zdołał podstępem uzyskać nad nim kontrolę. Ta uległa tylko wzmocnieniu, odkąd ostatnio ich widzieliśmy; Tharok ma więc w jego osobie mocny argument, którym przywołuje resztę grupy do porządku.
Gdy Fatal Five przybywa na Ziemię, atakują z pełną mocą - wszystko po to, by przyciągnąć uwagę sił porządkowych.
Ostatnio zwracaliśmy uwagę na ewolucję tuszu i cieniowania - dziś przyjrzyjcie się układowi paneli! |
Tak jest, pierwsze zeszyty Shootera już to zapowiadały - a w 1968 zupełnie odeszliśmy od grzecznej struktury sześciu równych, prostokątnych paneli na każdej kartce. Kadry robią się mniejsze, większe, nabierają nieregularnych kształtów, bywają rozciągnięte w pionie lub poziomie. Spójrzcie na przykład na wizualną kompozycję powyższej strony: centralnym elementem kompozycji jest niszczycielska dłoń Mano; kształt odwróconego "T" pozwala jednak pokazać również na dole panikujący tłum, zaś symetrycznie umiejscowione mniejsze panele z resztą Fatal Five ukazują, że ich działania mają miejsce równolegle, lecz w różnych miejscach - i że są one elementem jednego planu, ale i tylko odwróceniem uwagi policji.
Co zamierza zrobić sam Tharok, przywódca grupy?
"30th-century equivalent of the Pentagon", po prostu? Ej, Jim, trochę się tu lenisz, gdzie jakaś fajna kosmiczna nazwa? |
Mamy tu rozciągnięte w pionie, dynamiczne panele, które zajmują trzy czwarte strony - podkreśla to ich znaczenie tak, jak w filmie robiłaby to ścieżka dźwiękowa! Odejście od równych linii i prostych kątów - a zamiast tego wykorzystanie lekko ukośnych granic pomiędzy kadrami - podkreśla chaos wywołany atakiem Fatal Five; centralny panel przekazuje też wizualnie jeszcze jedną informację: jest on w kształcie piramidy, ale prezydent z ministrami są u jej stóp, zaś Tharok triumfalnie lewituje na szczycie, podkreślając nową relację władzy.
To, w co bawię się powyżej, to odrobina analizy metaforyki i poetyki wizualnej; wszystko w komiksie ma swój cel i język! Zachęcam was do zadania sobie w trakcie lektury komiksów - czy to historycznych, czy współczesnych - tego znienawidzonego szkolnego pytania, co autor miał na myśli. Może, dzięki temu, pytanie to zostanie dla was nieco odczarowane i stanie się tym, czym zawsze być powinno - źródłem dobrej, analitycznej zabawy! Dlaczego kadr jest zaaranżowany w ten właśnie sposób? Czemu rysownik zdecydował się na konkretną perspektywę?
Fatal Five przejmuje kontrolę nad pałacem prezydenckim i Pentagonem:
Persuader zgłasza zrozumiałe obiekcje |
Kolejna wizualna nowość, którą będziemy widywać częściej i częściej: postacie przełamujące granice kadru, jak w w przykładzie powyżej Emerald Empress zwieszająca nogi przez linię paneli. Manewr ten może pełnić rozmaite funkcje: głównie nadać scenie dodatkowej dynamiki - ktoś porusza się z taką mocą, że nawet linie kadru nie są przeszkodą! - lub nadać postaci pewnej larger than life quality. Emerald Empress siedzi na biurku prezydenta, pokazując swoje lekceważenie dla tego symbolu władzy; jej wyjście nogami poza kadr pokazuje, jak bardzo jest wyluzowana i jak dokładnie wygląda jej poza. Nasza master criminal nie daje się zamknąć nie tylko policji, ale i barierom paneli czy regułom kadrowania!
Przełamywanie kadru nie jest może manewrem stricte nowym - wykorzystywał je na przykład już Lou Fine w latach '40, w publikacji Smash Comics...
...a znany z jego okazjonalnego użycia znany był też sam Jack Kirby. Tym niemniej, w wizualnie dosyć grzecznych latach '60 nie widzieliśmy takiego przełamywania szczególnie często - zwracajmy więc uwagę na to, ile razy zobaczymy je w dzisiejszym numerze!
To jaki właściwie jest plan Tharoka? Czemu zdobycie pałacu prezydenckiego i Pentagonu było tak ważne? Otóż pałac kryje za przesuwaną ścianą...
No, ogromne klucze do ogromnej maszyny, takie wizualne fajerwerki lubię! |
Gdzie kryje się trzeci klucz? W siedzibie cieszącego się prezydenckim i społecznym zaufaniem Legionu, oczywiście! Fatal Five przypuszcza szturm, ale nasza grupa miała już szansę się przygotować:
Zbytnia śmiałość Tharoka? Dostajecie z force shocka! |
Zgodnie z zasadami średniowiecznej wojskowości Fatal Five postanawia rozpocząć oblężenie i wziąć Legion głodem i zmęczeniem. Korzystają więc z narzędzia wielu łotrów - drutu kolczastego:
Ale nie jest to zwykły drut kolczasty - to ATOMOWY DRUT KOLCZASTY! A z panelu powyżej sięga jeszcze trójpalczasta łapa Validusa; znowu mamy przełamanie linii. |
Co na to Legion? Karate Kid - jemu w tym numerze przypada rola nieszczególnie bystrego - pyta, czemu po prostu nie zniszczyć klucza; Brainiac 5 tłumaczy, że mimo wszystko jest on kluczowy (heh) dla bezpieczeństwa Zjednoczonych Planet; nie mogą ot, tak wyrzucić do śmieci całego systemu obronnego Ziemi i sojuszników. Cosmic Boy jest gotowy na oblężenie: that doesn't sound too hard! After all, we have lots of food, water and weapons... and nothig on Earth can crack through the special alloys our walls are made of!
Nothing on Earth, maybe - ale Validus nie pochodzi z tego świata! Gigantyczny stwór zaczyna tłuc w super-hero clubhouse i atakować go mentalnymi błyskawicami - oblężenie przechodzi w fazę aktywną. Tynk się sypie, aparatura wybucha, gną się stalowe panele - i tylko naprędce sklecona maszyna Brainiaca 5 chroni siedzibę przed całkowitym zniszczeniem. Ale i tak nie obywa się bez ofiar:
Chwila spokoju pozwala zająć się jej urazami. How is she, Brainy?, pyta Cosmic Boy, na co geniusz zespołu odpowiada: looks like a sprained arm... and shock! She must've caught a spark from one of those bolts! Brainiac 5 zostaje z nieprzytomną koleżanką, a ta niedługo potem odzyskuje przytomność:
Is it another romance plot brewing? |
You bet! |
BAH! ILLOGICAL! Ale co to za pokusy, czy Brainiac 5 nie jest przypadkiem chłopakiem Supergirl? No jest, ale ciii, nic nie mówcie; Supergirl nie ma w tym zeszycie, i w ogóle będziemy ją na kartach Legionu widywać coraz rzadziej. Superboya zresztą podobnie - kryptoniańskie kuzynostwo mogło na początku być gwiazdami Legionu (w końcu Legion powstał jako ich supporting characters), ale z biegiem lat popularność grupy wzrosła tak, że ich celebrity appearances nie tylko przestały być potrzebne, ale i zaczęły powodować scenariuszowe bóle głowy. No bo, w końcu, jak często można wzywać Superboya i Supergirl z przeszłości?
Fatal Five stawia w końcu ultimatum: wyłaźcie i oddawajcie klucz, mówi przez mikrofon Tharok, albo zabijemy piętnaście milionów ludzi w Metropolis. Czas na dylemat moralny!
Jaka będzie odpowiedź Legionu?
"FIVE AGAINST FIVE! Don't think you can keep me on the sidelines!" |
Shadow Lass dostaje swój definiujący moment: nieważne, że ledwie wyszła z lazaretu i nadal ma rękę na temblaku; jest gotowa stanąć naprzeciw łotrów i zaryzykować życie wraz z Legionem. A właściwie już nie z Legionem, ale jako jego pełnoprawna członkini - nim heroiczna piątka opuści zrujnowany clubhouse i ruszy na spotkanie przeciwników, zostaje ona bowiem oficjalnie zaprzysiężona.
Czas na kulminacyjną sekwencję akcji!
Ponownie - zwróćcie uwagę na nieregularne ramki paneli! To zawartość dyktuje ich kształt, nie przeciwnie, jak to wcześniej bywało. |
Superboy dostaje bęcki od Validusa, Mano bez większego trudu zaskakuje Karate Kida eksplozją mocy ze swojej dłoni, i nawet Brainiac 5 zostaje wymanewrowany przez równie inteligentnego Tharoka. Brainiac 5 polega na swoim pasie generującym pole siłowe; Tharok szybko znajduje jednak metodę, by zignorować jego ochronę. Zamiast przebijać tarczę, wykorzystuje on ramię załadunkowe pobliskiej rakiety i chwyta nim legionistę:
TRZĘSU TRZĘSU |
A Cosmic Boy? Cóż, Persuader sprzedaje mu takiego dzwona w splot słoneczny, że chłopak zostaje aż wyrzucony z kadru:
Kolejny przykład przełamywania paneli! |
Wszystko w rękach Shadow Lass, która jednak najpierw musi poradzić sobie z Emerald Empress. Ta, na szczęście, wykorzystała już sporo mocy swojego mistycznego oka - Shadow Lass ma więc okazję zakończyć konfrontację solidnym lewym prostym. Co z tego, że prawą rękę ma nadal na temblaku? Krótko mówiąc, she's pretty badass. WHAP!
Shadow Lass spowija całą okolicę w mroku z nadzieją, że the boys can take advantage of it! Na szczęście potrafią; Superboy potrafi widzieć w ciemności, wyślizguje się więc Validusowi, a pozostali...
Kolejne panele ciekawe wizualnie: Karate Kid znów przełamuje linię kadru, a do tego nasi bohaterowie oddani są w kolorze - co wizualnym kontrastem podkreśla, że zachowali oni orientację w ciemności! |
Jest to jednak za mało, by pokonać Fatal Five - Emerald Empress szybko dochodzi bowiem do siebie:
Kolejne ciekawe użycie kontrastu i koloru! |
Give up, Legionnaires! All you've gained is a clean break! You know you can't win!, woła Tharok, i heroiczna grupa wie, że ma on rację - he's right, we're as good as beaten! Ale ich heroiczne wysiłki nie były pozbawione sensu - kupiły im dosyć czasu, by na Ziemię przybyła metaforyczna kawaleria:
Podoba mi się, jak creepy są usta Tharoka! |
Wszystko kończy się więc dobrze; Legion odbiera zasłużone honory od samego prezydenta, który - w geście wdzięczności - zobowiązuje się do pokrycia kosztów zbudowania Legionowi nowej siedziby. Tak jest, żegnamy się już z klasyczną żółto-czerwoną rakietą wbitą dziobem w grunt; czas na coś nowocześniejszego!
Wszystko dobre, co się dobrze kończy! A do tego... |
! |
!!! |
Uprzejmy, koleżeński gest - czy jednak coś więcej? Jak Supergirl to zobaczy, to Brainiaca 5 nie ochroni żadne pole siłowe!
Cała dwuczęściowa historia wprowadzająca postać Shadow Lass zdecydowanie pokazuje zmianę komiksowych epok - a pokazywałaby jeszcze dobitniej, gdyby nowa bohaterka - zgodnie z pierwotnym założeniem - pozostała czarnoskóra. Oh, well! I chociaż dialogi bywały nieco sztywne, to od strony scenariusza, pracy charakterologicznej i strony wizualnej dzieją się tu naprawdę fajne rzeczy. Legion jest cały czas zmęczony, przytłoczony i w defensywie, ale mimo wszystko kontynuuje bohaterskie starania; Shadow Lass jest sprawnie wprowadzona i od razu widać, że z dziewczynami z planety Talok lepiej nie zadzierać; bardziej realistyczne cieniowanie, układ kadrów i przełamywanie linii paneli zapowiadają już nadejście komiksowej Bronze Age.
Jak będzie więc wyglądała nowa siedziba Legionu? Czy Brainiac 5 dostanie w ucho od Girl of Steel za nowe romanse, czy może jego 12th level intellect trafnie mu podpowiedział, że z Supergirl raczej nie będzie się już widywał? I, przede wszystkim, jakim nowym wyzwaniom stawi czoła Legion? Tego dowiecie się, jak zwykle... w przyszłości!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz