Wybiła godzina! Bez zbędnych wstępów - czas na planszówkowe podsumowanie mijającego roku (w końcu z własnym tagiem). Jak zwykle, do Sylwestra jeszcze kilka dni, ale darujmy sobie pedantyzm; ogólne tendencje i tak powinny być ładnie widoczne!
Jak zwykle - wszystkie dane wyciągnąłem z aplikacji Board Game Stats, którą gorąco polecam! |
Hobby odżyło po przeprowadzce! Nasza kolekcja wzrosła w tym roku o 20 pozycji, z czego cztery nie trafiły jeszcze na stół. Sporo zakupów, ale czuję, że odbijamy sobie po prostu budowlane wyrzeczenia! A jak tam częstotliwość grania?
![]() |
Ogółem więcej partii niż w zeszłym roku - i bardziej równomiernie! |
Spadek we wrześniu to oczywiście początek roku szkolnego, który w tym roku wiązał się z mocnymi zawirowaniami - ale kiedy sytuacja się ustabilizowała, wróciliśmy już na dobre tory. Gramy zdecydowanie najczęściej we dwójkę...
![]() |
...ale liczba partii w szerszym gronie i tak wzrosła względem zeszłego roku! |
Szczerze mówiąc - grania w szerszym gronie jest więcej, niż sugeruje to wykres; szkoda mi czasu i atłasu na zapisywanie imprezówek w rodzaju wiecznie popularnej Skull (nadal obowiązkowe wyposażenie podczas wyjścia do baru) czy kolekcjonerskich karcianek (udało nam się zmieścić parę draftów Medżika i pograć w commandera - a wiadomo, w commanderze nie chodzi o wygraną, tylko o wspólne jęczenie nad stołem). Pisałem też już to rokrocznie i zdania nie zmieniłem: żona dzieląca hobby to skarb 💖
![]() |
Większość partii oczywiście w weekendy! |
Dobrze, czas już na danie główne: oto dwanaście tytułów, w które graliśmy najczęściej w roku 2024... oraz nasze statystyki wygranych! Wiele obecnych tu gier doczekało się już własnych wpisów na blogu, dla wygody dołożyłem więc odpowiednie linki.
1. DC Deck Building: słuchajcie, niesamowita sprawa, czołowy entuzjasta systemu DC Deck Building w polskim internecie grał w tym roku najwięcej w DC Deck Building! Rok 2024 przyniósł nam przede wszystkim nowe pudło bazowe, Justice League Dark... i czuję, że brzmię jak katarynka co sezon, gdy powtarzam "to najnowsze rozszerzenie jest najbardziej dopieszczone i dopracowane". Ale co zrobić? Świadczy to wyłącznie o konsekwentnym rozwoju oraz rosnącym doświadczeniu projektantów!
Mój niesłabnący entuzjazm wobec DC Deck Building nauczył mnie dwóch rzeczy. Po pierwsze, warto poświęcić baczniejszą uwagę grom wydawanym pod szyldem jakiejś większej marki, w tym przypadku komiksów; łatwo takie produkcje zepchnąć na margines wychodząc z założenia, że "prawdziwe, poważne" planszówki muszą być o handlu w basenie Morza Śródziemnego, walkach Vietcongu czy budowaniu fabryk w okresie rewolucji przemysłowej. Myśląc, że "to pewnie tylko dojenie kasy z rozpoznawalnej komiksowej/filmowej marki" można przegapić prawdziwe perły! DC Deck Building to system rozwijany od ponad dekady, który moim zdaniem wciąga już obecnie nosem innych klasyków gatunku: Dominiona, Star Realms czy Legendary.
Po drugie - stale powtarzany refren "najnowsze pudło jest najlepsze" uzmysłowił mi, jak mało sensu jest w zakorzenionym w naszych głowach mentalnym przymusie "rozpoczynania od części pierwszej". Chociaż kolekcjonerski bakcyl kusi, bierzcie najnowsze, najwspółcześniejsze wydania! W dziewięciu przypadkach na dziesięć dostaniecie lepszy produkt: z wprowadzoną erratą, lepiej sformułowanymi regułami oraz udoskonalonym balansem. Jeśli zdecydujecie się zaryzykować i spróbować sił w DC Deck Building, wskakujcie od razu śmiało do Justice League Dark! Gdy wam się spodoba - można zawsze wrócić do wcześniejszych wydań i ruszyć w historyczną podróż.
Piszę tu już powoli cały elaborat na temat mojej ulubionej karcianki, a miało być dziś krótko i przekrojowo - pozwolę wiec sobie tylko wspomnieć, że wydawnictwo Egmont zrezygnowało z wydawania DC Deck Building w Polsce. To - wbrew pozorom - doskonała wiadomość, ponieważ Egmont dosłownie zarzynał tę świetną grę na naszym rynku: wypuszczał tylko niektóre rozszerzenia, nie trzymał się żadnego sensownego kalendarza premier, ignorował marketing; ba, robił nawet błędy w instrukcjach. Mam więc cichą nadzieję, że pochodnia zostanie przejęta przez jakieś inne, solidniejsze wydawnictwo - a nawet jeśli nie, to lepiej tej gry nie wydawać po polsku niż robić to tak, jak do tej pory. Wiem, ostre słowa wobec Egmontu, ale naprawdę zawalili sprawę!
Kto prowadzi? Już chciałem pisać "żona, a kto"... ale w tym roku nasza statystyka zwycięstw to dokładnie 50% na 50%! W ogólnym rozrachunku nadal jestem daleko w polu, ale kto wie, może kiedyś dogonię żonę!
2. Marvel Dice Throne: kolejny dowód na to, że gra z logiem znanej marki na pudełku nie powinna być z miejsca relegowana do drugiej ligi! Dice Throne to dynamiczna, wesoła zabawa stanowiąca plus/minus wypadową Magic: the Gathering (lecz bez aspektu zbierania kart) oraz Potworów w Tokio (ale sprawniejszą przy dwójce graczy). Dobry balans pomiędzy strategią a radosną kościaną losowością, szybkie partie zachęcające do rewanżu - czego chcieć więcej? Może tylko nieco sensowniejszej ceny, gdyż pakiet czterech postaci kosztuje standardowo około 250 złotych. Polujcie na przecenach! Kto prowadzi? 57% dla mnie!
3. MLEM: Agencja kosmiczna: MLEM to nie tylko świetna zabawa z gatunku push your luck, ale też prawdziwe doświadczenie sensoryczne - szczęki opadają już od momentu, gdy na stół trafia rozwijana mata pełniąca rolę planszy! Doktor Reiner Knizia po raz kolejny udowodnił swoje projektanckie kwalifikacje: w zgrabnym tytule o kotach lecących w kosmos otrzymujemy ciekawą mechanikę kończącego się paliwa, wesołe opcje podkładania sobie nawzajem świń, a do tego trzy opcjonalne moduły - polowania na UFO (mój ulubiony!), tajnych osobistych celów oraz specjalnych efektów pól. Trzeba było lepiej cały wieczór grać w MLEM, powiedział kiedyś kolega R. po spotkaniu karcianym, i niech te słowa przekonają nieprzekonanych! Za tę cenę - biegnijcie do sklepów bez zastanowienia. Kto prowadzi? Graliśmy w tylu składach i konfiguracjach (od 2 do 5 osób), że statystyki "ja/żona" są tu mało przejrzyste. Powiem więc inaczej: w MLEM wszyscy wygrywają!
4. Marvel Age of Heroes: kolejna perełka ukryta pod komiksową licencją! Age of Heroes (trudno o bardziej nieciekawy tytuł) to reimplementacja oraz rozszerzenie Lords of Waterdeep, klasyka gatunku worker placement. Zamiast łowców przygód w klimatach Dungeons & Dragons mamy tu cztery pokolenia X-Menów, ale rdzeń rozgrywki pozostaje podobny: wyłożone przez nas karty mogą być wykorzystane również przez innych graczy, co szybko tworzy splątaną zagadkę wymagającą stałego kalkulowania potencjalnych zysków oraz kosztów. Trzy mocno różniące się warianty gry, bezlik możliwych konfiguracji startowych, śliczne grafiki z akwarelowym sznytem oraz głębokie kopanie w materiale źródłowym, które ucieszy X-fanów; w końcu dostajemy więcej mutantów, niż Wolverine'a, Storm, Cyclopsa i Jean Grey! Od Dazzler po Pixie, od Cannonballa po Dust; jako entuzjasta komiksów byłem zachwycony, jako miłośnik planszówek - podobnie. Kto prowadzi? 57% po mojej stronie. Podkreślę jeszcze, że to niesamowite, że gra o około dwugodzinnej partii (a okazjonalnie dłuższej!) wspięła się aż tak wysoko na liście!
5. boop.: kocie przepychanki: co roku na liście znajduje się jakiś szybki abstrakt na przystawkę lub na koniec wieczoru - oto tegoroczny! Niech nie zmylą was słodkie kotki czy gadżet w formie wyszywanej kołderki stanowiącej planszę - boop. to zwycięzca konkursu Mensa Select, jedna z tych gier, w których można szachowym językiem mówić o konkretnych otwarciach lub stałych elementach taktycznych. Ale nie dajcie się odstraszyć; to nadal świetna zabawa, a puchaty klimat spuszcza zadęcie z tytułu, który inaczej mógłby razić nieprzystępnością. Kto prowadzi? Z trudem udało mi się przechylić szalę minimalnie na swoją stronę; 53%.
6. Everdell: Dalekobrzeg / Farshore: absolutnie przepięknie wydany tableu builder, który potwierdza wspominaną już dziś wielokrotnie tezę: nie trzeba wcale zaczynać od samego początku cyklu. Grałem w klasyczny Everdell, ale najnowsza samodzielna gra z tej serii - Dalekobrzeg - przerasta oryginał dzięki dopracowanej mechanice i ograniczeniu się do jednego pudła. Reklamowana jako "Everdell dla osób, które nie chcą inwestować w dodatki" pozycja jest dokładnie tym - samowystarczalnym, zamkniętym pudłem, które przyniesie wam całą everdellową frajdę za ułamek potrzebnych do tej pory kosztów. Kto prowadzi? Tutaj żona dominuje niepodzielnie; wygrała 72% partii!
7. Królestwo w budowie / Kingdom Builder: coroczna lista nie mogłaby się obejść bez odgrzebania jakiejś perły z lamusa! Oto więc Królestwo w budowie: laureatka Spiel des Jahres sprzed ponad dekady. To mój ulubiony projekt Donalda X. Vaccarino (tak, lepszy moim zdaniem niż Dominion): co prawda absolutnie suchy abstrakt polegający na wykpiwanym stawianiu drewnianych domków na planszy, ale cudownie bogaty pod kątem konfiguracji warunków startowych oraz dróg do zwycięstwa. Największym problemem gry jest jej sprzedażowa dostępność: polska edycja wpadła w jakieś limbo praw wydawniczych i tytuł ten jest na naszym rynku właściwie nieobecny (na allegro wisi oferta zakupu "kolekcjonerskiego unikatu" za 700 złotych). Ale od czego jest rynek międzynarodowy? Poza kilkunastoma kartami gra jest niezależna językowo, więc nie bójcie się nawet niemieckiego oryginału. Kto prowadzi? To z kolei moja gra, 83%! Co tu kryć, to za sprawą dziesiątek (setek?) partii rozegranych na przestrzeni lat w wersji cyfrowej.
8. Marvel D.A.G.G.E.R.: kolejna perełka ukryta pod marvelowską licencją! No, może "perełka" to za dużo powiedziane, ale mamy tu do czynienia z solidną grą taktyczno-przygodową łączącą najlepsze elementy Eldritch Horror (podróżowanie po mapie, karty zagrożenia) oraz Marvel Champions (konfiguracja postaci przy użyciu aspektów). Nie był to hit sprzedażowy i z tego powodu łatwo upolować ją na wyprzedażach w cenie poniżej stówki; jeśli macie ochotę na kooperacyjną zabawę w komiksowych klimatach, bierzcie śmiało! Kto prowadzi? To gra kooperacyjna, więc podam naszą statystykę zwycięstw: udało nam się wygrać 75% partii. To całkiem sporo, zachęcam więc do podkręcania poziomu trudności - granie na standardowym to właściwie dopiero tutorial!
9. Hrabstwo Harrow / Harrow County: gra oparta na świetnej serii komiksów nie jest wyżej na liście wyłącznie dlatego, że po raz pierwszy usiedliśmy do niej dopiero pod koniec listopada. Według wielu opinii to udoskonalony Root, który działa lepiej na dwie osoby; według mnie? Po prostu jedna z najlepszych gier dwuosobowych, w jakie miałem przyjemność grać w ostatnich latach. Polskie wydanie jest bez zarzutu - nie wyłapałem problemów w tłumaczeniu, a komponenty są od razu w wersji deluxe (ale i zapłaciłem za tę przyjemność dobrze ponad 350 złotych). Harrow County to gra bardzo złożona - w pudełku mamy cztery asymetryczne frakcje, zaś nawet nauka obsługi dwóch podstawowych rozbita jest w instrukcji na trzy partie instruktażowe - ale już czuję, że inwestycja czasu oraz wysiłku mentalnego w pełni się opłaciła. Mnóstwo napięcia i kombinowania, śliczne komiksowe grafiki, opcji tyle, że połowy zawartości pudełka jeszcze nawet nie tknęliśmy; w kategorii cięższych tytułów to zdecydowanie moja gra roku. Kto prowadzi? Żona, zdecydowanie; 63% partii zakończyło się jej zwycięstwem.
10. 7 Cudów Świata: Pojedynek: kolejny klasyk! Hej, powiedziała pewnego dnia żona, chcemy zrobić w pracy turniej 7 Cudów; poćwiczmy, żeby nie było wstydu! I tak ćwiczyliśmy, że ta uznana dwuosobówka wspięła się aż na listę najczęściej ogrywanych tytułów roku 2024. Co mogę powiedzieć, czego jeszcze o tej grze nie powiedziano? Jest ładna, szybka i kompletnie nie potrzebuje komplikujących ją dodatków; kupiłem swego czasu Panteon, ale po paru rozgrywkach nie byłem pod wrażeniem i schowałem go z powrotem do osobnego pudełka. A skoro naszym wątkiem wiodącym są dziś "nowe wersje": w tym roku wydano Pojedynek o Środziemie, czyli reimplementację/udoskonalenie 7 Cudów w tolkienowskich dekoracjach. Jeśli nie macie oryginału, weźcie od razu nową wersję! Kto prowadzi? Ja, z wynikiem 87%!
11. Klonowa Dolina / Maple Valley: Creature Comforts (u nas wydane jako Dobry rok) bardzo nam się spodobała w 2022; był to leciutki worker placement zachęcający do podejmowania decyzji na bazie niepełnych danych (i do związanego z tym zarządzania ryzykiem). Autorka gry wróciła z podobnie uroczym sequelem, ale tym razem to nie zwykła reimplementacja starych założeń, a gra zupełnie odmienna mechanicznie. W Creature Comforts zwierzątka przygotowywały się do zimy; w Klonowej dolinie nadeszła już wiosna, a naszym zadaniem jest zorganizować najbardziej efektowny festiwal, by uczcić to radosne wydarzenie. Planujemy więc ścieżki, którymi będziemy podróżować po tytułowej dolinie; zbieramy surowce oraz przyjaciół, by finalnie mieć jak najwięcej własnego wkładu w święto. I uważajcie - gra jest zaskakująco ostra i bezwzględna! W opiniach na temat Creature Comforts powtarzano, że projekt jest aż nazbyt przytulny i bezstresowy; autorka odbiła więc w drugą stronę i dostarczyła nam grę, w której rywalizacja idzie na noże, a każdy ruch decyduje o być albo nie być. Klonowa dolina da wam wycisk, którego kompletnie się nie spodziewałem! Kto prowadzi? 57% po mojej stronie.
12. Ciapki / Spots: szybka i wesoła turlanka w zapchanym do granic, kompaktowym pudełku! Kusimy los starając się wypełnić kostkami ciapki na wesołych psiakach; łatwo tu przeholować i stracić wszystko, ale i łatwo fartownie nadgonić z ostatniego miejsca. Nie spodziewajcie się tu złożoności Dice Throne, lecz jeśli szukacie szybkiego, emocjonującego tytułu do pogrania właściwie z każdym, będzie to doskonały wybór! Kto prowadzi? Tutaj również 57% dla mnie! To 57% to w tym roku jakaś magiczna liczba.
Ogółem zagraliśmy w tym roku w 29 różnych planszówek. Honorable mentions wędrują do Tyrants of the Underdark - gry brzydkiej i źle wydanej, ale mechanicznie tak dobrej, że nawet po latach wraca regularnie na stół - oraz Dune: Imperium, do której w końcu dołączyliśmy dodatek! Z ciekawostek wspomnę też o Thunder Road: Vendetta, wyścigach w madmaxowym klimacie, ale tutaj również dostępność na polskim rynku jest mocno średnia. Mam nadzieję, że uda mi się upolować choćby jeden z dodatków!
Rok temu życzyłem sobie, by po budowie i przeprowadzce życie wróciło na spokojniejsze tory... i z radością ogłaszam sukces! Dużo jeszcze pracy przed nami (ta chyba nigdy się nie kończy), ale coraz częściej siadamy już wspólnie wieczorem z muzyką, drinkiem i planszówką. Niech ta pozytywna trajektoria utrzymuje się jak najdłużej - i oby również i wasz planszówkowy rok był jak najlepszy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz