piątek, 30 grudnia 2022

Rok 2022 - planszówkowe podsumowanie!

To już kolejny rok korzystania z aplikacji Board Game Stats! Podtrzymuję wszystkie pochwały, którymi obsypywałem ją przy planszówkowym podsumowaniu zeszłego roku - z hobbystycznej perspektywy to świetnie wydane kilkanaście złotych... szczególnie, że nieustannie wychodzą udoskonalenia i update'y. W co graliśmy zatem najczęściej w roku 2022?


Zacznijmy od stanu kolekcji: w 2022 wprowadziłem do aplikacji 16 nowych tytułów, z czego 14 to faktycznie świeże zakupy - a pozostałe dwa zapomniałem po prostu dodać wcześniej! Te zapomniane pozycje to klasyczne Scrabble (które leżą w naszej szafie, ale trzeba było wyjazdu w góry, by przypomnieć sobie o tej grze), oraz chyba już równie klasyczny Ticket to Ride (grany czasem u rodziców). Stan kolekcji na koniec roku 2022 to więc 175 pozycji!

Poniżej mamy wykres liczby partii w kolejnych miesiącach: 

Widać wyraźny spadek we wrześniu, ale wychodzimy powoli na prostą!

Oj tak - pisałem już, że to wyjątkowo trudny rok szkolny, i faktycznie widać ten wrześniowo-październikowy dół. Dajmy się jednak pocieszyć twardym danym; późniejsze miesiące to już tendencja rosnąca i powrót do formy! 

Nadal gramy najwięcej w dwójkę...

Żona dzieląca hobby to skarb 💖

...partii czteroosobowych też trochę było, ale w piątkę, trójkę czy szóstkę udało się zagrać ledwie parę razy. Jak rok temu - nie wpisywałem tu rozgrywek w Medżika z kolegami, które z pewnością podbiłyby liczbę partii 3- i 4-osobowych (ale dwuosobowych też, więc może wykres nie zmieniłby się za bardzo?).

A kiedy w tygodniu jest najlepszy czas na granie?

W piątek i sobotę, oczywiście!

Względem zeszłego roku spadała liczba niedzielnych partii, ale to chyba za sprawą rzadszych spotkań rodzinnych, kiedy można popykać w coś przy poobiednim winku. Jak mówiłem, nie był to najłatwiejszy rok - tym bardziej trzymajmy więc kciuki, by nadchodzący był lepszy... a teraz przejdźmy już do części głównej podsumowania: dwunastu topowych tytułów, w które graliśmy najczęściej w mijającym roku! Jak zwykle: lista odzwierciedla liczbę rozegranych partii, będzie więc nieco skrzywiona w stronę gier krótszych.

 

1. Calico: zeszłoroczny brązowy medalista awansuje na sam szczyt podium! Dziesiątki rozegranych partii udowadniają, że jest to fenomenalny abstrakt - wymagający nie tylko strategicznego planowania, ale też elastyczności działania oraz przemyślanego radzenia sobie z losowością. Calico twardo zajęło w tym roku niszę naszej "gry do popołudniowej kawki", co odbija się na pokaźnej liczbie rozgrywek; przeszliśmy też (po licznych próbach!) dziesięć proponowanych w instrukcji scenariuszy specjalnych. Calico otrzyma w przyszłym roku wersję komputerową - Quilts and Cats of Calico - która ma zawierać fabułę inspirowaną animacjami studia Ghibli oraz możliwość stworzenia swojego własnego kota, który będzie łaził po planszy w trakcie gry. Adaptację przygotowuje Monster Couch, poznańskie studio odpowiedzialne ze świetną cyfrową wersję planszówki Wingspan - liczę więc na to, że nasz tegoroczny planszowy numer jeden zabłyśnie również i na komputerze oraz konsolach! Kto prowadzi? W tym roku udało mi się o włos wyprzedzić żonę - 52% do 48% - ale to ona zaliczyła najbardziej wyśrubowany scenariusz z instrukcji! Tak jest, mowa o scenariuszu dziesiątym, który wymaga absolute perfect plays... and some luck, too. Calico to w tym domu serious business.  

2. Marvel Champions: kolejna zmiana w pierwszej trójce! W tym roku to kooperacyjnej karciance Marvela przypadł laur najczęściej ogrywanej przez nas pozycji komiksowej. Pudełko powyżej to rozszerzenie Sinister Motives, z którym spędziliśmy najwięcej czasu; ogrywaliśmy też jednak inne rzeczy z tej linii, jak na przykład świetny scenariusz The Once and Future Kang (tak, to nie literówka - przeciwnikiem jest tam podróżujący w czasie Kang the Conqueror). Myślałem, że rzucę się w tym roku na X-Menów, ale na półce stoi wciąż nietknięta kampania The Mad Titan's Shadow - a więc powolutku, powolutku, nie ma co się spieszyć. Kto prowadzi? To gra kooperacyjna, więc wspólnie wygraliśmy w tym roku raptem 28% gier; wszystko przez dziesięć podejść do finałowego bossa Sinister Motives! Możecie poczytać o tych strasznych bojach w zalinkowanym wpisie.

3. DC Comics Deck Building Game: ah, the good old faithful DC Deck Building! To już dziesięciolecie tej gry - co świętuję pisząc o wszystkich wydanych przez ten czas jej edycjach oraz rozszerzeniach. Miało mi to iść szybciej, ale hej - jeśli oficjalny jubileuszowy kickstarter też zaliczył poślizg, to i ja nie będę wymagał od siebie wyśrubowanej terminowości! Blog wzbogacił się właśnie o organizacyjną podstronę poświęconą głównie DC Deck Building; zachęcam do kliknięcia - w listwie nawigacji lub tutaj! Kto prowadzi? Ten rok rozgrywek w DC Deck Building należy do mojej żony; wygrała 57% partii!

4. Mystic Vale: nie ma jeszcze blogowej recenzji... ale co się odwlecze, to nie uciecze! Wspominałem tylko o fatalnej wyprasce polskiego wydania; odpowiedzialne za nie wydawnictwo Portal żenująco skopało sprawę - i przez ich niedopatrzenie pierwszy raz w życiu byłem zmuszony kupić fanowski drewniany organizer. Klejenie go było jednak w sumie fajną przygodą (detale i zdjęcia w linku powyżej), zaś sama gra warta była wysiłku - to bardzo relaksujący i oryginalny deckbuilder. Relaksujący, ponieważ utrzymany jest w estetyce lekko kiczowatego fantasy lat '80 (nie w wersji "Heavy Metal", ucinane głowy i rozebrana pani z mieczem, a bardziej "Enya-core" - magiczne źródła, jednorożce, zadumane kapłanki); oryginalny, gdyż budujemy w nim nie tyle talię, co same karty - wsuwając do koszulek folijki z coraz mocniejszymi zdolnościami. Myślałem początkowo, że to udziwniony gimmick - a tymczasem okazało się to solidną mechaniką! Mystic Vale zdecydowanie doczeka się tu szerszej recenzji. Kto prowadzi? To zdecydowanie gra mojej żony; po pierwszej zapoznawczej partii wklepała mi, like, siedem razy z rzędu. Potem dopiero zacząłem powoli odrabiać straty, ale koniec końców żona i tak wygrała w 65% rozgrywek!

5. Radlands: na korzyść Radlands - pojedynkowej karcianki w postapokaliptycznym klimacie - niech przemawia dodatkowo to, że trafiła na nasz stół w grudniu... a i tak zdążyła wspiąć się na prestiżowe piąte miejsce w roku pod kątem rozegranych partii! Owszem, partie te nie są długie... but still. Radlands jak mało która gra zasługuje na wyróżnienie za kompaktowość: małe, zgrabne pudełko i brak zbędnego tłuszczyku - zarówno pod kątem produkcyjnym, jak i designerskim. A że wszystko to podane jest w intrygującej oprawie graficznej... powiem wam szczerze: gdybym zaczął grać w Radlands miesiąc wcześniej, kupiłbym wszystkim karciankowym kolegom po egzemplarzu pod choinkę! Kto prowadzi? Tu z kolei ja miałem mocny start: wygrałem, póki co, 78% partii!

6. Unmatched: Battle of Legends / Unmatched: Bitwa Legend: a skoro już mowa o grach bez zbędnego tłuszczyku, cały system Unmatched również zasługuje na pochwałę! W tym roku nasza kolekcja wzbogaciła się o trzecie duże pudło z tego cyklu (nazwane Volume Two, gdyż po drodze była jeszcze "nienumerowana" edycja Cobble & Fog osadzona w wiktoriańskiej Anglii). Volume Two przebija moim zdaniem oryginał i może spokojnie stanowić punkt wejścia dla nowych graczy; postacie są zbalansowane i ciekawe, o wyraźnie odmiennych charakterach. Moją ulubienicą stała się widmowa Bloody Mary (która potrafi nagle zbliżyć się przez pół planszy i zrobić drugiej osobie prawdziwie filmowy jump scare), z kolei żonie najbardziej przypadł chyba do gustu małpi trickster Sun Wukong z chińskiej Wędrówki na Zachód. Achillesa wszyscy znamy, ale fajnie, że do grona legendarnych postaci dołączyła Yennenga - bohaterka z Afryki Zachodniej! Kto prowadzi? Ryzykowne zagrania się opłaciły, gdyż udało mi się wygrać w 64% partii. W tej grze również sprawdza się stara maksyma z Medżika - jedyny liczący się punkt życia to ten ostatni; wcześniej - hulaj dusza!

7. Seikatsu: już w recenzji przepowiadałem, że Seikatsu pewnie pojawi się wysoko na końcoworocznej liście! Dlaczego? Otóż ta abstrakcyjna zabawa w układanie stad ptaków oraz aranżowanie japońskiego ogrodu stanowi świetny deser na koniec planszówkowych sesji - kiedy jeszcze mamy ochotę w coś zagrać, ale już niekoniecznie przez godzinę-dwie. W tej roli Seikatsu spełnia się świetnie; to ładny, szybki abstrakt, który spotkał się też z pozytywnym przyjęciem przy rodzinnym stole (ojciec - który dopiero co poznał zasady - rozpykał mnie parę razy bez litości). So, a good "parents" game, too! Kto prowadzi? W rozgrywkach dwuosobowych z żoną wygrałem 72% partii!

8. Cascadia / Kaskadia: wydawnictwo to samo, co od Calico, rdzeń gry - ten sam (układanie sześciokątnych kafelków), nawet ilustratorka ta sama! Ale jednak nie jest to Calico; emocje są bardziej stonowane, mniej tu kombinowania i pocenia się nad planszą. W Calico obszar gry jest zamknięty i stale się zawęża - tu zaś rozrasta się bez ograniczeń, co determinuje cały charakter gry: to już nie emocjonująca zagadka, a relaksujące puzzle dla spokojnych misiów. Brzmi to pewnie, jakbym krytykował Kaskadię... ale to naprawdę dobra gra, po prostu z akcentami rozłożonymi "rodzinnie i bezstresowo". Zasłużenie zdobyła w tym roku planszówkowego Oscara, niemiecką branżową nagrodę Spiel des Jahres: jest przystępna, estetycznie wykonana oraz daje pole do taktycznej zabawy. Zgodnie z duchem tego wyróżnienia, Kaskadia to bardzo dobra gra dla osób dopiero wchodzących w hobby lub grających tylko okazjonalnie - i jako podarunek dla rzadziej grających znajomych mogę polecić ją w ciemno! Kto prowadzi? W 66% partii to ja zbudowałem wyżej punktujące rezerwaty przyrody!

9. The Isle of Cats / Wyspa Kotów: jako stary gracz Magic: the Gathering lubię draftowanie (tu mogę zanieść się dziadowskim kaszlem i wycharczeć na przykład: "zaczynałem grać w bloku "Tempest"! kiedy karty nie miały jeszcze kolorowych oznaczeń rzadkości! kiedy damage szedł na stack!"), ale wiadomo - do odpalenia interesującego draftu potrzeba przynajmniej kilku kolegów. Wyspa Kotów to chyba pierwsza znana mi gra z tym mechanizmem, która działa świetnie już na dwie osoby - bez wydumanych specjalnych zasad i bez wirtualnych graczy! Draftujemy tu karty, by zapełnić pokład swojego statku tetrisowatymi kafelkami kotów... choć kocie kształty są zdecydowanie bardziej wymyślne, niż poczciwe tetromina; wiadomo, koty lubią leżeć w dziwnych pozach. Gra trwa tylko pięć tur - pięć rund draftu - i za każdym razem mam wrażenie, że to za mało... ale na koniec piątej tury statki są jednak zwykle niemal pełne. Masa interesujących strategii, zróżnicowane metody punktowania (reguły punktowania również są draftowane) - czuję, że i ta gra doczeka się pełnej recenzji na blogu! Kto prowadzi? Remis! Idealny rozkład 50% do 50%.


10. My City / Moje Miasto: a skoro już wspomnieliśmy o układaniu tetrisowatych klocków - oto Moje Miasto, które i w zeszłym roku załapało się na listę! To ciekawy koktajl układania klocków, gry flip & write oraz mechaniki legacy - i kolejna bardzo dobra "parents" game, fajna do wyciągnięcia po niedzielnym obiedzie. Myślałem, że skończymy w tym roku kampanię, ale proza życia sprawiła, że niedzielnych rodzinnych obiadów było chyba zbyt mało; został nam do rozegrania dosłownie ostatni scenariusz. Niespodziewany efekt: uznałem, że projektant Reiner Knizia tak bardzo trafia w mój gust, że dokupiłem w tym roku jeszcze dwie jego gry do kolekcji, a szykuję się na trzecią! Kto prowadzi? Kampania nadal w toku - przekonamy się niedługo!


11. Freshwater Fly / Wielki połów:  tagline z okładki - "strategiczna gra o wędkarstwie muchowym" - will always sound a bit dorky and goofy to me, ale to przesympatyczna gra! Czuć w niej wędkarski klimat; mamy odwzorowanie wszystkich elementów łowienia (wybór muchy, zarzucanie, zacięcie, holowanie)... a już czystym autorskim geniuszem jest to, że rondel wyboru akcji na planszetce gracza ma formę kołowrotka. I możemy nim fizycznie kręcić. Strona wizualna - górski potok, spokojny las, menażeria najdzikszych pstrągów - jest bardzo nastrojowa, więc chociaż gra nie jest obsypanym nagrodami hitem - czuję, że ma jednak tę staying power. Ile mamy w końcu planszówek o wędkarstwie - i kto nie ma czasem ochoty połowić ryb po ciężkim dniu w robocie? Kto prowadzi? W wędkarstwie muchowym żona okazuje się sprawniejsza - 62% wypraw zakończyło się jej sukcesem!

12. PARKS / Parki: Kaskadia czy Wielki połów są ładne, ale Parki? This game is just ridiculously beautiful... a wszystko to dzięki wykorzystaniu licencjonowanych grafik słynnej serii Fifty-Nine Parks. Już Kaskadia pokazała, że parki narodowe Ameryki Północnej to wyjątkowo wdzięczny temat, ale tu idziemy o dwa kroki dalej: pięknie drukowane (z użyciem metalicznych farb!) karty, designerskie drewniane komponenty, znacznik pierwszego gracza w formie grawerowanej metalowej turystycznej przypinki, zamykane pojemniki na żetony stylizowane na drewniane kłody... Sama gra też jest całkiem OK (szczególnie z dodatkiem), ale to jakość wykonania oraz strona wizualna są głównymi atrakcjami. Więcej w nadchodzącej recenzji! Kto prowadzi? Turystyka piesza okazuje się bardziej moją specjalnością - 63%!

 

I tak właśnie zamykamy naszą listę 12 najczęściej granych planszówek roku 2022! Widać tu chyba jakąś tęsknotę za przyrodą oraz otwartymi przestrzeniami; Kaskadia, Wielki połów, Parki... może to jeszcze jakieś echo pandemicznego siedzenia w domu? Jestem też pozytywnie zaskoczony, że na 12 pozycji z tegorocznej listy aż 8 doczekało się już własnych wpisów na blogu - czuję, że miałem nosa co do doboru tematów! 

W tym roku na blogu pojawiły się też teksty o kilku innych planszówkach: 

Przeuroczy worker placement o zwierzątkach przygotowujących się na zimę - Dobry rok - oraz ciekawa karcianka ekonomiczna O mój zboże! były tuż za pierwszą dwunastką; zajęły ex aequo miejsce 13. tegorocznego zestawienia! Na skrzydłach było nieco niżej - dopiero 22. - ale to już nie nowinka... choć nagrałem się trochę w wersję komputerową z głosem Krystyny Czubówny.

Ogółem zagraliśmy więc w tym roku w 32 różne tytuły - trochę starych, trochę nowych - i bawiliśmy się przy tym doskonale. Które z nich wykażą się staying power na domowym stole; które z nich zobaczymy ponownie na liście za rok? No cóż, czas pokaże, a póki co - przyjmijcie najlepsze noworoczne życzenia! 

Oby i wam udało się pograć w coś fajnego w nadchodzących miesiącach - i, szerzej rzecz ujmując, obyśmy wszyscy mieli w nadchodzącym roku więcej czasu na porządny relaks!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz