Nareszcie! Ostatnia rada zakończona, badania medycyny pracy zaliczone (trzeba je czasem zrobić!) - mogę już z czystym sumieniem rozpocząć wakacje! Zanim jednak wezmę się do porządkowania gabinetu - własna niszczarka dokumentów to cudowna sprawa, w szkole pełno jest zawsze papierów z wrażliwymi danymi - czas na kawkę oraz Variety Show!
Po pierwsze: trailer She-Hulk! O postaci tej (w jej kluczowej interpretacji Johna Byrne'a) pisałem już dobrze ponad rok temu; zobaczmy więc, czego spodziewać się na ekranie!
Wygląda na to, że humorystyczna natura materiału źródłowego zostanie zachowana! Tak, Jen nie wygląda w swojej formie szczególnie dobrze (środowiskowa plotka głosi, że to przez dyrektorsko-focusowe nakazy w ostatniej chwili: slim her down, sex her up, ten deseń), ale jestem dobrej myśli; jak zwykle, wstrzymam się z ocenami do stanu ostatecznego. A zresztą - Jen może nawet wyglądać jak krasnal ogrodowy, byle zachowała charakter z komiksowych stron! Tatiana Maslany brzmi przynajmniej to dokładnie tak, jak wyobrażałbym sobie głos tej tej bohaterki.
Już po doborze bohaterów widać, że ekranowy Marvel wyciąga już bez żadnej żenady postacie trzecioligowe lub wprost komediowe, czemu - będąc miłośnikiem komiksowej silliness - mogę tylko przyklasnąć. Jak tu się nie cieszyć, gdy w serialu pojawi się najwyraźniej Frog-Man:
![]() |
"Hey, my eyes are down here!" |
Frog-Man (wówczas jeszcze Leap-Frog) zaczynał jako w miarę poważny łotr, ale ktoś poszedł po rozum do głowy i uznał, że skaczący na sprężynach koleś w stroju żaby na dłuższą metę nie stanowi chyba godnego przeciwnika dla Daredevila. Leap-Frog poszedł więc do paki, ale żabi kostium dostał się przypadkiem w ręce jego syna:
![]() |
...który postanowił odkupić żabie występki ojca i przyjął w tym celu imię Frog-Man. |
Frog-Man (czasem zapisywany Frogman - jak to w angielskim, nikt nie panuje nad tym dywizem) stał się komediowym superbohaterem, którego okazjonalne sukcesy są raczej dziełem slapstickowego przypadku. A że chłopak jest fanem superbohaterów, a jego umiejętności społeczne bywają dyskusyjne - nie jest on żabą najłatwiejszą w obyciu:
![]() |
Połowa uroku Frog-Mana to dla mnie te oczy ukryte w żabiej gębie - ekranowa wersja robi co może, ale do tego poziomu muppetowatości jeszcze daleko |
Czy Eugene będzie w She-Hulk postacią równie pamiętną, co zielona bohaterka serialu? Trzymajmy kciuki.
![]() |
Ważne, by nawet brodząc w szambie umieć się odpowiednio mentalnie nakręcić! |
Inną postacią, która przez chwilkę mignęła w trailerze, jest Titania - co nie jest szczególnie zaskakujące, gdyż od dekad pełni ona rolę powracającej nemesis She-Hulk. Mimo tego statusu, to antagonistka raczej mało pamiętna - powstała bowiem w 1984 na potrzeby marketingowego eventu Secret Wars; pisałem już o nim tutaj, przy okazji Venoma! Long story short, She-Hulk potrzebowała kobiecej przeciwniczki (by spełnić tę wymęczoną kliszę boys fight boys, girls fight girls)... więc właściwie bez żadnej podbudowy stworzono Titanię i wrzucono je razem na ring. That's basically all there is to it - później ich rywalizacja toczyła się już mocą tradycji oraz inercji, no bo skoro walczyły raz, to teraz rewanż, potem rewanż po rewanżu i tak dalej.
![]() |
Titania jest ogólnie bardziej zaangażowana w ten konflikt i czasem wręcz pisana mniej jako poważne zagrożenie, a bardziej co namolna sparingpartnerka |
Współcześnie - po niemal 40 latach nieśpiesznego rozwoju - Titania bywa całkiem fajną antybohaterką; odsiedziała trochę, odpracowała dług wobec społeczeństwa, ale nadal nie pogardzi paroma rundami z Jennifer... chociaż może już najpierw zapyta, czy pora na sparing jest odpowiednia:
![]() |
No właśnie, Mary MacPherran! |
Może Titania - przynajmniej początkowo - nie była szczególnie interesująca, lecz historia jej powstania - już bardziej! Nazwano ją po realnej osobie; prawdziwa Mary MacPherran (znana jako "Mary Mac") była przez lata sekretarką w biurze Marvela. Oto ona!
![]() |
Potężna fizycznie Titania została nazwana na cześć drobnej Mary! |
Czym się zajmowała? Jak to solidna sekretarka - ogromem spraw! Eliot R. Brown pisze:
"Mary did a lot—a lotta lotta—things. She mailed out art board, I think returned art to the creators, scripts and who knows what. She made office copies of pencils and inks. There was this horrid Savin copying machine—one of the few office models that were 11×17—the standard art board size. What made it horrid was that it was a liquid based toner. Which got everywhere and stunk. Mary did have using it down to a science (...) All you comic enthusiasts out there have seen the “jump” point at the bottom of a page. Located just before an ad or group of ad pages. “CONTINUED AFTER NEXT PAGE.” It was Mary who Scotch Taped that strip of photostat paper down, over and over, for years on end!"
Eliot pisze tu o następującym pasku:
Dlaczego pojawia się on non stop w starych komiksach? Ówczesną praktyką wydawniczą było dzielenie historii na części rozdzielone reklamami; Marvel miał swój standardowy pasek - właśnie powyższe CONTINUED AFTER NEXT PAGE...!, zaś podział w komiksach DC widzieliśmy już przy okazji omawiania komiksów o Legionie czy Tytanach. No i właśnie - doklejanie tego paska było wśród licznych obowiązków Mary! Idealnym żartem byłoby więc pozwolić serialowej Titanii powiedzieć "continued after the break!", najlepiej jeszcze prosto w stronę widowni. Komiksowa She-Hulk w kółko łamała przecież czwartą ścianę!
Na ekranie rolę Titanii odgrywa Jameela Jamil - i też tylko szybciutko przemyka w trailerze...
![]() |
...ale ten strój! |
I just love it; moje pierwsze skojarzenie - ten płaszcz, te złote frędzle, te buty! - to sama legenda wrestlingu "Macho Man" Randy Savage. Słuchajcie, tylko kapelusza i okularów brakuje:
![]() |
OH YEAH! |
Jestem stuprocentowo za wersją Titanii jako wrestlingowej diwy, która przebija się przez ściany - czy to jako Macho Man, czy Kool-Aid Man - i próbuje spuścić She-Hulk łomot!
Czas teraz na zapowiedzianą w tytule wpisu THE GRAND ORGY, która z kolei przewija się w zapowiedzi nowego sezonu animowanej Harley Quinn:
Harley Quinn nie jest serialem szczególnie subtelnym czy wyrafinowanym... ale taka właśnie Harley Quinn być powinna! Pomiędzy kreskówkową przemocą oraz poop jokes jest tam na szczęście dość zabawnych gagów oraz interpretacji postaci, żebym wracał sezon po sezonie. Animacja to fajne medium do adaptowania komiksów; nie trzeba szczególnie martwić się, przykładowo, przenoszeniem kostiumów na prawdziwe osoby - taka Batgirl może wyglądać jak Batgirl żywcem wyjęta ze współczesnych kadrów. Lubię w tym serialu prztyczki w nos dawane stereotypowym komiksowym nerdom ("a kiedyś to byłoooo"), podoba mi się obecny czasem branżowy samokrytycyzm, a przy tym wszystkim - it's still a cool Harley & Ivy story, często z dobrą dawką wizualnej fantazji; do tej pory jestem ubawiony sekwencją akcji na łyżwach z poprzedniego sezonu. A, Harley wspomina też w trailerze o Eat. Bang! Kill. Tour - tak właśnie zatytułowana była całkiem sympatyczna seria komiksowa rozgrywająca się pomiędzy sezonami!
Zanim w końcu ruszę sprzątać te kilogramy papierów - jeszcze ostatnie słowo o akcji DC Round Robin, bo znów zapomnę na kolejny miesiąc! W tym roku wygrał...
![]() |
Super! |
Czyż nie wygląda, jakby ruszał na wakacje? Idealna okładka na zakończenie dzisiejszego wpisu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz