niedziela, 19 grudnia 2021

Panele na niedzielę: Chameleon Boy w krainie Dungeons & Dragons!

Previously, on the Legion of Super-Heroes: naszej grupie objawiła się nadnaturalna rękawica, która wypisała na stalowej płycie wyzwanie - musi zostać wybrany najpotężniejszy członek Legionu! W wyniku perypetii Królem Legionu został ukoronowany Bouncing Boy - i w błysku światła zniknął, przeniesiony do innego wymiaru! Tyle tylko, że tak naprawdę w rolę pulchnego kolegi wcielił się zmiennokształtny Reep Daggle, Chameleon Boy.

A właściwie jak i po co - i jakim wyzwaniom stawi on czoła w innym wymiarze? Tego już dowiemy się dzisiaj! Zanim zanurkujemy w komiks z lat '60, skalibrujmy jednak odpowiednio oczekiwania: to jedna z tych so bad that it's good stories, dziwaczna, wyskakująca kompletnie znikąd i pozbawiona jakichś szerszych ramifikacji dla mitologii Legionu. Dlaczego się więc za nią bierzemy? No cóż, po pierwsze wypada dokończyć dwuczęściowiec z poprzedniego tygodnia; po drugie - naprawdę, jest ona super dziwaczna; a po trzecie... ale trzeci powód zostawmy na koniec tego spotkania! Historia: The Execution of Chameleon Boy; autor: Jim Shooter; czas: styczeń 1969!

Bardzo nietypowa strona tytułowa!

Weirdness zaczyna się już na samym początku: zamiast klasycznej otwierającej splash page - całostronicowej ilustracji na stronie tytułowej - mamy przypominającą trailer serię paneli. Rycerze! Księżniczka! Łotr z młotem bojowym! How to describe this adventure?, pyta przełamując czwartą ścianę Superboy, i faktycznie jest to niezły dylemat; czy to opowieść jak z cyklu arturiańskiego lub klasyczna baśń w stylu Pięknej i Bestii, a może literacki klasyk na miarę Eneidy?

...no raczej nie.

Same komiksowe postacie biorą już tę fabułę w pewien cudzysłów, jakby nawet dla nich była to jakaś odrealniona fikcja. No i nic dziwnego, bo w zeszycie tym Jim Shooter will let his Dungeons & Dragons flag fly, i to na całego! Co więc dziś słychać w trzydziestym wieku?

It's recap time!

Poprzedni numer zakończył się raczej anemiczną zagadką: kto podszył się pod Bouncing Boya? Chameleon Boy, oczywiście; jedyną komplikacją jest tutaj fakt, że znokautowany podczas zawodów Cham wciąż leży w legionowym lazarecie. Czy macie pomysł, jak pogodzić jedno z drugim? Odpowiedź zostawmy na później!

Reep - bo tak mu na imię dali - pojawia się tymczasem w innym wymiarze, wciąż w formie krągłego Chucka. And boy oh boy, what a dimension it is!

RZUCAJ INICJATYWĘ, LEGIONISTO!

Król na tronie, psychodeliczni rycerze, nadworny czarodziej! Będzie się działo. Wcześniej widzieliśmy podobne motywy na planecie Orando, z której pochodzi Princess Projectra; dlaczego więc Chameleon Boy został przetransportowany do innego wymiaru zamiast na nią, skoro narracyjnie pełnią niemal te same role? Mogę tylko zgadywać, że Shooter chciał go definitywnie oddzielić od reszty zespołu - tak, by Legion nie mógł po prostu przylecieć rakietą na Orando i załatwić sprawę.

Jeszcze jedno - wpis temu spekulowałem, że Shooter przeczytał chyba właśnie Władcę Pierścieni, bo już w ostatnim numerze pojawiła się magiczna wieża, kamienie mocy oraz będący ich powiernikiem, brzmiący niemal z tolkienowska Celebrand. Dzisiejszy zeszyt dokłada do tej hipotezy kolejną cegiełkę - czy "czarodziej Radagor" nie brzmi jak "czarodziej Radagast"? Oczywiście, może to nadal być przypadek... ale te przypadki zaczynają już się piętrzyć.   

Tak czy inaczej, legionista zostaje powitany na dworze, gdzie poznaje lokalnych herosów:

Super prezentacja, Elistar, rachunek za drzwi przyjdzie gołębiem

Ciężkie życie tego króla, jeśli przy okazji każdej dyplomatycznej wizyty jego rycerze demolują mu salę tronową! Bawi mnie też bardzo dumny z siebie Galado - my axe is my weapon! Nie wiem, Galado, jak ci na to odpowiedzieć, naprawdę nie wiem; może po prostu "cieszę się". Kolejny rycerz podczas prezentacji rozwala z bańki ścianę - pozwala mu na to jego super-rogaty hełm - i rachunki za renowację sali tronowej rosną.

Ultra-modern! No cóż, "modern" to pewnie rok 1969, więc trzydziesty wiek to "ultra-modern".

Okazuje się, że wszyscy ci herosi nadają się może do rozwalania drzwi i ścian, ale miękną w obliczu prawdziwego wyzwania. Radagast Radagor wyczarowuje obraz naszego dzisiejszego antagonisty:

Ach, oczywiście - "baron", the most evil of all aristocratic titles!

Serio, kojarzycie tak na szybko jakiegoś dobrego barona? Baron Vladimir Harkonnen z Diuny! Baron Mordo z komiksów z Doktorem Strangem! Baron von Strucker, jeden z przywódców marvelowskiej HYDRY! Szałowo nazwany Baron Blitzkrieg z DC!

Tak jest, Baron Blitzkireg ma swasty nawet na butach!

Coś w samym brzmieniu tego tytułu - to wybuchowe B, to dźwięczne centralne R - sugeruje już jakiegoś barwnego łotra. Nie wiem, może Baron Samedi z mitologii voodoo nie jest taki najgorszy; bardziej trickster niż villain?

"He is notorious for his outrageous behavior, swearing continuously and making filthy jokes to the other spirits. He is married to another powerful spirit known as Maman Brigitte, but often chases after mortal women. He loves smoking and drinking and is rarely seen without a cigar in his mouth or a glass of rum in his bony fingers." - a fun guy, all in all!

Wracając do Legionu - zły baron chce przemocą poślubić księżniczkę i zdobyć tron, yadda yadda, stara klisza baśniowego fantasy. Dla podkreślenia sytuacji, do sali zostaje wniesione trofeum wprowadzona księżniczka o zabawnym imieniu Elwinda. Naprawdę - powiedzcie je sobie na głos parę razy! El - win - da; El - WIN - da; El - win - DAAA!

Królestwo musi być w kryzysie, materiału wystarczyło tylko na pół spódnicy!

Ciężkie jest życie Elwindy; albo wydadzą ją za losowego złego barona, albo za losowego herosa z innego wymiaru! W tym momencie czarodziej demaskuje Chameleon Boya; assume your real nature, impostor!, woła król, a rycerze piszczą jak małe dziewczynki, gdy Reep przyjmuje swoją naturalną durlańską formę:

Królu, co robisz! Nie możesz mówić "Inhuman", to marka Marvela!

Przyparty do muru - metaforycznie i dosłownie - Reep streszcza dworowi wydarzenia z ostatniego zeszytu. Dowiadujemy się też, jakim cudem w kwaterze Legionu leży teraz inny "Chameleon Boy":

Stara reguła: jeśli w Legionie nie wiadomo, kto jest kim; to rozwiązaniem jest "Chameleon Boy"; a jeśli jednak nie, to rozwiązaniem jest Proty, jego zmiennokształtny zwierzak!

Krótko mówiąc: Proty przyjął podczas wyzwania formę swojego pana, by odwrócić uwagę Psyche; ta znokautowała go promieniem ogłuszającym - i wtedy właśnie doszło do zamiany. Eh, it's all right, I guess, just some usual Cham-Proty shenanigans. Podczas gdy Proty leży nadal w lazarecie na Ziemi, Reep zostaje oddelegowany do gościnnej komnaty, gdzie ma czekać na królewską decyzją co do własnej osoby.

"Disguise-dynamo!" Fantastyczny pseudonim. Życie pazia też nie jest łatwe na tym dworze; wysyłają cię do usługiwania potworom z innego wymiaru!

Ile można jednak siedzieć w zamknięciu? Reep (opisany kolejnym heroicznym epitetem: "quick-change champ!") przyjmuje formę muchy i opuszcza komnatę przez szparę w drzwiach. Za oknem zmienia się w ptaka i rozgląda się po okolicy:

Jakby Jim Shooter przypomniał sobie nagle, że miał przecież pisać historię science fiction, a nie fantasy. Nikogo nie nabierzesz, Jim, this is still Dungeons & Dragons stuff!

Aż tu nagle - w otoczonym murami ogrodzie siedzi nikt inny, a księżniczka Elwinda! Chameleon Boy decyduje się ją popodglądać w ptasiej formie, ale księżniczka - chociaż nie jest księżniczką Disneya - ma najwyraźniej zwyczaj podnoszenia ptaszków i rozmawiania z nimi.

Niestety, księżniczka nie ma disneyowskiego numeru wokalnego!

A potencjał byłby przecież nieskończony! ♫  OoOoOoooo biały ptaszku / zamknęli mnie w ogrodzie  / sprzedadzą mnie pierwszemu lepszemu / jak krowę na zagrodzie! ♫ Nawet bez numeru wokalnego Reep jest jednak poruszony położeniem księżniczki w patriarchalnym średniowiecznym społeczeństwie.

...nie, tak naprawdę he just has the hots for her:

Reep, jakby to powiedzieć, jesteś dosłownie dziwnym stworem z innego wymiaru

I'm not a dragon, mówi Reep zmieniając się w smoka, or a devil! - przyjmując formę jasełkowego diabła z widłami. I'm a human, just like you... I may look a bit different, but you don't have to fear me! I'm relatively harmless! No, technicznie rzecz ujmując Reep nie jest może człowiekiem, ale rozumiecie co miał na myśli. Księżniczka odzyskuje arystokratyczną godność i oświadcza, że się go nie boi; siadają na ławeczce porozmawiać.

And so, czytamy narrację obserwując parę w pałacowym ogrodzie, the princess of Nadir and the Legionnaire from Durla breach a barrier that royal station and race created... To nawet uroczy moment, i to chyba najbardziej oddający ducha Legionu w tym numerze - no bo przecież nie od dziś wiemy, że misją Legionu jest przełamywać rozmaite bariery! Reep i Elwinda bawią się nieźle; przynajmniej do momentu, gdy do ogrodu wkracza niemłoda dwórka/przyzwoitka: 

Elwinda szybko przestawia się z początkowego szoku na sexy times z przybyszami z innych wymiarów; I guess she is a bit freaky like that. Well, more power to her!

Królewski wyrok nie jest jednak korzystny. There is a chance you might win, obwieszcza monarcha, and I will not permit my daughter, princess Elwinda, to marry and orange-skinned alien freak! Mocne słowa; brakuje mi po tym wyroku tylko Elwindy tupiącej nogą i wołającej BUT DAAAAD! Tak czy inaczej, Reep zaczyna się awanturować i kończy się to wtrąceniem go do lochu. Ale nie byle jakiego lochu, o nie nie; przed wami... PENTHOUSE DUNGEON:  

PENTHOUSE DUNGEON sounds like a fun bondage thing, but Reep is not having a lot of fun at the moment!

Dwa kolejne panele tłumaczą, dlaczego Reep nie może wydostać się z PENTHOUSE DUNGEON ("super-sealed plastic!" "walls charged with energy!"), ale i tak nie dowiadujemy się, czemu znowu nie może po prostu zmienić się w muchę i wylecieć pomiędzy kratami w oknie. Może Win Mortimer się rozpędził i niepotrzebnie dorysował okno?

Elwinda ma tymczasem swój BUT DAAAAD! moment; próbuje namówić króla, by ten wypuścił Reepa i pozwolił mu stawić czoła złemu baronowi Kodarowi. Nim jednak dojdą do jakiejś sensownej konkluzji, baron i jego armia atakują!

Jet... catapults? OK, sure, sure

Reep pędzi co sił w nogach na plac boju, gdzie potężny baron wklepuje wszystkim po kolei:

Yes, yes, Reep, I can see that, you don't have to narrate what is happening

Segment edukacyjny na dziś! Powyżej widzimy jeden z klasycznych komiksowych błędów: dublowanie informacji pomiędzy stroną tekstową a wizualną. Wyobraźcie sobie, że widzicie panel, na którym Superman walczy z Lexem Luthorem, a narracja mówi: Superman fights Lex Luthor! Tekst w komiksie nigdy nie powinien po prostu opisywać zawartości kadru; powinien oddać nie tylko dźwięk, ale i na przykład zapach sceny ("The straining power capacitors of Lex's armor fill the air with ozone!") czy emocje postaci ("Lex tries not to let his confidence show - as he still has one ace up his sleeve!"). Dublowanie warstwy tekstowej i wizualnej jest charakterystyczne nie dla komiksu, a dla prostych, ilustrowanych książeczek dla dzieci z gatunku "uczymy się czytać" - ważne więc by rozumieć, że w komiksie tekst i obraz powinny się uzupełniać oraz wzbogacać, a nie powtarzać.

Baron już ma zadać królowi śmiertelny cios, ale Reep zmienia się w... gadające kajdany:

Gadające kajdany? Widać, że pobyt w PENTHOUSE DUNGEON dostarczył mu inspiracji!

Biju biju, scena akcji; Reep zmienia się w drugiego barona Kodara i przez chwilę się tłuką - ale jego finałowym zagraniem jest wykorzystanie zamieszania, by zamienić młot barona na...

...kawałek siebie? Reep dziś szaleje ze swoimi umiejętnościami!

Wszystko więc dobre, co się dobrze kończy; baron zostaje pokonany, zaś Reep udowodnił swoją wartość królewskiemu dworowi. Nasz młodzieniec staje teraz przed dylematem: Elwinda i tron... czy jednak Legion oraz powrót do domu?

Elwinda, once again, looks all hot for the interdimensional creature

Reep zdecydował! Czas na tradycyjne, ceremonialne zaślubiny:

Ten panel był obecny na okładce jako klasyczna "szokująca zmyłka" wyjęta z kontekstu!

Tymczasem na Ziemi Legion nie ustaje w wysiłkach, by odnaleźć zaginionego kolegę. Namierzają go akurat w donośnym momencie; na ekranie ukazuje się niepokojąca scena:

"Do something!" - great plan, Clark, as usual.

Brainiac 5 rusza więc do akcji - rzuca się do maszynerii, manipuluje przyciskami i wajchami... aż w końcu uruchamia aparat, który ściąga Reepa z powrotem z innego wymiaru. Ten, rzecz jasna, nie jest zadowolony z takiego obrotu spraw:

smutnypuzon.wav

Wow, that's harsh! Miało to pewnie być komiczne, ironiczne zakończenie, ale uczciwie mówiąc wydaje się po prostu okrutne wobec biednego Chameleon Boya. Nie może nawet uśmiechnąć się pod nosem że well, it was just a dream; nie, to wszystko faktycznie się stało, a Legion niechcący wykolegował go z perspektywy życia w Dungeons & Dragons world z księżniczką, która jest all hot for aliens - i perspektywą królewskiego tronu. I chyba właśnie dlatego - trzeci powód, dla którego omawiamy tę historię - już niedługo Legion wróci do zawartych tu motywów, by zrealizować w bardziej satysfakcjonujący dla Reepa sposób! Może sam autor poczuł, że trochę za mocno dokopał Chameleon Boyowi?

Całą tę historia naprawdę czyta się jak jakiś senny majak - ale nie mogę odmówić jej pewnego uroku! Nieporadnie, bo nieporadnie, ale zderzają się tu bardzo odmienne estetyki późnych lat '60 - z jednej strony mamy całą otoczkę science fiction, z drugiej jednak widać, że Shootera jara jednak ten Władca Pierścieni i popisałby jakieś fantasy. Plus księżniczka Elwinda - bardziej z hipisowską opaską niż arystokratycznym diademem! Czuć, że - chociaż sama historia jest raczej mało oryginalna - Shooter pisze, co mu na sercu akurat leży. Znowu też będę żalił się nieco na jakość reprintu; tusze Wina Morimera wciąż wyglądają niechlujnie i psują nieco kompozycję, choć - jak już ustaliliśmy - nie sposób winić o to samego autora.

Ale może... coś z tymi tuszami się zmieni? Może nawet... już w następnym tygodniu?! Kto wie! Tego, jak zwykle, dowiecie się dopiero... w przyszłości!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz