Dzisiejsza historia skupiona jest na jednym z legionistów, który rzadko dostaje swoje pięć minut - naszym bohaterem będzie Gim Allon, lepiej znany pod pseudonimem Colossal Boy! To całkiem przyjemny dwuodcinkowiec napakowany uroczymi character moments (i to nie tylko Gima!), ale po skondensowaniu fabuły myślę, że omówimy go w jednym wpisie. Nie ma co więc czekać! Autor: Jim Shooter, data: sierpień-wrzesień 1968; historia: The Colossal Failure!
Już sama strona tytułowa jest całkiem ciekawa; spójrzcie, co Jim Shooter zrobił z tytułem - nie jest on zawieszoną w abstrakcyjnej próżni ramką, a integralną częścią kompozycji. Litery są cieniowane tak, jakby były namacalnymi przedmiotami; Colossal Boy fizycznie się na nich opiera. Skąd możemy kojarzyć podobny manewr?
Ze stosowania go słynął nikt inny, a Will Eisner - klasyk komiksu z lat '40, na cześć którego nazwano później najbardziej prestiżową środowiskową nagrodę. Eisner zajmował się wachlarzem gatunków i był artystycznym pionierem pod wieloma względami - dziś jednak skupmy się na The Spirit, jego słynnym komiksie przygodowym opowiadającym o perypetiach Denny'ego Colta, zamaskowanego detektywa. The Spirit rozpoczął swój cykl wydawniczy w 1940, w okresie boomu na superbohaterów, i był to dosłownie jeden jedyny powód, dla którego Denny nosi minimalistyczną, delikatną domino mask. Jak w wywiadzie opowiadał lata później sam Will Eisner,
They wanted an heroic character, a costumed character. They asked me if
he'd have a costume. And I put a mask on him and said, 'Yes, he has a
costume!'
Dzisiaj jednak istotniejsze będzie dla nas co innego - sposób, w jaki Will Eisner rysował tytuły. Były to kreatywne, fizyczne kompozycje; czasem The Spirit można było wyczytać z ceglanego muru, czasem z niesionych wiatrem papierów. Spójrzcie:
 |
To właśnie ta fizyczna obecność - na literach ktoś leży, ktoś się o nie opiera, spływa po nich woda
|
 |
Tu wręcz trudno dostrzec tytuł na pierwszy rzut oka - ale przyjrzyjcie się płynącym rynsztokiem papierom!
|
 |
Czasem plansze tytułowe bywały wręcz surrealistyczne...
|
 |
...a tutaj widzimy element, który w tych komiksach zestarzał się najgorzej - czarny pomocnik Spirita, Ebony White, rysowany był w powszechnym wówczas komicznym, minstrelskim stylu; wielkie wargi i karykaturalne rysy
|
Lubię wyobrażać sobie, że kiedy młody Shooter na poważniej zaczął komiksową karierę, ktoś zasugerował mu zapoznanie się z klasykami gatunku - i stąd właśnie ten widoczny w dzisiejszej historii wpływ na konstrukcję planszy tytułowej.
Oto więc na element edukacyjny na dziś! Jeśli ktoś złapie was kiedyś na ulicy i zapyta o Willa Eisnera - nigdy nie wiadomo, i takie rzeczy się zdarzają - przypomnijcie sobie dzisiejszy wpis i powiedzcie mmm, tak, Eisner, pamiętam, lata '40, te plansze tytułowe do The Spirit to było coś! A kiedy wasz rozmówca będzie już pod wrażeniem, możecie wyskoczyć jeszcze na dobitkę z o, albo te jego piękne obyczajowe portrety nowojorskiej społeczności! Eisnerowski Nowy Jork zostawmy jednak na inną okazję; co tam dziś słychać w trzydziestym wieku?
Otóż zapada wieczór, a Gim Allon - Colossal Boy - kończy zmianę w siedzibie Legionu i wraca do domu. It'll be good to spend an evening at home for a change! I wonder what mom's making for dinner?, myśli Gim za sterami swojego latającego samochodu.
 |
Pani Allon porusza się po kuchni w białych szpilkach? No cóż, tak najwyraźniej będą wyglądały standardy mody w trzydziestym wieku!
|
Wow! Galaxy-wide tv! What an honor!, cieszy się Gim. Sprzęt zostaje ustawiony, a reporter zadaje kolejne pytania; dowiadujemy się na przykład, że nasz bohater zdobył moce zmieniania rozmiaru za sprawą kontaktu z dziwnym, świecącym meteorem podczas wakacji na Marsie. Państwo Allon również wypowiadają się przed trójwymiarową kamerą: jak się państwo czuli, gdy dowiedzieli się państwo, że Gim dostał się do Legionu i tak dalej. Legionista zauważa jednak coś nietypowego: kamera wysyła w stronę jego rodziców jakieś dziwne promienie. Niestety, zorientował się zbyt późno!
 |
Gorko - kolejne doskonałe łotrowskie imię!
|
Gorko i Pollor uspokajają Gima - jego rodzice nie są martwi, można ich odczarować naukowo przywrócić do stanu pierwotnego - ale zarazem dają chłopakowi ultimatum: jeśli chce zobaczyć rodziców żywych, musi zdradzić im sekrety programu treningowego Legionu.
Zachodzi tu kolejna zmiana pokazująca, że powoli opuszczamy silly Silver Age - dawniej rekrutacja Legionu miała formę ogłoszenia tryout day, na co entuzjastycznie zjeżdżała się cała horda rozmaitych superbohaterów oraz superbohaterek, wszyscy z celem zrobienia wrażenia na Legionie i wstąpienia w progi super-hero clubhouse. W detalach rozmawialiśmy o tym w jednym ze starszych wpisów! Nowa forma rekrutacji jest już poważniejsza - okazuje się, że Legion ma w nowej siedzibie całe centrum treningowe, w którym kandydaci i kandydatki szlifują swoje umiejętności by - być może - pewnego dnia awansować do pełnego członkostwa. Sensowniejsze i bardziej realistyczne? Jasne; i chociaż może szkoda nieco starszej, śmiesznej formy rekrutacji - tego superbohaterskiego Mam Talent - zostaje ona w przeszłości razem z siedzibą Legionu w formie żółtej rakiety.
Gim ma tylko jeden problem - jest legionistą od tak dawna, że jego wiedza o metodach szkoleniowych jest już dawno nieaktualna. Niegodziwcy nie są szczególnie zadowoleni, ale idą na kompromis:
 |
Gim trzyma tu broszę mamy z osadzonym w niej "living jewel" - póki jej właścicielka żyje, kamień błyszczy na czerwono. Ot, taka metoda zapewnienia, że rodzice są do odratowania!
|
Czas więc spektakularnie zawalić misję i wrócić na kurs doszkalający! I szybko nadarza się ku temu okazja, bo Mohadianie - kosmici oddychający pod wodą - wysadzili wodociągi, zalali centrum Metropolis i plądrują zatopione sklepy. W tym mieście zawsze coś się dzieje!
 |
"*GLUB GLUP* Pomocy Superboy! Przecięli mi przewód z tlenem! Tonę!" "HAHA SERVES YOU RIGHT CHUCK!"
|
* Superboy nosi maskę tylko po to, by mógł wyśmiewać tonących przyjaciół. Zauważmy jednak, że po raz pierwszy po krótkiej przerwie widzimy w akcji Bouncing Boya! Ale ale, jak tam radzi sobie Gim? Otóż jest celowo niezgrabny, włazi wszystkim pod nogi i ogólnie robi z siebie ofiarę losu:
 |
"Well, we sure goofed! What's wrong, Gim? I've never seen you foul up so badly!"
|
Zgodnie z planem, chłopak zostaje odesłany na dodatkowe szkolenie - a gdy Ultra Boy serwuje mu krytyczną pogadankę, na twarzy Gima widać skrywany uśmiech. Strange, myśli obecny na odprawie Bouncing Boy, Colossal Boy looks so... satisfied! He's almost smiling! Bardzo podoba mi się ta charakteryzacja Chucka; może i jest pociesznym komediowym puszystym chłopakiem, ale wciąż jest spostrzegawczym, inteligentnym i aktywnym superbohaterem.
Obserwujemy więc ponowne szkolenie Gima: widoczna powyżej cześć sprawnościowa to jedno, ale sporo czasu chłopak spędza też w sali lekcyjnej (kryminologia, psychologia, te sprawy) oraz w maszynach wirtualnej rzeczywistości, które mają wyćwiczyć refleks i czas reakcji. Gdy zaś przychodzi pora na szkolenie bojowe, instruktorem okazuje się...
...wpadający na salę jak piłka Bouncing Boy! Hi, gang!, woła; your regular teacher, Karate Kid, is off duty today, so I hopped down to show you some real fighting! Chuck jest w tej roli jak najbardziej kompetentny; jest w końcu pełnoprawnym legionistą, nie ma więc problemu ze sprawnym przeprowadzeniem szkolenia. Gim zostaje na potrzeby treningu sparowany z nowym rekrutem o pseudonimie Chemical King:
 |
Zaczął się okres młodzieżowych skrótów: zamiast Colossal Boya mamy często w narracji i dialogach C.B., Phantom Girl określana jest jako P.G., kryptonit to "green K" i tak dalej
|
No dobra, czas na jeszcze jeden segment edukacyjny! Jaki wizualny błąd popełnia Jim Shooter w powyższej scenie akcji? Otóż łamie on tak zwaną 180° rule. Co to za reguła? Zamiast tłumaczyć wszystko samodzielnie - i jeszcze potencjalnie coś zamieszać - odeślę was lepiej bezpośrednio do źródeł:
 |
The Narratology of Comic Art, Kai Mikkonen, 2017 |
Upraszczając - jeśli sekwencja ma być wizualnie czytelna, metaforyczne oko kamery nie powinno wirować dookoła bohaterów; jeśli w pierwszym panelu Gim jest po lewej, nie powinien być nagle narysowany w drugim z prawej (co robi właśnie Shooter). Oczywiście, reguły istnieją również po to, żeby je naginać i łamać... ale w tej sekwencji nie jest to raczej świadoma dyskusja z artystyczną konwencją, a po prostu - moim zdaniem - zwykła wpadka.
Wracając do Legionu - Bouncing Boy widzi pomyłki kolegi i interweniuje podczas sparingu. Robi to do tego w dobrym nauczycielskim stylu: nie wjeżdża z krytyką, ale jest bardziej wyrozumiały Are you hurt?, pyta; You don't need this training... you need a good rest! Maybe I can get you a vacation... Gim stanowczo odpowiada jednak, że chce zostać w programie treningowym - wiemy, że nie ma w końcu wyjścia. Bouncing Boy konsultuje się z resztą Legionu i postanawia rozgryźć, co też tak naprawdę trapi kolegę.
Kolejny dzień treningu to praca nad opanowaniem flight rings:
 |
Piękne porównanie, Chuck!
|
Detektywistyczna metoda wpadania na meble okazuje się jednak przynosić rezultaty:
Nie ma wyjścia - Bouncing Boy powiadamia o sprawie resztę grupy, a Gim zostaje pojmany i zamknięty w areszcie. Gdy Brainiac 5 oferuje mu pomoc w obronie, Colossal Boy odmawia; obawiając się o rodziców nie składa żadnych wyjaśnień i tłumaczeń.
 |
Uroczy detal - rozprawie przewodniczy Ultra Boy, który sam przecież został już raz w podobnych okolicznościach wyrzucony z Legionu!
|
Mało jednak, że Gim zostaje wydalony z grupy - na ulicy czeka już na niego patrol Science Police, bo kradzież materiałów Legionu jest przecież przestępstwem zagrażającym bezpieczeństwu Zjednoczonych Planet. Tego już chłopakowi za wiele; rośnie do gigantycznych rozmiarów, nokautuje stróżów prawa i ucieka.
 |
Robot-gazeciarz zawsze uroczy!
|
Legion tymczasem nie rusza ślepo ku konfrontacji z kolegą, a stara się na spokojnie dowiedzieć, jakie jest właściwie drugie dno całej sprawy. Pomaga sąsiadka państwa Allonów:
Jedyną poszlaką jest brosza pani Allon - czas więc na naukowe mambo dżambo Brainiaca 5! Skoro brosza śledzi jej siły życiowe, musi być z nią w jakiś sposób połączona; geniusz zespołu sugeruje wiec, by zmniejszająca się koleżanka - Shrinking Violet - zredukowała rozmiar na tyle, by mogła przelecieć się na cząstce fotonowej pomiędzy broszą a jej właścicielką.
 |
Ten strój nurka ma dodatkowo ją zabezpieczyć w tej (wizualnie ciekawej) podróży!
|
Napisałem dla jasności "Shrinking Violet", ale ten pseudonim odchodzi już do przeszłości jako kolejny relikt Silver Age. Idiomatyczne sformułowanie shrinking violet, by wszystko było jasne, oznacza w języku angielskim osobę cichą i nieśmiałą; średni pseudonim dla bohaterki dosłownie podróżującej w nieznane na promieniu światła! Od tej pory będzie ona częściej nazywana po prostu Violet, albo - idąc skrótową tendencją - Vi.
 |
Comic book science at its finest!
|
Jakie niespodzianki czekają na naszą Miniature Miss na tajemniczej planecie? Przede wszystkim zaskakująco trudne do pokonania drzwi:
 |
Vi, przed chwilą leciałaś na *fotonie*, nie wmawiaj mi, że masz problemy z przeciśnięciem się przez szparę w drzwiach
|
A za nimi...
 |
To całkiem fajny koncept łotra!
|
Vi kontynuuje zwiad i szybko rozgryza całą sytuację - zeszklonych rodziców Gima, szantaż, plan Tarika. Legion przechodzi do kontrofensywy... ale, ponownie decydują, że co nagle, to po diable. Zaskakująco sensowne jak na grupę superbohaterów! Zamiast ruszyć do frontalnej szarży, nasza grupa postanawia rozmontować rodzący się Legion Superłotrów od środka:
Plan jest następujący: czwórka z panelu powyżej pójdzie w cywilu do restauracji, do której uczęszcza pomocnik Tarika; "przypadkiem" rozpoczną rozróbę, po czym - zrobiwszy wrażenie na kryminaliście - dadzą się zrekrutować do szkoły złoczyńców. Science Police jest o wszystkim poinformowana i pomaga w przedstawieniu; gdy Superboy (jako "Marco") zaczyna się awanturować z kelnerem, policjanci wpadają na salę: Look! It's Marco Malok and his gang! All flunk-outs from the Legion academy... throwing their weight around because they have super-powers!
Chameleon Kid wykorzystuje w zadymie tylko fragment swych mocy i udaje człowieka o niezwyklej elastyczności... a co potrafi nowy rekrut, Chemical King?
 |
"Mastery over chemical reactions" brzmi albo mało, albo wyjątkowo spektakularnie, no points in between. Czy Chemical King potrafiłby na przykład przyspieszyć lub spowolnić reakcje w czyimś organizmie? Sounds scary; ups, twoja krew przestała absorbować tlen!
|
Policjanci elegancko odgrywają swoją rolę:
 |
"...before more fuzz shows up!"
|
Trzeci segment edukacyjny na dziś: skąd właściwie wzięło się określenie policji mianem fuzz? Co ciekawe, brak spójnego wyjaśnienia; wszystkie są raczej zgadywankami. Wiadomo, że określenie to było już używane w późnych latach '20; dwie główne teorie mówią, że jest to albo zniekształcona fonetycznie wersja słowa the force lub the Feds, albo odniesienie do wygolonych po wojskowemu głów policjantów (na których byłby w takim razie tylko krótki meszek, dosłowny fuzz). Widzimy jednak, że to slangowe słówko pozostaje w użyciu w trzydziestym wieku!
Wszystko idzie zgodnie z planem; rekruter Tarika oferuje chłopakom miejsce w szkole. Why not come along with me, boys? Legioniści, by wypaść przekonująco, nieco się krzywią na ufanie dopiero co poznanemu facetowi - ale niedługo potem są już w szkole złoczyńców.
 |
Tak jest, Nemesis Kid to nasz stary znajomy - pojawił się już w tej historii!
|
W ogóle widzimy tutaj zjazd osób wcześniej odrzuconych w procesie rekrutacji do Legionu - pojawia się posiadająca chwytne włosy Spider Girl, superpłaski Ronn Kar (też
już ich widzieliśmy), Lightning Lord (jego widzieliśmy jako dorosłego
tutaj) oraz emitujący promieniowanie Radiation Roy (tego dżentelmena z kolei nie poznaliśmy, ale uwierzcie na słowo - taka postać też została odrzucona podczas legionowego
Mam Talent). Gim, zmuszony pełnić rolę instruktora, rozpoznaje jednak Superboya pomimo przebrania - i postanawia reagować:
Następuje zamieszanie, którego streszczać nie ma dokładnie co - ale dajmy odrobinę czasu ekranowego Spider Girl i Timber Wolfowi!
Kończy się to pojmaniem czwórki legionistów, a lojalność Gima wobec złoczyńców zostaje nagrodzona... na swój sposób. Tarik wciska w dłoń chłopaka projektor zmieniający ludzi w szkło:
 |
Chłopak nie jest w stanie pociągnąć spustu, więc Tarik...
|
 |
...robi to za niego! I to jest moment, w którym Gim traci nad sobą kontrolę.
|
Końcówka historii jest szybka i dynamiczna: okazuje się oczywiście, że rozbity na kawałki Superboy to tak naprawdę zmiennokształtny Chameleon Boy, któremu nawet bycie rozdzielonym na fragmenty nie przeszkadza; wezwana zostaje też legionowa kawaleria:
 |
A w jej składzie jest między innymi Duo Damsel, która była all kinds of awesome we wcześniejszej historii! Tutaj jedno ciało Luornu trzyma łotra, a drugie wjeżdża w niego z pięściami. Jej markowy styl!
|
Sprawiedliwość przychodzi również po płaskiego Ronn Kara z Neptuna, który starał się wymiksować z boju udając malowidło:
 |
Chameleon Boy musi czerpać przyjemność z tłumaczenia wszystkim "haha, a tak naprawdę to byłem JA!"
|
Wszystko więc kończy się dobrze; pierwsza inkarnacja Legionu Superzłoczyńców zostaje rozbita, rodzice Gima - uratowani, a on sam doczekuje się potrzebnych wakacji. A żeby miał kto pilnować galaktyki, Chemical King oraz Timber Wolf awansują na pełnoprawnych legionistów:
 |
Happy ending, smiles all around!
|
That was fun! Dzisiejsza historia ucieszyła mnie na wiele sposobów: lubię fabuły skupione na jednej postaci z Legionu, które budują nieco jej indywidualne tło; podobało mi się wykorzystanie osób o mniej spektakularnych mocach, jak Bouncing Boy i Shrinking Violet; no i przede wszystkim miło było patrzeć, jak nasza młodzież faktycznie w tej historii sensownie myśli. A na deser - fajne nawiązania do przeszłości w postaci odrzuconych kandydatów i kandydatek schodzących na przestępczą ścieżkę!
A co za tydzień? Będzie to historia nieco nietypowa - ale będę lepiej psuł niespodzianki, bo na niespodziance właśnie jej urok się opiera! Ani słowa więcej z mojej strony; o czym mówię, przekonacie się jak zwykle... w przyszłości!